piątek, 19 kwietnia 2019

Masyw Śnieżnika 2017


Część 3- Międzygórze Górne- Dolina Wilczki- Przełęcz Śnieżnicka- Hala pod Śnieżnikiem- Stroma- Droga nad Lejami- Siodło Martena- Hraniční hora- Adélin pramen- Nad Adélinym Pramenem- Chata Návrší- Stříbrnické sedlo- Sadzonki- Śnieżnik- Hala pod Śnieżnikiem- Średniak- Dolina Wilczki- Międzygórze.

Kolejnego dnia, postanowiliśmy w trasy znane nam już z poprzednich wyjazdów, wpleść zupełnie świeże elementy. I tak już na początku, po opuszczeniu Międzygórza szlakiem czerwonym, odbiliśmy w lewo, by skierować się w urokliwą dolinę rzeki Wilczka, a następnie jednego z jej dopływów. Cały czas prowadzi nas tam dość szeroka droga, wcinająca się pomiędzy grzbiety Średniaka z jednej, a Smrekowca i Żmijowca z drugiej strony. Pogoda wspaniała. Wciąż czujemy lekki, poranny chłodzik, ale na szczęście jest słonecznie i mamy prawo przypuszczać, że dzisiejszy dzień będzie jeszcze ładniejszy. Droga po niewielkim nachyleniu wiedzie nas w górę, zaś sceneria się zmienia. Najpierw towarzyszy nam szersze koryto Wilczki, zaś później, małego strumienia, raźnie spływającego ze zboczy Średniaka. Z lewej strony też robi się ciekawie, gdyż stok nabiera stromizny i pokazują się całkiem imponujące odsłonięcia gnejsów. Przed rozdrożem szlaków poniżej Przełęczy Śnieżnickiej, te atrybuty krajobrazu znikają i robi się nieco bardziej płasko. Na samej przełęczy meldujemy się niebawem. Tym razem jednak, aż trzema znakowanymi szlakami podążamy w najbardziej typową stronę czyli na...Halę pod Śnieżnikiem. Nie zaglądamy do schroniska (dojdziemy tu jeszcze dziś z innej strony) i nie tracąc czasu, wstępujemy na szlak niebieski, prowadzący zboczem Śnieżnika w stronę Stromej, a następnie kulminacji Płaczka. Szlak staje się coraz ciekawszy. To cały czas trawers, ale czym dalej na północ, tym doświadczamy bardziej spektakularnych widoków. Na początku tylko na Dolinę Kleśnicy i Żmijowiec, ale później dołącza Czarna Góra, Młyńsko i inne sudeckie pasma, z Górami Złotymi na czele. Najpiękniejsza panorama tego fragmentu szlaku, to niewątpliwie okolica partii szczytowej Stromej. Jako że na sam jej wierzchołek nie podążyliśmy, zatem fajnie zobaczyć jak wygląda to stamtąd, przy okazji niedawnego wpisu u Tomka Sudeciarza , gdzie "gratisowo" dostaniemy jeszcze dwa inne wzniesienia ;)
Szlak niebieski doprowadza nas na niewielkie wypłaszczenie, z którego można dojść w dwa interesujące miejsca. Pierwsze to wspomniany już, niedaleki wierch Stroma, natomiast drugie, to słynna Chatka pod Snieżnikiem ,niewielki domek myśliwski, usytuowany na zboczach Śnieżnika, tuż nad Wielkim Lejem. Tu trzeba wykazać się trochę większą cierpliwością, ale bez większego problemu chatkę można odnaleźć przy pomocy dobrej mapy turystycznej (w ostatnich wydaniach jest wyraźnie zaznaczona), natomiast osoby podróżujące z gps mogą posiłkować się dokładną lokacją obiektu (16° 51' 37" E, 50° 12' 43" N). My zaglądaliśmy tam podczas naszej ostatniej eskapady, zatem teraz od razu pomknęliśmy dalej, jako że jeszcze pozostało nam tego dnia trochę do "zaliczenia".
Szlak niebieski sprowadza nas teraz w dół, w końcowej fazie nawet dość stromo. W końcu docieramy do skrzyżowania z Drogą nad Lejami, którą to zmierzać będziemy w kierunku południowym. Wcześniej jednak uskuteczniamy krótki popas, przy znajdującej się w tym miejscu wiatce. Tu też spotykamy pierwszych tego dnia piechurów- jakiegoś zakonnego braciszka w habicie, wraz z towarzyszem. Maszerowali dość dziarsko w kierunku, w którym i my niebawem ruszamy. Dalszy odcinek ponownie zaskakuje ładnymi widokami. Tym razem na południe i wschód, gdzie przestrzeń wypełniają Góry Złote i Jesioniki. Kolejną zaletą tej drogi jest jej serpentynowy charakter. Trawersujemy bowiem stopniowo coraz to nowe części wschodniego grzbietu Śnieżnika, który kilkoma głęboko wciętymi lejami, schodzi tutaj w stronę doliny rzeki Kamienica, oraz Granicznego Stoku. Owe leje szczególnie urokliwe prezentują się wiosną, kiedy topniejący śnieg spływa tutaj wieloma mniejszymi bądź większymi kaskadami. Nam również udało się dostrzec kilka ładnie prezentujących się strumieni, choć nie o takiej intensywności. Wijącą się drogą docieramy wreszcie do szlaku żółtego, wiodącego od Bolesławowa poprzez Kamienicę, oraz wspomnianą dolinę rzeki o tej samej nazwie i stopniowo wspinającego się na Graniczny Stok. Pokonujemy jego ostatni fragment i lądujemy na Siodle Martena, gdzie nieopodal wierzchołka Hraniční hory przebiega granica państwa. Stąd przebijamy się bez znaków kilkaset metrów na południe i docieramy do szlaków czerwonego i niebieskiego, wiodących nas na południowy zachód. Nim osiągamy rozdroże Nad Adélinym Pramenem, zaglądamy do samego źródełka, które dość skąpo wybija z małej rurki przytwierdzonej do ściany. Samo źródło jest ładnie zadaszone i oferuje skuteczne schronienie, na wypadek nagłego pogorszenia pogody. Można też śmiało pokusić się o przekimanie w tym miejscu, jako że solidna konstrukcja "wchodzi" wgłąb zbocza, tworząc przytulną przestrzeń, wolną od dokuczliwych wiatrów.
Po uzupełnieniu zapasu wody ruszamy już prosto do rozdroża. Tu las się kurczy i po raz kolejny lądujemy na ładnym trawersie, tym razem szczytu Stříbrnická. Szlakiem żółtym zaczynamy schodzić w dół, jako że pora obiadowa w pełni i trzeba wreszcie znaleźć jakieś ciekawe miejsce, na spożycie posiłku. Nasz wybór już wcześniej padł na chatę Navrsi, czeskie schronisko, położone w dolnej części Mokreho hřbetu, powyżej wsi Stříbrnice. Ostatnie kilkaset metrów pokonujemy asfaltem, jako że w Republice Czeskiej to chyba norma, że schronisko posiada równą i utwardzoną drogę dojazdową. Z początku myślimy że wszystko zabite na głucho, ale nasze obawy zostają rozwiane gdy dostrzegamy rowerzystę, delektującego się piwem na drewnianej werandzie. I w sumie to jedyny człowiek, jaki przez ten czas korzystał wraz z nami z dobrodziejstw chaty. A spędziliśmy tam ponad godzinę, odpoczywając, kosztując wyśmienitych knedlików z jagodami i delektując się rozległymi widokami z tarasu. I choć z pełnymi brzuchami i w tak urokliwym otoczeniu lenistwo aż buzuje, to jednak w końcu zmuszamy się do ruszenia w dalszą drogę.

Chata Navrsi w czasach międzywojennych

Początkowo cofamy się do przełęczy i dopiero za nią, zmieniamy kierunek. Znów idziemy chwilę szlakiem czerwonym i niebieskim, po czym sprawnie przeskakujemy na zielony, idący Granicznym Stokiem w stronę przełęczy Stříbrnické sedlo. Początkowo brniemy jeszcze w jagodzinach i świerkowym młodniku, ale wkrótce wdrapujemy się wyżej i znów widoki stają się niesamowite. Dominują oczywiście Góry Bialskie, Złote oraz Jesioniki, ale duże wrażenie robi z tego szlaku ładnie wyeksponowany, wschodni grzbiet "Króla Ziemi Kłodzkiej". Idziemy tak aż do przełęczy, po czym ponownie przekraczamy granicę i czerwonym szlakiem kierujemy się prosto na południowe zbocza Śnieżnika. Zaraz za przełęczą spotykamy kilku czeskich turystów z psem, podążających w przeciwną stronę, po czym rozpoczynamy krótki trawers, a potem stopniowe podejście, najpierw lasem, który później wyraźnie rzednie. W końcu wyłaniają się pierwsze widoki na Dolinę Morawy i jest to znak, że zbliżamy się do pozostałości dawnego schroniska Lichtensteina.
Oczywiście musowo odwiedzamy znajdującego się obok słonika, będącego czeskim symbolem najwyższej góry Ziemi Kłodzkiej. Kilkanaście minut później docieramy do źródła Morawy, by tuż za nim, uskutecznić ostatnie tego dnia podejście pod warstwę szczytową Króla.

Wieża widokowa na Śnieżniku (Kaiser Wilhelm Turm) w końcu lat 20. XXw.


Na samej górze znów trafiamy na bajeczne warunki. Jest pogodnie i przejrzyście, czuć jedynie niewielki powiew wiatru. Nim docieramy do ruin wieży, z góry zjeżdża jakiś samotny rowerzysta i...znów jesteśmy sami. I właśnie dlatego na Śnieżnik najlepiej docierać wcześnie rano, albo już późnym popołudniem lub wieczorem, kiedy większość turystów swoje kroki kieruje w doliny. Na szczycie spędzamy ok.20 minut, ponownie napawając się znakomitymi widokami. Od tego miejsca idziemy już klasycznie, powtarzając wariant z dnia pierwszego. Najpierw na Halę pod Śnieżnikiem, a następnie czerwonym przez Średniaka i Kozie Skały, do Doliny Wilczki. W Międzygórzu jesteśmy po prawie 12 godzinach wędrówki. Jak to dobrze, że dni takie długie. :)

Wymarzony początek dnia

Wilczka, jak zwykle rwąca i bystra...

towarzyszy nam przez pewien czas

Po drugiej stronie, grzbiet Średniaka

Tym razem pod słońce

Jeden z niewielkich dopływów Wilczki

Droga nieznacznie meandruje

Gnejsy poniżej Drugiego Żmijowca

Uregulowane koryto kolejnego z potoków

Ostatnia pół prosta...

i jesteśmy na rozdrożu...

a chwilę później, na Przełęczy Śnieżnickiej

Znakowanym odcinkiem osiągamy...

Halę pod Śnieżnikiem...

jak zwykle, w urokliwym otoczeniu

...

Widok sprzed schroniska na Mały Śnieżnik

Do środka nie zaglądamy, ale przed schroniskiem...żywego ducha

Na szlaku niebieskim

Chwilowo już coś widać, ale to dopiero preludium przed dalszym koncertem

Tymczasem między świerkami

...

Nieśmiało pojawia się Żmijowiec oraz Czarna Góra

Są też dalsze widoki: Młyńsko, Rudka, oraz część Krowiarek

Drzewa wyraźnie rzedną...

a czasem trafiają się takie abstrakcyjne "rzeźby"

Cały czas trawersem

Koncert się rozpoczyna. Widać już naprawdę sporo

Widok zza pleców

Z wolna docieramy do miejsca kulminacyjnego

Po prawej wyeksponowany wierzchołek Stromej, poniżej Dolina Kleśnicy a w oddali okolice Stronia Śląskiego i Góry Złote

Jeszcze raz rzut oka do tyłu, skąd przyszliśmy

Zmieniamy kierunek...

zaś na chwilę, nad drzewami ukazują się Jesioniki. Ich widok niebawem powróci

Rozpoczynamy zejście

Kamieni przybywa...

a ze szlaku tworzy się wyraźny lej

Pod koniec jest dość stromo, a chwilami nawet...ślisko

Na rozdrożu w pobliżu Płaczki stoi fajna wiata, choć niestety- bezławkowa :/

Wkrótce mijają nas pierwsi turyści

Po szybkim posiłku i my startujemy

Droga nad Lejami

Znów mamy trawers...

jednakże z widokami w zupełnie inną stronę

Na najdalszym planie, dumnie majaczy Pradziad

a także Keprník, Šerák, Vozka i reszta jesenickiej "potężnej gromadki" :)

Kolejny zakręt...

i kolejny nasłoneczniony stok

Spomiędzy drzew widać też grzbiet graniczny, w którego stronę zmierzamy

Za kolejnym zakrętem...

wyłania się lej, z dziarsko spływającym strumieniem

Kilkaset metrów dalej...

kolejnym z nich, ledwo coś się sączy

Za naszymi plecami, coraz ładniej wyeksponowane wschodnie stoki Śnieżnika, oraz szczytu Czarny Grzebień

Ale wciąż dominują znakomite widoki na Góry Bialskie i Złote...

Rychleby, oraz Jesioniki

Następny strumień przekroczony

Droga nieznacznie się wznosi...

a później, co na tej drodze już normą- kolejny lej, choć już nie tak głęboki

Wreszcie łapiemy szlak żółty...

którym podążamy ok. 300 metrów, by dotrzeć do...

...

Zaraz za granicznym grzbietem, maszerujemy na spotkanie szlaku czerwonego...

gdzie stokami Hraniční hory, docieramy nad...

Adelin pramen

Odcinek do kolejnego rozdroża, pokonujemy otuleni świerkowym cieniem

Rozdroże

Szlak zaczyna spokojnie opadać. W tle pojawia się Stříbrnická

Kolejny tego dnia lej, tym razem całkowicie suchy

Schodzimy szeroką drogą...

obfitującą w piękne widoki na Rychleby i Jesioniki

Później pojawia się asfalt...

i w końcu...Chata Navrsi

Schronisko to ładny i stylowy budynek

W środku puchy. Szybko zamawiamy co trzeba

Dobrou chuť! :)

Zaraz wychodzimy na taras, by skosztować frykasów innej natury :)

...

Czas wracać. Na razie tą samą drogą

...

Za rozdrożem zmieniamy kierunek i docieramy do granicy

Na szlaku zielonym

Pod stopami przedstawiciele sudeckiej flory. Tego malucha widywałem już w Karkonoszach oraz Izerskich, ale nie zidentyfikowałem go jeszcze

Wraz ze wzrostem wysokości, pojawiają się miłe sercu panoramy...

i to w różnych kierunkach

Widok na Mokry Grzbiet i warstwę szczytową Śnieżnika

Góry Bialskie i Złote, jak na dłoni

Zbliżamy się do kolejnej przełęczy

Już za nią, robi się bardziej kamieniście

Symboliczny grób przy szlaku

W końcu naszym oczom pojawia się znajomy widok

Jeszcze trochę pod górę...

i dochodzimy do pozostałości schroniska Lichtensteina

Spotkanie po latach. Obie strony nie kryły wzruszenia ;)

Mokry hrbet, widziany spod słonika

Ruszamy dalej

Z widokami na Dolinę Moravy...

docieramy do jej źródeł

...

Trochę dalej, zaczyna się ostatnie tego dnia podejście

Na szczycie Śnieżnika znów stajemy sami :)

Rozpoczynamy kontemplację...

...

...

Niestety, w końcu trzeba się zbierać

Z boku ponownie Dolina Moravy...

a przed nami, potężne cielsko Małego Śnieżnika i Goworka. W tle jest też Puchacz i Trójmorski Wierch

Tym razem na chwilę wchodzimy do schroniska, po czym resztę czasu spędzamy przed...

łapiąc w obiektyw dostojnie spacerującą, śnieżnicką zwierzynę :)

Już trochę niżej, ponownie ocieramy się o Kozie Skały...

na stromym trawersie Średniaka

Ja zaś ponownie ląduje na skałkach, z ulubionym widokiem na tym szlaku

Zbliżenie na Dziki Stok, stromo opadający ku dolinie potoku Czarna. Z prawej strony widoczne spore rumowisko

Schodzimy ze Średniaka

Droga na jego zboczu...

skąd ładnie prezentuje się Smrekowiec

Ku Dolinie Wilczki...

i wreszcie...u celu :) 



c.d.n.


Zdrowia, spokoju i wszystkiego co dobre, z okazji Świąt Wam życzę. Spędzajcie je na swój sposób, według własnych tradycji, a będąc z najbliższymi nie zapomnijcie o uważności i...podziękowaniu.
-Medart 


           
Źródło zdjęć archiwalnych:
http://www.navrsi.eu/pol/ 
https://polska-org.pl/                

8 komentarzy:

  1. Piękne wspomnienia z pięknych gór. Większość tych miejsc wygląda mi znajomo, ale to co Ty przeszedłeś w ciągu jednej wycieczki, ja różne jej fragmenty pokonywałem podczas wielu przechadzek. No i pogoda, ta ma niebagatelny wpływ na postrzeganie otoczenia. Gdy jest słonecznie, jak w Waszym przypadku, to wszystko jest jakieś piękniejsze.
    Dziękując, również Ci życzę spokojnych Świąt a w dalszej perspektywie zrealizowania planów tyczących górskich wędrówek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, o pogodzie jako wartości nadrzędnej podczas wycieczek już dyskutowaliśmy. :)
      Za zrealizowanie planów nie dziękuję. Bardzo bym chciał, choć zdaje sobie sprawę, że łatwe w tym roku to nie będzie.

      Usuń
  2. Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych.
    Radosnego, wiosennego nastroju,
    oraz wesołego "Alleluja".

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze jest coś dodać do znanych tras. :)
    A ja lubię przedwieczorny chłód, jak już wracam z trasy, zmęczona i szczęśliwa i "stygnę". ;)
    Chatki są kuszące. Ja wciąż mam plan na dotarcie do Chatki Wielkanocnej i Chatki pod Śmielcem.
    Super zdjęcia. Rozmarzyłam się górsko. :)
    Jak Ci się udało chwycić zwierzynę w kadr to nie wiem. Jak tylko wyciągam telefon do zdjęcia, to zmykają gdzie pieprz rośnie. Dopóki tego nie zrobię stoimy i gapimy się na siebie przyjaźnie. A potem myk i tylko białe pupcie migają między drzewami. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze staramy się coś dodawać. Choć jak w niektórych miejscach nie było się po kilka lat, to nawet rzeczy znajome, częstokroć ulegają dużym zmianom. Niestety, nie zawsze pozytywnym.
      Pewnie że chatki są fajne, choć w naszej części Sudetów, nie są tak rozpowszechnione i popularne jak u Czechów. Z karkonoskich chatek znam jedynie AKT, przy Bażynowych Skałach. Przy innych jeszcze nie byłem.
      Co zaś się tyczy zwierzyny, to powyższe zdjęcie jest raczej wyjątkiem niż regułą. Rzadko udaje się nam coś "upolować", choć oczywiście przeróżnych zwierząt podczas eskapad spotykamy sporo.

      Usuń
  4. Widoki przepiękne...i to suche drzewo.Dzisiaj taki"spacer"zająłby mi dwa dni,albo i więcej:)
    https://www.nordmaehren.com/Karliky/Schneebergturm.html

    Nie wiem ile było schutzhutte(schron)w Masywie Śnieżnika,
    ale w G.Sowich było takich schronów kilkadziesiąt(podobno ok.70!).Schutzhutte-schron,który służył do ochrony przed złą
    pogodą.Pierwsze takie schrony służyły do ochrony przed burzami dla ludzi pracujących w lesie i wędrujących podróżnych,którzy znajdowali się z dala od terenów zamieszkanych,np.,pasterze,pracownicy leśni,górnicy,turyści,myśliwi,narciarze,badacze gór,wojsko i ratownicy górscy.Takie schrony istniały już od czasów rzymskich(drogi rzymskie),służyły jako schrony dla kupców
    i pielgrzymów.W Alpach jest takich schronów ponad 1300.
    W G.Sowich trafiłem na ślady takich schronów chodząc z detektorem.Stały one na fundamencie z kamienia ułożonego"na sucho".Taki schron posiadał jedno pomieszczenie wyposażone w mały piec,stół,ławy i naczynia kuchenne.
    Na Kalenicy trafiłem na ślady czterech schronów(fundament,
    piec,żeliwne garnki).Zawsze w pobliżu znajdowało się źródło
    wody.
    Taki schron stał w pobliżu Silberloch,tędy przebiegały ważne szlaki turystyczne na Przeł.Walimską i dalej,zanim wybudowano"drogę głodu"-dzisiaj ulica J.Kuliga.
    https://polska-org.pl/4112411,foto.html

    Dwa dni świąt spędziłem w G.Sowich wałęsając się poza szlakiem.Trafiłem na mała hałdę czerwonego urobku.W pobliżu wypływa z pomiędzy ułożonych kamieni mały strumyczek i stoi kilka słupków granicznych z czerwonego piaskowca z krzyżem maltańskim(28,29,31).??
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Masywie Śnieżnika zdecydowana większość takich schronów/chatek była po (aktualnej) czeskiej stronie. Czytałem kiedyś, że po naszej stronie było kilka, w tym np. przy Kaskadach Nowinki i pod Czarną Górą. Nie został jednak po nich najdrobniejszy ślad.
      Urokliwa ta wiatka przy Silberloch. Domyślam się, że było ich tam niemało. Te na kamieniach, musiały być naprawdę wiekowe. Zazdroszczę każdej (świątecznej czy też nie) łazęgi po takich miejscach. :)

      Pozdrawiam również.

      Usuń