Więc o co ta gra?
Nie czytałem wczorajszych gazet, nie rozróżniam już dat. Kiedyś powiedzieli mi, że od ułomności ochroni mnie jedynie słowo. Brałem więc świat na wdechu i skutecznie ślepłem w bibliotecznych chramach. Od wiedzy. Aż w końcu, po jednej z nieuleczalnych nocy podsunęli mi schemat. Choć dziś zastanawiam się, czy w ogóle był jakiś?
I wtem wyświetla się ta konieczność, by drążyć przyczynę serca w sobie. I stojąc lub biegnąć badać co we mnie i w tym ptaku co śmiga na wietrze, bo coś się wydarza wciąż od nowa i nawet tego nie widzisz.
A to nie taki tam zbiór pusty czy regułka w kolejnym ćwiczeniu. Nie filozofia i nie wystrzał logiki. Ta znajomość kto patrzy i skąd bierze się woda i czy będąc w nicości masz prawo być teraz, bo potem już tylko ślad pyłku na twarzy wśród kwiatów bezsilnych od barw.
I to jest los ludzki, w mgławicach marzeń i cierpień wykuwa się chwila której nawet nie sięgniesz. Nie dojrzysz. Nie teraz jeszcze. Sposobność ma formę żartu, a ciężar egzekucji. Czy pochylisz głowę, czy spojrzenie przeniesiesz tam wyżej gdzie wszystko się łączy.
Wybór pozostanie ten sam.
Zdjęcie: Thomas Herbrich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz