wtorek, 23 lutego 2016

Konferencja w Monachium, czyli...wszystko po staremu?


Najpierw zerknijmy do reżimowej obórki:
http://www.tvn24.pl/raporty/konferencja-w-monachium,1052

Jak widać przedstawiony tu obraz idealnie odzwierciedla rodzimą rację stanu i jej bezwiedne nakręcanie się, bazujące na wytwarzaniu spirali strachu wobec Rosji. Według owych speców, szpica konferencji monachijskiej wycelowana była w zakusy wschodniego niedźwiedzia, destabilizującego od dawna porządek europejski. Czyżby? A może było jednak całkiem inaczej?

XX wiek zaczął się z opóźnieniem. Momentem wyzwalającym jego początek był zamach na ś.p. arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga w Sarajewie 28 czerwca 1914 który rozpoczął I wojnę światową. Około 100 lat wcześniej XIX wiek również rozpoczął się z poślizgiem od Kongresu Wiedeńskiego (wrzesień 1814 – czerwiec 1815), który wypracował nowe zasady ładu kontynentalnego. XXI wiek jest niezwykły ponieważ tak, jak kiedyś wszyscy zaprzeczali chylącej się epoce Napoleońskiej, upadkowi potęgi Austro-Węgier i rozpadu ZSRR, tak dzisiaj nie do przyjęcia dla powszechnej świadomości jest fakt, że 12 lutego 2016 roku w Monachium weszliśmy w nową erę. Tak jak XX wiek rozpoczął się od upadku potęgi Europy kontynentalnej i zakończył ostatecznie epokę imperializmu kolonialnego, tak XXI wiek rozpoczyna się od upadku chrześcijaństwa i zakończy się upadkiem całej zachodniej cywilizacji.
Konferencja w Monachium przejdzie do historii podobnie jak konferencje w Teheranie, Jałcie czy Poczdamie. Nieoficjalne doniesienia mówią o tym, że Stany Zjednoczone porozumiały się z Rosją w sprawie podziału stref wpływów w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. W zamian Rosja zobowiązała się do przyhamowania rozwoju gospodarczego Chin w Kierunku Europy, poprzez blokadę wszystkich projektów transportowo-lądowych, w tym Nowego Jedwabnego Szlaku. Jednocześnie Niemcy potwierdziły swoje zaangażowanie we wsparcie gospodarcze dla Rosji i zagwarantowały odbiór gazu i innych surowców rosyjskich przez następne dekady. Mniej więcej w tym samym czasie zniesiono sankcje gospodarcze dla Białorusi, co de facto umożliwiło zniesienie sankcji na Rosję, gdyż teraz jej towary będą płynąć przez Białoruś z nowymi etykietami. Innymi słowy, Stany Zjednoczone zdecydowały się również zrekompensować Niemcom i Rosji straty materialne związane z izolacją Chin poprzez oddanie wolnej ręki w Europie Środkowo-Wschodniej oraz odstąpieniem od dalszego wsparcia Turcji na Bliskim Wschodzie.
Ustalenia i umowy w zakresie nowego ładu na świecie odbyły się za zamkniętymi drzwiami. Podczas, gdy mocarstwa światowe ustalały podział swoich stref wpływów – polscy politycy topili się w oparach absurdu i debatach bez najmniejszego znaczenia dla przyszłości kraju. W nowym układzie sił gwarantem stabilizacji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Rosja. Natomiast najbardziej poszkodowane i pominięte są trzy kraje : Polska, Turcja i Chiny. Pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej, takie jak Rumunia, Czechy, Węgry i Słowacja – nie były praktycznie w ogóle brane pod uwagę jako istotne elementy rosyjskiej strefy wpływów.
Ktoś, kto był obecny na konferencji w Monachium mógł odnieść wrażenie, że cofnął się w czasie o 25 lat. Była to konferencja, na której nieustannie obecne były takie hasła jak : walka z terroryzmem, nowa zimna wojna, nowy układ sił, Syria, Turcja, Irak, ISIS. Najbardziej wyeksponowanymi elementami wyposażenia były flagi USA, Rosji, Niemiec i Organizacji Narodów Zjednoczonych. Polityków Europy Środkowo-Wschodniej celowo ustawiono na świeczniku w centrum dyskusji z osobami o trzeciorzędnym znaczeniu. Kluczowe decyzje podejmowane były za zamkniętymi drzwiami.
Nowy układ sił zakłada, że Rosja zapewni spokój w Syrii i w Iranie, natomiast USA zapewnią spokój w Iraku i jego peryferiach. Jednocześnie Rosja otrzymała wolną rękę w regionie Europy Wschodniej (były bufor ZSRR), w zamian za dopilnowanie, aby Nowy Jedwabny Szlak nigdy nie powstał. USA będą blokować morskie drogi rozwoju Chin, a Rosja będzie blokować lądowe drogi rozwoju Chin. Rosja zobowiązała się do odstąpienia z agresywnej polityki wobec Japonii, natomiast USA skasowały wszystkie swoje projekty w Europie Środkowo-Wschodniej. Nigdy w Polsce nie powstaną amerykańskie bazy i nigdy w Polsce nie będzie stałej obecności wojsk NATO z USA lub Europy Zachodniej.

Zaskoczeni ?
Gdzie jest tarcza antyrakietowa ? Gdzie jest szpica NATO ? Zamiast wielkich projektów pozostały do dzisiaj wielkie, puste obietnice. Zbliża się do końca druga kadencja Baraka Obamy i poza wspólnymi ćwiczeniami kilku tysięcy żołnierzy – nie wprowadzono ŻADNYCH rozwiązań, które mogłyby zapewnić nam bezpieczeństwo przed Niemcami lub Rosją. Polacy muszą mieć również świadomość, że nowy prezydent USA – niezależnie czy będzie to Hillary Clinton czy Donald Trump – najprawdopodobniej nie potrafią obecnie nawet wskazać Polski na mapie, nie mówiąc już o jakichkolwiek wspólnych projektach. Fakty nie ulegają wątpliwości – oprócz kilku używanych samolotów F-16 nie mamy żadnych korzyści ze współpracy z USA. Kusimy ich tutaj nowym przetargiem na śmigłowce, okręty podwodne i inne technologie, ale w praktyce dla USA jesteśmy tylko jednym z kilkudziesięciu roszczeniowych państw w długiej kolejce po zakup ich technologii.

Proszę zadać sobie elementarne pytanie – jakiego rozmiaru siły zbrojne USA musiałyby stacjonować w naszym kraju, aby były w stanie zabezpieczyć nas przed Rosją ? Mówimy tutaj o rozmiarach rzędu kilkuset tysięcy, a nie kilkudziesięciu tysięcy. Kto wypłacałby tym żołnierzom wynagrodzenie ? Kto pokrywałby koszta utrzymania ponad 5-krotnie wyższe niż żołnierzy polskich ? Nasz budżet, Polacy ? A jeżeli my nie jesteśmy w stanie zapewnić takiego utrzymania, to dlaczego liczymy na to, że USA hojnie wydadzą kilka miliardów dolarów na zapewnienie bezpieczeństwa dla państwa, którego dochód narodowy brutto jest mniejszy od obrotów takich firm jak Apple czy Google ?
Amerykanie mają jedną, bardzo prostą zasadę, którą kierują się w polityce i bezpieczeństwie: biznes.
Postanowienia z konferencji w Monachium mają zatem kluczowe znaczenia dla całego świata. Nie ulega wątpliwości, że Turcja została na tej konferencji sprzedana i zdradzona. Nie wiemy jeszcze dokładnie czy taki sam los spotkał Polskę, ale pierwsze informacje docierające „z frontu” są szczególnie niepokojące. Natomiast Chiny już od dawna są na celowniku USA i nowe porozumienie jest odpowiedzią na ambicje geopolityczne Państwa Środka.
Najbardziej niepokojące dla nas są informacje o wycofaniu się zaangażowania USA w Polsce poprzez użycie pretekstu o odsunięciu się naszego kraju od demokracji.

Pozostaną tylko flagi?

To, że Polska wyjdzie z tej całej konferencji z gołą dupą i skromną puszką na miedziaki zawieszoną u szyi, wiadomo było od dawna. Tam na dobrą sprawę nawet nieobecności naszej delegacji nikt by nie zauważył. Prawda jest taka, że ten śmieszny poczet był jedynie skromną asystą i jakąś tam formą uwzględnienia całkowicie satelickiego państewka, które ma dalej brać kredyty, kłaniać się swoim panom i trzymać gębę na kłódkę.
Wspólne zaś interesy na linii Washington- Moskwa nigdy mnie nie dziwiły i dalej nie dziwią. To tylko tu, w europejskim teatrzyku politycznym, odpowiednie środowiska lansują tezę "niesfornej Rosji", służącą podsycaniu w ludzikach nie tylko strachu, ale też wytwarzania skutecznych i długotrwałych fobii. Bo we Francji, Włoszech czy w Niemczech jest to po prostu niepotrzebne. Co innego jednak u nas, na Litwie, Białorusi czy Ukrainie. Również za naszą południową granicą odpowiednie służby nie próżnują i zaszczepiają w głowach obywateli to, co stosowne. Natomiast szczwane lisy dobrze wiedzą, że z Rosją się nie wojuje. Poza tym Rosja nigdy nie była i nie jest jakimś przedmurzem chroniącym nas przed globalizacją. Szczerze współczuję tym którzy uwierzyli, że Putin zbuduje tu neo-słowiańską barykadę i nie wpuści wgłąb Europy wschodniej i Azji, całej tej tęczowo-multikulturowo-liberalnej papki. To bardzo szczytne, epickie i budujące, ale zupełnie nierealne przy założeniach, które od pewnego czasu już namacalnie funkcjonują. Bo tak naprawdę Europa jest dziś jedynie reliktem i symbolem. Środek ciężkości już dawno przeniósł się na daleki wschód i tam teraz lepi się materiał, pod zupełnie nowy postument.

A wracając do Monachium i wcześniejszego wpisu, to wydaje mi się że ktoś być może zbyt szybko i na wyrost uznał dalekowschodniego Smoka za "poszkodowanego i pominiętego". I powiem więcej. W tej zagrywce o naprawdę dużą stawkę niebawem może okazać się, że ci groźni "myśliwi" sprawnie operujący technikami łowiectwa, staną się wkrótce przypartą do muru i mocno wystraszoną zwierzyną.
Polecam:


I część druga:



Źródło cytatu: http://www.monitor-polski.pl/
Zdjęcia: internet  
Korekta: Medart
    


 

piątek, 19 lutego 2016

Wingmakers


Część 6- Wywiad 3- początek

(Wskazane jest przeczytanie poprzednich wywiadów przed czytaniem poniższego).
 
Sara: "Dobry wieczór, dr Neruda. Czy jesteś gotowy?"
Dr Neruda: "Tak, jeśli ty również jesteś gotowa."
Sara: "Jedna z rzeczy, która wydaje mi się trudna do objęcia w całej tej sprawie, to pojęcie podróży w czasie, które zawsze wydawało mi się dość prostą technologią do rozwinięcia. Wiem, że mam takie wrażenie na podstawie "Star Trek'a" i wielu innych filmów i programów telewizyjnych, jednakże, to co opisałeś wydaje się tak trudne do zrealizowania, że nigdy tego nie osiągniemy. Naprawdę jest to tak ciężka do uzyskania technologia?"
Dr Neruda: "Sposób w jaki podróż w czasie przedstawiana jest w filmach trywializuje złożoność tej technologii, a interaktywna podróż w czasie lub BST, jak zdefiniował to Piętnastka, jest najbardziej wyszukaną ze wszystkich technologii. BST stanowi wierzchołek technologiczny, z którego można uzyskać właściwie wszystkie inne technologie. Tak więc, tworząc BST, uzyskujemy skrót albo przyśpieszoną drogę do uzyskania praktycznie wszystkich innych technologii. Dlatego też BST jest tak trudne do rozwinięcia."


"Science fiction pomija większość naukowych kwestii, które są nieodłącznie powiązane z naszym rozumowaniem podróży w czasie. BST w szczególności wymaga niezwykle wyszukanego zastosowania reguł naukowych, których science fiction po prostu nie przedstawia, najczęściej dlatego, iż ludzie przejawiają bardziej zainteresowanie efektami specjalnymi i wątkami podróży w czasie, niż chęć zrozumienia naukowych podstaw za nią stojących. Z tego też powodu, pisarze i scenarzyści trywializują stopień złożoności powiązany z tą szczytową technologią."
Sara: "Ale tak na prawdę nie odpowiedziałeś na moje pytanie -- czy uda nam się rozwinąć tę technologię?"
Dr Neruda: "Mam drobne wątpliwości, czy Grupa Labiryntu rozwinie technologię BST. Pytanie brzmi czy na dłuższą metę jest to w najlepiej pojętym interesie ludzkości. Mieli oni tygodnie od rozpoczęcia testów wstępnych na przeprowadzenie testów na szeroką skalę zaraz po mojej dezercji. Na poziomie dyrektorskim powszechne było przewidywanie, że BST znajduje się w stadium 4 do 6 miesięcy od osiągnięcia pomyślnego testu."
Sara: "Więc co jest największą przeszkodą w osiągnięciu sukcesu?"
Dr Neruda: "W najprostszym ujęciu, chodzi o to czy Grupa Labiryntu jest zdolna zdefiniować i dotrzeć do takich punktów interwencji - jak opisał to Piętnastka - które mają najmniejsze oddziaływanie na powiązane zdarzenia w czasie poziomym. Jest to najbardziej subtelny, a mimo to najważniejszy składnik w całym tym łańcuchu technologii."
Sara: "Czy mógłbyś to wyjaśnić w prostych terminach?"
Dr Neruda: "Jest to ekstremalnie trudna do rozwinięcia technologia - zdefiniowanie optymalnego punktu interwencji, dotarcie do punktu interwencji i powrót z punktu interwencji bez wykrycia. Wszystko to wymaga zespalania czasu na poziomie przyczynowym z minimalnym oddziaływaniem. Stanowi to odpowiednik rzucania okrąglaków na stawie ("puszczaniu kaczek") bez wywoływania falowania."
Sara: "Dlaczego wszystko odnosi się do minimalizowania wpływu? Chodzi mi o to, mówiąc o Animus, czy nie próbują oni kompletnie unicestwić ludzkość? Dlaczego musimy tak bardzo przejmować się zakłóceniami w ich biegu życia?"
Dr Neruda: "Przede wszystkim, Animus nie przybywa aby unicestwić ludzkość. Przybywają, aby przejąć bibliotekę genetyczną znaną jako Ziemia. Ich intencje nie są do końca zrozumiałe, ale nie jest to wybicie naszej zwierzęcej populacji czy gatunku ludzkiego. Ma to bardziej związek z inżynierią genetyczną i tym jak ich gatunek może być zmodyfikowany, tak aby umożliwić mu osadzenie duchowej świadomości. Chcą oni nieskrępowanego dostępu do naszego DNA, w celu przeprowadzania eksperymentów. Poza tym, chcą skolonizować Ziemię, ale dla jakiego ostatecznego celu - nie wiemy."


"Odnośnie twojego pytania, skupienie na minimalizowaniu wpływu wywołanego przez interwencję za pomocą BST ma tyle wspólnego z interesami egoistycznymi co z altruistycznymi. Kiedy wydarzenia są poprawiane albo zmieniane, mogą one mieć nieumyślne i bardzo nieprzewidywalne konsekwencje. Na przykład, moglibyśmy pomyślnie odwrócić uwagę Animus od naszej galaktyki, ale w efekcie, nieumyślnie wysłać ich na inną planetę. To mogłoby mieć konsekwencje dla naszej planety, których nie moglibyśmy przewidzieć."
Sara: "Czy mówisz o karmie?"
Dr Neruda: "Nie. Ma to związek z fizyką i wrodzoną naturą systemów złożonych. Energia przyczynowa jest wieczna. Przeskakuje ona po prostu od zdarzenia do zdarzenia. W niektórych przypadkach, modeluje zdarzenie; w innych, tworzy zdarzenie. Energia przyczynowa jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie i kiedy jest przekierowywana - na skalę globalną - odbija się w nieprzewidywalny i niezliczony sposób."
Sara: "A więc to jest wada BST -- niewiedza na temat konsekwencji zmieniania zdarzeń? Sugerujesz, że moglibyśmy pomyślnie odwrócić uwagę Animus od naszej planety, a wtedy kilka lat później paść ofiarą jakiejś innej formy katastrofy, która zetrze naszą planetę?"
Dr Neruda: "Nie, niezupełnie wydarzy się to w taki sposób. System energetyczny, który został przekierowany po prostu odbiłby się z powrotem do punktu, z którego nastąpiło przekierowanie. W jaki sposób by się odbił jest tak skomplikowane, że byłaby niemożliwa do przewidzenia natura jego reakcji. Przypuszczam, że mógłby spowodować jakiegoś rodzaju kataklizm, ale nie można powiedzieć, że ludzkość zostałaby ukarana, tak jak próbujesz dać do zrozumienia."
Sara: "Przypuszczam, że właśnie to chciałam dać do zrozumienia. Ale czy to nieprawda, że karma istnieje? I jeśli zwrócimy Animus w kierunku innej planety poprzez BST, czy nie sprowadzimy na siebie negatywnej reakcji?"
Dr Neruda: "Nie. Oznacza to, że wywołalibyśmy reakcje, której natura mogłaby być tak niezwiązana z przekierowaną energią przyczynową, że nikt nie wiedziałby, że to jest jej reakcja. Natura energii przyczynowej jest taka: odbija się ona jej własną mocą i inteligencją; nie jest to prosta reakcja na wywołaną akcję."
Sara: "Myślałam, że karma, a nawet fizyka, utrzymują, iż każdej akcji odpowiada równa i przeciwna reakcja. Co się stało z tą regułą?"
Dr Neruda: "Nadal istnieje i ma się dobrze. Po prostu nie ma ona zastosowania w przypadku systemów energii przyczynowej albo wymiaru czasu pionowego."
Sara: "W porządku, zamierzam uniknąć kolejnej dyskusji z zakresu fizyki, na rzecz dowiedzenia się, dlaczego sądzisz, iż nie uda się rozwinąć w pełni funkcjonalnego BST, o czym zacząłeś mówić kilka minut temu."
Dr Neruda: "Jest to jeden z głównych powodów, dla których zdezerterowałem."
Sara: "Co masz dokładnie na myśli?"
Dr Neruda: "Rozwijanie BST powiązane jest z elementem niepewności co do systemów energii przyczynowej, która zawsze stanowiła punkt nie do przeskoczenia w pracach nad BST - przynajmniej teoretycznie. Piętnastka wierzy, że wie jak nią pokierować. Nie jestem taki pewien, czy jest możliwe nią kierować, zwłaszcza po moich doświadczeniach z WingMakers i uzyskaniu częściowego rozumowania ich rozwiązania w kwestii postępowania z Animus."
Sara: "Wiem, że już o tym trochę mówiłeś, ale przypomnij mi. Jak wygląda ich rozwiązanie?"
Dr Neruda: "Znam tylko pewne jego części, zatem nie jestem w stanie mówić o nim definitywnie."
Sara: "Jaka jest natura źródeł tej wiedzy?"
Dr Neruda: "Miała miejsce sesja RV, która dostarczyła pewnych wglądów. Więcej w tej sprawie dowiedziałem się czytając wprowadzenie do tekstu z dysku optycznego --"
Sara: "Mówisz teraz o tamtym tekście, który dosłownie się rozpłynął?"
Dr Neruda: "Tak, ale zachowałem cały ów tekst w mojej pamięci."
Sara: "Coś jeszcze?"
Dr Neruda: "Miałem bezpośrednią łączność z tymi, którzy jak wierzę byli przedstawicielami WingMakers."
Sara: "Jak? Kiedy?"
Dr Neruda: "To skomplikowana historia, ale Samanta, RV przydzielona do naszego projektu, miała coraz więcej silnych połączeń z WingMakers. Niestety, były one tak mocne, że Piętnastka nie miał dużego wyboru, jak tylko poddać ją MRP. Spotkałem ją chwilę przed procedurą, i nagle zaczęła channeling jakiejś obecności dla mnie, która jak wierzę pochodziła od Rasy Centralnej."
Sara: "I na podstawie tych trzech źródeł posiadasz wgląd w to, jak WingMakers planują ochronić ich bibliotekę genetyczną?"
Dr Neruda: "Zgadza się."
Sara: "Co przekazała channelowana istota?"
Dr Neruda: "Głównie zwróciła uwagę na to, że nasza technologia może nas zawieść."
Sara: "Mówiąc o technologii miała na myśli BST?"
Dr Neruda: "Taka była moja interpretacja."


Sara: "Więc ufasz tej Samancie?"
Dr Neruda: "Nie mam co do niej jakichkolwiek wątpliwości. Była ona naszym najlepszym RV, i całkiem możliwe, że najlepszym naturalnym typem intuicyjnym, jaki kiedykolwiek mieliśmy w ACIO."
Sara: "Wróćmy do tego o czym powiedziałeś przed chwilą. Czy dobrze zrozumiałam, że odszedłeś z ACIO z powodu nieporozumienia z Piętnastką w sprawie BST i rozwiązania defensywnego WingMakers?"
Dr Neruda: "Tak, był to podstawowy czynnik."
Sara: "Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej w tej sprawie?"
Dr Neruda: "Piętnastka wierzył, że Samanta – nasza RV - mogłaby narazić na niebezpieczeństwo naszą misję, z powodu jej zdolności nawiązywania kontaktu z WingMakers. W dwóch z trzech sesji RV, które przeprowadziła, wykryli oni jej obecność i zaczęli ją sondować. Piętnastka - od kiedy uzyskał potwierdzenie, że istoty te, według wszelkiego prawdopodobieństwa pochodziły z Rasy Centralnej - stał się bardzo ostrożny i postawił zakaz jakichkolwiek dalszych sesji RV."


"Kiedy spytałem go dlaczego, wydawał się mieć obawy odnośnie ich zdolności dla zrozumienia naszej pracy nad BST, a także bał się, że mogą oni położyć jej kres."
Sara: "Dlaczego?"
Dr Neruda: "Ponieważ są oni niezwykle potężnymi istotami. To, co większość ludzi uważa za Boga, proszę powiększyć tysiąc razy i będziesz blisko zakresu możliwości i mocy, jaką istoty te dzierżą."
Sara: "Mówisz, że istoty te są potężniejsze od Boga?"
Dr Neruda: "Problem z twoim pytaniem jest taki, że nie wiem do którego Boga się odwołujesz. Koncepcja Boga w Biblii, albo w większości świętych ksiąg naszej planety, nie nosi podobieństwa do obrazu Boga, który posiadam w swoim umyśle."
Sara: "Ok, powrócę jeszcze do tego tematu gdyż naprawdę mnie interesuje, ale na razie chciałabym dokończyć naszą dyskusję dotyczącą twojej dezercji. Możesz wytłumaczyć jak do tego doszło?"
Dr Neruda: "Mówiąc w skrócie, zacząłem czuć, że broń defensywna zainstalowana na tej planecie przez WingMakers daje większą szansę sukcesu niż BST. Wszelkie logiczne podejście sprowadza się do takiego wniosku. Piętnastka jednakże był innego zdania. Wolał skupić się na badaniach w sprawie odnalezienia pozostałych miejsc WingMakers i wykorzystaniu ich zawartości, nie biorąc przy tym nigdy pod uwagę podzielenie się z opinią publiczną technologią lub czymkolwiek powiązanym z tymi odkryciami."
Sara: "Więc wasza różnica zdań w tym względzie spowodowała twoją dezercję?"
Dr Neruda: "Tak."
Sara: "Wracając do tematu Boga. Opowiedz mi jak wygląda twój obraz Boga?"
Dr Neruda: "Bóg jest unifikującą mocą, która istnieje od zawsze i wiecznie. Moc ta jest autentyczną siłą, która powołała życie z samej siebie, aby stało się zarówno jej towarzyszem jak i wędrówką. Życie, które zostało powołane poddawane było wielu eksperymentom, do czasu aż przewoźnik duszy został ukształtowany tak, aby mógł wziąć cząstkę tej mocy do zewnętrznych, rozwijających się wszechświatów."
Sara: "Zakładam, że przewoźnik duszy w tym kontekście to Rasa Centralna?"
Dr Neruda: "Dokładnie."
Sara: "Czy są oni tym samym co anioły?"
Dr Neruda: "Nie, Rasa Centralna jest bardziej pokrewna planistom genetycznym i architektom wszechświata. Nie są oni dobrze znani i zrozumiani, nawet w najbardziej wnikliwych kosmologiach posiadanych przez Corteum."
Sara: "Więc przypuszczam, że jeśli anioły istnieją, są one jeszcze jedną kreacją Rasy Centralnej?"
Dr Neruda: "Dokładnie."
Sara: "Zatem Bóg, albo ta moc, którą opisywałeś, nie stworzył naprawdę niczego innego poza Rasą Centralną, po czym powrócił do swojej siedziby w centrum wszechświata. Brzmi to tak, jakby Rasa Centralna wykonała całą robotę."
Dr Neruda: "Rasa Centralna jest po prostu przesuniętą w czasie wersją rasy ludzkiej."
Sara: "Słucham!?"
Dr Neruda: "Rasa Centralna zawiera archetypy genetyczne gatunku ludzkiego i nie ma znaczenia jaką formę na siebie przybierze. Nie ma znaczenia w jakim czasie żyje. Nie ma znaczenia w jakiej części wszechświata żyje. Archetyp ten jest jak siła magnetyczna: przyciąga mniej rozwinięte wersje ras w ich kierunku. Wszystkie wersje rasy humanoidalnej są po prostu przesuniętymi w czasie wersjami Rasy Centralnej - a przynajmniej taki jest punkt widzenia Corteum."
Sara: "Zatrzymajmy się na chwilę. Mówisz, że jestem stworzona z tego samego DNA co Rasa Centralna? Że w gruncie rzeczy jesteśmy tym samym, genetycznie, tylko w innym czasie i miejscu? Jak to możliwe?"
Dr Neruda: "Jest to możliwe, gdyż Rasa Centralna tak to zaprojektowała. DNA nie jest czymś, co przekazuje tylko fizyczne cechy lub predyspozycje. Przekazuje także nasze pojęcie czasu, przestrzeni, energii i materii. Przekazuje nasze świadome i nieświadome filtry. Przekazuje naszą podatność na wewnętrzny impuls pierwotnej myśli; to owa podatność jest tym, co definiuje ruch istoty."
Sara: "Ruch istoty?"
Dr Neruda: "Wszystkie istoty są w ruchu. Zmierzają gdzieś w każdej chwili swojego życia. Jeśli nie są fizycznie w ruchu, ich umysły są w ruchu. Ich podświadomość zawsze jest w ruchu, wchodząc w interakcje ze strumieniem danych płynących z multiwersu. Ruch istoty jest po prostu określeniem jakiego używamy w ACIO do zdefiniowania wewnętrznego kompasu."
Sara: "A czym jest wewnętrzny kompas?"
Dr Neruda: "Jest to system radarowy jednostki, który definiuje jej ścieżkę przez życie na poziomach zarówno makroskopowych jak i mikroskopowych, oraz na wszystkich pomiędzy."
Sara: "Mam przeczucie, że temat ten moglibyśmy kontynuować bez końca."
Dr Neruda: "To nie jest takie skomplikowane, Saro. Pomyśl o decyzjach jakie podejmujesz w swoim życiu. O których z nich mogłabyś powiedzieć, że zostały podjęte przez zewnętrzne źródła, które z nich były twoimi własnymi, a które były kombinacją obydwu, zewnętrznej i twojej decyzji?"
Sara: "Mam określić procentowo?"
Dr Neruda: "Spróbuj oszacować."
Sara: "To zależy od etapu mojego życia, jak przypuszczam. Kiedy byłam dzieckiem, moi rodzice podejmowali wszystkie moje decyzje -- "
Dr Neruda: "Nie, to odnosi się do wszystkich etapów - od urodzenia do śmierci. Po prostu spróbuj zgadnąć."
Sara: "Nie wiem, może 40% zewnętrznych, 30% moich własnych i 30% ich kombinacji."
Dr Neruda: "Zatem będziesz pewnie zaskoczona jeżeli powiem ci, że deponujesz obraz wewnątrz swojego DNA - zanim zostałaś urodzona - który definiuje twój ruch istoty. Kiedy ten depozyt jest tworzony, tym samym definiowany jest przez ciebie twój ruch istoty. Przez nikogo innego. Żadna zewnętrzna siła nie podejmuje twoich decyzji, zewnętrzna siła może tylko natchnąć i pobudzić do decyzji już podjętej."
Sara: "Zgubiłam się. Mówisz, że każda decyzja w moim życiu została już podjęta zanim się narodziłam?"
Dr Neruda: "Nie. Została podjęta każda przyczynowa decyzja."
Sara: "Więc jaka jest różnica pomiędzy decyzją przyczynową, a decyzją formalną?"
Dr Neruda: "Pomyśl jak wiele decyzji podejmujesz w ciągu dnia. Zgodziłabyś się, że jest ich prawdopodobnie setki, jeśli nie tysiące każdego dnia? Są to - jak to określiłaś - decyzje formalne. Decyzje przyczynowe zdefiniowane są przez to, jak integralne są one z podłożem indywidualnej istoty. Czy jesteś podatna na nowe idee? Czy jesteś w stanie zsyntetyzować przeciwstawne myśli? W jakim dominującym kontekście przetwarzasz informacje - wizualnym czy numerycznym? Są to decyzje przyczynowe, które definiujesz przed swoim narodzeniem, po czym są one kodowane wewnątrz DNA, aktywując twoją macierz decyzji. Zewnętrzne siły takie jak rodzice, nauczyciele czy przyjaciele tylko informują o tym, co już zostało zdefiniowane jako ruch twojej istoty."
Sara: "Czy tak jest również według Corteum?"
Dr Neruda: "Jest to część nauki, którą osobiście otrzymywałem z moich eksperymentów z LERM. Jakkolwiek Corteum podpisują się pod podobnymi wierzeniami."
Sara: "Mówisz teraz o wariantach reinkarnacyjnych, czy mam rację? Kiedy powiedziałeś, że deponujemy nasz wizerunek wewnątrz naszego DNA - zanim się urodzimy - kto dokładnie dokonuje depozytu?"
Dr Neruda: "Tylko bezkształtna świadomość może dokonać depozytu wizerunku w szablonie DNA."
Sara: "Zakładam, że mówisz o duszy?"
Dr Neruda: "To znowu zależy od twojej definicji duszy. Bezkształtna świadomość jest tą, która obserwuje i doświadcza poprzez formy i struktury, a nie tylko fizyczne wcielenia. Na przykład, świadomość może być zawarta wewnątrz struktury lub formy, ale nie bazować na fizyczności. Umysł to przykład struktury, która jest niefizyczna; świadomość - kiedy jest fizycznie wcielona - spogląda przez strukturę umysłu tak jak ktoś wyglądający przez okno. Dusza często jest mylona z umysłem i vice versa."


"Bezkształtna świadomość jest tą cząstką Boga, której zmniejszono prędkość z częstotliwości stanu Boga do indywidualności, gdzie może stać się autonomiczna i doświadczać wolnej woli. Pomyśl o tym jak o fotonie lub subatomowej cząstce, która jest dołączana do sieci wzajemnie połączonych cząstek o podobnych własnościach. Wszystkie cząstki mają podobną częstotliwość czy prędkość wirowania, i są one zdolne obniżyć swoją częstotliwość gdy jest taka potrzeba, a ma ona miejsce w chwili wejścia cząstki w membrany świadomości, do których można wejść tylko po przybraniu formy. A więc bezkształtność staje się formą i zaraz przed wejściem w ciało, świadomość aktywuje szablon DNA stosownie do wymaganych przez nią doświadczeń wewnątrz membrany rzeczywistości, którą wybrała."
Sara: "Co rozumiesz pod pojęciem membrany?"
Dr Neruda: "Multiwers jest zbiorem membran rzeczywistości, skupionych razem w wymiarową macierz odpowiadającą obwodom myśli i polom grawitacji naszej bezkształtnej świadomości. Jesteśmy trenowani w czasie ewolucyjnym do akceptacji trójwymiarowego świata jako naszą rzeczywistość. Owe membrany rzeczywistości nie są zbudowane jako równoległe płaszczyzny albo szczeble drabiny, ale raczej jako sieć krystaliczna sprzęgających się komórek. Jeśli chcesz, mogę opisać je bardziej szczegółowo, ale uważam, że stanie się to w końcu tak abstrakcyjne, że jak podejrzewam twoje oczy staną się całkowicie zaszklone."
Sara: "Wszystko to wydaje się niewiarygodne. Zaczynam się zastnawiać, czy nie jesteś reinkarnacją Jezusa albo Buddy."
Dr Neruda (śmiejąc się): "Jestem świadomością która bez wątpienia inkarnowała się, proces ten ma miejsce od tak dawna jak tylko mogę potwierdzić."
Sara: "Pamiętasz któreś ze swoich poprzednich wcieleń?"
Dr Neruda: "Poprzedni jest pojęciem względnym. Wolę myśleć o moich wcieleniach nie tyle jako o funkcji pamięci, ale jako o czymś pokrewnym bardziej do przeciekania symultanicznych membran rzeczywistości. Przedziały, na które ludzkie doświadczenie jest podzielone nie są na tyle szczelne, aby wykluczyć wchodzenie lub wpływanie jednego życia na inne. Z mojego doświadczenia wynika, że podziały te reprezentują równoległe momenty w życiu jednostki rozciągające się szeroko poprzez czas i przestrzeń."
Sara: "Dajesz więc do zrozumienia, że nasze przeszłe, teraźniejsze i przyszłe żywoty, przyżywamy wszystkie w tym samym czasie, nawet jeśli wydają się mieć miejsce w różnych miejscach i czasach?"
Dr Neruda: "Tak."
Sara: "W porządku, proszę wytłumacz więc jak to możliwe, bo dla mnie nie ma to żadnego sensu."
Dr Neruda: "Nasza bezkształtna świadomość jest jak sfera z baaardzo wieloma szprychami prowadzącymi na zewnątrz z jej centralnego jądra. Każda z tych szprych połączona jest z kontinuum czasu pionowego poprzez formy, a owe formy - ludzkie lub inne - zasilają bezkształtną świadomość wglądami w różne membrany rzeczywistości, w których bezkształtna świadomość ma swoje formy. W ten sposób, formy bezkształtnej świadomości dostarczają jej wgląd do różnych membran rzeczywistości; wglądy te są następnie przetwarzane przez bezkształtną świadomość i poddawane przejściu przez unifikującą moc Boga."
Sara: "Bóg jest odbiorcą wszystkich informacji oraz doświadczenia -- od każdej formy życia -- z każdego miejsca i czasu. Jak?"
Dr Neruda: "Nie mam pojęcia."


Sara: "Ale jest to coś w co wierzysz i muszę założyć, że nie wierzyłbyś, gdybyś nie miał jakichś dowodów na poparcie swoich wierzeń."
Dr Neruda: "Czasem podążasz tropem dowodów dochodząc do punktu, w którym raptownie się kończą, ale wciąż możesz wyobrazić sobie, jak ten szlak biegnie dalej, pomimo braku dowodów, które prowadziłyby w określonym kierunku. Możesz wyczuć intuicyjnie ów ścieżkę. Proszę nazwać to wyobraźnią lub czystym domysłem, nie dbam o to, ale właśnie tak uczyniłem w tym przypadku. Naprawdę nie wiem jak ten ogrom danych mógłby być przetworzony dla jakiegokolwiek użytecznego celu, ale wierzę w to."
Sara: "W porządku, daj mi chwilę na przejrzenie notatek – gdyż chciałabym wrócić do czegoś o czym mówiłeś wcześniej. O jest tutaj. Powiedziałeś, że każdy definiuje swój ruch istoty na poziomie przyczynowym. Jeśli tak to wygląda i zakładając, że dusza jest inteligentna, dlaczego jakakolwiek dusza wybiera bycie osłabioną mentalnie, emocjonalnie czy fizycznie?"
Dr Neruda: "Jak to rozumiesz?"
Sara: "Powiedzmy, że dusza weszła w ciało, ale wybrała bycie ograniczonym, głupim i ogólnie osłabionym. Dlaczego inteligentna świadomość wybrałaby takie lub inne piętno na swoim DNA, tak że jej życie stałoby się trudniejsze, albo przynajmniej nudniejsze?"
Dr Neruda: "Pozwól że zadam ci pytanie. Dlaczego Bóg miałby narzucać osobie wciąż taką samą kondycję?
Sara: "Ach, ale implikujesz w swoim pytaniu założenie, że Bóg istnieje."
Dr Neruda: "Poczyń to samo założenie i wtedy odpowiedz na moje pytanie."
Sara: "Wiem co dajesz mi do zrozumienia, ale dlaczego zarówno Bóg jak i dusza narzuca te -- przynajmniej według mnie -- głupie decyzje?"
Dr Neruda: "Dzieje się to za sprawą złożonych systemów i ich wrodzonych praw dynamiki."
Sara: "Można by prosić troszkę jaśniej?"
Dr Neruda: "W celu rozwijania i ostatecznie wspierania różnorakich form życia, wszechświat potrzebuje nieobliczalnie złożonego systemu powiązanych zasad i reguł. Im bardziej złożony jest ten system, tym bardziej dynamiczne są jego bieguny wzajemnego oddziaływania. Pomyśl o nim jak o nieoszlifowanym diamencie. Kiedy oświetlisz go skupioną wiązką światła w ciemnym pomieszczeniu, wydzieli tylko przytłumioną poświatę, ale jeśli pofasetujesz ów diament, czyniąc go bardziej złożonym, rozprzestrzeni światło w postaci promieni padających na wszystkie ściany pomieszczenia."


"Złożoność działa w podobny sposób w przypadku świadomości, fasetuje ona ludzkie doświadczenie i rozprzestrzenia światło świadomości na wszystkie ściany doświadczenia, włączając w to niewiedzę, głupotę, nikczemność, piękno, dobro i wszystkie inne możliwe stany kondycji ludzkiego doświadczenia. Bezkształtna świadomość nie jest głupia wybierając doświadczanie czegoś, co my możemy uważać za trudne czy nudne. Jest to po prostu sygnał, iż ziemska membrana rzeczywistości potrzebują tego."


"Nikt nie może żyć wewnątrz membrany rzeczywistości i być nietkniętym przez dynamikę ludzkiego doświadczenia. Nikt nie jest zwolniony od trudów czy bólu. Czy to udowadnia, że każdy z nas podejmuje głupie decyzje? Nie, to dowodzi tylko, że żyjemy wewnątrz ogromnie złożonego świata. To i nic ponadto."
Sara: "Nie zabrzmi to jak obrona, ale zgodziłbyś się, że niektórzy mają prostsze życia niż inni."
Dr Neruda: "Tak, ale nie jest to związane z inteligencją bezkształtnej świadomości."
Sara: "W porządku, więc jest to zależne od wieku bezkształtnej świadomości?"
Dr Neruda: "Pytasz, czy bezkształtna świadomość -- poprzez zyskiwane doświadczenie -- staje się lepsza w wyborze jej ruchu istoty?"
Sara: "Dokładnie."
Dr Neruda: "Bezkształtna świadomość patrzy na trudność i łatwość w taki sposób, jaki ty patrzysz na minusową i plusową końcówkę baterii. Względnie obojętnie, mógłbym tak to określić."
Sara: "Czyli nie ma różnicy, to chcesz powiedzieć? Nie ma znaczenia czy jesteśmy Einsteinem czy Hitlerem? Nie wierzę w to."
Dr Neruda: "Wybór nie polega na podjęciu decyzji o byciu złym i nikczemnym, czy też wyborze ścieżki życia straszliwie trudnej dla ciebie i innych. Także w przypadku Einsteina, nie wybrał on wsparcia ludzkości w rozumowanie, które pozwoliło na stworzenie broni nuklearnej. W bezkształtnej świadomości owych istnień -- przed ich najbardziej współczesnymi inkarnacjami - nie podjęli oni wyborów, aby skrzywdzić albo pomóc ludzkości. Dokonali wyborów doświadczenia aspektów tych membran rzeczywistości, które wniosłyby wkład w ich osobiste zrozumienie."
Sara: "Więc mówisz, że dusza wybiera swój ruch istoty zgodnie z jej egoistycznymi pragnieniami? Nie myśli wcale o większym dobrze?"
Dr Neruda: "Nie potrzebuje myśleć o większym dobrze. Zajmuje się tym moc unifikująca."
Sara: "To interesująca filozofia. Możemy być tak samolubni jak tego pragniemy i zostawić Bogu przemianę naszego egoizmu, niezręcznych działań, w coś co przyczynia się do ogólnego dobra ludzkości. Czy naprawdę właśnie o tym mówisz?"
Dr Neruda: "Nie. Mówię, że Bóg działając poprzez jego unifikującą moc, orkiestruje mieszaninę życia ku powodowaniu transformacji we wszechświecie. Bóg jest jak kosmologiczny alchemik, który transformuje egoistyczny wkład jednostki w transformujące okoliczności dla wielu."
Sara: "Zatem mówisz, że Bóg rozwiązuje wszystkie nasze ludzkie słabości. Możemy robić cokolwiek i nie ma to naprawdę znaczenia, ponieważ on i tak to naprawi. Jeśli ta filozofia byłaby uczona w naszym świecie, bylibyśmy w kiepskim położeniu."
Dr Neruda: "Chociaż nie można nauczać tego formalnie, ludzkość i tak nieświadomie zdaje sobie sprawę, że w taki właśnie sposób to działa."
Sara: "W tym punkcie, muszę się z tobą nie zgodzić. Egoistyczne korzyści, złe zamiary, głupota -- nie są to cechy odpowiedzialnego społeczeństwa i nie znam nikogo, kto wierzyłby, że powinniśmy postępować w ten sposób, a potem pozwolić Bogu na kontrolowaną kasację czy posprzątanie po naszych marnych poczynaniach."
Dr Neruda: "Błędnie to rozumujesz. Może nie wyjaśniam tego zbyt dobrze. Pozwól, że spróbuję jeszcze raz."


"Po pierwsze, egoistyczne korzyści bezkształtnej świadomości stanowią jedną z faset świadomości, pozwalającą jej na otrzymywanie i emitowanie mocy unifikującej. Proces ten umożliwia jej świadome połączenie z ów mocą oraz stanie się jej kanałem w szerokim paśmie membran rzeczywistości. Bezkształtna świadomość wybiera membrany rzeczywistości, które pozwalają jej na fasetowanie świadomości. Działanie to nie przebiega z pozycji uniwersalnego wkładu czy szlachetnego celu. Jakkolwiek, nie jest ono rezultatem egoistycznego postępowania. Działanie to jest rezultatem natury bezkształtnej świadomości – sposobu w jaki została zaprojektowana."


"Nie mówię, że Bóg sprząta po naszych brudnych błędach. Mówię, że nasze brudne pomyłki nie są brudnymi pomyłkami. I znowu, żyjemy w złożonym systemie współzależnych membran rzeczywistości. Możesz pomyśleć o tych membranach jak o podziałce na wężu, gdzie wąż ów reprezentuje zbiorową ludzką świadomość. Każdy fragment podziałki zawiera ludzką duszę, i zbiorowo napędza ją poprzez jej środowisko - w tym przypadku, przez multiwers. Brudne pomyłki, które indywidualnie i zbiorowo popełniamy są tak samo odpowiedzialne za egzystencję multiwersu jak szlachetne udziały."
Sara: "Proszę przyjrzeć się, czy mam rację. Mówisz, że nasze pomyłki -- zarówno indywidualne jak i gatunku -- czynią możliwym nasze istnienie, więc dlatego nie są to błędy?"
Dr Neruda: "Jak powiedziałem wcześniej, złożone systemy wymagają blisko-nieskończonego zakresu dynamik, aby podtrzymać system. Nasza membrana rzeczywistości jest dopasowana kształtem do złożoności naszego wszechświata, co z kolei tworzy środowisko Ziemi i jej różnorakie formy życia. Tak, nasze błędy, nasza indywidualność, stanowią centralną część naszej zdolności jako gatunku, do podtrzymania nas samych w obliczu złożonych, wzajemnie połączonych struktur świata kwantowego i kosmosu."


"Egoistyczne motywacje zbierają doświadczenie, które fasetuje naszą świadomość, a ono z kolei zbierane jest przez moc unifikującą i używane do transformowania membran rzeczywistości w korytarze, przez które gatunek może powrócić do stanu Boga. Błędy ważą tyle samo w tym procesie, co bezinteresowne zasługi. Nic się nie marnuje."
Sara: "Jeżeli to wszystko jest prawdą, dlaczego właściwie martwić się Animus czy czymkolwiek innym? Po prostu pozwolić Bogu dbać o wszystko."
Dr Neruda: "Ponieważ Animus nie są połączeni z mocą unifikującą."
Sara: "Dlaczego? Myślałam, że mówiłeś, że wszystko jest."
Dr Neruda: "Bezkształtna świadomość nie wybiera przewoźnika duszy, który nie wykorzystuje DNA jako struktury formującej. Wie ona, że struktury te nie są zdolne do połączenia z mocą unifikującą i dlatego nie można im ufać."
Sara: "A dlaczego nie można im ufać?"
Dr Neruda: "Ponieważ moc unifikująca jest tym co przynosi spójność stanowi niespójności, oraz cel stanowi chaosu. Bez niej, struktury fizyczne zmierzają ku upadkowi i popadają w zastój, co sprawia że nie mogą przechodzić transformacji."


Sara: "Jak to się stało?"
Dr Neruda: "Co?"
Sara: "Że Animus stali się niezależną rasą odłączoną od Boga?"
Dr Neruda: "Słyszałaś historię o upadłych aniołach?"
Sara: "Mówisz o rebelii Lucyfera?"
Dr Neruda: "Tak."


"Historia ta jest fałszywie przedstawiona w tekstach Biblii, wskutek faktu, iż autorzy tych tekstów, nie mieli wystarczającego zrozumienia określeń obecnych w kosmologii i fizyce."


"Rasa Centralna zaprojektowała wyższe formy życia, włączając w to szeroki zakres istot operujących wewnątrz świata kwantowego i membranach rzeczywistości. Wśród tych istot są takie, które zwykle określamy jako anioły, są one pośrednikami pomiędzy humanoidalnymi przewoźnikami duszy a Rasą Centralną."


"Były istoty pośród anielskiego królestwa, które uważały, że Rasa Centralna zbyt kontrolowała strukturę przewoźnika duszy. Twierdzili, że struktura powinna być tak wykreowana, aby umożliwiać aniołom inkarnowanie się wewnątrz membran rzeczywistości Ziemi czy innych noszących życie planet. Upierały się, że ulepszyłoby to te planety i fizyczną strukturę wszechświata w ogóle. Jednakże Rasa Centralna odrzuciła tą propozycję, a grupa renegatów postanowiła zaprojektować przewoźnika duszy niezależnego od Rasy Centralnej."
Sara: "Zatrzymaj się na moment. Mówisz, że Lucyfer przeprowadził tą rebelię aby stworzyć przewoźnika duszy, który mieściłby ducha anioła, a Animus są tego rezultatem?"
Dr Neruda: "Jest to bardziej skomplikowane. Lucyfer, albo to co nazywamy Lucyferem, był bardzo oddanym pomocnikiem Rasy Centralnej. Był on jednym ze zwiastunów rasy anielskiej; operujący pełnią mocy jakie były dostępne po ich zmniejszeniu przez Rasę Centralną w kolejnych prototypach pierwowzoru."
Sara: "Mówisz, że anioły są stworzone -- że nie mogą się reprodukować jak ludzie?"
Dr Neruda: "Dokładnie.
Osobowość Lucyfera zawierała silne poczucie niezależności od jego stwórców i jeszcze silniejsze poczucie, iż jego stwórcy byli wadliwi podtrzymując decyzję o tym, że humanoidalny przewoźnik duszy przeznaczony jest jedynie dla bezkształtnej świadomości, a nie formy anielskiej. Dla Lucyfera, wydawało się to nie do pomyślenia, jako że formy anielskie były bieglejsze w ich możliwościach i mogły stanowić znaczne wsparcie dla fizycznych form życia na Ziemi i innych noszących życie planetach."


"Z perspektywy Lucyfera, ludzie i gatunki wyższego rzędu byłyby niezdolne do samo-transformacji, z powodu znacznych ograniczeń ich przewoźnika duszy, czy form fizycznych. Lucyfer był pewien, że bez współpracy aniołów, humanoidy z całego wszechświata stawałyby się coraz bardziej oddzielone od ich celu jako istoty duchowe i wprowadzałyby nieład we wszechświecie, który ostatecznie spowodowałby jego destrukcję i unicestwienie w nim życia -- włączając w to oczywiście anioły."
Sara: "Zatem sugerujesz, że rebelia Lucyfera wynikała po prostu z nieporozumienia w tej jednej kwestii?"
Dr Neruda: "Lucyfer chciał inkarnować się w membranę rzeczywistości, w ten sam sposób jak robią to ludzie. Chciał zostać współpracownikiem ludzkości, aby zapewnić jej wzniesienie się. Chociaż Rasa Centralna postrzegała jego intencje jako szlachetne, obawiali się oni że anielskie inkarnacje zostałyby uznane za Bogów przez ich ludzkich odpowiedników i nieumyślnie wprowadziliby ludzi raczej w błąd, niż współtworzyli pomost do stanu Boskiego."


"Sprawa ta przerodziła się w ogromną debatę, ostatecznie tworząc podział między królestwem anielskim a Rasą Centralną. Wierni Rasie Centralnej sugerowali, że Lucyfer i jego sympatycy powinni być wygnani za ich radykalne poglądy, które potencjalnie mogłyby stworzyć trwały podział w ich membranie rzyczywistości i spowodować wśród nich straszliwe zamieszanie. Lucyfer, w zakrojonych na szeroką skalę obradach z Rasą Centralną, wynegocjował kompromis, który umożliwiał mu zabranie grupy jego sympatyków i udowodnienie wartości jego planu na pojedynczej planecie."
Sara: "Mówisz, że Lucyfer został dopuszczony do eksperymentu na planecie?"
Dr Neruda: "Tak."
Sara: "W porządku, zanim pójdziemy dalej, czy mówisz o tym w kontekście mitu czy raczej przedstawiasz dokładny stan wiedzy Corteum?"
Dr Neruda: "W posiadaniu ACIO są trzy starożytne manuskrypty, które opisują tą historię w formie alegorycznej, jednakże stan wiedzy Corteum – jak to określiłaś - jest o wiele bardziej opisowy i definitywny jako zapis tego kosmicznego wydarzenia."
Sara: "Zatem Lucyfer przeprowadzał owy -- eksperyment. Gdzie i z jakim rezultatem?"
Dr Neruda: "Planeta ta jest w galaktyce znanej jako M51 dla waszych naukowców."
Sara: "Jest to ta sama galaktyka, z której pochodzą Animus?"
Dr Neruda: "Tak."
Sara: "Więc naprawdę mówisz, że Lucyfer i grupa jego zwolenników stworzyła Animus, aby byli przewoźnikami duszy dla aniołów?"
Dr Neruda: "To jest trochę bardziej skomplikowane."
Sara: "Oczywiście mam taką nadzieję, ponieważ historia ta jest zbyt dziwna, żebym tak po prostu w nią uwierzyła."
Dr Neruda: "Bądź cierpliwa. Przechodzimy w niewygodne dla większości ludzi terytorium. Weź więc głęboki oddech i znoś mnie cierpliwie, kiedy będę próbował to wytłumaczyć.


Lucyfer stworzył syntetyczną fizyczną strukturę, dostosowaną do kwantowych wymagań aniołów. Była to bardzo wyszukana struktura, ale wywołująca silny instynkt przetrwania wewnątrz gatunku, co ostatecznie zagłuszyło anielską postawę altruizmu i współpracy."
Sara: "Dlaczego? Co się stało?"
Dr Neruda: "Kiedy bezkształtna świadomość wnika w membranę rzeczywistości poprzez strukturę taką jak przewoźnik duszy, natychmiastowo zaczyna ona odczuwać brak połączenia ze wszystkich innymi mocami, poza swoją własną. Jest to dosłowne wrzucenie w separcję. U ludzi, jest to mniej lub bardziej kontrolowane przez subtelne uświadomienie sobie, iż świadomość jest w ciągłym połączeniu za pośrednictwem mocy unifikującej, a dzieje się tak dlatego, gdyż DNA jest zaprojektowane do emisji odczuwania tego połączenia w sposób podświadomy."
"Jednakże, w przypadku przewoźnika duszy zaprojektowanego przez Lucyfera i jego zwolenników, połączenie to zostało zerwane zarówno na poziomie świadomym jak i podświadomym, ponieważ struktura ta nie była oparta na DNA, które jest ściśle kontrolowane przez Rasę Centralną. W konsekwencji, skłoniło to eksperymentalny gatunek do wytworzenia niezwykle silnego instynktu przetrwania, jako że głęboko obawiał się on własnego wymarcia, co z kolei było wynikiem odczuwania całkowitego oddzielenia od mocy unifikującej. Owy instynkt przetrwania stworzył rasę, która próbując poradzić sobie ze strachem o własne wymarcie rozwija niezwykle potężny umysł grupowy."


"Umysł grupowy miał pełnić formę rekompensaty na miejsce utraconego połączenia z mocą unifikującą, tworząc jej fizyczno-mentalną atrapę. Był on ekwiwalentem unifikacji gatunku jako całość w fizycznej membranie rzeczywistości ich systemu planetarnego. W ten sposób, anioły które weszły do tego systemu utraciły pamięć ich anielskiej natury i stały się bardziej zainteresowane działaniem jako pojedynczy kolektyw, niż jako jednostki."


"Stali się zmartwieniem dla Rasy Centralnej, a Lucyfer został poproszony o zdemontowanie swojego eksperymentu. Jednakże, Lucyfer przywiązał się do gatunku, który pomógł stworzyć. Owe anielskie istoty rozwinęły przez pokolenia bardzo wyrafinowany zbiór technologii, kulturę i porządek społeczny. Całość miała charakter obszernej rodziny Lucyfera. Toteż wynegocjował on modyfikację jego stworzenia, polegającą na tym, iż nie możliwe jest kontynuowanie akomodacji częstotliwości anielskiej lub struktury kwantowej w przewoźniku duszy, ale pozostawiona jest im możliwość samo-ożywienia."
Sara: "Co rozumiesz przez samo-ożywienie?"
Dr Neruda: "Że mieli możliwość stania się bezdusznymi androidami."
Sara: "I tak się stało, a w ten sposób otrzymaliśmy Animus?"
Dr Neruda: "Tak."
Sara: "To nie ma żadnego sensu. Dlaczego Bóg, albo Rasa Centralna w tym przypadku, mieliby pozwolić Lucyferowi stworzyć rasę androidów? Nie wiedzieli, że istoty te staną się biczem naszego wszechświata?"
Dr Neruda: "Tak, oczywiście wiedzieli. Jednakże, Bóg nie zaprojektował czegoś tak złożonego jak multiwers, aby później kontrolować jak wszystko działa."
Sara: "Ale powiedziałeś wcześniej, że Bóg orkiestruje to co się dzieje poprzez moc unifikującą."
Dr Neruda: "Bóg orkiestruje to jak dynamika multiwersu zmierza wspólnie do zjednoczonej formy, zrozumiałego strumienia danych powołującego następną ewolucję wszechświata. Większość ludzi woli myśleć, że wszechpotężny Bóg odpędziłby rasę taką jak Animus, ale to nie działa w ten sposób, ponieważ ciemna, drapieżna strona, jaką jest w tym przypadku Animus, wywołuje u swej potencjalnej zdobyczy pomysłowość i innowację."
Sara: "I my jesteśmy zdobyczą."
Dr Neruda: "Nie tylko my, ale gatunki humanoidalne jako całość."
Sara: "Zło powoduje dobro. To właściwie teraz mówisz, czy mam rację?"
Dr Neruda: "Jeszcze raz, nie jest to zło przeciwko dobru. Animus nie rozpatrują siebie jako złoczyńców, kiedy dokonują inwazji na planetę. Z ich perspektywy, wykonują oni po prostu ich plan ponownego połączenia się z własnym poczuciem indywidualności i stanie się -- dziwnie to może zabrzmieć -- bardziej duchowymi."
Sara: "Ale kiedy zapytałam wcześniej, czy wiesz jakie są ich intencje względem Ziemi, powiedziałeś, że nie wiesz."
Dr Neruda: "Gdyż nie wiem. Jednakże, wiem trochę o ich intencjach reinżynierii ich przewoźników duszy pod kątem akceptacji DNA. Chcą oni wprowadzić DNA do ich przewoźników duszy w celu transformacji własnego gatunku. Jest to w istocie tym, co każda rasa uczyniłaby znajdując się w tego typu okolicznościach. Faktycznie rzecz ujmując, mogłabyś nawet nazwać to szlachetnym."


Sara: "Szlachetnym? Nie widzę nic szlachetnego w próbowaniu przywłaszczenia sobie naszej planety i poddaniu naszych obywateli eksperymentom genetycznym i tyrani."
Dr Neruda: "Dla nas, nie. Ale z najbardziej obiektywnego punktu widzenia, można uznać, że Animus po prostu próbują przetransformować swój gatunek na lepsze. Nie mają oni innego wyboru, ponieważ bez DNA, są po prostu nie zdolni do połączenia się z mocą unifikującą."
Sara: "Dlaczego nie mogą skontaktować się z Rasą Centralną i poprosić o pomoc?"
Dr Neruda: "Rasa Centralna jest w pełni świadoma sytuacji Animus i uważa ich za swego najpotężniejszego przeciwnika. Być może rozpatrują ich jako niemożliwych do ocalenia. Albo możliwe, że Rasa Centralna odwołuje się w tym przypadku do dramatu posiadania starożytnego przeciwnika, który wymusza od nich ochronę ich najbardziej wartościowych zasobów. Nie zamierzam udawać, że wiem. Ale jakikolwiek by to był powód, Rasa Centralna nie jest zdolna lub chętna do asystowania Animus w stawaniu się na ponów połączonymi z mocą unifikującą."
Sara: "Więc co koniec końców stało się z Lucyferem i jego planem?"
Dr Neruda: "Według Corteum, żyje i ma się dobrze i jest całkowicie zreintegrowany ze swoją rasą jako wysoko postawiony członek."
Sara: "Tak dla jasności, mówimy tu o Szatanie prawda?"
Dr Neruda: "Teologom pozostał jedynie obdarty gobelin mitu i legendy, zabarwiony dodatkowo ich własną interpretacją wprowadzaną przez wieki. To z czym pozostaliśmy jest niedużo większe niż fikcja przekazywana z ust do ust, ale w jakiś sposób potrafiła stać się uznanym faktem.


Szatan, tak jak o nim myślimy, nigdy nie istniał. Nie ma przeciwnika mierzącego się z Bogiem. Bóg zawiera całą dynamikę. Nie ma w sobie biegunowości, która jest poza jego zasięgiem, czy uosobienia poza jego obrębem. Historia Lucyfera -- na bardzo wysokim poziomie -- została opisana tylko tobie. Domyślam się, że można dostrzec kilka podobieństw z wersją Buntu Lucyfera opisywaną w Biblii, ale korelacja ta, jak sama zapewne przyznasz, jest w najlepszym wypadku znikoma."
Sara: "Ale zatem jeśli nie ma źródła zła, dlaczego zło istnieje w takiej obfitości? I zanim odpowiesz, wiem że nie zgadzasz się z moim założeniem, że zło istnieje, ale jak możesz postrzegać terroryzm albo jakąkolwiek inną drapieżną siłę ludzkości jako wszystko za wyjątkiem zła, nawet jeśli Szatan nigdy nie istniał jak dowodzisz?"
Dr Neruda: "Gdy oglądasz filmy takie jak "Gwiezdne Wojny" albo "Star Trek", nasuwają one wniosek, że pozaziemskie rasy zaludniają każdy system planetarny w galaktyce i poza nią. Jednakże, nie jest to prawdą. Nasza planeta jest niezwykle rzadką kombinacją zwierząt i organizmów. Wszechświat, który obejmuje naszą membranę fizycznej rzeczywistości jest tak naprawdę niesprzyjający życiu - na ekstremalnym poziomie. A jednak życie w jakiś sposób zdołało wyłonić się na naszej planecie z czarnych odmętów naszych oceanów --"
Sara: "Co ma to wspólnego z moim pytaniem?"
Dr Neruda: "Proszę o cierpliwość, dojdę do tego. Obiecuję."
Sara: "W porządku."
Dr Neruda: "Zamieszkałe strefy w obrębie naszego wszechświata można by porównać do kropli wody z Oceanu Spokojnego wydzielonej z każdej mili sześciennej, określając iż krople te są jedynymi częściami oceanu zawierającymi wszystkie potencjalne warunki do istnienia życia mikrobowego. Następnie, wydzielilibyśmy pojedynczą molekułę z każdej z tych kropel wody i zdefiniowali ją jako jedyną część kropli, która mogłaby podtrzymywać wielokomórkowe życie. A z każdej z tych molekuł, wydzielili pojedynczą cząsteczkę kwantową i zdefiniowali ją jako jedyną część molekuły, która mogłaby zawiarać złożone, czujące formy życia takie jak ludzie."


"Biblioteka genetyczna, która rozwija się na Ziemi jest formą waluty, która nie ma odpowiednika cenowego. Wszystko co mogę powiedzieć to to, że jej wartość daleko przekracza wszystko, co ludzka myśl mogłaby sobie wyobrazić. I z tą niewiarygodną wartością, nasza planeta przyciąga zainteresowanie szerokiego zakresu pozaziemskich ras, sytuacja ta ma miejsce zarówno obecnie jak i tysiące lat temu czy nawet setki tysięcy lat temu."


"Obiekty o bezcennej wartości i rzadkości, takie jak Ziemia, przyciągają istoty spoza naszego systemu planetarnego, które pragną je kontrolować, co czyni Ziemię obiektem niezwykłego przyciągania. I właśnie to przyciąganie wniosło pojęcie zła w naszą psychikę."
Sara: "Podążałam za tobą aż do ostatniego zdania i wtedy się zgubiłam. Jak przyciąganie to wniosło zło w naszą świadomość?"
Dr Neruda: "Agresywne istoty pozaziemskie usiłujące dosłownie całkiem przejąć Ziemię, odwiedziły naszą planetę w przybliżeniu 11 tysięcy lat temu. Owe istoty wprowadziły swą genetykę do naszego rodzimego DNA, a czyniąc tak, zmodyfikowały nasze ludzkie DNA dodając bardziej agresywny, despotyczny popęd ku naszej osobowości. Skłonność ta podzieliła ludzką rasę na zwycięzców i pokonanych."
Sara: "Nie chwytam tego. Mówisz, że istoty pozaziemskie zapłodniły tysiące osobników naszej rodzimej populacji genem agresji, który wniósł zło do naszej świadomości?"
Dr Neruda: "Istoty te nie różniły się zbytnio formą fizyczną od rdzennych ludzi, i byli traktowani jak Bogowie, z powodu ich nadrzędnej technologii i możliwości. Za wielki zaszczyt uważane było obcowanie z tymi istotami, ale tylko niewielu ludzi zostało do tego wybranych."
Sara: "Więc jak ich DNA stało się tak wpływowe, że dosłownie wprowadziło zło do naszego życia?"
Dr Neruda: "Jedną z pozostających do odkrycia własności DNA jest to, że może ono przekazywać cechy -- zwłaszcza cechy agresywne -- bez fizycznej interakcji."
Sara: "Proszę wyjaśnij to dokładniej."
Dr Neruda: "Istnieje nośnik obwodów wewnątrz DNA, który transmituje cechy a nawet formy inteligencji poprzez membranę rzeczywistości, która jest sub-kwantowa. Stanowi to składnik dopływowy mocy unifikującej, który rozprowadza nowe cechy i zrozumienie od niewielu do ogromnej grupy. Proces ten umożliwia transmisję nowego wglądu lub silnej cechy w spektrum gatunku, który rezonuje z wglądem lub cechą, i dzieje się to bez fizycznej interakcji."
Sara: "Mówisz, że pojedyncza osoba deponuje swoje poglądy lub cechy we własnym DNA, po czym DNA transmituje ów cechy jak wieża nadawcza i każdy na planecie kto posiada podobne DNA odbiera je w swoim własnym?"
Dr Neruda: "Pozwól, że wyjaśnię kilka rzeczy, które powiedziałaś."


"Po pierwsze, nie jest to jedna osoba. Wymaga to masy krytycznej kilku setek, aby transmitować cechę osobowości, i około dziesięciu lub dwudziestu osób, aby transmitować nową koncepcję lub wgląd. W każdym razie, jedna osoba jest niewystarczająca. Liczba ta nie została jeszcze ściśle sprecyzowana naukowo, nawet w ACIO."


"Po drugie, transmitowanie to nie przebiega na zasadzie wieży nadawczej. Zachodzi ono selektywnie kierując się ku rezonującym DNA, a jego odbiór nie zależy od tego, czy odbiorca jest podobny do dawcy. Jest to zależne od podatności DNA odbiorcy. Niektórzy ludzie otwierają swoje DNA na innowacje, inni nie. W kwestii tej leży czynnik krytyczny odnośnie tego czy nowa cecha lub koncepcja jest pomyślnie przetransmitowana."


c.d.n.

Źródło tekstu:http://wingmakers.pl/   
Źródło zdjęć: internet
Korekta: Medart