Żyjemy w czasach, kiedy zjawiska nadprzyrodzone są albo wypierane przez materialistyczne społeczeństwa, albo w skrytości wciąga się je w strefy duchowo niebezpieczne, co pociąga za sobą występowanie bardzo groźnych zjawisk. W USA sprawa jest o tyle „lepsza”, że więcej ludzi jest świadomych nie tylko zagrożeń, ale i prawdziwych przypadków, gdzie ludzie znikają w tajemniczych okolicznościach. Warto przytoczyć więc bardzo ciekawy materiał, który był wynikiem pracy byłego amerykańskiego policjanta. W obecnych czasach fałszu i politycznej poprawności, rzadko znajdzie się osoba godna zaufania, która prowadzi badania w strefie zjawisk anomalnych. Ów człowiek zorganizował zespół badaczy (również oficerów) i z profesjonalnym podejściem rozpoczął żmudne, kilkuletnie dochodzenie. I to nie byle jakie. Mowa tutaj o byłym policjancie- Davidzie Paulidesie.
Przed wkroczeniem w świat zjawisk
paranormalnych i sprawy Wielkiej Stopy, pracował jako detektyw różnego rodzaju
przestępstw w kilku wydziałach, a także w jednostce antynarkotykowej. Zakres materiału jaki przebadano w związku z
tajemniczymi zniknięciami ludzi, obejmował gigantyczne bazy danych z
całych Stanów Zjednoczonych. To co wykryto, może być również zaliczone do (jak sugerują niektórzy)
zaginionego świata starożytnej cywilizacji Noego. Może, ale nie musi.
Bowiem na podstawie tysięcy znalezisk archeologiczno- geologicznych,
ogromna liczba badaczy jest przekonana, że potop miał miejsce około
roku 3000 p.n.e., więc nie jest to okres tak odległy, by
jakieś nieznane formy życia, nie mogły przetrwać do naszych czasów. Zespół
dochodzeniowy pod przewodnictwem Paulidesa, poszedł tropem
niewytłumaczalnych zagadek, oraz często ukrywanych i nierozpoznanych
zjawisk w narodowych parkach USA. Tak jak w książce "Polowanie na Skinwalkera", tak i w przypadkach
badanych przez Paulides’a, „hipoteza pozaziemska” tajemniczych fenomenów
poddawana jest w wątpliwość, choć się jej nie wyklucza. Możliwe że mamy
tu do czynienia z istotami z wymiarów równoległych, czymś/kimś podobnym
do stworzeń opisywanych w indiańskich legendach, pochodzących z innych rzeczywistości, znanych jako „tricksters” lub „skinwalkers”, które w USA i Kanadzie należą do świata mrocznych opowieści.
WIELKA STOPA- zaginiona rasa przed lub po potopowa?
Wielka Stopa (Sasquatch) opisywana jest jako potężna
(od 2 do 3 metrów wysokości), dwunożna, człekopodobna istota bez ogona,
pokryta gęstym i krótkim futrem, którego kolor może być zmienny od
czerni do rudego brązu (także jasny i srebrzysty). Ma głowę podobną do
głowy goryla, z niskim czołem i dużymi oczami, wydaje jakieś głosy i wydziela silny, nieprzyjemny zapach.
Najprawdopodobniej jest wszystkożerny. Zamieszkuje bardzo słabo
zaludnione lasy górskie, a najwięcej świadków spotkało go od 1958 w
górach północnej Kalifornii. Informacje o istnieniu wielkiej
człekokształtnej istoty pochodzą także z Ameryki Południowej i Azji
(Yeti). Pierwsi biali osadnicy w Ameryce Północnej słyszeli od Indian
opowieści o „leśnym człowieku”, kradnącym im zapasy. Znane są indiańskie
rzeźby kamienne i drewniane maski, przedstawiające głowy, podobne do
małpich. Jedno z plemion wybrało „Wielką Stopę” jako zwierzę totemiczne. W 1811 w
Górach Skalistych zauważono ślady „Wielkiej Stopy” odbite w śniegu. W
1893 roku, Theodore Roosevelt opublikował zasłyszaną historię o „tajemniczej
leśnej istocie”. Z kolei w 1924, kilku górników twierdziło, że zostali
zaatakowani przez grupę „wielkich małp” (miejsce zdarzenia nazwano „Ape
Canyon"- „Małpi Wąwóz”). W latach 40. i 50. XXw., kilkunastu innych świadków
stwierdziło, że widziało „Wielką Stopę”. 20 października 1967 roku, Roger
Patterson i Robert Gimlin w Bluff Creek (Kalifornia), po raz pierwszy sfilmowali legendarną istotę, a film po zastosowaniu cyfrowej obróbki, okazał się być niemałą sensacją, jednak
samo „zwierzę” sfilmowane jest z dużej odległości, co krytycy niejednokrotnie
wykorzystali w swoich negacjach.
