sobota, 16 sierpnia 2014
Czarne projekty, ukryte technologie cz.1
Przyszłość Ziemi i jej mieszkańców tkwi w przestrzeni kosmicznej. Tylko ekspansja w tym kierunku może zapewnić ludzkości dalszy, niczym nieograniczony rozwój. Coraz częściej podejmuje się dyskusje na temat zbudowania bazy na Księżycu, otwierania kopalń na asteroidach, czy zasiedlaniu Marsa. Z drugiej jednak strony takie plany w ustach ludzi związanych np. z NASA brzmią niepoważnie, gdy wziąć pod uwagę poziom technologii jakim obecnie dysponujemy. Archaiczne rakiety z trudnością wynoszą po kilku astronautów do Stacji Kosmicznej. Na Księżyc lata od czasu do czasu jakiś robot i dawno na nim nie było człowieka a Mars… i zbudowanie na nim kolonii to czyste science-fiction. Chyba, że patrząc na taki obrazek coś istotnego umyka naszej uwadze jak np. tworzenia ściśle tajnych technologii, które są w stanie umożliwić podbój kosmosu. Nie ma dziś wątpliwości, że liczba czarnych, ściśle tajnych projektów jest ogromna. Podobnie nie ma wątpliwości, że są to projekty na ogromną skalę. Wskazuje na to choćby kosmiczna (nomen omen) ilość pieniędzy jaka każdego roku znika bez śladu w takich właśnie, tajnych przedsięwzięciach. Robią to nie tylko Amerykanie, ale także Rosjanie, Chińczycy i inne kraje – wściekle ze sobą współzawodnicząc. Choć być może jest to tylko złudzenie, bo co jakiś czas można odnieść wrażenie, że te projekty nie tyle rywalizują ze sobą nawzajem, co w jakiś sposób się uzupełniają. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe w dzisiejszym, spolaryzowanym świecie? Wiele wskazuje że tak.
Szwedzki fizyk, laureat Nagrody Nobla z 1970 r. – Hannes Alfven, prowadził zaawansowane i utrzymywane w tajemnicy badania nad plazmą. Podobnie jak Kozyriew, nie był on zachwycony konwencjonalnym podejściem do energii termonuklearnej. Będąc obywatelem neutralnej Szwecji, utrzymywał on intensywne kontakty z naukowcami z obu stron Żelaznej Kurtyny. W pewnym stopniu można wysnuć podejrzenie, że naukowcy ci przeprowadzali swoje doświadczenia w sposób skoordynowany, wymieniając ze sobą wyniki takich badań. To właśnie tacy ludzie jak Alfven, stojąc teoretycznie na uboczu wielkiej polityki, byli łącznikiem między jedną a druga stroną politycznych podziałów. Nie byli to zresztą jedyni zainteresowani taką kooperacją. Uczestniczyli w niej także ludzie związani z hitlerowskim faszyzmem, którego elementy przetrwały II WŚ.
Chodzi tu głównie o organizację generała Gehlena. Jej agenci jeszcze długo po wojnie działali w głębokiej konspiracji tak w bloku wschodnim (włączając w to Związek Radziecki) jak i na zachodzie, współpracując a często będąc składową wywiadu amerykańskiego.
Mając taką pozycję, byli on w stanie utrzymywać przez dłuższy czas kooperację pomiędzy naukowcami. Ostatnim elementem stymulującym taką współpracę są ludzie tacy jak Jacques Vallee, który będąc człowiekiem Zachodu utrzymywał z Rosjanami ożywione kontakty i mógł także w jakiś sposób stymulować wymianę informacji. Na koniec, pracujący nad zaawansowanymi technologiami niemieccy naukowcy, którzy zostali po wojnie podzieleni pomiędzy zwycięzców, sami mogli znaleźć sposób kontaktu ponad podziałami. Nie ulega jednak wątpliwości, że z czasem taki kontakt – jeśli kiedykolwiek istniał – uległ by stopniowemu i nieuniknionemu osłabieniu.
To czego nadal nie wiemy, to co działo się w radzieckiej nauce zaraz po II WŚ. Wiadomo jedynie tyle, że Rosjanie obrali zupełnie inny kierunek od naukowców z Zachodu. Np działał tam przez lata ( w sumie 20-30 lat) naukowy program, którego celem było zbadanie właściwości piramid. Zbudowano modele takich piramid tuż poza Moskwą a także w innych częściach Rosji. Bez szczypty przesady można stwierdzić, że niektóre z tych studiów związane były z radzieckim programem nuklearnym (podobnie jak piramida na poligonie nuklearnym w Nevadzie). Być może piramida w Nevadzie była reakcją, na radzieckie testy nuklearne związane z piramidami?
Niestety do dziś niezbyt wiele wiemy na temat rodzaju badań, jakie przeprowadzono w ZSRR w ciągu 20-30 lat po zakończeniu wojny. Wiemy także że Rosjanie byli mocno zainteresowani technologią związaną z UFO. Rosyjski inżynier Jewgienij Podkletnow, prowadził zaawansowane i kontrowersyjne eksperymenty z nadprzewodnikami. Nieznana jest do końca natura jego doświadczeń, ale panuje przekonanie, że Podkletnow stworzył broń wykorzystującą nadprzewodnikowy strumień siłowy (cokolwiek to znaczy). Mimo że jego badania były niezwykle kontrowersyjne, zainteresowała się nimi NASA a także firma Boeing, wykładając na kontynuację tego programu badawczego spore pieniądze co oznacza, że Podkletnow odkrył coś naprawdę istotnego. Ponieważ wywodził się on z rosyjskiego środowiska naukowego można podejrzewać, że Rosjanie prowadzili wiele takich naukowo kontrowersyjnych badań, zwłaszcza że podobnie jak i Amerykanie, są oni żywo zainteresowani kwestiami bezpieczeństwa naszej planety. Rosyjski premier Miedwiediew na prawie miesiąc przed uderzeniem meteorytu w Czelabińsku powiedział, że jest konieczne – i Rosja podchodzi do tego bardzo serio- aby zbudować system obrony przeciwko asteroidom.
Miedwiediew postulował zbudowanie globalnego systemu obrony we współpracy z USA dodając, że istnieje wiele sposobów aby obronić się przed kierującą się w stronę Ziemi asteroidą. Wspomniał on broń nuklearną i – jak powiedział -że można także użyć innych rzeczy (jakie inne rzeczy miał na myśli?). W przypadku gdyby Amerykanie nie zechcieli koordynować wysiłków aby stworzyć taką kosmiczną linię obrony, Rosjanie będą ją budować na własną rękę. Miesiąc później mieliśmy meteoryt czelabiński i trudno było nie odnieść wrażenia, że “coś” zestrzeliło ten meteor (!).
Do tego zamieszania trzeba by też jeszcze wrzucić papieża Franciszka, który w jednej ze swoich homilii zaofiarował się chrzcić ewentualnych Marsjan. Watykan jest jedną z najstarszych i najbardziej doświadczonych grup politycznych na świecie i nic tam nie dzieje się przypadkiem i spontanicznie. Dlatego wypowiedzi Franciszka w tym kontekście nie można traktować jako żart. Co jest także interesujące – gdy mówimy o chrzcie Marsjan – Franciszek zasugerował, że mamy do czynienia z istotami żyjącymi nieopodal nas. Nie wymienił odległych o setki lat świetlnych gwiazdozbiorów, a właśnie Marsa co sprawia, że mamy tu do czynienia z czymś niezwykle interesującym, bo wygląda na to że Watykan wie coś, czego my nie wiemy.
NASA i MIT wspólnie pochwaliły się niedawno, że są w stanie stworzyć bardzo szybkie połączenie internetowe z…Księżycem. Do czego jest potrzebne takie połączenie z Księżycem? Czyżby ktoś, kto mieszka na Księżycu miał problemy ze sprawdzaniem wpisów na Facebooku? Taka informacja z całą pewnością podpowiada jedno: stałą obecność ludzi w przestrzeni kosmicznej. Historia uczy, że gdy ktoś z możnych tego świata zamierza czegoś dokonać i informuje o swoich planach przez media, to zazwyczaj coś takiego funkcjonuje już od dawna.
Tak wiec póki co nie wiemy po co ludzkości szybkie połączenie internetowe na Księżycu, chyba, że jest ono związane ze ściśle tajną technologią, która pozawala dokonać w przestrzeni kosmicznej znacznie więcej niż za pomocą chemicznych rakiet, których konstrukcja opiera się na tych samych zasadach jakie odkryli przed wiekami Chińczycy wynajdując proch i fajerwerki. Wystarczy regularna lektura książek Paula LaViolette i Michaela Schratta żeby nabrać pewności, iż technologie oglądane do tej pory na filmach Star Trek niekoniecznie są zwykłą fantazją. Potwierdzenie takiego stanu rzeczy można znaleźć także w zupelnie jawnych, oficjalnych dokumentach. NASA zamówiła kiedyś tzw. Brookings Report, który określa pokojowe metody wykorzystywania przestrzeni kosmicznej przez człowieka, łącznie z implikacjami jakie niesie ze sobą odkrycie życia pozaziemskiego. To co jednak w tym raporcie często jest pomijane, to opis ludzkiej ekspansji w przestrzeń kosmiczną przy wykorzystaniu takich technologi jak fuzja nuklearna, napęd jonowy i- uwaga- napęd magneto-hydrodynamiczny (!) co jest elegancką nazwą dla napędu antygrawitacyjnego. Brookings Report potwierdza, że prace nad tego typu napędem są wysoce obiecujące. Trzeba tu przypomnieć, że raport został sporządzony w późnych latach 50-tych i technologie jakie tam wspomniano w dzisiejszych czasach muszą być znacznie poważniej zaawansowane.
NASA wydała także ostatnio e-book w którym agencja odnosi się do teorii “Starożytnych Astronautów”. Kiedy 30 lat temu Daniken wydał swoje “Rydwany Bogów”, NASA była ostatnią instytucją, która chciałaby się na coś takiego powołać. Dlatego obecny e-book NASA jest w tym kontekście zjawiskiem niezwykłym. Czyżby był to początek procesu “ujawnienia”, który ma być przeprowadzony powoli i w sposób skoordynowany? Być może tak, ale to ujawnienie raczej na pewno nie zostanie przeprowadzone w głównych mediach i póki co, trzeba będzie się za nim rozglądać miejscach mniej uczęszczanych przez globalną publiczność takich jak http://phyz.org/
c.d.n.
Źródło tekstu i zdjęć: http://nowaatlantyda.com/
Korekta: Medart
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz