poniedziałek, 27 stycznia 2014
Łagiewnickie przywitanie zimy
Inaczej nie sposób tego ująć, gdyż w sumie dopiero od ostatniej soboty na tyle sypnęło białym puchem, że można mówić o prawdziwej zimowej aurze. I tak więc w niedziele rano, wybraliśmy się do naszego największego lasu w okolicy, by w ośnieżonej scenerii pospacerować i zagłębić się w rejony dobrze, oraz trochę mniej znane. Pogoda dopisała. Niewielkie zachmurzenie z przejaśnieniami i lekki wietrzyk przy -10'C, stwarzał dogodne warunki do chodzenia. Jak zwykle o tej porze roku w Łagiewnikach tłoku nie było, więc po raz kolejny wycieczka na łono natury okazała się owocna i pełna miłych wrażeń.
Las łagiewnicki w słońcu
Trochę ostatnio poprószyło i pozawiewało
Najpierw odwiedzamy zabytkowe kapliczki
Większa z nich (św. Antoniego)...
I mniejsza (św. Rocha)...
Jeden ze stawów w ich najbliższej okolicy...
Grobla...
I drugi (większy) staw
Ten sam staw, ale z innej perspektywy
Jedni igrali z losem i wchodzili na lód...
Podczas gdy drudzy, woleli poszwendać się po okolicznych pagórkach ;)
Na ścieżce dydaktycznej
Skąpani słonecznym blaskiem kierujemy się na południe
Kolejna (tym razem świeża) infrastruktura na ścieżce dydaktycznej
Łagiewnickie świerki
Niewielka polana i kolejne tablice otoczone drewnianą palisadą. A kilkaset metrów dalej...
Taka oto ambona, do podglądania dzikich zwierząt
W najbliższej okolicy znajdował się paśnik, przy którym zostawiliśmy też co nieco dla ptaków
Jedna z większych przecinek
Zimowa "aranżacja"
Poznajemy zimę dalej :)
Strumyki pozamarzały całkowicie
Mijamy łagiewnicki Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt...
I odbijamy na wschód
Łagiewnicki las...
Oraz pagórki
Słońce cały czas dodaje klimatu :)
Niekiedy spotykamy nielicznych narciarzy biegowych i spacerowiczów
Kolejny szlak
Okolica tzw. Kościelnej Góry
I kolejny uroczy obrazek
Skupisko niewysokiej świerczyny
Polana niedaleko ul.Boruty...
I dwa pomnikowe dęby na pobliskim placu
Jeszcze jedna leśna fotka...
I wracamy do cywilizacji kończąc łagiewnicki, zimowy spacer
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo lubię Las Łagiewnicki - przy kapliczkach byłam w tamtym roku :)
OdpowiedzUsuńMam szalony pomysł polegający na przytachaniu z Karkonoszy moich biegówek i lataniu po tymże lesie w weekendy :D Chociaż zapewne zdążę się jeszcze w niedługim czasie wyszaleć na nich w Izerach.
Pozdrowienia!
W Łagiewnikach jest sporo wytyczonych tras, właśnie dla narciarzy biegowych. Zatem pomysł jak najbardziej wart wprowadzenia z życie :)
UsuńPozdrawiam również
Spacer sympatyczny :)... Ładnie w Lesie Łagiewnickim... :)
OdpowiedzUsuńAno ładnie.:)Zimą bywamy tam stosunkowo rzadko, choć może to się wreszcie zmieni ;)
UsuńW dodatku znalazłem tam ciekawe miejsca, w których można dość intensywnie potrenować przed np. zimowym wyjazdem w Sudety. Ale to dopiero wtedy, jak kupię rakiety i zaczniemy się przygotowywać. Czyli-mam nadzieję-mniej więcej za rok :)
Pozdrawiam
Przyroda jest piękna o każdej porze roku, zróżnicowana, niepowtarzalna i tak bardzo pachnie życiem.
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia.
Pozdrawiam :)
Idealnie to ujęłaś. Dzięki i pozdrawiam :)
UsuńAbi napisała w komentarzu u mnie, że poruszasz tematy o których czasem piszę, więc z ciekawością do Ciebie wpadłam i oto proszę Łagiewniki w całym swoim pięknie i tajemniczości :) Od lat znajome i oblatane. :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia z całkiem znajomych miejsc, zimą mają inną szatę bardziej zimną, :) wolę je w innych porach roku, już nie takie młode jak wasze kości me są na te wyprawy. Pozdrawiam z pięknego miasta w środku Polski no prawie w środku. :)
Witaj Elu :)
UsuńCóż...poruszam tu dość różne tematy i treści, jednak zawsze mniej lub bardziej leżące w obrębie moich zainteresowań, przemyśleń, rozważań itd.itp.
Do niektórych podchodzę poważniej, do innych trochę mniej, ale w obu przypadkach przyświeca mi ta sama teza. Mianowicie zabawy z formą, drążenia niewyrażalnej materii istnienia i czucia się "najlepszym aktorem" w kontekście aktualnego "przebywania na scenie" :) (mam nadzieję że choć w ułamku to zrozumiałe) ;)
Uważam bowiem, że w tym niesłychanie pięknym i złożonym teatrze jakim jest życie, ciągłe drażnienie się z ową materią niedopowiedzenia jest czymś ogromnie fascynującym i wyjątkowym. Jest darem i jednocześnie takim niespożytym cudem poznawania, doświadczania i uczenia się. Wiecznym, trwałym i szczerym...
P.S. Byłem też na Twoim blogu. Pokręciłem się, poczytałem i poprzeglądałem. Myślę że częściej będę tam zaglądać. :)
A przy okazji- ogromnie zaimponowały mi prace Twojej córki. W mojej ocenie- rewelacja!
Pozdrawiam