Część 4- Międzygórze- Polana Śnieżna- Droga Albrechta- Przełęcz Puchaczówka- Wilczyniec- Wapnisko (kamieniołom Rogóżka)- Konradów- Żabnica- Skowronia Góra- Biała Woda- Droga Albrechta- Międzygórze.
Nadszedł czas, ażeby zapoznać się bliżej z najmniej popularną (co nie znaczy że nieatrakcyjną) częścią Masywu Śnieżnika, jaką od lat pozostają...Krowiarki.
"Krowiarki tworzą długi, malowniczy grzbiet, ciągnący się od Przełęczy Puchaczówka [...], aż po okolice Kłodzka. Dosłownie i w przenośni leżą w cieniu Śnieżnika. Nie spotkamy tutaj zbyt wielu turystów, których kuszą niedalekie, znacznie wyższe szczyty. A przecież prowadzący przez nie żółty szlak turystyczny, dostarcza niezapomnianych widoków z bezleśnych kulminacji, zaś ruiny dawnych domostw, czy kościoła w Marcinkowie. stwarzają nastrój wyprawy odkrywczej. Najwyższym szczytem Krowiarek jest Suchoń (964m.n.p.m.), a do najbardziej widokowych wzniesień, należy górująca nad Konradowem- Skowronia Góra".
No właśnie. Jako że nogi jeszcze nigdy nas tam nie zaniosły, bardzo byliśmy ciekawi, co skrywa ten fragment śnieżnickiej ziemi i co zaoferuje nam, podczas wędrówki. Przypuszczaliśmy natomiast, że mamy duże szanse na jeszcze większy spokój i odosobnienie, niż w innych częściach tych pięknych gór. Nie pomyliliśmy się...
Wyruszyliśmy w znakomitych nastrojach, bowiem pogoda od rana znów zwiastowała piękny, słoneczny dzień. Początkowo szlakiem niebieskim, który po opuszczeniu Międzygórza wyprowadzał na malownicze Polany Śnieżne, znane też jako Łąki myśliwskie, które znajdują się po południowej stronie Lesieńca. Widoki z tego miejsca przy sprzyjającej aurze, po prostu oczarowują. Widać sporą część Masywu, ale też kawałek Gór Bystrzyckich. Idealne miejsce, by usiąść i kontemplować widoki całymi godzinami. Aż tyle czasu nie mieliśmy, zatem niebawem zniknęliśmy w lesie, który doprowadził nas do Drogi Albrechta. Był to niegdyś jeden z najważniejszych traktów w tej części gór, nazwany tak na cześć małżonka księżnej Marianny Orańskiej- księcia Fryderyka Henryka Albrechta Hohenzollerna.
Droga prowadzi głównie lasami i dopiero przy skrzyżowaniu z Drogą Izebeli, robi się nieco przestronniej. Chwilę potem dochodzimy do drogi asfaltowej, łączącej Stronie Śląskie i Bystrzycę Kłodzką. Jesteśmy już u podnóża Czarnej Góry, jednak teraz nasza uwaga skierowana jest w inną stronę. Idziemy trochę się na wschód, na dobre osiągając otwartą przestrzeń i ciesząc oczy ładnymi widokami. Niebawem dochodzimy do Przełęczy Puchaczówka.
Schronisko Puhu Baude na Przełęczy Puchaczówka, ok. 1935 r. |
Już w XIXw., istniała tutaj gospoda. Cieszyła się dużą popularnością, dlatego na początku następnego stulecia została rozbudowana i przemianowana na schronisko, z 28 miejscami noclegowymi. Obiekt nazwany Puhu Baude przetrwał cały czas wojny, zaś w 1947 roku został oficjalnie przejęty przez PTT, otrzymując nazwę "Puchociówka". Niestety schronisko nie doczekało już ponownej reaktywacji, bowiem miejscowe władze dość szybko uznały iż lepiej będzie, jeśli posłuży ono jako baza materiałów dla...pobliskiego PGR-u! Cóż, nie pierwszy to znamienny przykład beztroski i niekompetencji ówczesnych dygnitarzy.
Sama przełęcz jest świetnym miejscem widokowym, zaś jedynym obiektem jaki dziś tam się znajduje, jest niewielka kapliczka domkowa, przypuszczalnie z roku 1781.
Kapliczka domkowa na Przełęczy (Puhukapelle), ok.1900 r. Towarzysząca jej lipa...wciąż rośnie |
Za przełęczą podążamy szlakiem czerwonym i zielonym, które prowadzą najpierw przez całkowicie odkryty wierzchołek szczytu Pasiecznik, a następnie już przez las, gdzie osiągamy nieco niższy Wilczyniec. Schodząc z tej kulminacji spotykamy pierwszego i jak się okazało, jedynego tego dnia turystę plecakowego, zmierzającego w kierunku Czarnej Góry. Nie dochodząc do Przełęczy pod Chłopkiem, za którą po szlakach Kuźniczych Gór (północno- wschodnia część Krowiarek), można osiągnąć Stronie Śląskie i Lądek- Zdrój, odbijamy na zachód, tym razem na szlak rowerowy.
Najpierw znów jest trochę przez las, następnie zaś wychodzimy na obszerne łąki, między Wilczyńcem a szczytem Wapnisko. Stąd widać już ładnie coraz bardziej wyeksponowany, główny grzbiet Krowiarek, ze Skowronią Górą w roli przewodniej. Po około dwóch kilometrach, dochodzimy do reliktów dawnej wsi- Rogóżka (Wolframsdorf), z której przetrwała jedynie ruina kaplicy i pobliski krzyż. Wieś przed ostatnią wojną była jeszcze niewielkim letniskiem, które od drugiej połowy lat 40. zaczęło szybko się wyludniać. Ostatni mieszkańcy opuścili to miejsce w połowie lat 60. XXw. Po prawej stronie drogi, natrafiamy niebawem na teren dawnego kamieniołomu wapieni, ulokowanego na zboczu wspomnianego już Wapniska. Historia ich pozyskiwania w tej okolicy sięga 1880r., zaś po wojnie, kamieniołom użytkowany był od 1949 do 1997 roku, po czym zapadła decyzja o jego likwidacji.
Największą atrakcją kamieniołomu, jest znajdująca się tutaj jaskinia krasowa nazywana "Załom", bądź po prostu "Jaskinia na Ścianie". Odkryli ją wiosną 1985 roku harcerze, należący do grupy grotołazów jednej z drużyn ze Stronia Śląskiego. Po pomiarach okazało się, że jest to piąta co do długości jaskinia w polskich Sudetach. Więcej na temat tej ciekawej osobliwości natury i jej najbliższej okolicy, we wpisie Jana Wieczorka
Na terenie kamieniołomu robimy sobie kilkunastominutową przerwę, a ruszając dalej, znajdujemy częściowo zachowany szybowy piec wapienniczy, zbudowany w połowie lat 30. XXw. Nasza dalsza droga przebiega dolinką Konradowskiego Potoku, cały czas na północ.
Z początku nawierzchnia jest ledwie utwardzona jakimiś wapiennym rumoszem, jednak po pewnym czasie pojawia się asfalt. To niechybny znak, że zbliżamy się do Konradowa (Konradswalde). Tymczasem robi się już naprawdę gorąco, toteż mamy nadzieję, że we wsi uda nam się znaleźć jakiś sklepik, gdzie uzupełnimy płyny. Mimo asfaltu i tak idzie się nieźle. Ruchu żadnego, zaś rosnące przy drodze drzewa, dają choć chwilowe wytchnienie.
Nazwa wsi utworzona została zapewne od niemieckiego imienia „Konrad" i słowa „Wald" (las). Prawdopodobnie odnosiła się do osoby właściciela lasu. Obecna nazwa miejscowości nawiązuje do lokalnej tradycji. Pierwsza wzmianka o Konradowie, wsi założonej na żyznych gruntach, pochodzi z 1346 roku. Wówczas miejscowość ta należała do dóbr karpieńskich i funkcjonowała według zasad prawa niemieckiego. Już w 1366 roku Konradów był wsią parafialną, a w 1416 roku wzmiankowano tu sędziostwo, które niewątpliwie powstało znacznie wcześniej. W 2 połowie XVI wieku i w 1 ćwierci XVII stulecia, w czasie niepokojów religijnych związanych z reformacją, Konradów tracił okresowo status wsi parafialnej i dołączony był do parafii w Nowym Waliszowie. W dobie wojny 30–letniej wieś znacznie zubożała, głównie ze względu na zniszczenia, kontrybucje i zarazy. W 1684 roku została sprzedana przez cesarską komisję alienacyjną i stała się własnością szlachecką, a w 1686 roku w ręce szlachty przeszło też sędziostwo. Dzięki temu, że Konradów założono na żyznych glebach stał się on w czasach nowożytnych dużą, rolniczą wsią z dość liczną warstwą kmieci (około 30 – 40). W późniejszym okresie nastąpił też rozwój rzemiosła np.: piekarstwo, piernikarstwo i rzeźnictwo, a także w niewielkim stopniu tkactwo oraz wytwórstwo przędzy. Rozwijał się też lokalny przemysł drzewny, młynarski i propinacyjny, a także handel, w tym handel zbożem. Dowodziło to niewątpliwie, że Konradów był w tym czasie zamożną wsią. Działała tu szkoła katolicka, wzmiankowana po raz pierwszy w 1789 roku. Do połowy XIX wieku Konradów podzielony był na dwie części, dominialną obejmującą większą część wsi i drugą z sędziostwem, mniejszą a w 2 połowie XIX wieku został scalony. W XIX stuleciu Konradów nadal pozostawał dużą miejscowością, w związku z czym po 1885 roku stał się siedzibą urzędu stanu cywilnego. Największą liczbę ludności wsi odnotowano w 1857 roku (900 osób). W 2 połowie XIX wieku wieś znalazła się na trasach turystycznych z Lądka na Przełęcz Puchaczówkę i Śnieżnik. Miała również charakter letniskowy.
Budynki i obiekty Konradowa. Pocztówka z 1900 r. |
Po ostatniej wojnie, zasiedlony na nowo Konradów stał się wsią o charakterze stricte rolniczym. W latach 70. działała tu stacja turystyczna "Śnieżnik", prowadzona przez PGT. Myślano także o utworzeniu w tym miejscu dużego ośrodka wczasowego, jednak plany te nie zostały zrealizowane. Obecnie mieści się tu kilka gospodarstw agroturystycznych, zaś wieś należy do jednej z najbardziej rozpoznawalnych w regionie i co ważne, już od wielu lat nie cierpi na kryzys związany z wyludnianiem.
Drogą przechodzimy niemalże przez cały Konradów. Okazuje się, że jak na złość sklepik zlokalizowany jest prawie na samym końcu. Ale i tak musieliśmy tu dotrzeć, jako że właśnie z tego miejsca niebawem rozpoczniemy podejście na Skowronią Górę. Tymczasem odpoczywamy pod obszerną wiatą koło tutejszej remizy, ulokowaną vis-à-vis barokowego dworu z końca XVIIIw. Próbuję później zbliżyć się do niego i trochę pofocić, ale od strony dziedzińca niebawem rusza w moją stronę komitet powitalny, złożony z kilku niezbyt przyjaźnie usposobionych czworonogów. Wrzucam zatem wsteczny, ograniczam terytorium i skupiam się jedynie na...froncie. :)
Po skromnym posiłku i solidnym nawodnieniu się, jesteśmy gotowi na "szturm" Skowroniej. ;)
Znajdujemy właściwą drogę i odbijamy w lewo. Teraz stopniowo pniemy się w górę, mając możliwość podziwiania wsi i jej najbliższej okolicy, z coraz szerszej perspektywy. Podejście do trudnych nie należy, choć w wysokiej temperaturze i tak swoje robi. Iza ściąga nawet podkoszulek, zostając tylko w sportowym biustonoszu. Ja co prawda aż tak golizną nie świecę, ale jak zwykle w podobnych sytuacjach, ratuję się swoim niezawodnym, pustynnym kapelusikiem. :)
Docieramy w końcu na główny grzbiet Krowiarek i obieramy kierunek na południowy. Robi się naprawdę sielsko. Szlak fajnie meandruje prowadząc w większości otwartym terenem, dzięki czemu pojawiają się coraz to ładniejsze widoki. Nie tylko na pobliskie grzbiety Krowiarek czy Wysoczyzny Idzikowej, ale też na bardziej odległe, chociażby- Góry Bystrzyckie. Mijamy dość mało wybijającą się kulminację Żabnica, za którą to teren dopiero wyraźnie zaczyna się wznosić Mijamy nieliczne pastwiska z rogacizną i dokonujemy finalnego podejścia pod Skowronią Górę. Jest niezwykle malowniczo i przestrzennie. Rosnące co jakiś czas skupiska drzew, wcale nie przeszkadzają w podziwianiu dalekich panoram. Pod samym wierchem jest jeszcze lepiej. Rośnie tu jedynie kilka brzozowych zagajników, które nadają temu miejscu specyficznej atmosfery, niemalże idyllicznego zakątka. A widoki na inne pasma? Cóż...narzekać absolutnie nie przystoi. W najlepszym momencie widać doskonale nie tylko znaczną część Gór Złotych i Bialskich, część Wysokiego Jesionika, ale i położone w innym kierunku Bardzkie, Sowie Stołowe, czy Kamienne, o Bystrzyckich i Orlickich już nie wspominając. Przy innym ułożeniu słońca, widoki zapewne sięgnęły by Rudaw Janowickich i Karkonoszy. Oczywiście najwyższa część Masywu Śnieżnika też ładnie się prezentuje, pod postacią Suchonia, Czarnej Góry, Żmijowca i samego Śnieżnika rzecz jasna. Tak więc niepozorna Skowronia Góra, okazuje się być naprawdę świetną miejscówką dla każdego, kto spragniony jest nietuzinkowych, sudeckich widoków. My w każdym razie byliśmy całkowicie usatysfakcjonowani. :) Szkoda jedynie, że na wierzchołku nie istnieje żadna infrastruktura turystyczna. Przydała by się tutaj choć skromna wiata, a jeśli nie, to chociażby zwykła ława i coś do siedzenia. Na pewno znacząco podniosło by to walory tego atrakcyjnego szczytu i ułatwiło pobyt turystom. Tyle tylko, że ich frekwencja tutaj jest na tyle znikoma, iż należy przypuszczać że w tym temacie niewiele ulegnie zmianie. Schodząc ze Skowroniej, doszliśmy do kolejnej wyludnionej osady, jaką jest Marcinków (Martinsberg).
Marcinków był dawną wsią gwarecką. W dokumentach z 1344 r. wymienia się ją pod nazwą Mertetindorf, a w 1465 r. jako Merbotindorf (czyli Nierobocin), co sugeruje, że była zwolniona od pańszczyzny. Wiadomo jednak, że już wtedy zaprzestano tu wydobycia srebra. W XV w. wytapiano tu także szkło. W 1481 r. rodzina Gregor otrzymała z rąk Henryka Starszego Podiebradowicza, teren wsi wraz z prawem do poszukiwania i wydobycia rud. W XVI w. znacznie wzrosło tu wydobycie galeny. We wsi w 1598 r. stanął kościół pw. św. Marcina, pełniący rolę kościoła cmentarnego. Rozwój gospodarczy przerwany jednak został przez wojnę trzydziestoletnią, która w 1623 r. zniszczyła także kościół. Ożywienie gospodarcze nastąpiło dopiero w XVIII w. wraz z przejęciem okolicznych ziem przez ród Wallisów. W 1701 r. odbudowano kościół. Kolejną próbą wznowienia działalności górniczej było otwarcie w 1749 r. kopalni (Zum reichen Segen) a w 1755 r. huty (Friedrichs Silberhütte) przez spółkę kpt. von Zerbst i radcy podatkowego Menceliusa. Prace górnicze zeszły do głębokości 25 m. Przerwane zostały w roku 1784, po czym teren wsi został podzielony na trzy części własnościowe. Jeszcze jedną nieudaną próbę reaktywacji górnictwa podjęto w 1855 r. Po 1945 r. Marcinków został zasiedlony przez niewielką grupę Polaków, jednak z biegiem lat pustoszał i popadał w ruinę. W latach 50. prowadzono tu prace poszukiwawcze rud uranu. Znaleziono niewielkie okruszcowania, których eksploatacja okazała się nieopłacalna na skalę przemysłową.
Dziś Marcinków, to zaledwie kilka zamieszkałych domów. Mimo ciekawych walorów krajobrazowych, wieś nie rozwija się w kierunku turystyki, zaś działalność rolnicza, prowadzona jest tutaj na szczątkową skalę. Nie wykluczone więc, że za jakiś czas i ona podzieli los wspomnianej wcześniej...Rogóżki.
Dość szybko mijamy nieliczne zabudowania, wraz z ruinami tutejszego kościoła św.Marcina i nieco wspinamy się na stok bezimiennego wzgórza (878m.n.p.m.), położonego na wschód od Suchonia i z ładnymi widokami na Czarną Górę, dochodzimy do reliktów wsi Biała Woda (Weisswasser).
Widok na fragment wsi Biała Woda. Po prawej, dawne schronisko młodzieżowe. W tle- Suchoń. Fotografia między 1920-40. |
Dziś po tej rozległej wsi (sięgającej niegdyś Przełęczy Puchaczówka), pozostały jedynie nieliczne fundamenty rozsiane po okolicznych stokach, oraz niewielka kaplica św.Anny z połowy XIXw., stojąca tuż przy drodze nr.392.
Po ponownym dzisiaj przekroczeniu szosy, wspinamy się widokowymi łąkami, ulokowanymi u podnóża Czarnej Góry, z widokiem na Suchonia i okolice doliny Białej Wody, niewielkiego potoku płynącego jej dnem. Dalej już zagłębiamy się w las, by po pewnym czasie znów pojawić się na znajomej Drodze Albrechta, którą to spokojnie powracamy do Międzygórza.
Ruszamy... |
Podejście pod Polany Śnieżne... |
po pierwsze tego dnia, przyjemne widoki |
Kawałek laskiem... |
i znów cieszymy oczy rozległymi panoramami |
Widok na grzbiet z Modrzewiową i Jaszkówką. Dobrze widać też Jawornicką Polanę. Na ostatnim planie- Góry Bystrzyckie |
Na dobre znikamy między drzewami |
Pachnący nowością paśnik |
Droga Albrechta |
Później, cienia przybywa... |
i znów chowamy się w lesie |
W końcu drzewa ustępują |
Przy szosie nr.392, łapiemy widoki na Góry Złote |
Na razie idziemy asfaltem... |
a z każdym krokiem, robi się bardziej przestronnie |
Widok na Sienną. Ta miejscowość to mekka narciarzy, nie tylko z Ziemi Kłodzkiej |
W oddali Góry Złote i Bardzkie |
Sienna raz jeszcze |
Osiągamy leciwą kapliczkę na Przełęczy Puchaczówka. Poczciwa lipa, daje jej teraz trochę cienia |
Widok z przełęczy na Czarną Górę |
Podejście pod Pasiecznik |
Widoczek zza pleców... |
w lewo, na okolice Suchonia i Górzycy... |
oraz w przeciwną stronę, na Czarną Górę, Żmijowiec i Śnieżnik |
Wierzchołek Pasiecznika |
Ponownie w las |
Na stokach Wilczyńca |
Widok na szczyt Rudka. Z tyłu po prawej, majaczy też Młyńsko |
Zejście. Tu spotykamy jedynego tego dnia turystę |
Pojawia się szerszy dukt, prowadzący w stronę Przełęczy pod Chłopkiem. My jednak... |
odbijamy na szlak rowerowy |
W tle, majaczy już grzbiet główny Krowiarek |
Obszerne łąki nad Rogóżką |
c.d. |
Pod nogami wciąż wiosennie |
Droga lekko sprowadza w dół |
Łagodny stok Wapniska |
Wchodzimy na tereny, które mniej więcej pół wieku wcześniej, opuszczali ostatni osadnicy |
Resztki kaplicy i kamienny krzyż. Tyle pozostało ze wsi Rogóżka |
Dochodzimy do kamieniołomu |
Jego lewa strona... |
i przeciwna. Po prawej, rozległa połać rumoszu, po której teoretycznie można by wskrabać się wyżej. Ale...na własną odpowiedzialność ;) |
Czerwoną strzałką, zaznaczyłem przybliżoną lokalizację wejścia do jaskini "Załom" |
Ruszamy dalej... |
by zaraz odnaleźć położony blisko drogi, wapiennik |
c.d. |
Fragment paleniska, od strony okna dmuchowego |
Betonowy mur, dawnego Strońskiego Zakładu Kamienia Budowlanego |
Podążamy doliną Konradowskiego Potoku |
I oto on sam, za nim zaś, niewielkie pastwiska |
W stronę Konradowa |
Mała kapliczka na początku wsi |
Jedno z pierwszych domostw |
Potok wciąż bystro rwie lewą stroną drogi |
Pierwszy budynek po prawo, to garaże dawnej strażnicy |
Zachowała się na nich nawet tabliczka z datą |
W Konradowie |
c.d. |
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, od głównej drogi. Zobaczymy go niebawem z innej perspektywy |
Widok spod wiaty przy obecnej remizie. W tle, wzniesienie Różanka |
Elewacja boczna konradowskiego dworu |
Fragment dziedzińca z budynkami gospodarczymi. Pozwożono jakieś materiały, więc może wreszcie remont? Ponoć obecny właściciel, za bardzo się do niego nie pali |
Ostatnie zdjęcie od strony dziedzińca, nim przegoniły mnie stamtąd rozwścieczone kundle |
Od frontu natomiast, na szczęście nikt mnie nie ścigał :) |
I jeszcze taki budynek, w bliskim sąsiedztwie dworu |
Rozpoczynamy podejście |
I kolejne ujęcie konradowskiego kościoła, tym razem z przeciwnej strony |
Góry Złote, z dominującym pośrodku kadru- Jawornikiem Wielkim |
Widok na coraz bardziej zostający w tyle, Konradów |
Ostatni odcinek podejścia, uskuteczniany przy niemałym żarze lejącym się z nieba |
Zaraz pojawiają się widoczki na przeciwną stronę |
Wreszcie na grzbiecie |
Malowniczy krajobraz Krowiarek |
c.d. |
Piramidalne wzniesienie na środku, to (chyba) Modrzeńce. Bystre oko wychwyci wystającą z lasu na prawo od niego, wieżę kościoła św. Mikołaja w Nowym Waliszowie |
Grzbietem Krowiarek |
Kadr zamykają Góry Bystrzyckie i Orlickie |
Nieliczne pastwiska |
Delikatnie pod górę... |
gdzie czekają coraz obszerniejsze, widokowe rarytasy |
Jeden z brzozowych młodników |
Zielone łąki i...Góry Złote |
Zbliżamy się do ostatniego zagajnika przed wierzchołkiem |
Nieliczne drzewa, nadają temu miejscu malowniczości i przynoszą choć chwilową ulgę, przed upałem |
Znów wyłania się Czarna Góra. Z tej perspektywy, bije wysokością samego Króla :) |
Upojne widoki na Sudety Środkowe |
c.d. |
Wierzchołek Skowroniej Góry (839m.n.p.m.) |
Na pierwszym planie grzbiet z Wilczyńcem i Wapniskiem, gdzie wędrowaliśmy kilka godzin wcześniej (widać też kawałek kamieniołomu). Dalej...Góry Bialskie i Złote |
Raz jeszcze Czarna Góra i Śnieżnik... |
oraz usadowiony bardziej na zachód Suchoń i (nieco z prawej) Górzyca |
Ostatnie spojrzenie na środkową część Sudetów... |
i schodzimy |
Po prawej, pozostałości wsi Marcinków |
Widoczny z drogi, zrujnowany kościół św.Marcina |
Spojrzenie do tyłu, na rosły dąb rosnący przy rozstaju wiejskich dróg |
Z tego miejsca udaje mi się jeszcze złapać w kadr, ładnie wyeksponowane okolice Lądka- Zdroju. Tu dokładnie- Lutynia- Ułęże, z widocznym na środku kościółkiem św.Jana Nepomucena. Byliśmy tam dwa lata wcześniej |
Na żółtym szlaku |
c.d. |
Na chwilę opuszczamy otwartą przestrzeń |
Kaplica św.Anny. Jedyny w całości zachowany budynek, po dawnej wsi Biała Woda |
Zaraz za szosą przekraczamy niewielki strumień, o nazwie tożsamej z nieistniejącą osadą... |
i wspinamy się na obszerne łąki |
Widoki na dolinę którą prowadzi droga 392, z dominującym Suchoniem... |
i łagodniejszym, bezimiennym wzniesieniem (878m.n.p.m.) w tle |
Jak kończą się łąki, musi zacząć się...las |
c.d. |
c.d. |
Ponownie Droga Albrechta. W tle po prawej, grzbiet Czarnej Góry |
Ostatni leśny odcinek... |
wyprowadzający nas po raz kolejny dziś, na skąpane w słońcu Łąki myśliwskie |
Aż chciało by się rozłożyć leżak i... :) |
Chyba jeden z dwóch, ocalałych na tym terenie budynków. Jak widać, wciąż użytkowany |
Ostatnie zejście... |
z widokami na zdominowane przez roślinność, relikty dawnego osadnictwa |
Kilkaset metrów za tym zakrętem... |
osiągamy szykujące się już do pożegnania dnia...Międzygórze |
Zaliczenie kolejnej niezwykłej trasy, czcimy stosownym trunkiem :) |
c.d.n.
Źródła cytatów: W.Brygier, T.Dudziak: Ziemia Kłodzka- przewodnik. Rewasz 2010.
https://polska-org.pl/
Źródła zdjęć archiwalnych: https://polska-org.pl/
https://fotopolska.eu/
Konradów ciekawy. Szkoda, że na tych tablicach na jednym z domów obtłuczono wszelkie napisy, zwłaszcza ta dolna mogła coś/kogoś wspominać....
OdpowiedzUsuńTego typu "działalność" nie była/jest rzadkością... niestety. I to nie tylko w małych pipidówach typu Konradów. Widywałem podobnie zniszczone tabliczki, lub zamazane napisy np. w Kłodzku, czy Jeleniej- Górze.
UsuńSpoko, parę dni temu zagipsowali taką w Opolu, bo "była nieestetyczna"
UsuńAno właśnie. Idąc takim tokiem "myślenia", powinni zacząć wyburzać wszelkie zabytki kwalifikujące się do remontu. Przecież estetyką nie grzeszą...
UsuńBardzo fajna relacja, a widoki wywołują westchnienia zachwytu. :)
OdpowiedzUsuńTakie odkryte tereny maja zaletę widoków, ale za to wadę temperatury i nasłonecznienia. Problem nie do rozwiązania, chyba żeby manewrowac porą roku na wędrówkę, jesli ktoś ma takie mozliwości.
Szkoda, że tej wieży kościoła też nie zaznaczyłeś strzałką, bo wypatrzyłam szkła kontaktowe i nie zobaczyłam. ;)
Super te stare zdjęcia.
Lipa i dąb fantastyczne.
Zabrakło mi zdjęcia rozwścieczonych kundli, ale rozumiem, że miałes wtedy pilniejsze zajęcia niż robienie im zdjęcia. ;p;p;p
P.S.Wlazłam na Śnieżkę. Nadal w to nie wierzę. :D :D :D Oczywiście tylko od Kopy, inaczej chyba by mnie już nie było wśród żywych, ale i tak jestem z siebie bardzo dumna. :))) I nawet nie było tak tłoczno, wiesz? Widziałam cos poza tyłkiem wchodzącej przede mna osoby. ;)
Tak, otwarte przestrzenie mają mnóstwo zalet, szczególnie w górach. Kwestia pogody to już odrębna sprawa, ale z dwojga złego i tak wolę naprzykrzający się upał, niż...ścianę deszczu. ;)
UsuńKościółek, a w zasadzie jego wieża jest dosyć dobrze widoczna. No...może jedynie trzeba trochę powiększyć zdjęcie? :) Kundlom wolałem nie poświęcać uwagi, ani miejsca na karcie pamięci. Były zdecydowanie ciekawsze rzeczy. ;)
Śnieżki gratuluję. No widzisz...nie zadeptali Cię. ;) Trzeba mieć tylko po prostu odrobinę szczęścia. Nie tylko co do ludzi, ale też warunków panujących na górze. :)
No powiększam, powiększam i nic!!!! ;p
UsuńWarunki na górze były baaaaardzo wietrzne. Miałam na głowie czapkę i kaptur. ;) Chmury czarne szły ze wszystkich stron, może to sprawiło, że mniej ludzi polazło. ;)
Jak Śnieżka, to wiatr być musi! :)
UsuńPewnie właśnie dlatego większość ludzi ustąpiła- przez chmury. Bali się, że zacznie się ulewa i woleli zaprzestać zdobywania Karkonoszy na..."Domu Śląskim". ;)
Świetna wyprawa, oglądając zdjęcia czuje się jakby było się razem z Wami, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak to "zadziałało". Pozdrawiam również. :)
UsuńPiękna okolica, wspaniała wycieczka. Krowiarki są wdzięcznym pasmem do wędrówek, pewnie przez te otwarte przestrzenie. Skowronia Góra jest wyjątkowym miejscem, świetnym na rozbicie namiotu i nocleg. Coś mi się kiedyś obiło o uszy, że Rogóżkę, gmina Stronie wystawiła na sprzedaż i ktoś ją kupił. Pozostaje mieć nadzieję, że nie zrobią tam wesołego miasteczka.
OdpowiedzUsuńWiedziałem że te tereny przypadną Ci do gustu. :) A nocny biwak na Skowroniej, byłby zapewne niesamowitym przeżyciem. Aż mnie przeszył radosny dreszcz, jak sobie coś takiego wyobraziłem. :)
UsuńCo do Rogóżki, to kupiła go ponoć jakaś spółka z Poznania. Jak na razie jednak, nic tam się nie dzieje. I w sumie...lepiej.
Ciekawe tło historyczne i wycieczka zdjęcia też ładne
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNie byłem w tych górkach,ale mam blisko,to w któryś weekend,bo historia i zdjęcia zachęcają.
OdpowiedzUsuńW tym roku miała stanąć wieża na Śnieżniku.Wysoka na 34 metry z platformą widokową.Miał także zostać wykorzystany kamień z poprzedniej wieży.Zgłosił się jeden wykonawca,ale zażądał ponad 19 mln PLN-nie mają tyle kasy.
Szwajcarzy domagają się referendum w sprawie 5G.
Uważają,że promieniowanie elektromagnetyczne 5G jest szkodliwe dla zdrowia,że jest tak reklamowane jak kiedyś azbest,że 5G było/jest bronią w wojsku,itd.
5G=azbest
Na tych wodospadach zabroniono się kąpać z powodu ulewnych deszczy.Dawno temu chłodziliśmy się pod Wodospadem Wilczki
...zimna woda:)
https://www.youtube.com/watch?v=2fgz--B7aJo
Pozdrawiam!
Witam ponownie. Już się bałem, że Pan tu nie zagląda. ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto tam się wybrać, tym bardziej, jeśli ktoś ma naprawdę niedaleko. Z tym Śnieżnikiem i wieżą, to kombinują od dawna. W mojej ocenie jednak, powinni dać mu już naprawdę święty spokój. Jest wieża na Trójmorskim, jest na Czarnej Górze, a u Czechów "Ścieżka w obłokach" i niech tak zostanie. Śnieżnik i bez wieży jest popularny i atrakcyjny, a wybudowanie nowej, mogłoby być przyczynkiem do postępującej komercjalizacji szczytu.
Szwajcarzy jako jeden z nielicznych narodów starego kontynentu, mają jeszcze coś do powiedzenia. Tyle że...za mało ich. :/
A u nas, już się biorą do roboty:
https://www.youtube.com/watch?v=dbxdm6qbp6U
Ładne te wodospady. Choć szczerze...wolę Wilczkę. :)
Pozdrawiam również.
Zaglądam:)Orange miała ułożyć u nas światłowody w ziemi.
OdpowiedzUsuńWszystko było wyznaczone,zaklepane,i nagle zaczęli szybko
stawiać słupy...las słupów.Mogę teraz wieszać pranie na światłowodach.Już kilka razy zerwała je kopara:)
Odwalili fuszerkę,ludzie ciągle zgłaszają brak połączenia
z Internetem,konsultant w Orange przestał odbierać telefony,gdy zgłasza się usterki:)
Ok.10% ludzi na świecie ma alergię na promieniowanie elektromagnetyczne-tak podają inne źródła:
https://www.thesun.co.uk/news/1001/4593/women-wifi-allergy-
copper-sleeping-bag/
https://www.youtube.com/watch?v=BBAf_VKhM8M
Zadepczą te małe,stare góry.Trwa okres godowy jeleni,czyli rykowisko.Jelenie nie ryczą tak jak kiedyś,podobno to wina
grzybiarzy.Tak twierdzi nadleśniczy Nadleśnictwa Jugów.
Jeleni niewiele,muflonów też jakoś mało.Wyemigrowały?
Jest jeszcze jeden krzyż-kamienny,w okolicach wieży na Wielkiej Sowie(czteroletni chłopiec).
https://skpswroclaw.files.wordpress.com/2017/11/biblioteka129.pdf
Niepokojące rzeczy dzieją się z tymi zwierzętami. Ale jest więcej niż pewne, że to min. "zasługa" nowych technologii, wprowadzanych bez jakichkolwiek prób wcześniejszych badań, jak działają one na ekosystem.
UsuńMroczna historia z tą zbrodnią koło Lutomii. Wydaje mi się natomiast, że o tym krzyżu na Wielkiej Sowie gdzieś czytałem. Czy chodzi o tego chłopca, który utopił się w grzęzawisku nieopodal szczytu?
Tak,kiedyś w latach 60.ubw.młody człowiek ugrzązł w bagnach/
OdpowiedzUsuńtorfowiskach nad schroniskiem Sowa,ale tutaj chodzi o ten krzyż...
https://sciezkawbok.wordpress.com/2015/02/02/kamienny-krzyz-
na-wielkiej-sowie
Wkrótce o tym krzyżu będę wiedział więcej,napiszę.
W tej okolicy jest/było więcej takich ciekawostek,
np.kilka studni,kamienie graniczne,tablice itp.
Wędruje Pan po Górach Izerskich...
jizerpom.wz.cz
stovi.info/pomnicky
Dużo tych krzyży,żeby było weselej...
Najnowszym produktem firmy Swiss Deluxe Deluxe jest spray
"Swiss Virgin",promowany jako"alpejskie powietrze wzbogacone
uroczym zapachem prawdziwych dziewic mieszkających w górach"
Więcej tutaj...
https://www.thelocal.ch
Ale czy to jest śmieszne?
:)
Bardzo dziękuję za linki. Ostatni sprawił, że prawie spadłem z krzesła...
OdpowiedzUsuńA może trzeba by pomyśleć, o podobnym zareklamowaniu regionu sudeckiego? ;)