Nie tak dawno naszła mnie ochota, na popełnienie kolejnej wycieczki po szlakach aglomeracji łódzkiej. Dzień wcześniej spakowałem plecaczek i czekałem tylko, czy aby pogoda nie odwali w ostatniej chwili jakiegoś focha (zapowiadali opady). Ale nie, było całkiem znośnie. Mimo braku słońca i obecności dość silnego wiatru, postanowiliśmy z kumplem uderzyć w teren. Tym razem na celowniku znalazły się rejony wschodnie (z lekkim wychyleniem na północ).
Wyjechaliśmy z miasta autobusem i niebawem zawitaliśmy w powiecie brzezińskim. We wsi Teolin, leżącej przy drodze krajowej 72, dokonaliśmy udanego desantu i ruszyliśmy na szlak. Pierwsze nasze zadanie dotyczyło przebicia się przez Las Wiączyński i odnalezienia cmentarza wojennego z I Wojny Światowej, leżącego na jego zachodnich obrzeżach. Początkowo szliśmy prostym duktem, potem trochę na orientacje, ostatecznie zaś osiągnęliśmy drogę, która doprowadziła nas do nekropolii. Las Wiączyński to jednak nie tylko ów cmentarz. Na jego obrzeżach od strony wsi Ksawerów znajduje się niewielki rezerwat przyrody, a niedaleko samej drogi 72, miejsce straceń ludności Polskiej podczas ostatniej wojny. Przeprowadzono tu kilka masowych mordów, zaś blisko tego miejsca, znajduje się obecnie tajemniczy "bunkier". Dlaczego tajemniczy? Dlatego, gdyż o jego przeznaczeniu krążą już niemalże legendy. I to dość mroczne. Według miejscowych było to miejsce, gdzie hitlerowcy dokonywali egzekucji gazując swoje ofiary. I choć oficjalne źródła o tym milczą (a konstrukcja budowli wydaje się temu przeczyć), to jednak owe historie przekazywane są z pokolenia na pokolenie i uważa się powszechnie, że jest to miejsce kaźni. Faktycznie w środku "bunkra", na leżących masywnych drzwiach, stoi niemal zawsze kilka zniczy lub wiązanek kwiatów. Ściany pomalowane są białą farbą i dlatego nie widać już wyrytych napisów, które rzekomo należały do osób przetrzymywanych tu przed straceniem. Jakkolwiek by nie było, kilka lat temu rozwikłaniem tej zagadki zajęli się ludzie ze Stowarzyszenia Eksploracyjno- Historycznego "Grupa Łódz". Z tego co wiem ustalili, że "bunkier" był wybudowany w latach międzywojennych, a podczas okupacji służył jedynie za magazyn wapna, które to masowo wykorzystywano do przysypywania ciał ofiar egzekucji.
Miejsce to jest dziś nieco zapomniane, choć podobno jeszcze w latach 90. miejscowy proboszcz wraz z uczniami pobliskiej szkoły dbał o to, by zawsze było tu czysto i nigdy nie brakowało kwiatów.
Niedaleko "bunkra" mieści się pierwsza spora przecinka, na skraju której stoi myśliwska ambona. Jak się bowiem okazało, Las Wiączyński to także ulubione miejsce ludzi polujących na zwierzęta, którzy w pobliżu mają aż trzy swoje siedziby.
Po dotarciu do cmentarza, przystąpiliśmy do jego zwiedzania.
Spoczywa tu obecnie ok. 4 tysięcy żołnierzy, poległych podczas trwania jednej z największych operacji militarnych "wielkiej wojny" na froncie wschodnim, czyli- Bitwie pod Łodzią. Nekropolia na planie kwadratu, podzielona jest na dwie równe części. Po prawej (od wejścia) znajdują się kwatery żołnierzy niemieckich, a po przeciwnej- rosyjskich. Na końcu każdej z części znajduje się aleja zakończona obeliskiem zwieńczonym krzyżem. Obie są niemal symetryczne i cechuje je podobny układ grobów. Na kwaterach oficerskich rolę typowych tablic lub krzyży, pełnią kamienie lub głazy, na których wyryto stosowne informacje. Mogiły szeregowców, to niewielkie, płaskie płyty.
Oprócz tego znajduje się tu wiele mogił zbiorowych, zupełnie anonimowych. Na cmentarzu tym leży też kilkuset Polaków, którzy walczyli po obu stronach konfliktu. Początkowo miejsce spoczynku znalazło tu ok. 800 żołnierzy, głównie tych, biorących udział w zaciętych bojach o pobliską wieś Wiączyń. Dopiero w okresie międzywojennym, w wyniku komasacji, zostały przeniesione tu szczątki żołnierzy pochowanych w wielu miejscach ówczesnej gminy Nowosolna.
Cieszy fakt, że już od kilku lat mogiły nie są skryte w trawach i zapomniane. Wspólnym wysiłkiem członków wspomnianej wcześniej "Grupy Łódz", oraz wielu miejscowych, dokonano znaczącej rewitalizacji nekropolii i poczyniono starania, by pamięć o spoczywających tu żołnierzach była stale żywa. Będąc tam spotkaliśmy nawet paru harcerzy, którzy przeprowadzali akurat pracę porządkowe przed zbliżającym się 1 listopada.
Opuściliśmy cmentarz i zdecydowaliśmy się na przejście obrzeżem Lasu Wiączyńskiego od strony zachodniej, by później przebić się znakowanym traktem w stronę wsi Mileszki.
Zachodnia część lasu, okazała się miejscem bogatym w kilka ciekawych punktów obserwacyjnych w kierunku Łodzi. Mimo umiarkowanej widoczności, bez problemu dało się uchwycić parę charakterystycznych elementów (min. kominy EC-4). W dodatku na skraju lasu odkryliśmy obecność ciekawej instalacji, co do której przeznaczenia, wraz z kumplem wysnuliśmy kilka teorii ;) Dodam tylko, że obiekt jest otoczony podwójnym ogrodzeniem (z zasiekami), naszpikowany kamerami oraz reflektorami i jest nie tylko nie naniesiony na nową mapę, ale też nie można go znaleźć w google earth. Czyżby kolejny tajny radar, baza nasłuchowa, lub inne wojskowe ustrojstwo, o których wspomina np. Dionizy Pietroń?
Po przekroczeniu drogi łączącej Wiączyń z Nowosolną, ukazał nam się krajobraz niemalże pustynny. A to dzięki rozpoczętymi już na tym odcinku pracami nad autostradą A1. Na szczęście wszystko jest jeszcze w powijakach i bez trudu udało się zastaną rzeczywistość skonfrontować jako tako z mapą. Jednak za jakiś czas będzie to chyba trudne, bądź nawet niemożliwe.
Piaszczystymi wydmami i polnymi drogami osiągnęliśmy wkrótce Mileszki, gdzie odwiedziliśmy zabytkowy kościół św.Doroty, po czym utrzymując kierunek północny, weszliśmy w obręb Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich.
Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich
Na obrzeżach zalesionego wzgórza Radary, odbijamy na zachód i poprzez Stare Moskule i Moskuliki, osiągamy południowy skraj Lasu Łagiewnickiego. Wcześniej jednak (niedaleko ul. Okólnej), odwiedzamy kolejny ciekawy "bunkier". Obiekt ten, był jednym z kilkunastu podobnych schronów dowodzenia obroną przeciwlotniczą, jakie znajdowały się na obrzeżach dawnego Litzmannstadt. Niestety do dzisiejszych czasów przetrwało parę, a ich faktyczny stan pozostawia wiele do życzenia. Te których nie zniszczono i nie zasypano, służą jeszcze lokalnej społeczności za śmietnik, kibel lub miejsce alkoholowych libacji. Cóż...Polska to kraj wielkich możliwości.
Na koniec naszego 20kilometrowego spacerku, zdobywamy jeszcze wierzchołek Rogowskiej Góry (ciekawego punktu widokowego na północno- wschodnią część miasta) i docierając do ulicy Wycieczkowej, kończymy nader udaną jesienną "Operację Wschód". :)
Las Wiączyński |
Las Wiączyński- parowy... |
I błota |
Polana z amboną nr.1 |
Niedaleko niej, znajduje się ukryty w gąszczu "bunkier" |
Widok od strony wschodniej |
Wejście |
W środku jedno, pomalowane na biało półkoliste pomieszczenie |
Gdzieniegdzie "przebijają" cegły |
Szybik wentylacyjny |
I tenże z zewnątrz |
Najbliższe otoczenie "bunkra" |
Dalszy szlak... |
Wkrótce się kończy i zmuszeni jesteśmy zapuścić się w krzaczory |
Niebawem osiągamy sporą przecinkę |
Na jej skraju |
I przeciwna strona |
Środkowa część została niemiłosiernie zryta |
Błota zaczęło przybywać |
Jakieś tajemnicze tropy |
Miły oczom jesienny kontrast |
Kolejna przecinka... |
I "pilnująca" jej skraju, samotna ambonka |
Coraz rzadziej dało się wędrować suchą podeszwą ;) |
Ostatnia, napotkana po drodze myśliwska ambona |
Jeszcze trochę błotnistych szlaków... |
I wkrótce osiągamy szerszy trakt |
Przy bezładnym "pniakowisku", strzelamy wspólną fotkę |
Chwilowo opuszczamy Las Wiączyński... |
By na jego zachodnim skraju, odnaleźć wojskowy cmentarz z I Wojny Światowej |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
... |
Zabytkowy drewniak w Wiączyniu Dolnym |
Znajdujemy polną drogę... |
Która kieruje nas ponownie w stronę lasu |
Obrzeża Lasu Wiączyńskiego od strony zachodniej |
Przez moment brniemy gęstwiną... |
A później już wygodnym duktem |
Jedno z miejsc obserwacyjnych... |
I tajemnicza instalacja, którą ochrzciłem (na cześć pewnego badacza)- Wiączyńską muchołapką! ;) |
Widok na zachód |
Niebawem opuszczamy las, kierując się w stronę wsi Mileszki |
Najpierw trochę polnych dróg... |
Później ścieżki przez sosnowy młodnik... |
A na końcu lądujemy w piachu ;) |
To jednak nie plaża, a teren budowy przyszłej autostrady A1 |
Widać już szczerzące rdzawe zęby, żelazne instalacje |
Trzeba uwieczniać, bo niebawem krajobraz ten przejdzie do historii |
Póki co jednak, ten dzielny rumianek nic sobie z tego nie robi ;) |
Linia energetyczna kieruje nas prosto do celu |
Z okolic Mileszek, widać już kominy EC4 i blokowiska osiedla Widzew-Wschód |
Odwiedzamy zabytkowy kościół parafialny św.Doroty z 1766r... |
Zbudowany z solidnych modrzewiowych bali |
To jeden z najstarszych tego typu obiektów sakralnych w okolicach Łodzi |
Kościół św.Doroty |
Widok na główny ołtarz |
Za Mileszkami |
Docieramy do uroczych, brzozowych zagajników... |
Ulokowanych na skraju malowniczo wijącej się drogi |
Później znów robi się bardziej widokowo |
Pól strzegą specjalni osobnicy ;) |
I znów trochę kolorów jesieni na wyciągnięcie ręki |
Za szosą nr.72... |
Na krótko pojawia się asfalt |
Wkrótce odbijamy na zachód kolejną gruntówką |
Samotne w polu... |
Zabudowania Starych Moskuli, ulokowanych przy granicy Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich |
I droga wiodąca do Moskulików |
Sesja wśród przekwitłych nawłoci |
Niebawem pojawia się schron |
Wejście od strony północnej |
Nie widzieliśmy zasieków, pól minowych ani stanowisk ckm-u, zatem- zaryzykowaliśmy ;) |
Korytarz |
Pomieszczenie główne |
I jedno z trzech mniejszych, robiące za lokalne śmietnisko i szalet |
Wejście od południa |
Widok sprzed schronu na Las Łagiewnicki |
Przekraczamy szosę strykowską |
I po paru kilometrach podchodzimy pod Rogowską Górę |
Widok z góry na Łagiewniki... |
Centrum Łodzi... |
Część północno- zachodnią... |
I krańce północno- wschodnie |
Na Rogowskiej Górze |
Piękne foty pięknych obiektów archiotektonicznych. Ten kościółek jest podobny do naszych na Podhalu i w Beskidach...
OdpowiedzUsuńTak, w rzeczy samej ma bardzo zbliżoną architekturę. Co do pozostałych to żal jednak, że leżą wciąż na uboczu, skryte w trawach i skazane na zapomnienie. A przecież stanowią element naszej wspólnej historii.
UsuńCześć! Jeżdżąc na rowerze ostatnio, zastanawiałem się co to za konstrukcja pod lasem we Wiączyniu. Znalazłem twój wpis a potem po długich poszukiwaniach w internecie w końcu odkryłem, że jest to radiolatarnia typu DVOR/DME o kodzie LOZ. Służy do nawigacji lotniczej. To kółko białych anten na górze to system dopplerowski do eliminowania zakłóceń. Pozdrawiam, Michał
OdpowiedzUsuńDzięki za wpis i dociekliwość Michale. Pozdrawiam.
Usuń