sobota, 31 maja 2014

Rudawy Janowickie - wspomnienia cz.1



Jako że w tym roku zamierzam odwiedzić to sudeckie pasmo, postanowiłem przygotować mały cykl wspomnieniowy, oparty o wybrane zdjęcia z mojego ostatniego pobytu w tych górach, kilka lat temu. Ale najpierw- film Jana Wieczorka:


Rudawy Janowickie są niezwykle urokliwym i zróżnicowanym pasmem. Daleko im do wysokości i rozpiętości sąsiednich Karkonoszy, ale czy to w istocie jest najważniejsze? Zawsze powtarzałem i powtarzam, że dla mnie góry to nie wysokość nad poziomem morza, a coś, co składa się na niepowtarzalny klimat, koloryt i oblicze danego regionu. I nie ważne czy to coś znajdziemy na 600 czy 1600m.n.p.m. Liczy się efekt końcowy i nasz sposób postrzegania tegoż. To co poczuliśmy i...co już w nas pozostanie. :)

Na co można liczyć w Rudawach, pokrótce przedstawił w swoim materiale Jan Wieczorek. Zapewne zachwyceni tym pasmem będą nie tylko miłośnicy wszelakich form skalnych ale również ci, szukający górskich uroczysk, czy to pod postacią ukrytych w lasach dawnych wyrobisk, czy niewielkich grzbietów górskich oferujących nader często wspaniałe widoki. Można tu też zabawić się w tropiciela historii, odwiedzając min. ruiny zamku Bolczów lub Sokolec,dawne założenia parkowe (Bukowiec), lub wspaniały przykład architektury tyrolskiej (schronisko Szwajcarka).

Gdy przyjechałem tu po raz pierwszy nie mogłem wyjść z podziwu, że z pozoru tak niewielkie obszarowo góry, mają aż tyle do zaoferowania. Nawet łażąc przez kilka dni, nie przedrepcze się wszystkich ścieżek i nie odkryje wielu interesujących zakątków. I wtedy zawsze jest wymówka...by wrócić. ;)

Zapraszam na pierwszą część galerii.

 Grzbiet Rudaw z okolic Gruszkowa

 Krzyżna Góra

 Góry Kaczawskie ze szlaku na Husyckie Skały

 Na Husyckich Skałach (w tle Sokolik)

 Skały na zboczu Sokolika

 Sokolik Duży- najbardziej okazała kulminacja skalna wierzchołka

 Sokolik Duży

 Widok ze schodków

 Widok na Krzyżną Górę i Karkonosze podczas fenu

 Góry Kaczawskie z Sokolika

 Widok na skałki niższego Sokolika Małego

 Widok na dalsze grzbiety Rudaw Janowickich

 Na platformie widokowej

 Schronisko "Szwajcarka"


  "Szwajcarka"
 
 "Szwajcarka"

 "Szwajcarka"

 Kaskady potoku Janówka

 Jedna ze skał na szlaku do zamku Bolczów

 Zamek Bolczów od strony bramy

 Bolczów

 Bolczów- fragment dziedzińca

 Bolczów- dziedziniec zamku niskiego

 Bolczów- basteja

 Bolczów- po lewej fragmenty baszty zamku wysokiego. Po prawej- resztki wieży bramnej

 Szlak przez Zamkowy Grzbiet

 Starościńskie Skały

 Starościńskie Skały

 Starościńskie Skały

 Strużnickie Skały- jedna z baszt

 Janowicki Grzbiet- widok ze Strużnicy


 Wieś Strużnica- zabytkowy dom




c.d.n.

niedziela, 25 maja 2014

Twój głos- Twój wybór?



W każdym okupowanym kraju wcześniej czy później dochodzi do zamachów na okupantów i masowych – mniej lub bardziej burzliwych – wystąpień społecznych. W Polsce radykalizacja nastrojów i działań będzie się wzmagać wraz z docieraniem do świadomości społeczeństwa, że rządzą nimi ciągle ci sami ludzie i nic się nie zmienia w wyniku oszustwa, fałszu i pozorowanych wyborów.
Na dłuższą metę niewiele pomogą działania władzy jak aresztowania, masowe podsłuchy, terror, prowokacje, wysokie płoty oddzielające władzę od społeczeństwa, a wręcz odwrotnie, jeszcze bardziej oddzielą władzę od społeczeństwa.

Nastawienie społeczeństwa do władzy zmienić może tylko likwidacja okupacji poprzez przeprowadzenie uczciwych wyborów do Sejmu według nowej, zrozumiałej dla każdego ordynacji wyborczej w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych, co da społeczeństwu przeświadczenie, że ma realny wpływ na tworzenie władzy i jej odpowiedzialność.

Polacy w Polsce nie mają praw wyborczych ani biernego prawa wyborczego, ani czynnego prawa. Nie mogą być wybierani, a rzeczywistych wyborów dokonują szefowie partii poprzez tworzenie partyjnych list wyborczych. Nie mogą skutecznie ubiegać się o mandat poselski jako niezależni kandydaci ani wybrać spośród siebie ludzi do władzy, ponieważ mogą tylko głosować (ale nie wybierać) na spreparowane przez szefów partii listy kandydatów tj. na wybranych wcześniej przez szefów partii ludzi. Niby jest możliwość kandydowania niezależnego kandydata, ale to czyste oszustwo, dlatego, że gdyby niezależny kandydat otrzymał nawet 99% głosów w swoim okręgu wyborczym to i tak nie zostałby posłem, wygrałby z nim kandydat z partyjnej listy z 1% poparciem. Dzieje się tak dlatego, że próg wyborczy jest większy jak okręg wyborczy.
W obecnym sejmie 50% posłów jest jedynie z poparciem własnej rodziny i znajomych (nie przekroczyli 500 głosów), a w rzeczywistości 100% posłów zostało posłami z woli szefa tej lub innej partii, który wpisał ich na listę kandydatów i to na dobrym miejscu.

W Polsce – według dotychczas stosowanej ordynacji wyborczej tylko liderzy partii (taka specyficzna arystokracja) mają prawa wyborcze i dodatkowo 100% decyzji o składzie parlamentu, a społeczeństwo to chłopi pańszczyźniani bez żadnych praw wyborczych, którym stworzono tylko pozory wyborów z możliwością głosowania na tych, których ta arystokracja namaściła na listach kandydatów.
To jest przyczyną, że mimo wielokrotnych wyborów i braku poparcia społecznego od ponad 20 lat rządzą te same osoby, zamieniając się tylko – dla pozoru – miejscami. To te osoby bronią się jak tylko mogą przed wprowadzeniem uczciwej ordynacji wyborczej, takiej jak np. w Anglii, USA, Kanadzie czy Australii tzn. JOW, według której każdy może zgłosić swoją kandydaturę, a wygrywa ten, który uzyskał największą ilość głosów. 

Świadomość oszustwa wyborczego, stworzenia pozoru wyborów, wcześniej czy później doprowadzi do wystąpienia społeczeństwa przeciwko okupantom [...] Narasta zniecierpliwienie i fala rewolucyjna w społeczeństwie.
[...]


Jedyną możliwością, by temu zapobiec, jest zmiana ordynacji wyborczej, na uczciwą i zrozumiałą dla społeczeństwa tj. w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych oraz przeprowadzenie wyborów według nowej ordynacji, co da Polakom rzeczywisty wpływ na swoje i Polski losy przez udział w uczciwych wyborach i poszanowaniu głosu wyborców, co stłumi wzmagającą się frustrację i wrogie nastroje społeczeństwa.