W roku 1968, w Idaho znaleziono sierść, której nie można przypisać do
żadnego znanego gatunku zwierząt. (Jednak nie można stwierdzić, czy
włosy znalezione w Idaho należą do „Wielkiej Stopy”, gdyż występuje brak
włosów bez wątpienia należących do tej istoty, z którymi można by je
porównać. Nie przeprowadzono badań DNA znalezionych w Idaho włosów. Może
nie chciano?) Z kolei Yeti, to nazwa mitycznego przedstawiciela
niezidentyfikowanego gatunku zwierzęcia lub człowieka, występującego w
odludnych, wysokogórskich rejonach Himalajów (Indie, Nepal, Tybet,
Bhutan) oraz na Syberii.
Tajemnicze istoty były przynajmniej kilkunastokrotnie obserwowane przez zachodnich
podróżników himalaistów, znacznie częściej jednak zauważano przypisywane
im odciski stóp na powierzchni śniegu. Zoologowie po raz pierwszy
dowiedzieli się o przypuszczalnym występowaniu takiego stworzenia w 1832
roku. Anglik B.H. Hodgson pisał wtedy, że jego miejscowi tragarze
uciekli wysoko w górach przed dużą, przypominającą małpę istotą. On sam
jednak jej nie widział. Na podstawie opisów tubylców, analizy odkrytych
śladów oraz relacji z obserwacji, Yeti można scharakteryzować jako dużą,
dwunożną istotę, o postawie wyprostowanej, silnie owłosioną lub raczej
pokrytą futrem, zbliżoną wyglądem do niedźwiedzia, wielkiej małpy
człekokształtnej czy wręcz, co trzeba podkreślić- do istoty ludzkiej.
Wyszczególniony kadr z filmu Pattersona. Widać dobrze korpus, zasadniczo różny, od wszystkich znanych nauce przedstawicieli naczelnych |
Niekiedy mowa jest o zbliżonej do
ludzkiej budowie twarzy i rąk. 4 listopada 1979 r., polska
ekspedycja atakująca zimą szczyt Lhotse (kierowana przez Andrzeja Zawadę),
znalazła w śniegu ślady przypisywane Yeti, a Jerzy Surdel, jako pierwszy w
historii himalaista zdołał je sfilmować. 20 października 2008 r. japońska
ekspedycja badająca ślady Yeti w Nepalu, odkryła i udokumentowała odcisk
stopy w śniegu, który kształtem przypominał stopę ludzką, lecz miał 20
cali długości czyli około 51 cm. Belgijski kryptozoolog Bernard
Heuvelmans uważał Yeti za żyjący gatunek wielkich małp człekokształtnych,
z rodzaju Gigantopithecus, znanych z wykopalisk w Azji Południowej i
Wschodniej, z okresu od 5 milionów do 100 tys. lat temu. Nadał mu
hipotetyczną nazwę łacińską- Dinopithecus nivalis.
Ze względu na posiadanie przez Rosję
niebotycznie wielkich obszarów leśnych, rosyjskim odpowiednikiem
amerykańskiej Wielkiej Stopy jest Ałmas. Kolejny raz uznaje się je za
prymitywne humanoidalne „zwierzę”, rzekomo zamieszkujące tereny Mongolii
i Syberii, choć niektóre relacje pochodzą nawet z Kaukazu. Ałmas ma mieć czerwonawą sierść, wydłużoną głowę i wystającą szczękę, w pewnym sensie podobnie jak w przypadku części szczęk czaszek odnajdywanych na terenach Paracas. Pierwsze wzmianki o tym stworzeniu pochodzą z XV wieku, kiedy to Johann Schiltberger, bawarski podróżnik opisał je tak:
"W górach żyją dzicy ludzie, zupełnie różni od nas. Ich ciała pokryte
są sierścią, tylko dłonie i twarze pozbawione są tych włosów. Istoty te
biegają po wzgórzach jak zwierzęta, żywiąc się liśćmi, trawą i
wszystkim, co uda im się znaleźć w lesie„
Świadkowie dodają jeszcze, że Ałmas ma większą trzewioczaszkę od
mózgoczaszki. Mają się poruszać na dwóch nogach, a ręce sięgają im do
kolan. Wyraża się poglądy, że w sprawie Wielkie Stopy istnieje więcej
„argumentów” przemawiających za tym, że jest to tylko cywilizacyjne lub
historyczne „urojenie”. Sceptycy głoszą, że nie znaleziono żadnych
skamieniałości „Wielkiej Stopy”, czy jego potencjalnych przodków w
Ameryce Północnej, lub gdziekolwiek, co jest wysoce ryzykownym
twierdzeniem. Istnieją liczne dowody, że ogromne ludzkie, bądź ludzko
podobne kości i szkielety, są trzymane w ukryciu przed opinią społeczną.
Do sprawy enigmatycznego owłosionego humanoida, dochodzą rezultaty prac
badawczych prawdziwego Indiany Jonesa- Theodore Morde, który twierdził, że
w roku 1940 odkrył w honduraskich lasach deszczowych Mosquitia,
zaginione mityczne miasto "boga małpy", znanego również ze starożytnych
Indii. Indianie mieli mu przekazać, że w tym miejscu czczono nieznaną
boską małpo-podobną istotę, a jego wielka statua ma być gdzieś
zagrzebana pod warstwą ziemi. Ostatnimi czasy zespół naukowców
amerykańsko- honduraskich ogłosił, że udało im się zlokalizować te same
ruiny, które w latach 40 Morde określił jako miasto "boga małpy". Zgodnie z relacją National Geographic odnaleziono jakiś typ piramidy,
tarasów, kopców i innego rodzaju budowli, a wszystko to porośnięte jest
gęstym gąszczem. Dzięki laserowej technologii mapowania terenu LIDAR,
kolejny raz wyrwano puszczy tajemnicę zaginionych ludów Ameryki
południowej. Niestety tereny te są szlakiem mafii kokainowej, więc
podczas pospiesznych prac, archeolodzy musieli być strzeżeni przez
specjalne jednostki komandosów. Na miejscu znaleziono kamienną głowę
jakiejś nierozpoznanej pół bestii, pół człowieka. Pośród miejscowych
krążą legendy, że starożytni czcili rodzaj diabła, a wspomniany bóg
małpa spłodził potomstwo pół ludzkie – pół małpie, przezwane później
„owłosionymi ludźmi”.
Czy miał miejsce jakiś starożytny kult małpokształtnych olbrzymów? |
Istnieje spora ilość dowodów, by uznać,
iż wiele starożytnych znalezisk jest w posiadaniu światowej elity, a ta
nie ma zamiaru pozwolić, na dalsze badania w tym zakresie. Wszystkim
interesującym się zakazaną archeologią wiadomo, że ewolucjoniści byli zdolni dopuścić się fałszowania tzw. „dowodów”,
by te wspierały ich przekonania. Przecież większość ma uznać teorię
Darwina jako „naukowy paradygmat”. Wszelkie inne poglądy, zwłaszcza te,
dowodzące że teoria ewolucji jest błędna, są ośmieszane, a niepokornych naukowców odstawia się na "boczny tor" lub zwalnia z pracy. O ile skamieniałości mogą być
dyskusyjne, to sceptycy zarzucają, że nie znaleziono jak dotąd ciała lub
fragmentu „Wielkiej Stopy”, nie złapano też żywego osobnika, mimo
trwających od kilku dziesięcioleci poszukiwań tej istoty i jeszcze
dłuższego okresu obecności europejskich kolonizatorów, a później
Amerykanów i Kanadyjczyków na obszarach rzekomo przez nią zajmowanych. Przy tego typu twierdzeniach, podchodzi się do futrzanych istot
jako stworzenia pozbawionego umiejętności myślenia, co kolejny raz
wydaje się być błędem.
Badacze świata Yeti, dopuszczają
możliwość posiadania przez te stworzenia mocy mistycznych, takich jak:
telepatia, prekognicja, teleportacja i wielu innych, związanych albo z
jakąś zaawansowaną technologią, lub co bardziej prawdopodobne, z mocami
natury umysłu/ducha. Mówi się, że przeżycie tak wielkiej
człekokształtnej istoty w jej domniemanym środowisku naturalnym jest
mało prawdopodobne, co również wydaje się sprawą dyskusyjną,
uwzględniając choćby jej wielkie owłosienie i wspomniane niecodzienne
zdolności. No i najmniej poważna przesłanka jaką wysuwają sceptycy, to ta, że nawet
bardzo duża grupa świadków nie jest potwierdzeniem istnienia czegoś
takiego jak "Wielka Stopa" (tak jak rzekomo nie ma dowodów na istnienie
fenomenu UFO, które widziane było przez setki tysięcy ludzi). Przecież
jeszcze do niedawna nikt nie podejrzewał, że będzie można wydobywać z
ludzkich ciał, działające implanty. A jednak. Zadaniem sceptyków jest bowiem widzieć wszystko z punktu negacji, wątpić,
mieć ogląd krytyczny, lub niedowierzający, dlatego poszukiwanie prawdy w
kwestii "Wielkiej Stopy", jest zadaniem trudnym, a ustalenie faktów często
dotyka dziedziny zjawisk paranormalnych, z którymi zetknął się były
policjant Dawid Paulides.
dr Melba S. Ketchum |
Trzeba również napisać tu o badaniach doktor Melby Ketchum.
Ukończyła Uniwersytet teksański, gdzie uzyskała stopień doktora
weterynarii. Założyła i kieruje laboratorium diagnostycznym DNA, co dało
jej tak niechcianą przez elity naukową niezależność, stała się liderem w
prowadzonych badaniach wszelkich typów DNA, w celach prywatnych, jak i
kryminalnych. Na podstawie dostarczonych próbek ustaliła,
że "Wielka Stopa" (Ałmas-Yeti) to hybryda, co może być przesłanką dla
teorii o pochodzeniu tych istot ze strefy UFO manipulacji, lub świata
przedpotopowego, ewentualnie połączenia obydwu.
Sprawy te może łączyć również fakt zaginięć ludzi. Okazuje się bowiem, że bezpośrednio wiążą się one zarówno z obserwacjami UFO, jak i nieznanych nauce humanoidów.
Zdjęcie rosyjskiego Ałmasa z roku 1959 |
A propos niewyjaśnionych zaginięć, warto przytoczyć szokujący przypadek poruczników Cody-iego
i Ensign Adams’a. Byli członkami marynarki wojennej, którzy w roku 1942
zniknęli na terenie wybrzeża Kalifornii. W momencie zdarzenia
znajdowali się w małym balonie przeciwlotniczym, przeszukując morze na
wypadek obecności japońskich łodzi podwodnych. Z relacji świadków wynika, że liczne statki
patrolowe obecne w tamtym rejonie, widziały coś co było niepojęte, a co
przytrafiło się balonowi i dwojgu amerykanom. Zauważono że balon wystrzelił nagle prosto w górę, w niebo, w sposób zupełnie sprzeczny z zasadami
praw fizyki. Na wysokości około 800 metrów zatrzymał się i
ustabilizował. Następnie zaczął powoli dryfować w stronę wybrzeża,
gdzie ostatecznie, 2.5 godziny później, wylądował na ziemi. Jak się
okazało w gondoli wszystko było w jak najlepszym porządku, oprócz faktu,
że nie znaleziono w niej obydwu oficerów. Od tamtego
momentu ślad po nich zaginął. To co ciekawe i jednocześnie przerażające,
to fakt, że balon był pod ciągłą, wojskową obserwacją. Z ustaleń wynika, że
ludzie nie wypadli ani nie wyskoczyli z gondoli. Oni po prostu...zniknęli.
Mapa Stanów Zjednoczonych z miejscami zaginięć ludzi, oraz obserwacji nieznanych humanoidów, na terenie parków narodowych i stanowych |
Poniżej najlepsze, oczyszczone cyfrowo ujęcia z filmu Pattersona
Oraz pełna prelekcja Davida Paulides'a, na temat zaginionych ludzi w parkach narodowych USA, oraz ewidencji obserwacji "Wielkiej Stopy"
Na podstawie: "Nadzwyczajne dochodzenie policjanta w sprawie nieznanego gatunku humanoida"- argonauta.pl
Zródło zdjęć: internet
Korekta: Medart
Nigdy nie wpadłam na nazwę Ałmas, choc znam i Yeti, i Big Foot.
OdpowiedzUsuńNazwa ta związana jest głównie z terenami azjatyckiej części Rosji, choć pojawia się niekiedy nawet w Mongolii, przy okazji dziwnych incydentów z "ludźmi śniegu".
Usuń