Część 1- Międzygórze- Jawornicka Polana- Szeroka Kopa- Przełęcz Puchacza- Trójmorski Wierch- Pod Klepáčem- Pod Sršňovkou- Zbojnicka Chata- Jaskółcze Skały- Śnieżnik- Hala pod Śnieżnikiem- Średniak (Kozie Skały)- Dolina Wilczki- Międzygórze
Jesienno- zimową porą, najlepiej wrócić do cieplejszych, słonecznych miesięcy i trochę powspominać. Rozpoczynam zatem nowy, zapowiadany jakiś czas temu cykl, poświęcony wypadowi w najwyższe pasmo polskich Sudetów Wschodnich :)
Po raz kolejny bazą wypadową wyjazdu, stało się Międzygórze. Urokliwa, niewielka miejscowość, położona w dolinie potoków Wilczka i Bogoryia. Tym razem przywitała nas ona zachmurzeniem i przelotnym deszczem. Jednak już wieczorem zaczęło się wypogadzać, a kolejny ranek, przyniósł zdecydowaną poprawę pogody. Pełni optymizmu ruszyliśmy na szlak. Najpierw czekało nas niewielkie podejście żółtym pod Jawornicką Polanę, po czym dalej, znacznie łagodniejszym już odcinkiem, podążyliśmy na południe. Minęliśmy nieliczne gospodarstwa, należące do dawnych przysiółków Jaworek Górny oraz Jawornica i ponownie weszliśmy w las. Przed kulminacją Jawor doszliśmy do dużej przecinki, której nie było, gdy szliśmy tędy ostatnim razem. Przecinka znacznie odsłoniła widok nie tylko na południe, ale także zachód. Widać było stąd cały grzbiet od Małego Śnieżnika aż po Jasień (Jeleni vrch), natomiast z prawej strony, za Obniżeniem Bystrzycy, wystawał już "kawałek" Gór Bystrzyckich.
Dalej przeszliśmy przez wspomnianą wcześniej kulminację i zaczęliśmy trawersować Szeroką Kopę, kierując się w stronę Dzikiego Zbocza, gdzie przywitała nas nieco szersza droga. Niedługo też dołączył z lewej strony szlak niebieski, trawersujący Goworka i kierujący się dalej na Halę pod Śnieżnikiem. My jednak podążaliśmy w stronę przeciwną i niebawem osiągnęliśmy graniczną Przełęcz Puchacza (Sedlo puchaca). Jest to wyraźne siodło, oddzielające szczyty Puchacz i Goworek. Znajduje się tu niewielka wiata, którą wykorzystaliśmy przy spożyciu szybkiego posiłku. Dalej ruszamy już szlakiem czerwonym i zielonym (granicznym). Podejście pod Puchacza jest bardzo widokowe, gdyż las na tym odcinku praktycznie w ogóle nie zasłania widoków. Szczególnie na południe, gdzie pięknie prezentuje się czeski Mokry hrbet. Później znów wchodzimy w las i podążamy nim aż do kolejnej kulminacji, jaką jest Trójmorski Wierch (Klepáč), gdzie znajduje się największa w Masywie Śnieżnika wieża widokowa (nie licząc czeskiego "wynalazku" na zboczach Slamnika). Postawiono ją w 2009 roku, a na wiosnę następnego, oddano do użytku. Ma 25 metrów wysokości i w całości zbudowana jest z drewna.
Gnejsowe głazowisko na Trójmorskim Wierchu. Połowa lat 30. XX w. |
Najpierw robimy krótki postój pod wieżą, czekając aż widokami nacieszy się kilkuosobowa grupa czeskich emerytów, po czym zajmujemy ich miejsce. Mimo iż horyzont opanowany jest przez chmury pierzaste, to jednak widoczność jest na tyle dobra, że można w spokoju oddać się podziwianiu zacnych panoram. A jest co podziwiać. Spędzamy tu pewien czas, schodząc następnie po schodach, które już w kilku miejscach dość wyraźnie chyboczą się i trzeszczą. Cóż...taki minus zbliżonych konstrukcji, które z wiekiem poddają się surowym warunkom atmosferycznym. Już pod wieżą spotykamy kolejną, tym razem ponad dziesięcioosobową grupę Czechów, spragnioną rozleglejszych widoków. Jak widać, szczyt u naszych południowych sąsiadów cieszy się popularnością także poza weekendami, oraz sezonem. Ale w końcu z pobliskiej Dolni Moravy, dostać się tutaj wcale nie tak trudno.
Kontynuujemy marsz szlakiem granicznym, ale przy pierwszej szerszej drodze i rozwidleniu szlaków, schodzimy czerwonym, w stronę rozdroża Pod Klepáčem. Znajduje się tu kolejny węzeł szlaków i parking z autokarem, zatem przy okazji wyjaśniło się, skąd czescy emeryci startowali na radosny podbój Klepáča.
Zmieniamy kierunek i zaczynamy iść szlakiem żółtym, trawersując zbocza Trójmorskiego Wierchu, a następnie Puchacza. Dość szybko mijamy rozwidlenie Nad Sršňovkou, za którym pojawiają się coraz rozleglejsze widoki na czeski Mokrý hřbet. Pogoda wręcz idealna. Pięknie, ciepło (choć nie upalnie), a ledwo wyczuwalny wiatr, tylko zachęca do pokonywania kolejnych kilometrów, co też ochoczo czynimy. Szeroka droga na tym odcinku ciekawie meandruje, wpijając się w dolinki kilku niewielkich potoków i raz po raz, ukazując szersze spojrzenie na Mokry hřbet. W końcu osiągamy Zbojnicką Chatę, przy której robimy krótki popas i dajemy odetchnąć nogom. Za nią czeka nas mozolne, lecz na szczęście krótkie podejście, za którym osiągamy szlak czerwony, biegnący zboczem Goworka, Małego Śnieżnika i dalej- Jakółczych Skał. W tę stronę właśnie zmierzamy. Początkowy odcinek jest jeszcze widokowy, lecz później wchodzimy w las i na szerszą panoramę przyjdzie nam trochę poczekać. Ale i tak jest ładnie. Szlak prowadzi najpierw przez dość stary drzewostan świerka, z czasem młodszy, a na samym końcu znów pojawiają się "nieśmiertelne" jagodziny :) Bardziej kamieniście robi się dopiero w okolicy wspomnianych Jaskółczych Skał i tu też, ponownie wracają widoki. Jednak nic dziwnego, skoro już prawie osiągnęliśmy wierzchołek "Króla Ziemi Kłodzkiej".
Jaskółcze Skały- widok na kopułę Śnieżnika. Lata 30.XX w. |
Podejście uskuteczniamy wciąż za znakami czerwonymi, meldując się wkrótce na całkowicie bezludnej wierzchowinie Śnieżnika. Warunki mamy bardzo dobre. Mimo obecności chmur kłębiastych, widoki są zadowalające. Widać naprawdę sporo, ale w końcu z tego słynie szczyt, na którym przebywamy. Wskrabujemy się na stertę kamiennych bloków, będącą pozostałością pod dawnej wieży widokowej, o której więcej poczytać można tutaj
Zakładamy bluzy, gdyż mimo wszystko wiatr poczyna sobie tu trochę śmielej i zaczynamy kontemplować panoramy. To prawda, że najbliższe dolinki są "poucinane" i nie można skutecznie doń zajrzeć (Śnieżnik to w końcu dość rozległa kopuła), jednak czym dalej, tym widać więcej. Warto nadmienić, że potencjał do tzw. dalekich obserwacji, najwyższy szczyt Ziemi Kłodzkiej ma ogromny. Odnotowywano stąd widoki na Beskidy, Jaworniki, czy czeskie Rudawy. Istnieje możliwość wypatrzenia Masywu Schneeberg, w Alpach Styryjsko- Dolnoaustrackiech, oraz Szumawy na pograniczu czesko- niemieckim, jednakże tylko w specyficznych warunkach stabilnego, zimowego wyżu, kiedy to przejrzystość powietrza bywa najkorzystniejsza. My aż takich warunków nie mieliśmy, ale i tak buzie się ciszyły, wszak nasze ostatnie spotkanie ze Śnieżnikiem kilka lat temu, było zdecydowanie bardziej pochmurne ;)
Trzeba jeszcze dodać, iż od czasu do czasu powraca temat budowy nowej wieży w tym miejscu, i choć projekt spoczywa już od kilku lat w szufladach urzędu miejskiego Stronie Ślaskie, to jednak jak zwykle przy podobnych inwestycjach- kuleją fundusze. Na razie projekt zawieszony jest w próżni, mimo że rozpiska użyteczności przedsięwzięcia, jest ogólnie dostępna
Na szczycie spędzamy w samotności (jak dobrze!) prawie pół godziny. Dopiero schodząc na Halę pod Śnieżnikiem szlakiem zielonym, spotykamy najpierw parę turystów, a później samotnego rowerzystę. Docieramy do schroniska PTTK "Na Śnieżniku" im. Zbigniewa Fastnachta.
Schronisko "Na Śnieżniku" ok. 1920 r., jeszcze przed ostatnią rozbudową. |
Obiekt widzimy pierwszy raz po zewnętrznym "liftingu", który przeprowadzono parę lat temu. Wygląda całkiem estetycznie. Wchodzimy by skosztować jakiegoś deseru, jako że pora sprzyja temu idealnie. Siadamy w rogu, na naszym stałym miejscu i czekamy, jak Ukrainka z obsługi przyniesie dla nas coś na ząb. W środku oprócz nas tylko jedna osoba, w postaci jakiegoś starszego jegomościa, zaś wystrój wnętrza dokładnie jak ostatnio. Niestety wciąż też drogo. Deser zjadamy dość szybko i wychodzimy na powietrze, wszak pogoda sprzyja temu, by posiedzieć w pięknym otoczeniu schroniska. Tym bardziej że ludzi...zero. Jednak niebawem i tak zbieramy pupy i rozpoczynamy ostatni etap dzisiejszej wycieczki. Zejścia do Międzygórza, dokonujemy najbardziej chyba popularnym, czerwonym szlakiem przez grzbiet Średniaka i Dolinę Wilczki. I znowu cisza, spokój, a na szlaku aż do opłotków naszego celu- żywego ducha. Tak właśnie lubimy. Pierwszy dzień na szlakach Masywu Śnieżnika, dobiegł końca. Lepiej go sobie wyobrazić...nie mogliśmy :)
Poranek nad Międzygórzem |
Dorodny świerk przy żółtym szlaku |
Lekko pod górę, w stronę Jawornickiej Polany |
Widoki zza pleców |
Mijamy wyciąg "U Bolka"... |
i podchodzimy pod... |
agroturystykę "Rancho u Bolka" |
Widok na okolice Lesieńca nad Międzygórzem |
Idziemy drogą, należącą do dawnej osady Jaworek Górny |
Z Jawornickiej Polany, dojrzeć można też Czarną Górę |
Z kolei za niewielkim laskiem, wychodzimy na przecinkę z widokiem na Góry Bystrzyckie... |
oraz grzbiet graniczny Masywu Śnieżnika, z dominującym Trójmorskim Wierchem |
Przez chwilę znów wśród drzew |
Okolica kulminacji Jawor. Jak widać, coś tu nawet próbują uprawiać |
W stronę wierzchołka Szerokiej Kopy |
Krzyż, nieopodal wierzchowiny |
Na skraju lasu, kolejne widoki na Czarną Górę |
Tutejszy las, też przerzedziła wycinka sprzed kilku lat |
Leśny dywan |
Już na szerszej drodze, wciąż łagodnie pod górę |
Świerk- "świderek". Ponoć rzadkość, nie tylko w sudeckich lasach |
Na żółtym szlaku |
Okolica Dzikiego Zbocza. W promieniach słońca, widać jak las oddycha :) |
Prawie ostatnia prosta przed przełęczą... |
skąd wyłapać można ciekawe widoki na Wysoczyznę Międzyleską, Rów Górnej Nysy i... |
Góry Bystrzyckie |
Wiata na Przełęczy Puchacza |
Za nią wędrujemy jeszcze kawałek lasem... |
ale niebawem robi się bardzo przestrzennie |
Coraz lepsze widoki na Mokrý hřbet... |
a tu wciąż jeszcze pod górkę. Niebawem osiągniemy wierzchołek Puchacza |
Za nami Goworek i Mały Śnieżnik |
Z innej strony ładnie widać Igliczną, Wysoczyznę Idzikową a na najdalszym planie- Góry Bardzkie |
Grzbiet Goworka i Mokrý hřbet |
Zaraz znów skryjemy się w świerkowym młodniku... |
choć wcześniej, próbuję złapać w kadr kawałek Gór Bystrzyckich oraz Stołowych |
Na Puchaczu, pojedynczych sucharów też nie brakuje |
I znów więcej drzew... |
choć widoki towarzyszą nam, raz po raz |
Niebawem wśród świerków zaczyna majaczyć znajoma sylwetka |
Podejście po gnejsowym rumoszu |
c.d. |
Wieża widokowa na Trójmorskim Wierchu, w pełnej krasie |
Nawet spod wieży dużo widać: dalsza część Masywu, Obniżenie Bystrzycy, Góry Bystrzyckie |
Dalszy ciąg Bystrzyckich i Orlickie (na drugim planie) |
okolice Międzylesia... |
grzbiet Goworka, Małego Śnieżnika i kopuła Śnieżnika |
Ale z wieży...wszystko wygląda jeszcze lepiej |
c.d. |
Śnieżnik i Mokrý hřbet |
Raz jeszcze widok na północ... |
i stronę czeską. Pod Mokrým hřbetem fragment Dolni Moravy |
Widok na dalszą część Doliny Moravy. W tle po prawo- Jeřáb, najwyższe wzniesienie należące do pasma Hanušovická vrchovina |
A trochę bardziej w prawo, widać już Góry Orlickie |
Podnóże szczytu i kawałek szlaku, którym przyszliśmy |
Na wieży |
Schodzimy |
Stosowna tablica, wyjaśniająca pochodzenie nazwy szczytu (nadanej przez M.Orłowicza) |
Jeszcze raz spoglądamy na widoki spod wieży... |
na nią samą... |
i rozpoczynamy zejście, obok kolejnych gnejsowych głazów |
c.d. |
Wciąż mamy do dyspozycji nieliche widoki... |
w różnych kierunkach |
Na zejściu |
Zbliżenie na Suchý vrch w części Gór Orlickich, zwanych Bukovohorská hornatina. Na wierzchołku widać wieżę widokową, oraz maszt przekaźnikowy |
Na zboczach Jasienia (Jeleni vrch)... |
które jakiś czas temu doświadczyły sporej wycinki |
Zejście na rozdroże Pod Klepacem jest nawet dość strome... |
jednak tuż za nim, znów łapiemy szeroki, łatwy dukt |
Dość szybko osiągamy kolejne rozdroże... |
za którym znów robi się przestronniej |
Pojawia się znajomy grzbiet |
Droga nieznacznie meandruje... |
co raz ukazując inne spojrzenie na Mokrý hřbet. |
c.d. |
Zbliżenie na masywną czapę szczytu Uhlisko |
Cały czas trawersem... |
nieco w górę, nieco w dół |
Zbojnicka chata. Niestety mogliśmy ją podziwiać tylko z zewnątrz |
Za nią trochę ostrzejsze podejście... |
pod kolejny tego dnia, węzeł szlaków |
I znów wygodny marsz... |
z ładnymi widokami na bok... |
i do tyłu |
W końcu osiągamy granicę i zagłębiamy się w gęściejszy las... |
w którym wcale niemało starych świerków. Niestety, nie wszystkich zdrowych |
Są też oczywiście jagodziny |
Niektóre drzewa, aż zachęcają do przycupnięcia ;) |
Znowu trochę pod górę... |
gdzie niebawem zrobi się też bardziej kamieniście |
Część Jaskółczych Skał, ukryta wśród bujnej roślinności |
Cały czas granicą |
Ostatnie podejście... |
i po raz kolejny dziś, można sięgać wzrokiem naprawdę daleko |
Podchodzimy pod rumowisko na szczycie Śnieżnika |
Widok zza pleców, na majaczący też w oddali Trójmorski Wierch |
Nie licząc ptaków, na szczycie jesteśmy sami |
Naśladuję jednego z nich, by uczcić nasze kolejne wejście na "dach Ziemi Kłodzkiej" :) |
Pogoda sprzyja... |
zatem w każdym kierunku... |
widoczki są lepiej niż zadowalające |
Sudety Wschodnie. W dole Stronie Ślaskie |
Jesioniki... |
i dobrze dziś utrwalony- Mokrý hřbet |
Resztki dawnej wieży... |
i jeden z symbolicznych grobów na szczycie |
Pora wracać |
Rzut oka na Dolinę Morawy |
Kawałek Jaskółczych Skał na tle Małego Śnieżnika |
Schodzimy... |
na Halę pod Śnieżnikiem |
W schronisku...puchy |
Rzut z boku. Ostatni raz, schronisko widzieliśmy jeszcze w starej kolorystyce |
Ławy i wiaty przed, z ładnym widokiem na Średniaka |
Schronisko z czerwonego szlaku |
Rozpoczynamy zejście i trawers szczytu Średniak |
W pobliżu Kozich Skał, łapiemy fajny widok na Mały Śnieżnik i Dziki Stok, stromo opadający do Czarnego Dołu. Bardzo lubię to miejsce |
Na szlaku czerwonym |
Spomiędzy drzew, widać całkiem dobrze okolice Szerokiej Kopy |
I już szersza droga, biegnąca w stronę Czarnego Dołu |
Na zachodzie, słońce i chmury rozpoczynają przedwieczorny spektakl |
Jeszcze kawałek na otwartej przestrzeni... |
i zaraz wśród lasu zmierzamy do doliny Wilczki |
Wilczka |
Dalej już wciąż z biegiem rzeki |
Nowy most, w okolicy parkingu |
Jeszcze jedna z kaskad na Wilczce... |
i osiągamy pierwsze zabudowania Międzygórza |
c.d.n.
Źródło zdjęć archiwalnych: https://polska-org.pl/
O, jak miło popatrzeć na rodzinne strony!
OdpowiedzUsuńŚwietna wyprawa. A dzięki zdjęciom prawie jakbym tam była. Cudne widoki! :)
OdpowiedzUsuńMiło, że się podobało :)
UsuńWidoki przednie.
OdpowiedzUsuńMogę powiedzieć,że to też moje rodzinne strony,bo na Śnieżnik ,odległy 65 km spoglądam kilka razy dziennie.Teraz spowity jest mgłą,nie widać też czerwonego światła na przekaźniku umieszczonym na Czarnej Górze.Przy dobrej,mroźnej pogodzie widać oświetlone trasy narciarskie.
Nie na temat.
https://www.armstrongeconomics.com/world-news/corruption/goldman-sachs-going-down-on-the-pi-target/
Pozdrawiam
Mieszkać z widokami na Śnieżnik? Oj...chciałbym :)
UsuńDzięki za odwiedziny i link.
Pozdrowienia
Solidna trasa!
OdpowiedzUsuńKurde, i pomyśleć, że to już 5 lat nie byłem na Śnieżniku! Jak ten czas szybko leci!
Ano właśnie...upływający czas najlepiej widać, kiedy wspominamy nasze wyjazdy w konkretne miejsca. Nie wiem ja to jest u Ciebie, ale ja ze zgrozą zauważam, że z roku na rok jakby wszystko zasuwa...szybciej. Słaba perspektywa jak na kogoś, kto "nosi" już na karku czwórkę, jako pierwszą z cyfr :/
UsuńSiódemka z plusem,i chata na 700 m.npm.,gdzie czas płynie szybciej niż na plaży Bałtyku(dylatacja czasu).Podobno w czarnej dziurze czas płynie bardzo wolno,nawet się zatrzymuje:)
UsuńW kierunku Układu Słonecznego przesuwa się ogromna chmura czarnej materii.Jaki będzie miała wpływ na upływający czas,klimat?
Z tą czarną materią mogą być naprawdę ciekawe rzeczy. Zresztą wszystko i tak sprowadza się do tego, że wciąż pozostajemy odcięci od prawdziwej wiedzy. Straszy się nas katastrofami i lansuje płaskie Ziemie, a skrzętnie ukrywa fakt, iż Wszechświat przechodzi przez cykle. Zaś każdy kolejny, cechuje coś innego. Warto posłuchać:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=4cfqYblIhB4&t=11s&index=117&list=PLykL4sN05QCd1aKMACKMT33nUeWiiozIw
Fajna trasa. Konkretna, było co przedreptać :) Pogoda dopisała, ja mam nadzieję, że jutro również będę miał przynajmniej podobne warunki :)
OdpowiedzUsuńCześć Artur. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj :) Tym bardziej mi miło, że taki górski wyjadacz zajrzał w moje skromne progi ;) Oczywiście życzę Ci możliwie najlepszych warunków.
UsuńPozdrawiam
Trzydziestokilometrowa łazęga po Masywie Śnieżnika daje wiele frajdy, ale też pewnie daje odczuć trudy pokonywania dystansu i wzniesień. To pasmo zaliczam do jednego z kilku ulubionych w Sudetach. W tym roku trzy razy go nawiedziłem; zimowo, bezszlakowo oraz czesko i mam miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam to pasmo (o czym niejednokrotnie wspominałem), choć nie mam niestety możliwości, by często tam bywać. Liczę zatem, że niebawem Ty pochwalisz się swoimi wypadami u siebie? :)
Usuń