Tego artykułu Pana Kreuza (a szczególnie powyższego filmu) nie przedstawiałem aż do dzisiaj, bowiem nie chciałem spotkać się z zarzutami o taką lub inną agitację wyborczą. Zamieściłem to jednak dlatego, gdyż już czarno na białym widać, że do wielu ludzi nie tylko dotarła świadomość egzystowania w całkowitym matriksie, ale też równolegle wykształcił się u nich pewien mechanizm działania. Mechanizm oparty na REAGOWANIU wobec zaistniałej sytuacji. Nawiązując do ostatniego wpisu, dochodzi do coraz to szybszego i pewniejszego organizowania się ludzi na szczeblu lokalnym i samorządowym. I co najważniejsze są to ludzie, którzy w nieco inny sposób starają się postrzegać aktualne trendy i wyznaczniki, które (co pokazuje codzienność) są tylko zbiorem chaotycznych metod, prób, postanowień, przepisów i diabli wiedzą czego jeszcze. Widać to chociażby po bardzo wzmożonej pracy, jaka dokonuje się na polu wdrażania polskiej waluty lokalnej.
http://dobry.org.pl/

To naprawdę nie są odosobnione przypadki. Warto zadać sobie trochę trudu i wyśledzić podobne ruchy obywatelskie, gdyż przybywa ich w szybkim tempie. Oczywiście matriksowa maszyna medialna mówi nam coś zupełnie innego, podsyłając "pod nos" zgrane i wyświechtane triki, ale do tego przecież już przywykliśmy.
Zatem nie jest tak z nami źle, jakby się mogło wydawać. Jeszcze nie stanowimy bezkształtnej masy zombie, zapatrzonej ślepo w kolorowy ekranik i michę ze świeżą, propagandową karmą.
A co do tematu naczelnego to powtórzę za Panem Kreuzem. Dopóki w Polsce nie ulegnie całkowitej zmianie ordynacja wyborcza, dopóty ciągle skazani będziemy na tę samą żałosną farsę, odgrywaną pod dyktando cwaniaków robiących nam wodę z mózgu.

P.S. I jeszcze wisienka na torcie:


  
      




Zródło tekstu: http://jow.pl/pokojowa-okupacja-polski-1989-2012/
Zdjęcie: http://demotywatory.pl/      

niedziela, 18 maja 2014

Separacja czy scalenie?



Nie musisz zanurzać się w bezdenną otchłań sieci, czy szukać na siłę informacji w (wątpliwych i tak) środkach masowego przekazu. Nie poinformują Cię o tym "głowy państw" oraz niekwestionowane i wielbione autorytety. Nie zobaczysz na ten temat kolorowych bilbordów, czy afiszy oblepiających przystanki. Nic z tych rzeczy. Natomiast jeśli będziesz patrzeć uważnie i nie dasz się wyprowadzić w pole przez pułapki serwowane przez "jedynie słuszną opcję", to masz szanse zobaczyć zmianę.

Jak to zaobserwować i poznać? Z pozoru to bardzo proste. Przypatruj się ludziom. Zobacz co robią, na co zwracają uwagę itd. W pewnym momencie stwierdzisz że naprawdę duża nadinterpretacja zawiera się w twierdzeniu, że wszyscy są "be", chciwi, wrodzy, niechętni, leniwi, zawistni itd. Cały ten arsenał negatywizmów wypływa z tego, że gros rzeczy dociera do nas wyrwanych z kontekstu i nie ma najmniejszych szans na ich rzetelną interpretacje. To zadziwiające, że dzisiaj bardziej wierzymy powierzchownym gestom, sygnałom i enigmatycznym "znakom na niebie" niż faktom, które niejednokrotnie lądują przed nami jak "na tacy". No ale po co, jeśli ktoś nam już to ładnie przedstawił, wytłumaczył, przełożył z ichniego na nasze i jeszcze strzelił pod tym zamaszysty autograf? Mamy zatem święty spokój i możemy z czystym sumieniem walnąć się spać. I nie śnić już więcej koszmarów. Czyżby?

Klucz do sukcesu zawsze drzemał (i drzemie) w rozpoznaniu czystej potrzeby serca. I z nowego spojrzenia na wspólnotowość i współistnienie. Gdy gwar, pośpiech, zamęt, strach i zniechęcenie wynikające z kolejnego już udowadniania sobie "czegoś tam" ustanie, wówczas dopiero zaczyna doświadczać się innego pokładu przeżywania. Wtedy kolory wracają przed twoje źrenice, a ty w swoim sąsiedzie dostrzegasz nagle osobę, z którą razem budujesz coś niezwykłego. Mały lokalny świat, który może tylko rozszerzać się dalej i wraz z innymi tworzyć coś, co już nie będzie fałszywym "placem zabaw" dla ważniaków z wielką forsą i głową pełną niebezpiecznych idei. Tak moi drodzy. Zawór bezpieczeństwa wciąż znajduje się w naszych rękach, a nie w gmachach ministerstw i urzędach wątpliwych czynności. I ONI wiedzą o tym bardzo dobrze. Stąd ten hałas, zamęt, strach i zwątpienie, wtłaczane nam tu przez propagandowe tuby o różnej średnicy.


Jeśli mamy jakiś obowiązek, to niechybnie wynika on z faktu ponownego spojrzenia na swoją "twarz w lustrze" i potem "pod nogi". Gdzie żyjemy? Tu obok sąsiada, przyjaciela, na swoim małym skrawku codzienności, który rzeźbimy z tak wielką pasją każdego dnia, czy może tam, w tym pustym i niedopowiedzianym świecie idei, który spływa ze srebrnych ekranów i każe nam wkładać "czyste i gotowe ubranka"? W imię jakich i czyich zasad uczyniliśmy z siebie "psy Pawłowa", wsłuchane w mityczny dzwonek i wierzące w "cuda na kiju", pod postacią wciąż tych samych zabawek?
Powiem Wam. Zasada jest jedna i niepodzielnie panuje tu od tysięcy lat. A jej podłoże to: SEPARACJA.
Nikt nie słuchał dawnych mistyków, którzy w szatach gnostyków, sufich, czy praktyków wadżrajana, przestrzegali przed dzieleniem tego, co niepodzielne. Nikt nie troszczył się o kultywowanie wiedzy dawnych mędrców i ludzi, patrzących na ten śmietnik z nieco innej perspektywy. I w końcu doigraliśmy się. Pomyliliśmy niebo, z gwiazdami odbitymi od powierzchni stawu. I zaczęliśmy sobie nawzajem "dogadzać".


Dziś jednak gro ludzi czuje się oszukanych. Nie tak sobie to wyobrażali, nie tak widzieli tę bajkę i siebie w roli takiego "księcia" lub "księżniczki". Coś mocno zazgrzytało, pozostał niesmak, rozczarowanie a może już tylko przeświadczenie że no way out. Ale nie dajcie się nabrać. To tylko kolejny, gotowy schemat. Tli się jeszcze w ludziach mała iskierka kreatywnej myśli i co ważne, wsparta czystymi intencjami i gorącym sercem. I nie wierzcie że NIC się nie dzieje. To oficjalna wersja tych, którzy znów mają dla nas kolejne "ubranka", "zabawki" i szablony gotowych poczynań. My podziękujmy im wreszcie raz na zawsze. Mamy bowiem WŁASNE odczucia, WŁASNE oczekiwania i w przeciwieństwie do ich delirycznych zachowań, potrafimy dogadać się ze sobą lepiej, niż sądzą . Potrzeba tylko nieco spokoju, ciszy i wiary we własną kreatywność. Wykuwamy swoje życie w TEJ chwili i nie pozwólmy, by inni wmówili nam kolejne "gdzieś i kiedyś". Już wystarczy. "Jeśli będziesz myślał o jutrze, zawsze prześpisz dzień dzisiejszy". Tak rzekł kiedyś adeptowi, pewien mistrz zen. I nie ma w tym ani grama przesady.

Tylko w świadomym TERAZ, możemy liczyć na wylanie nowego, stabilnego i mocnego fundamentu. Tylko SCALENIE może ponownie pomóc nam odnaleźć "drogę do domu". Porzucenie myśli "jestem oddzielony od świata", jest w istocie potężną praktyką (sadhana), która pomaga w zniesieniu separacji i odnalezienia egzystencjalnego spokoju. Wtedy to na powrót można stać się w pełni twórczym, wyciszonym i postrzegającym świat na wzór  harmonii.


Czy stać nas na to? TAK! Czy potrafimy? OCZYWIŚCIE! Czy jesteśmy gotowi? BARDZIEJ NIE BYLIŚMY! To już trwa. Tysiące ludzi wychodzi ze swoich domów i tak jak nakazuje im ten pradawny rytuał, podświadomy instynkt "istoty stadnej" lub jakiś wewnętrzny głos, idą na spotkanie drugiego człowieka i znów celebrują chwilę. Bo jakoś już czują, już się domyślają a czasem wręcz wiedzą, że to jest właśnie TEN najlepszy kierunek. Zdawać się może, że na razie przybiera to formy trywialnej zachcianki i mało znaczącego zajęcia. Jeden idzie do lasu na grzyby, drugi na rower, trzeci pod sąsiedzką jabłoń na partyjkę brydża a kolejny, za miastem kontempluje zachód słońca. Ale te sygnały świadczą o jednym. Coś w naszych sercach wciąż drga i nie pozwala na zamknięcie w szufladach z odpowiednim podpisem. Coś każe dostrzec w czynnościach małych i wiotkich, dawno zapomnianą uciechę i radość. Coś nam powtarza "spójrz jakie to inne...pełne...czyste". To dzieje się na naszych oczach, a często i z naszym (nieraz nieświadomym) udziałem. I dopiero u szczytu dnia, gdy zapalamy nocną lampkę i kładziemy swoje umęczone ciała na tapczan, przychodzi mała refleksja. Często spóźniona, więc na drugi raz obiecujemy sobie być bardziej uważni.

Ta nauka podpatrywania, odkrywania i rozumienia, to nic innego jak ponowna transformacja, inicjacja i "przepoczwarzenie się". Zaczęło się i już nic tego nie wyhamuje ani nie zatrzyma. Separacja czy scalenie?
To jasne. Pozostało nam tylko to drugie...





P.S. I jeszcze dwie uwagi.
Ktoś czytający moje blogowe wypociny mógłby uznać, że jest tu zbyt wiele niespójności. Z jednej strony opisuję pewne sytuacje z dużą dozą powątpiewania, sarkazmu i celowego ich napiętnowania. Za chwilę zaś pojawia się jakieś "światełko w tunelu", pod postacią całkowitej niemalże zmiany nastawienia do owych rzeczy, popartej entuzjazmem, oraz swobodną obserwacją i interpretacją. Co jest zatem grane? Czy autor bloga to schizofrenik, czy może gra, lub robi sobie z Was jajka, testując nastawienie do poruszanych zagadnień?
Nie odpowiem Wam jednoznacznie. Ale to bez mała wypadkowa kilku sił, które spajają moje życie bardzo obszerną klamrą (właśnie...czego?) Wciąż się uczę. Całe to spektrum barw, dźwięków, ciszy i światła które mnie otacza, to nieraz wyzwanie ponad siły. To coś więcej niż gra słów i układ współrzędnych na mapie świata.
Dlatego nie dziwcie się, że jest to tak płynne, opalizujące i zmieniające koloryt. Takie musi być ;)

I sprawa druga. Niedługo w naszej przestrzeni społecznej zaistnieje kolejna fasadowa impreza, pod szumnym tytułem: wybory do europarlamentu. W kontekście tego co napisałem wcześniej, pomyślcie tylko o jednym. W jaki sposób ci niby wybrani przez naród reprezentanci, będą tu budować wspólnotowość i więź ogólnoludzką na poziomie absolutnie podstawowym, utożsamiając się z najmniejszą komórką społeczną? Jakich technik użyją, by dowiedzieć się co czuje rolnik w Pcimiu Dolnym i drobny rzemieślnik w Wąchocku? Co zrobią, by dobrze rozwiązać problem konkurencyjności polskiego produktu na rynku, względem kierowanych przez Brukselę molochów finansowych i jak wpłyną na ochronę rodzimej myśli wytwórczej?

Odpowiedzi na te pytania wszyscy dobrze znacie. A ja tylko raz jeszcze powtórzę- PODZIĘKUJMY IM WRESZCIE RAZ NA ZAWSZE!       

Źródło zdjęć: Internet

                    


środa, 14 maja 2014

Moto Weteran Bazar - edycja wiosenna



I doczekaliśmy się pierwszej w tym roku odsłony M.W.B. na miejscu najwłaściwszym. Stadion "Start" przez ostatni weekend niemalże pękał w szwach. Na wiosenne wydanie imprezy znów zjechała siła wystawców i kolekcjonerów z całej Polski, oraz goście z Niemiec, Holandii, Czech oraz Rosji. Jak zwykle nie brakowało interesujących eksponatów i wyjątkowych pojazdów. Było na czym zawiesić oko i w czym pogrzebać. Muszę przyznać że ta edycja okazała się dla mnie niezwykle owocna, bowiem od ładnych paru lat tak się nie obłowiłem ;) Nabyłem kilka interesujących rzeczy, za którymi zdzierałem podeszwy od dłuższego już czasu. Na tym też bowiem polega cały urok Moto Weteran Bazaru. Nigdy nie wiemy, jakie niespodzianki i skarby zastaniemy na miejscu. ;)

Trochę fotek:

 Od soboty rana, odwiedzających przybywało lawinowo

 Zapowiadano deszcze, więc wielu wystawców odpowiednio się zabezpieczyło. Jednak aura miło zaskoczyła

 Każdy skrawek terenu był wykorzystany niemalże w 100%

 "Motoweteranowski" klimat. Wszystko co możliwe- w jednym miejscu :)

 Militarny szpej...

 I oprzyrządowanie oraz wyposażenie z epoki

Niektóre sorty były mocno egzotyczne

Jedno ze stoisk, na którym wypatrzyłem coś dla siebie

Kolekcjonerzy szkieł i ceramiki też nie mogli narzekać

Ten ciekawy globus dotarł tu zza południowej granicy

I weź tu teraz znajdź coś dla siebie ;)

Piękny widok. Dzięki takim giełdom, można poczuć jeszcze prawdziwy klimat i zapach przeszłości

 Było też coś dla miłośników modelarstwa z czasów PRL

Angielskie klasyki

I taki oto przedstawiciel nowego trendu

 Dodge WC po kompletnej renowacji

 Rzut z boku...

 Oraz jego wnętrze

 Zabytkowe ciągniki - amerykański Allis Chalmers (po lewej) i kanadyjski Ferguson z lat 50.

 A ten wynalazek (Hanomag) dotarł tu (choć nie o własnych siłach) aż z wybrzeża

 Kolejny Dodge WC, czekający na lepsze czasy

 Buick LeSabre zwracał uwagę głównie gabarytami...

 I swoim nader obszernym wnętrzem

 Pięknie odrestaurowany Mercedes Benz 250 S z lat 60.

 VW TL 1600 z 1967r.

 Ford Taunus z lat 70.

 Dniepr MT11

 Kolejny Mercedes (model 300d) wzbudzający ogromne emocje

 Najmniejsze autko imprezy- Zastawa 750


I filmik: