poniedziałek, 11 czerwca 2018

Ex-policjant, zaginieni i...tajemnicze humanoidy



Żyjemy w czasach, kiedy zjawiska nadprzyrodzone są albo wypierane przez materialistyczne społeczeństwa, albo w skrytości wciąga się je w strefy duchowo niebezpieczne, co pociąga za sobą występowanie bardzo groźnych zjawisk. W USA sprawa jest o tyle „lepsza”, że więcej ludzi jest świadomych nie tylko zagrożeń, ale i prawdziwych przypadków, gdzie ludzie znikają w tajemniczych okolicznościach. Warto przytoczyć więc bardzo ciekawy materiał, który był wynikiem pracy byłego amerykańskiego policjanta. W obecnych czasach fałszu i politycznej poprawności, rzadko znajdzie się osoba godna zaufania, która prowadzi badania w strefie zjawisk anomalnych. Ów człowiek zorganizował zespół badaczy (również oficerów) i z profesjonalnym podejściem rozpoczął żmudne, kilkuletnie dochodzenie. I to nie byle jakie. Mowa tutaj o byłym policjancie- Davidzie Paulidesie.

Przed wkroczeniem w świat zjawisk paranormalnych i sprawy Wielkiej Stopy, pracował jako detektyw różnego rodzaju przestępstw w kilku wydziałach, a także w jednostce antynarkotykowej. Zakres materiału jaki przebadano w związku z tajemniczymi zniknięciami ludzi, obejmował gigantyczne bazy danych z całych Stanów Zjednoczonych. To co wykryto, może być również zaliczone do (jak sugerują niektórzy) zaginionego świata starożytnej cywilizacji Noego. Może, ale nie musi. Bowiem na podstawie tysięcy znalezisk archeologiczno- geologicznych, ogromna liczba badaczy jest przekonana, że potop miał miejsce około roku 3000 p.n.e., więc nie jest to okres tak odległy, by jakieś nieznane formy życia, nie mogły przetrwać do naszych czasów. Zespół dochodzeniowy pod przewodnictwem Paulidesa, poszedł tropem niewytłumaczalnych zagadek, oraz często ukrywanych i nierozpoznanych zjawisk w narodowych parkach USA. Tak jak w książce "Polowanie na Skinwalkera", tak i w przypadkach badanych przez Paulides’a, „hipoteza pozaziemska” tajemniczych fenomenów poddawana jest w wątpliwość, choć się jej nie wyklucza. Możliwe że mamy tu do czynienia z istotami z wymiarów równoległych, czymś/kimś podobnym do stworzeń opisywanych w indiańskich legendach, pochodzących z innych rzeczywistości, znanych jako „tricksters” lub „skinwalkers”, które w USA i Kanadzie należą do świata mrocznych opowieści.

WIELKA STOPA- zaginiona rasa przed lub po potopowa?
Wielka Stopa (Sasquatch) opisywana jest jako potężna (od 2 do 3 metrów wysokości), dwunożna, człekopodobna istota bez ogona, pokryta gęstym i krótkim futrem, którego kolor może być zmienny od czerni do rudego brązu (także jasny i srebrzysty). Ma głowę podobną do głowy goryla, z niskim czołem i dużymi oczami, wydaje jakieś głosy i wydziela silny, nieprzyjemny zapach. Najprawdopodobniej jest wszystkożerny. Zamieszkuje bardzo słabo zaludnione lasy górskie, a najwięcej świadków spotkało go od 1958 w górach północnej Kalifornii. Informacje o istnieniu wielkiej człekokształtnej istoty pochodzą także z Ameryki Południowej i Azji (Yeti). Pierwsi biali osadnicy w Ameryce Północnej słyszeli od Indian opowieści o „leśnym człowieku”, kradnącym im zapasy. Znane są indiańskie rzeźby kamienne i drewniane maski, przedstawiające głowy, podobne do małpich. Jedno z plemion wybrało „Wielką Stopę” jako zwierzę totemiczne. W 1811 w Górach Skalistych zauważono ślady „Wielkiej Stopy” odbite w śniegu. W 1893 roku, Theodore Roosevelt opublikował zasłyszaną historię o „tajemniczej leśnej istocie”. Z kolei w 1924, kilku górników twierdziło, że zostali zaatakowani przez grupę „wielkich małp” (miejsce zdarzenia nazwano „Ape Canyon"- „Małpi Wąwóz”). W latach 40. i 50. XXw., kilkunastu innych świadków stwierdziło, że widziało „Wielką Stopę”. 20 października 1967 roku, Roger Patterson i Robert Gimlin w Bluff Creek (Kalifornia), po raz pierwszy sfilmowali legendarną istotę, a film po zastosowaniu cyfrowej obróbki, okazał się być niemałą sensacją, jednak samo „zwierzę” sfilmowane jest z dużej odległości, co krytycy niejednokrotnie wykorzystali w swoich negacjach.
W roku 1968, w Idaho znaleziono sierść, której nie można przypisać do żadnego znanego gatunku zwierząt. (Jednak nie można stwierdzić, czy włosy znalezione w Idaho należą do „Wielkiej Stopy”, gdyż występuje brak włosów bez wątpienia należących do tej istoty, z którymi można by je porównać. Nie przeprowadzono badań DNA znalezionych w Idaho włosów. Może nie chciano?) Z kolei Yeti, to nazwa mitycznego przedstawiciela niezidentyfikowanego gatunku zwierzęcia lub człowieka, występującego w odludnych, wysokogórskich rejonach Himalajów (Indie, Nepal, Tybet, Bhutan) oraz na Syberii. 
Tajemnicze istoty były przynajmniej kilkunastokrotnie obserwowane przez zachodnich podróżników himalaistów, znacznie częściej jednak zauważano przypisywane im odciski stóp na powierzchni śniegu. Zoologowie po raz pierwszy dowiedzieli się o przypuszczalnym występowaniu takiego stworzenia w 1832 roku. Anglik B.H. Hodgson pisał wtedy, że jego miejscowi tragarze uciekli wysoko w górach przed dużą, przypominającą małpę istotą. On sam jednak jej nie widział. Na podstawie opisów tubylców, analizy odkrytych śladów oraz relacji z obserwacji, Yeti można scharakteryzować jako dużą, dwunożną istotę, o postawie wyprostowanej, silnie owłosioną lub raczej pokrytą futrem, zbliżoną wyglądem do niedźwiedzia, wielkiej małpy człekokształtnej czy wręcz, co trzeba podkreślić- do istoty ludzkiej.

Wyszczególniony kadr z filmu Pattersona. Widać dobrze korpus, zasadniczo różny, od wszystkich znanych nauce przedstawicieli naczelnych
Niekiedy mowa jest o zbliżonej do ludzkiej budowie twarzy i rąk. 4 listopada 1979 r., polska ekspedycja atakująca zimą szczyt Lhotse (kierowana przez Andrzeja Zawadę), znalazła w śniegu ślady przypisywane Yeti, a Jerzy Surdel, jako pierwszy w historii himalaista zdołał je sfilmować. 20 października 2008 r. japońska ekspedycja badająca ślady Yeti w Nepalu, odkryła i udokumentowała odcisk stopy w śniegu, który kształtem przypominał stopę ludzką, lecz miał 20 cali długości czyli około 51 cm. Belgijski kryptozoolog Bernard Heuvelmans uważał Yeti za żyjący gatunek wielkich małp człekokształtnych, z rodzaju Gigantopithecus, znanych z wykopalisk w Azji Południowej i Wschodniej, z okresu od 5 milionów do 100 tys. lat temu. Nadał mu hipotetyczną nazwę łacińską- Dinopithecus nivalis.
Ze względu na posiadanie przez Rosję niebotycznie wielkich obszarów leśnych, rosyjskim odpowiednikiem amerykańskiej Wielkiej Stopy jest Ałmas. Kolejny raz uznaje się je za prymitywne humanoidalne „zwierzę”, rzekomo zamieszkujące tereny Mongolii i Syberii, choć niektóre relacje pochodzą nawet z Kaukazu. Ałmas ma mieć czerwonawą sierść, wydłużoną głowę i wystającą szczękę, w pewnym sensie podobnie jak w przypadku części szczęk czaszek odnajdywanych na terenach Paracas. Pierwsze wzmianki o tym stworzeniu pochodzą z XV wieku, kiedy to Johann Schiltberger, bawarski podróżnik opisał je tak:
"W górach żyją dzicy ludzie, zupełnie różni od nas. Ich ciała pokryte są sierścią, tylko dłonie i twarze pozbawione są tych włosów. Istoty te biegają po wzgórzach jak zwierzęta, żywiąc się liśćmi, trawą i wszystkim, co uda im się znaleźć w lesie

Świadkowie dodają jeszcze, że Ałmas ma większą trzewioczaszkę od mózgoczaszki. Mają się poruszać na dwóch nogach, a ręce sięgają im do kolan. Wyraża się poglądy, że w sprawie Wielkie Stopy istnieje więcej „argumentów” przemawiających za tym, że jest to tylko cywilizacyjne lub historyczne „urojenie”. Sceptycy głoszą, że nie znaleziono żadnych skamieniałości „Wielkiej Stopy”, czy jego potencjalnych przodków w Ameryce Północnej, lub gdziekolwiek, co jest wysoce ryzykownym twierdzeniem. Istnieją liczne dowody, że ogromne ludzkie, bądź ludzko podobne kości i szkielety, są trzymane w ukryciu przed opinią społeczną. 
Do sprawy enigmatycznego owłosionego humanoida, dochodzą rezultaty prac badawczych prawdziwego Indiany Jonesa- Theodore Morde, który twierdził, że w roku 1940 odkrył w honduraskich lasach deszczowych Mosquitia, zaginione mityczne miasto "boga małpy", znanego również ze starożytnych Indii. Indianie mieli mu przekazać, że w tym miejscu czczono nieznaną boską małpo-podobną istotę, a jego wielka statua ma być gdzieś zagrzebana pod warstwą ziemi. Ostatnimi czasy zespół naukowców amerykańsko- honduraskich ogłosił, że udało im się zlokalizować te same ruiny, które w latach 40 Morde określił jako miasto "boga małpy". Zgodnie z relacją National Geographic odnaleziono jakiś typ piramidy, tarasów, kopców i innego rodzaju budowli, a wszystko to porośnięte jest gęstym gąszczem. Dzięki laserowej technologii mapowania terenu LIDAR, kolejny raz wyrwano puszczy tajemnicę zaginionych ludów Ameryki południowej. Niestety tereny te są szlakiem mafii kokainowej, więc podczas pospiesznych prac, archeolodzy musieli być strzeżeni przez specjalne jednostki komandosów. Na miejscu znaleziono kamienną głowę jakiejś nierozpoznanej pół bestii, pół człowieka. Pośród miejscowych krążą legendy, że starożytni czcili rodzaj diabła, a wspomniany bóg małpa spłodził potomstwo pół ludzkie – pół małpie, przezwane później „owłosionymi ludźmi”.

Czy miał miejsce jakiś starożytny kult małpokształtnych olbrzymów?
Istnieje spora ilość dowodów, by uznać, iż wiele starożytnych znalezisk jest w posiadaniu światowej elity, a ta nie ma zamiaru pozwolić, na dalsze badania w tym zakresie. Wszystkim interesującym się zakazaną archeologią wiadomo, że ewolucjoniści byli zdolni dopuścić się fałszowania tzw. „dowodów”, by te wspierały ich przekonania. Przecież większość ma uznać teorię Darwina jako „naukowy paradygmat”. Wszelkie inne poglądy, zwłaszcza te, dowodzące że teoria ewolucji jest błędna, są ośmieszane, a niepokornych naukowców odstawia się na "boczny tor" lub zwalnia z pracy. O ile skamieniałości mogą być dyskusyjne, to sceptycy zarzucają, że nie znaleziono jak dotąd ciała lub fragmentu „Wielkiej Stopy”, nie złapano też żywego osobnika, mimo trwających od kilku dziesięcioleci poszukiwań tej istoty i jeszcze dłuższego okresu obecności europejskich kolonizatorów, a później Amerykanów i Kanadyjczyków na obszarach rzekomo przez nią zajmowanych. Przy tego typu twierdzeniach, podchodzi się do futrzanych istot jako stworzenia pozbawionego umiejętności myślenia, co kolejny raz wydaje się być błędem.
Badacze świata Yeti, dopuszczają możliwość posiadania przez te stworzenia mocy mistycznych, takich jak: telepatia, prekognicja, teleportacja i wielu innych, związanych albo z jakąś zaawansowaną technologią, lub co bardziej prawdopodobne, z mocami natury umysłu/ducha. Mówi się, że przeżycie tak wielkiej człekokształtnej istoty w jej domniemanym środowisku naturalnym jest mało prawdopodobne, co również wydaje się sprawą dyskusyjną, uwzględniając choćby jej wielkie owłosienie i wspomniane niecodzienne zdolności. No i najmniej poważna przesłanka jaką wysuwają sceptycy, to ta, że nawet bardzo duża grupa świadków nie jest potwierdzeniem istnienia czegoś takiego jak "Wielka Stopa" (tak jak rzekomo nie ma dowodów na istnienie fenomenu UFO, które widziane było przez setki tysięcy ludzi). Przecież jeszcze do niedawna nikt nie podejrzewał, że będzie można wydobywać z ludzkich ciał, działające implanty. A jednak. Zadaniem sceptyków jest bowiem widzieć wszystko z punktu negacji, wątpić, mieć ogląd krytyczny, lub niedowierzający, dlatego poszukiwanie prawdy w kwestii "Wielkiej Stopy", jest zadaniem trudnym, a ustalenie faktów często dotyka dziedziny zjawisk paranormalnych, z którymi zetknął się były policjant Dawid Paulides.

dr Melba S. Ketchum
Trzeba również napisać tu o badaniach doktor Melby Ketchum. Ukończyła Uniwersytet teksański, gdzie uzyskała stopień doktora weterynarii. Założyła i kieruje laboratorium diagnostycznym DNA, co dało jej tak niechcianą przez elity naukową niezależność, stała się liderem w prowadzonych badaniach wszelkich typów DNA, w celach prywatnych, jak i kryminalnych. Na podstawie dostarczonych próbek ustaliła, że "Wielka Stopa" (Ałmas-Yeti) to hybryda, co może być przesłanką dla teorii o pochodzeniu tych istot ze strefy UFO manipulacji, lub świata przedpotopowego, ewentualnie połączenia obydwu.


Zdjęcie rosyjskiego Ałmasa z roku 1959
Sprawy te może łączyć również fakt zaginięć ludzi. Okazuje się bowiem, że bezpośrednio wiążą się one zarówno z obserwacjami UFO, jak i nieznanych nauce humanoidów.
A propos niewyjaśnionych zaginięć, warto przytoczyć szokujący przypadek poruczników Cody-iego i Ensign Adams’a. Byli członkami marynarki wojennej, którzy w roku 1942 zniknęli na terenie wybrzeża Kalifornii. W momencie zdarzenia znajdowali się w małym balonie przeciwlotniczym, przeszukując morze na wypadek obecności japońskich łodzi podwodnych. Z relacji świadków wynika, że liczne statki patrolowe obecne w tamtym rejonie, widziały coś co było niepojęte, a co przytrafiło się balonowi i dwojgu amerykanom. Zauważono że balon wystrzelił nagle prosto w górę, w niebo, w sposób zupełnie sprzeczny z zasadami praw fizyki. Na wysokości około 800 metrów zatrzymał się i ustabilizował. Następnie zaczął powoli dryfować w stronę wybrzeża, gdzie ostatecznie, 2.5 godziny później, wylądował na ziemi. Jak się okazało w gondoli wszystko było w jak najlepszym porządku, oprócz faktu, że nie znaleziono w niej obydwu oficerów. Od tamtego momentu ślad po nich zaginął. To co ciekawe i jednocześnie przerażające, to fakt, że balon był pod ciągłą, wojskową obserwacją. Z ustaleń wynika, że ludzie nie wypadli ani nie wyskoczyli z gondoli. Oni po prostu...zniknęli.

Mapa Stanów Zjednoczonych z miejscami zaginięć ludzi, oraz obserwacji nieznanych humanoidów, na terenie parków narodowych i stanowych


 Poniżej najlepsze, oczyszczone cyfrowo ujęcia z filmu Pattersona


 Oraz pełna prelekcja Davida Paulides'a, na temat zaginionych ludzi w parkach narodowych USA, oraz ewidencji obserwacji "Wielkiej Stopy"
 


Na podstawie: "Nadzwyczajne dochodzenie policjanta w sprawie nieznanego gatunku humanoida"- argonauta.pl
Zródło zdjęć: internet
Korekta: Medart

2 komentarze:

  1. Nigdy nie wpadłam na nazwę Ałmas, choc znam i Yeti, i Big Foot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwa ta związana jest głównie z terenami azjatyckiej części Rosji, choć pojawia się niekiedy nawet w Mongolii, przy okazji dziwnych incydentów z "ludźmi śniegu".

      Usuń