piątek, 8 lipca 2016

Pamięć Wołynia nadal bez wsparcia państwa


Wydawało się, że podczas trwającego właśnie posiedzenia sejmu, parlament przyjmie w przededniu 73. rocznicy rzezi wołyńskiej uchwałę w sprawie banderowskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Niestety, tak się nie stanie.
Okazuje się, że nie 11 lipca, a 17 września ma być obchodzony jako Narodowy Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian. Wciąż zatem z rożnych względów, pamięć o bestialskich mordach na polskich kobietach, dzieciach i starcach, dokonanych przez Ukraińców spod znaku Bandery, przegrywa z bieżącą polityką i polityczną poprawnością.
11 lipca 1943 roku, jak i 17 września 1939 są dla Polaków datami traumatycznymi. Obie są tragiczne. Ale połączenie ich w ramach jednego dnia pamięci jest pomysłem chybionym. Obie wprawdzie przypominają nam o okrucieństwie w stosunku do Polaków, ale każda z nich ma inny kontekst.
Połączenie obu tych rocznic będzie zamazywać każdą z nich. Ze względu na swoją wyjątkowość, zasługują na osobne uczczenie. W przypadku banderowskiego ludobójstwa jest to o tyle ważne, że dopiero teraz zaczyna się o nim mówić bez niedomówień (nie wszędzie rzecz jasna), odsłaniając jego bestialstwo. Uczczenie osobnym dniem pamięci zbrodni ukraińskich jest także ważne z innego powodu. Otóż na Ukrainie ideologia banderowska przeżywa swój renesans. Na kultywowaniu zbrodniczych formacji (OUN, UPA) buduje się podwaliny tożsamości narodowej, a zbrodniarzy ustanawia bohaterami Ukrainy.

To, co w cywilizowanym świecie nie mieści się w głowie, na Ukrainie znajduje ożywczy klimat. Za sprawą władz państwowych i samorządowych ludobójcza ideologia, przypudrowana historycznym bełkotem, zyskuje status obowiązującej wykładni dziejowej.
Dlatego dziwię się Prawu i Sprawiedliwości, którego posłowie przygotowali całkiem niezły tekst uchwały sejmowej, że zamiast załatwić temat tak jak należy, czyli konsekwentnie i w zgodzie z prawdą historyczną, lawiruje w imię geopolitycznych szachów, w których czeka je i tak szach-mat.
Kompletnie nie przekonują mnie w tym względzie argumenty, że głośne upominanie się o ofiary ukraińskiego ludobójstwa jest realizowaniem scenariusza Putina, który w ten sposób chce skłócić dwa narody walczące z „rosyjskim imperializmem”. To wyjątkowo głupia i płytka argumentacja.
Ofiary wołyńskiego ludobójstwa od ponad siedemdziesięciu lat wołają o pamięć, a nie o zemstę, choć trudno pozbyć się tego uczucia, czytając i oglądając to, co kobietami i dziećmi wyrabiali ukraińscy nacjonaliści. Dlatego z niesmakiem patrzę na ten przedziwny polityczno-historyczny kontredans, urządzany w sytuacji, w której nie ma na niego miejsca.
Na szczęście w wielu miejscach w Polsce odbędą się uroczystości w 73. rocznicę wołyńskiej rzezi. Pamięć o niej, chwała Bogu, nie zginęła. Odradza się. Szkoda, że bez wsparcia państwa, które napina się tam gdzie nie musi, a kuli ogon tam, gdzie robić tego nie powinno.

Maciej Eckardt

*** 

Szczerze mówiąc na wiele w tej kwestii nie liczyłem. Ci u steru bowiem zmienili tylko sztandar i barwy, a płyną dalej z tym samym prądem i tą samą krypą, wmawiając ogłupionemu Polakowi że nadeszła "pora zmian" (która to już z kolei?).
Zmian żadnych nie będzie i widać że podlizywanie się społeczeństwu "używkami" typu 500+ to krótkotrwały zabieg, po którym nastąpi kolejna pobudka z ręką w nocniku. Odeszli stręczyciele, a zasiedli pseudo-patrioci po "dobrej zmianie", zapatrzeni zbyt niebezpiecznie w obietnice wujka Obamy i "starszych braci w wierze". Zatem walcz sam Polaku o swoje, staraj się sam i nie licz nawet na przysłowiową figę. Dostać możesz co najwyżej nowy kredyt i kopa w tyłek od Nierządu Skarbowego. Takie są fakty. W świat poszły złowróżbne wieści z Polski i już w hollybrudzie "czosnkowi" wiedzą jaki film nakręcić. No bo przecież ludzie na każdym kontynencie muszą wiedzieć, jakiż to ten Polak sku*wysyn. Nie dość że budował tu obozy śmierci dla Żydów, to jeszcze teraz organizuje neo-nazistowskie marsze godzące w demokrację i wolność:

Czy ktoś jeszcze uważa że to przypadek?
A na wschodzie zwyrodnialców przybywa i robi się naprawdę niefajnie:
Oczywiście można dalej odwracać głowę i uważać że sprawy nie ma. Ale z reguły od takich małych iskier zajmuje się z czasem cały stos. I płonie wieloletnim ogniem śmierci. Zatem pamiętaj Polaku. Jesteś już od dawna na celowniku, a cwaniactwo które wyciera sobie gębę pseudo-patriotyzmem wyprowadziło Cię sprytnie przed szereg. Stoisz na linii ognia i choć na razie nie strzelają, to wiedz, że zaplecza i ochrony za Tobą żadnego. Jesteś sam jak palec i w dodatku biedny jak mysz kościelna. A ci z przeciwka już ostrzą noże... 

Staram się być i jestem dobrej myśli, bo kilkakrotnie miałem sposobność zobaczyć i odczuć, że jest w nas samych pewna siła, która bez mała decyduje o wszystkim. Po prostu. Ale jeśli spuścimy głowę, pójdziemy pod ścianę i zaczniemy szlochać, przeklinać i biadolić że nie ma z tego wyjścia i rozwiązania to...już jest po nas.
Jedyne co nam zostało, to oddolna integracja i wspieranie się w sytuacjach takie jak powyższa. Zrobili nam tu bowiem mały sabotaż i na tyłach mamy nie imigrantów z Afryki, a młodych napalonych psychopatów, zapatrzonych w banderowską flagę i ideologię. Jesteśmy, jak powiada jeden członek Związku Jaszczurczego, w ewidentnej "strefie zgniotu" i to w dużej mierze od nas zależy, czy damy się wmanipulować w rolę ofiary i tarczy strzelniczej. Osobiście wierzę że do tego nie dojdzie, a ludzie nie są aż tak głupi, jak to sugerował jeden świński blondyn, który po odstawce od koryta przywdział szaty zagorzałego obrońcy demokracji i kwilił na wiecach jak zarzynana świnia. Ludzie widzą coraz więcej i zaczynają konstruktywnie i ambitnie organizować się, jak pokazał to jakiś czas temu przykład Żurawlowa. Zatem nie jest z nami aż tak źle. A na tych co uważają inaczej i rozpuszczają te hiobowe wieści, pluńmy gęstą śliną. Niech spoczywają w swojej bierności, zgryzocie i czekają na opadający topór kata. Reszta czekać na to nie będzie. Reszta zareaguje, bo ma jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku, honoru i nie boi się jasno i wyraźnie powiedzieć: dość!

Warto przeczytać:
W imieniu Stepana Bandery





P.S. Przy okazji od razu uprzedzam wszystkich anonimowych pieniaczy, że nie będę zamieszczał ich wypocin w związku ze wstawieniem powyższych filmów z (jak to określają dowcipni) "ruską ku*wą". Jeśli macie zamiar odwoływać się do tego i uważać że mam osobisty problem z rusofilstwem i gloryfikacją Putina, to dajcie sobie siana. W ogóle nie będę zniżał się do prowadzenia dysputy na ten temat i absolutnie nie zamierzam tłumaczyć się z w/w kwestii.

Źródło artykułu: http://www.mysl-polska.pl/
Źródło zdjęć: internet
          

7 komentarzy:

  1. Niestety masz 100% racji. Polska polityka historyczna przypomina mi tanią dziwkę, która daje temu, kto jej więcej zapłaci. Sprawa Wołynia nie jest tak spektakularna jak Katynia i choćby dlatego nie może być eksponowana, a poza tym UPAdlina ma być sojusznikiem w krucjacie przeciwko Rosji, więc trzeba teraz kochać Ukraińców i zapomnieć o OUN, UPA i SS-Galizien... Oczywiście to się kiedyś zemści, jak każda sprzedajność i głupota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Historia pokazuje że takie rzeczy mszczą się w dwójnasób. Zjeżdżamy po równi pochyłej, a na samym końcu czeka naród niemiła niespodzianka. Jest co prawda coraz większy oddźwięk społeczny i brak zgody na haniebną politykę zdrajców z (nie)rządu, ale jeszcze trochę wody upłynie, zanim Polacy naprawdę zdadzą sobie sprawę z powagi sytuacji.

      Usuń
    2. Niestety, problem polega na tym, że to my sami wybraliśmy te nie-rządy pożytecznych idiotów na pasku USA po 1989 roku i w rezultacie tego jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie. W razie czego skończy się to tak, jak w 1939 - Polska zostanie sama, a USA i reszta będzie nam współczuć na falach radiowych jakiejś weolnoeuropejskiej szczekaczki. To przetrenowaliśmy w 1981, kiedy to Bob Hope & Co. pokazał się w TV ze swieczką w ręku, a polski chórek z Czikagowa odśpiewał "Żeby Polska była Polską". Solidaruchy i solidurnie liczyły, że Reagan przyjdzie do Polski i odbije ją z rąk komunistów, a Reagan nie przyszedł... Tak będzie i teraz, jednakowoż z tą różnicą, że wtedy Ruscy byli w Polsce, ale siedzieli w koszarach, a teraz wejdą i zrobią, co będą chcieli... Bez sentymentów, bo i jakie mogą być sentymentów wobec kogoś, kto cały czas ich opluwa? Tak BTW, tom ciekaw - przez które przejście graniczne ucieknie nasz rząd do Londynu? (o ile dostaną wizę po Brexit'cie?)

      Usuń
    3. Coś mi się wydaje że Ci ktokolwiek zrobi taki szpas o jakim wspominacie to bezpieczny już nie będzie. Nawet jeśli uda mu się nawiać i ręka sprawiedliwości nie połozy go w tej ziemi na w wieki wieków.

      Dzisiaj włączam diabelska skrzynkę i słyszę jak jakiś Niemiec mówi że Nato jest pokojowe, ale z warszawy w stronę wrogiej Rosji został wysłany wyraźny sygnał. I tak sobie pomyślałem , a dlaczego ten sygnał został wysłany z Warszawy a nie z Berlina ?. Proste, wszyscy wokół są pokojowi a Warszawa "w imieniu Nato" kopie po kostkach Niedźwiedzia.

      Retoryka zrozumiała , Berlin chce z Rosją pokoju ale Warszawa wysyła wojenne sygnały.
      A w końcu się pytam, a co nam ci Rosjanie tak szkodzą. To ze mają ulokowanych tu swoich szpionów wszędzie to czas ich połapać i odesłać na wymianę. Ale poza tym gdzie nas napadają, albo kogo wokół siebie. Białoruś, Łotwę, Estonię,, Finów, Rumunów? kogo tak napadają ?

      Usuń
    4. Polacy po raz któryś z kolei dali się wpuścić w maliny przez "demokratyczny" Zachód. Jest tak, jak piszesz - wybuchnie wojna, to kto będzie winien? NATO? Nie - biedne NATO zostało wciągnięte w wojnę przez Polaków. I to Polacy będą kozłami ofiarnymi. Tylko że rządzące nami ciemniactwo nie chce tego dostrzegać licząc na jakiś kęs z tego tortu, jakim jest Rosja...

      Usuń
    5. " Jest co prawda coraz większy oddźwięk społeczny i brak zgody na haniebną politykę zdrajców z (nie)rządu, ale jeszcze trochę wody upłynie, zanim Polacy naprawdę zdadzą sobie sprawę z powagi sytuacji. "

      Jest takie przysłowie :
      " Polak głupi przed szkodą i po szkodzie".

      Usuń
    6. Wbrew temu co sądzą przysłowia, myślę Wojtek że jednak nie każdy na szczęście :)

      Usuń