poniedziałek, 4 marca 2013

Władcy i poddani



Kilka dni temu skończyłem czytać książkę "Zaginiona księga Enki", Zecharii Sitchina. To już trzecia pozycja tego autora, którą zaliczyłem. Autora który obok Ericha von Danikena, dał się poznać jako równie niestrudzony badacz historii alternatywnej i archeologii Bliskiego Wschodu, a także jako twórca i propagator wielu kontrowersyjnych tez z dziedziny paleoastronautyki. Co za tym idzie, autora w oczach akademickiej nauki uznanego od początku za kolejnego renegata i szarlatana, który śmie podważać teorię "poważnych" badaczy. Dla mnie zaś to tylko kolejny dowód na to, że znów naukowy establishment panicznie boi się wyciągania na powierzchnie niewygodnych faktów i teorii. Wystarczy tylko przypomnieć, jakie swego czasu zamieszanie wywołała książka "Zakazana archeologia- ukryta historia człowieka", Michaela A. Cremo i Richarda L. Thompsona. Ale wróćmy do Sitchina. Oczywiście można zarzucać mu pewne braki w świetle przedstawianych dowodów, nieraz też może nadinterpretacje pewnych faktów, ale jedno jest pewne. Badacz ten należał do grona osób, próbujących w miarę rzetelny sposób zgłębić źródłowe materiały starożytnego Sumeru i przedstawić ciekawą teorię na rzekome stworzenie homo sapiens przez kosmiczną rasę Anunnaki. Nie będę teraz dogłębnie analizował problemu i zainteresowanych zagadnieniem, odsyłam oczywiście do jego książek. Natomiast chciałem podzielić się pewną refleksją, związaną z przeczytaniem "Zaginionej księgi Enki". Dość powiedzieć że pada tam stwierdzenie, które wyjątkowo dobrze koresponduje z tym, co wcześniej niejednokrotnie przedstawiał  właśnie Erich von Daniken, a później propagował Anton Parks; ale też co odnajdziemy chociażby w opasłej Mahabharacie. Chodzi o określenie człowieka, jako eksperymentu genetycznego stworzonego z myślą o "niewolniku idealnym".
 Asyryjski szkic ukazujący rzekome stworzenie "homo sapiens"

Oczywiście np.Parks idzie dalej i widzi tu skomplikowaną "gadzią rewoltę", która doprowadziła do tego, że w istocie nad ludzką rasą pracował nie jeden a kilku "stwórców". Ale zostawmy te rozważania. Ważne jest że skomplikowany proces kreacji, miał skutkować nieudanym eksperymentem. Dlaczego nieudanym? Ano dlatego że człowiek posiadł to, czego w ostatecznym rozrachunku mieć nie powinien- wolną wolę. I tu dopiero zaczyna się cała zabawa i spektakl. Sitchin sugeruje że cały dalszy bieg historii ludzkości to nic innego, jak skutek dzwigania piętna niedoskonałości (grzechu?). Ponoć Anunnaki zrezygnowali z pierwotnego planu dotyczącego swojego niewolnika i wprowadzili...plan zastępczy. Dano faktycznie ludziom wolną rękę, ale pozostawiono im opiekunów.
Płaskorzeźba przedstawiająca eksperymenty genetyczne przeprowadzane przez Anunnaki

Owi opiekunowie zaś to nic innego jak elita, która miała za zadanie utrzymywać ludzkość w "odpowiednim stanie" i nie dopuszczać jej do pewnej ukrytej wiedzy, którą pozostawiono w różnych sanktuariach (np. piramidy egipskie). O podobnych zależnościach można przeczytać w książkach Emmy Popik, a także kilku innych pozycjach z dziedziny paleoastronautyki, w tym ostatnio modnych książkach Jana van Helsinga. Czy zatem późniejsze doniesienia o niesamowitej i skrywanej wiedzy Różokrzyżowców, Templariuszy i różnego rodzaju loż masońskich, a dziś iluminatów, jest przykładem na stosowanie tej techniki w praktyce?
Można (a nawet trzeba) mieć takie przypuszczenia, bowiem jak pokazują już wątki współczesne, masy ludzkie wciąż znajdują się pod kontrolą pewnych grup i organizacji, które zamierzają odgórnie narzuc odpowiednie normy funkcjonowania i egzystencji.

Na koniec zapraszam do obejrzenia ciekawego wywiadu z Alanem Wattem, który już od pewnego czasu stara się zgłębiać nie tylko fenomen współczesnego NWO, ale też jego umiejscowienia w historii pod kątem spuścizny wydarzeń, które być może miały miejsce setki tysięcy (jeśli nie miliony) lat temu?









   




 
  

7 komentarzy:

  1. Ciekawe... Inna wersja biblijnego buntu Ewy? :).
    Może warto abyś przeczytał: "Nazistowskie korzenie Unii"...? Moje dziecię zażyczyło sobie by mu kupić, ja jeszcze nie czytałam, wszelkie teorie spiskowe, jak i determinizm są mi obce, a wręcz mnie odrzucają, co nie znaczy, że nie sądzę, aby było w nich ziarenko prawdy... :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o publikacje dr Matthiasa Ratha to wiem o co biega. W istocie UE to podobny, "sztuczny" twór co amerykański FED. W tzw."teorie spiskowe" dobrze wejść z pewnym bagażem dystansu i otwarcia na wiele tematów (np. wolnej energii). Przez lata siedzenia w temacie uważam że w istocie powiedzenie Kissingera "liczy się tylko racja stanu" ma głębsze i dalej sięgające podłoże niż z pozoru się wydaje. A że problem jest odrzucający i kontrowersyjny to się zgodzę. Mało ludzi chce zaakceptować fakt, iż w istocie na tym poziomie egzystencji być może udają tylko pociąganego za sznurki pajacyka ;)

      Usuń
    2. Być może mają nadzieją, że nie udają? ;). Wiesz, ja sobie zdaję sprawę, że należę do tej grupy, która przejawia zachowanie małego dziecka, które chcąc uciec przed innymi zamyka oczy. Zasłania je rączkami i mówi: teraz mnie nie widzicie! :)... Ale, jeśli oboje podobnie rozumiemy energię ;), to jednak pozostawanie w pewnej nieświadomości powoduje konsolidację energii wolnej od tego, przed czym się chronimy. Tak mi się wydaje w każdym razie dzisiaj, a to oczywiście może się zmienić ;). Pozdrawiam ciepło i dziękuję za inspirujący do rozważań wpis. Przyznam, że nie słuchałam wywiadu - zrobię to jutro.

      Usuń
    3. Co do tej nieświadomości to według mnie masz rację. Zresztą ma zamiar niebawem szerzej poruszyć ten problem przy jednym z kolejnych wpisów. Powiem Ci że po mału dochodzę do wniosku, że w pewnym sensie całe to NWO i z pozoru okropne ciśnienie jakie emituje jest w istocie błogosławieństwem dla nas. Dlaczego? O tym już niebawem;)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    4. Z całym szacunkiem ale korzenie Unii nie są nazistowskie. Jeśli ominąć wszelkie powojenne zafałszowania i sięgnąć do wydarzeń z przed II WŚ wtedy to można całość tego procesu wyraźnie prześledzić i zaobserwować. Chciałbym również zaznaczyć, że spiski i polityka oraz osiągane przez nie efekty nie należą do założeń teoretycznych lecz są działaniami czysto praktycznymi. Warto wszystko czytać lecz tylko po to aby konfrontować. Najlepsze do tego celu są materiały źródłowe.

      Usuń
    5. Ależ właśnie próbuje zwrócić uwagę na to, iż efekty działań spiskowych to nie czysta teoria ale i namacalne fakty, których świadkami byliśmy w historii już niejednokrotnie. Natomiast co do książki o której mówiła Abi to nie znam jej treści, ale wydaje mi się że może chodzić w niej o pewne powiązania czystko finansowe, jakie miały np.koncerny pracujące dla III Rzeszy (Krupp, IG Farben) w kontekście rodzenia się powojennej Europy (i szybkiej dominacji 6 państw zachodnioeuropejskich). No i ciekawą rolę "nowych pieniędzy" Niemiec, które zaczynają po wojnie płacić wielomilionowe odszkodowania na rzecz Izraela. O tym rzadko wspomina nawet M.Rath.

      Usuń
    6. Rozumiem co przekazujesz,odniosłem się do komentarza z tytułem książki, o której wspomniała Abi.

      Usuń