sobota, 22 lutego 2014

Sudecki biegun zimna



Na przekór panującej obecnie niemalże wiosennej aurze, postanowiłem zabrać Was w rejon znany ze swojego surowego klimatu. Wbrew pozorom nie będą to rozległe połacie Karkonoszy, Jesioników czy Masywu Śnieżnika. Owszem, w warstwach szczytowych tych pasm panują zazwyczaj ostre warunki zimowe, wyznaczane przez obfite opady śniegu, niską temperaturę i huraganowe wręcz wiatry (głównie Karkonosze). Jednak prawdziwe rekordy dotyczące największych spadków temperatury, bite są gdzie indziej.
Niejeden "sudetofil" (choć nie tylko) dobrze wie, że Góry Izerskie to prawdziwe panaceum na skwarną i duszną letnią aurę. Wyróżnia się tu jednak szczególnie jedno, specyficzne miejsce. To dolina górnej Izery, przecinająca dwa grzbiety tego pasma- Wysoki i Średni. Właśnie w niej położona jest Hala Izerska. Jej specyficzne ukształtowanie i lokalizacja powoduje, iż jest to jedno z najzimniejszych miejsc w Polsce, również w lecie. I tak np. w lipcu 1996r. zanotowano tu temperaturę -5'C. W całym roku ilość dni przekraczająca 15'C wynosi raptem 30, zaś średnia temperatura roczna nie przekracza 5'C.

 Hala Izerska- Dziczy Jar

Jednak tak naprawdę Hala Izerska pokazuje swoje srogie oblicze dopiero zimą. W grudniu 1996r. odnotowano tutaj temperaturę prawie -37'C i nie był to wcale wynik najniższy. Wcześniej bywało już bowiem że temperatury osiągały wartości rzędu -40'C, a wszystko wskazuje na to, że nawet jeszcze niższe (zima 1939-40r.).

Może więc zadziwiać fakt, iż mimo niegościnności tutejszego klimatu na Hali Izerskiej istniała w przeszłości dość spora osada. Nosiła nazwę Wielka Izera (Gross Iser), a założona została przez uchodźców polityczno- religijnych z habsburskich Czech. Z początkowo niewielkiego osiedla leśnego pod koniec XIXw, wyrosła z czasem znaczna miejscowość (w szczytowym okresie prawie 400 mieszkańców), która dopiero od lat 30. XXw. zaczęła się stopniowo wyludniać.
Dziś po osadzie pozostały jedynie znikome ślady w postaci  resztek kamiennych fundamentów lub podmurówek wybranych domostw. Jedynym ocalałym budynkiem który miał szczęście przetrwać do naszych czasów, jest urocze i często odwiedzane przez turystów schronisko "Chatka Górzystów", mieszczące się w budynku dawnej szkoły. O jego historii na tle całej osady, można poczytać tu:
Historia Gross Iser

 Rzeka Izera

Wróćmy jeszcze na moment do surowego klimatu samej hali, bowiem to głównie on właśnie, przyczynił się do znacznego spopularyzowania tego miejsca. Jak pisano na łamach "Oto Wrocław":

Rzeczywiście od czasu rozpoczęcia oficjalnych pomiarów nigdzie w Polsce nie zanotowano niższych temperatur, które spadają ponad 38 poniżej zera. Nawet w środku lata potrafi złapać kilkustopniowy przymrozek. – Zdarza się w lipcu i sierpniu, że gdy wyjdę przed dom zastanę zamrożoną kałuże – opowiada Wiesława Polańska, która wraz z mężem i czteroletnią córką Zuzią mieszka w chacie niemal pośrodku Hali Izerskiej. Za sąsiadów mają jedynie otaczające dom śnieżne pustkowie. Najbliżsi ludzie mieszkają w oddalonym o godzinę drogi schronisku Orle i w Smreku, już po czeskiej stronie. – Raz w lipcu przyszedł Waldek, który zajmuje się końmi pracującymi przy wywózce drzewa. Żalił się, że woda w stajni zamarzła – opowiada Wiesława. Tylko w ciągu jednego dnia temperatura potrafi się tu zmienić nawet o 30 stopni [...] 
Klimatolodzy porównują ten specyficzny lokalny klimat panujący w Górach Izerskich do klimatu skandynawskiego a nawet do Syberii. Lato właściwie występuje tylko w kalendarzu. Gdy w maju cały kraj cieszy się pełną wiosną mieszkańcy Hali Izerskiej wypatrują pierwiosnków, które wtedy przebijają się spod śniegu. Wiesława Polańska eksperymentowała nawet z ogródkiem, ale – jak przekonuje – to prawdziwa loteria. – Raz posadziliśmy ziemniaki, gdy trzeba było je wykopać miały po 5 cm średnicy, ale udaje się nieraz wyhodować sałatę z rozsady – cieszy się gospodyni. – Tak samo jest z kwiatami, nigdy nie wiadomo czy zdąża zakwitnąć – tłumaczy. Jedynym pewniakiem w tych warunkach jest kosodrzewina porastająca Halę.

Klimat Hali Izerskiej zafascynował także dziennikarzy "National Geographic", którzy w numerze z listopada 2000r. poświęcili jej sporo miejsca:


Prowadzone od 1995 r. przez klimatologów pomiary temperatury powietrza w Górach Izerskich w południowo-zachodniej, najcieplejszej części kraju przyniosły zaskakujące rezultaty: na Hali Izerskiej (820 m n.p.m.) 29 grudnia 1996 r. zanotowano -36,6°C, a podczas ostatnich pięciu, ciepłych przecież, zim temperatura wiele razy spadała poniżej -30°C. W innych regionach Polski temperatura minimalna była wtedy o kilka, kilkanaście stopni wyższa. Za polski biegun zimna uważana jest Suwalszczyzna, ale najniższą temperaturę, -41°C, zanotowano w Siedlcach w 1940 r. i w Żywcu w 1929 roku. Oceniamy, że przy napływie tak chłodnego powietrza jak w 1929 i 1940 r. temperatura na Hali Izerskiej może się obniżać nawet do około -45°C – mówi dr Mieczysław Sobik. Głębokie spadki temperatury zdarzają się tu nawet w optimum lata. 20 lipca 1996 r. zanotowaliśmy -5,5°C — mówi Piotr Mrugasiewicz (powyżej). „Izerski biegun zimna” zawdzięcza swe istnienie specyficznej rzeźbie terenu. Na rozległym plateau utworzonym przez Góry Izerskie znajduje się płaskodenna kotlina, w której podczas bezchmurnych nocy gromadzi się zimne powietrze spływające grawitacyjnie z sąsiednich stoków, tworząc tzw. nocną radiacyjną inwersję temperatury.

Pamiętać jednak musimy, że przy tych niebagatelnych uwarunkowaniach klimatycznych, Hala Izerska to przede wszystkim wspaniała, nieskalana ludzką ingerencją przyroda. Wyróżnia się tu przede wszystkim sama dolina rzeki Izery, w której znajdują się niezwykle cenne i specyficzne torfowiska.
Należą one do typu wysokiego i przejściowego, a ich geneza, ukształtowanie powierzchni i szata roślinna wykazuje duże podobieństwo do torfowisk z dalekiej północy (zwłaszcza Skandynawii).
Dlatego też ekosystemy torfowiskowe Izer mogą być uważane za przykład torfowiska górskiego o charakterze subarktycznym, które nie ma swoich odpowiedników nigdzie indziej w Polsce. I niebezpodstawnie, gdyż właśnie niepodważalne wartości przyrodnicze owych ekosystemów i ich unikatowość spowodowały, że utworzono tu wiele rezerwatów (w samej czeskiej części Gór Izerskich prawie 20, z czego większość torfowiskowe, o łącznej powierzchni 500ha).

 Torfowiska Doliny Izery

W owych ekosystemach bagiennych wyróżnić można 15 zbiorowisk roślinnych, z których część jest wręcz unikatowa dla obszarów górskich nie tylko Polski, ale i całej Europy. Wymienić można tu min. wełniankę pochwowatą, turzyce skąpokwiatową, bagnice torfową czy widłaka jałowcowatego.
Jeśli chodzi zaś o faunę tego terenu, to z dużych ssaków przetrwały tu jedynie gatunki najpospolitsze: jeleń, sarna i lis. Występują też dość licznie gryzonie, w tym nornik bury i zwyczajny oraz karczownik. Jednak najpełniej poznaną grupą zwierząt na Hali Izerskiej pozostają ptaki. Stwierdzono ich aż 71 gatunków, w tym min. cietrzewia, puchacza, sóweczki i czeczotki. Natomiast górny odcinek rzeki Izery, jest najprawdopodobniej najwyżej położonym w Polsce i Europie Środkowej stanowiskiem orła bielika, żurawia, oraz bociana czarnego.

 Schronisko "Chatka Górzystów"- dawny budynek szkoły w Gross Iser

Trzeba jeszcze dodać, że Hala Izerska położona jest (na szczęście!) dość daleko od tzw. źródeł cywilizacji. Najbliższy parking od strony polskiej to ponad 8 kilometrów (Świeradów Zdrój, Jakuszyce), dlatego chyba najpopularniejszym środkiem transportu na tym terenie pozostaje wciąż rower. Tym bardziej, że dukty Gór Izerskich w tym miejscu są proste, wyrównane, a ich pokonywanie nie nastręcza żadnych trudności.


P.S. By być w pełni sprawiedliwym muszę nadmienić, że tzw. bieguny zimna znajdują się także w kilku innych podgórskich i górskich rejonach naszego kraju. Należą do nich np. bieszczadzkie Stuposiany, czy okolice Czarnego Dunajca na Podhalu. Również poza naszym krajem istnieje wiele podobnych (np. położone w Alpach bawarskich- Funtensee, uważane powszechnie za najzimniejsze miejsce w Niemczech).

Na koniec filmik znajomego, z pewnego forum ;)




Zródła cytatów:
http://www.otowroclaw.com/ 
http://www.national-geographic.pl/ 
źródła wybranych zdjęć- internet






  




      



wtorek, 11 lutego 2014

Rupert Spira - Przejrzystość rzeczy



To moim zdaniem jeden z najlepszych wywiadów z Rupertem Spira, jaki pojawił się w polskim tłumaczeniu.
Kim jest sam Rupert? Ten urodzony w Anglii pisarz i nauczyciel duchowy, studiował początkowo sztukę i wzornictwo. Po pewnym czasie zwrócił się ku poszukiwaniom niedualistycznego aspektu życia, będąc głęboko zafascynowanym badaniem natury Rzeczywistości.
Przez przeszło 20lat poszukiwał inspiracji w twórczości takich myślicieli i nauczycieli jak: Krishnamurti, Rumi, Ramana Maharshi, Nisargadatta czy Robert Adams. Później spotkał swojego największego mentora- Francisa Lucille, który wprowadził go w nauki Jean Klein, Wei Wu Wei i Atmananda Krishna Menon'a, a co najważniejsze- poprowadził bezpośrednio w kierunku poznania prawdziwej natury doświadczenia.
Rupert Spira pozostaje obecnie jedną z najbardziej znanych postaci skupionych wokół zagadnień non duality, obok chociażby Eckharda Tolle'a, Adyashanti, Gangaji czy Jeffa Fostera.

Niniejszy wywiad odnosi się do zagadnień poruszonych bezpośrednio w książce "The Transparency of Things" (Przejrzystość rzeczy), wydanej w 2008r. nakładem wydawnictwa Non Duality Press.

Badając nasze doświadczenie cz1.

Badając nasze doświadczenie cz.2

Badając nasze doświadczenie cz.3

Badając nasze doświadczenie cz.4


Zdjęcie: http://nondualityamerica.wordpress.com/



czwartek, 6 lutego 2014

Oswojony




W niewiarygodnie pojemnej przestrzeni pojawił się wyłom. Cios zadany wszelkim tutejszym prawidłowościom. Odkąd wyszedłem, wszystko, każdy krok, prowadził mnie tu jak po sznurku. Teraz jestem, i nijak mi przyznać się do tego świętokradztwa. Siwe obłoki życia z moich ust i cisza, z którą już rozmawiałem po drodze. Nie chciałem zdradzać tajemnicy, że istnieje coś więcej. To było by bluźnierstwo. To byłby koniec.
Z zadartym do góry spojrzeniem pytałem, czy to aby nie za dużo jak na moje możliwości?
Cicho...
Nie uwierzycie ale tylko serce pracowało, niczym tłok niezmordowanej maszyny. Poza tym aria poniechania zupełnego. Na całej linii. Zacisnąłem pięści i nagle gdzieś, na którejś z gałęzi drgnął ten cały zachwyt .A potem spłynął w dół, niczym olbrzymia zmrożona łza i targnął za sobą kolejne tumany podległego puchu. Na twarzy osiadło mi wspomnienie i żal. Uśmiechnąłem się lekko i zamknąłem oczy. Do wygładzenia kadru zabrakło jedynie kilku promenad słońca. To by wystarczyło. Ale świerki niczym wierne przedwieczne olbrzymy, pozostawały obojętne.
Poprosiłem by nikt tego nie ruszał. By już tak pozostało. I nieświadomy jak bardzo w to wierzę, ruszyłem do przodu...

Pierwszy czysty dźwięk. Lustro obrazu przybladło i wystrzeliło we mnie miliard okruchów. Do oczu wspiął się ból i mały zestaw pytań. W piersi zakuło wymownie. Ujrzałem jeszcze jak wszystko jaśnieje, a dekoracje stają się niewystarczające. Kiwnąłem lekko głową na znak że nic z tego. Wytrwałem chwilę. Nie tak długo jednak, by doświadczyć promiennego końca.

Wiatr omiatał scenę. Olbrzymy gasiły światła...



Fotografia: Jan Machata