czwartek, 23 kwietnia 2015

Ciągłość władzy cz.2



Kochany Wnuczku!
Jak traktowano fałszerzy pieniądza? W sposób bardzo prosty, wlewano im ołów do gardła. Nie jestem zwolennikiem stosowania tak prostackich metod, ale przynajmniej powinni zniknąć z podręczników szkolnych. W chwili obecnej sytuację w Polsce potwierdzają słowa Katarzyny II; pytanie: Dlaczego nie lubię Polaków? Odpowiedź: Ponieważ zdrajców i sprzedawczyków wciągają na pomniki.

Wracając do II wojny Światowej w Polsce. Co robił tak naprawdę gen. Tokarzewski przez pierwsze dwa tygodnie wojny? Nie wiadomo. Gen dyw. Marian Januszajtis - „Żegota”, wraz z innymi oficerami [podkreślenie J.J.] , którzy nie poszli w niewolę, rozpoczął formowanie organizacji POW. Gen. Januszajtis jest znany z tego, że porzucił Strzelca Lwowskiego i gen. Hallera. a w 1914 roku przyłączył się do konkurencji, ad hoc powołanego „Strzelca Krakowskiego” Piłsudskiego-Gineta. To właśnie ten krakowski Strzelec tworzył potem „legion” legionistów niemieckich. Od razu także wysłano emisariuszy do Paryża, chcąc uzyskać łączność z gen. Sikorskim. POW osiągnął podobno w krótkim czasie stan 4000 ludzi.


Już jednak w październiku 1939 roku zaczęły się aresztowania. Po aresztowaniu gen. Januszajtisa w końcu października, dowództwo po nim objął gen. bryg. Mieczyław Boruta - Spiechowicz - „Kopa”, przekazując je jednak po kilku dniach płk art. Jerzemu Dobrowolskiemu, aby samemu wyjechać z kraju. Przy próbie przejścia granicy gen. Boruta Spiechowicz zostaje aresztowany. Po miesiącu ginie płk Jerzy Dobrowolski. W organizacji następuje rozłam. Cześć, pod dowództwem płk Władysława Dobrowolskiego - „Żuka”, oddzieliła się od POW. Na przełomie października i listopada nawiązał łączność ze Lwowem gen. Tokarzewski - Karaszewicz z SZP. Tokarzewski był znany z działalności przedwojennej na Podolu we Lwowie. Utrzymywanie wiec konspiracji było wątpliwe. Przecież Warszawa wiedziała, że tajne akta wywiadu polskiego dostały się w ręce Niemców. Życiorys tego gen. Tokarzewskiego jest co najmniej dziwny. Został członkiem Krakowskiego Strzelca, stworzonego przez Piłsudskiego, a zatem przez Niemców. Stoi o tym jak byk w książce pt: „Gen. Haller” napisanej w 1920 roku. A obecnie przyjmuje się, że dowodził Strzelcem Lwowskim, co jest nieprawdą. Był członkiem partii socjalistycznej. Jak to możliwe, że polski szlachcic w tamtych czasach, był członkiem socjalistycznej partii stworzonej przez Żydów? W marcu 1940 roku aresztowany przez NKWD, trafił do łagru pod Workutą. Wydany przez  Okulickiego, przesłuchiwanego na Łubiance, zostaje przywieziony do Moskwy? A następnie zwolniony do Polskiej Armii????? W Paryżu powstaje ZWZ z gen. Sosnkowskim - „Józefem Godziembą”, a na dowódcę obszaru 3 wyznaczony zostaje gen. Tokarzewski - Karaczewicz. Tokarzewski do Lwowa nie dotarł, bowiem został aresztowany 6/7 marca 1940 roku, po przekroczeniu linii demarkacyjnej, oddzielającej Sowietów od Niemców. Po kolejnej reorganizacji paryskiej, na dowódcę zostaje wyznaczony płk Żebrowski, który także ginie podczas przekraczania granicy. Komendę obszaru tzw.  ZWZ -1 obejmuje mjr Emil Macieliński-Kornel. Komendę obszaru ZWZ -2  od listopada trzyma mjr Zygmunt Dobrowolski. Trzecią organizacją działającą w tym rejonie była grupa o nazwie „Wierni Polsce”, składająca się z byłych legionistów. Organizacja ta dowodzona była przez ppłk dypl. Jana Sokołowskiego - Trzaskę.

Śmiertelni wrogowie. Czyżby?

Już w połowie lutego 1940 roku obie organizacje  ZWZ zostały spenetrowane przez agentów NKWD. Aby było ciekawiej, agenci NKWD kierowali wywiadem ZWZ. W ZWZ - 1 funkcję podwójnego donosiciela pełnił kpt. Edward Adolf Metsger, wydalony z Wojska Polskiego za nadużycia. W ZWZ -2 funkcję taką pełnił por. Edward Gola, oficer polskiego wywiadu. Obaj byli szkolnymi kolegami. Z niewiadomych powodów chętnie dawał im wiarę przybyły do Lwowa emisariusz Grota Roweckiego, mjr dyplomowany Alfons Kloc. Tak więc musisz pomyśleć spokojnie Wnuczku. Jeszcze żadna działalność konspiracyjna nie powstała, jeszcze żadnych akcji nie podejmowano, a już NKWD wszystko wiedziało. Skąd? Jakim cudem oficer polskiego przedwojennego wywiadu siedział w NKWD? Jak to się stało, że tysiące Polaków przekraczało granicę, uciekając z sowieckiego "raju", a akurat ci „konspiratorzy” wpadali? Znałem osobiście rodziny takich uciekinierów. Udało im się przekroczyć granicę przy 20 stopniowym mrozie, z małymi dziećmi na rękach. A tutaj wojskowi, wyćwiczeni w podchodach i konspiracji, wpadali masowo? Ale obecność polskiego oficera wywiadu pracującego w strukturach NKWD, wyjaśnia prawie wszystko. Przecież on znał swoich kolegów sprzed wojny, a nazwiska dostał od sojuszników, którzy otrzymali je w „prezencie” od mjr Waligóry.

W czerwcu 1940 roku aresztowany zostaje emisariusz Grota – Roweckiego, płk dypl. Stanisław Pstrokoński, który przechodzi na stronę NKWD i zostaje wypuszczony. Jeszcze w listopadzie 1940 roku do Lwowa przyjeżdża z Warszawy płk dypl. Leopold Okulicki - „Mrówka”. Okulickiego aresztuje agent NKWD Bolesław Zymona, który już uprzednio dokonał aresztowania płk dypl. Tadeusza Majewskiego - „Szmigiel” i wielu innych członków organizacji. To wszystko umykało jakoś dowództwu w Warszawie. B. Zymon w styczniu 1941 aresztuje płk Okulickiego. Tak więc bezpośrednia łączność Warszawy ze Lwowem została przerwana. Utrzymywała się natomiast kontrolowana przez NKWD łączność radiowa płk Macielińskiego z Londynem. Tuż przed wybuchem wojny sowiecko - niemieckiej dokonano aresztowania członków Stronnictwa Narodowego. Wszyscy aresztowani „zniknęli”. Prof. J. M. Ciechanowski podaje, że płk Okulicki po aresztowaniu „przedstawił NKWD, we własnym i własnoręcznie napisanym zeznaniu 4 maja 1941 roku, genezę Służby Zwycięstwu Polsce, ZWZ, oraz jego statut, organizacje, zadania, plany i obsadę jego Komendy Głównej w Warszawie, łącznie z prawdziwymi nazwiskami i pseudonimami czołowych osobistości, wraz z jego o nich opinią [...] Podawał też NKWD adresy kwater kontaktowych Komendy Głównej ZWZ w Warszawie”. Tak szybkie rozpracowanie i kontrolowanie organizacji nie jest możliwe bez wcześniejszej dokumentacji. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, pomogły w tym akta z twierdzy Modlin. Oczywiście żadnych dokumentów potwierdzających ten fakt, w polskich archiwach nie znajdziemy.


Proszę zauważ, że stopień penetracji Armii Polskiej przez GRU, czy NKWD, nigdy nie interesował historyków, ani po 1945, ani po 1990 roku. Dziwnym trafem, Tokarzewski, czy Okulicki, po aresztowaniu wychodzi z więzienia, a założona przez niego organizacja ulega likwidacji.

Również wspólnie Niemcy z Sowietami opracowali plan deportacji, czyli zsyłek. Tego samego dnia, 10 lutego, Niemcy rozpoczęły wywózki Polaków z Pomorza i Wielkopolski do Generalnej Guberni. W sumie wywieziono z tych terenów ponad 1 200 000 ludzi. W tym samym czasie Sowieci wywieźli na Sybir podobną ilość Polaków. Jak wiadomo z pamiętników, jedni i drudzy mieli doskonale przygotowane listy imienne osób przeznaczonych do wywiezienia. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można wnioskować, że musieli ustalić to wspólnie. Przygotowania musiały trwać co najmniej od kilku miesięcy. Jeszcze dziwniejsza sprawa to fakt, że owego mjr Waligorę nie tylko nie zdegradowano, ani nie osądzono za niedbalstwo, celowe lub „przypadkowe”, ale nagrodzono, po wojnie nadając nowo powstałemu archiwum wojskowemu jego imię. To, że przez jego „głupotę” wiele tysięcy ludzi zapłaciło życiem, lub zsyłką, jak widać dla obecnych aktorów sceny politycznej nie ma znaczenia. Ale swoich trzeba nagradzać nawet pośmiertnie. Świadczy to jednoznacznie o ciągłości władzy. Przecież facet, który podarował najtajniejsze dokumenty swoim formalnym wrogom, wymaga pochwały.

Kolejnym dowodem permanentnej współpracy Sowietów z Niemcami byłą sprawa archiwum AK w Warszawie. Jak wiadomo, archiwum AK przy ul. Poznańskiej 37 zostało rozbite 17 lutego 1944 roku, przez oddział AL pod dowództwem późniejszego marszałka Polski, Mariana Spychalskiego, pod kontrolą szefa Gestapo, Wolfganga Briknera. Po 1969 roku Spychalski, (o ile się tak naprawdę nazywał), odszedł na zasłużony odpoczynek do ciepłych krajów, tj. do Izraela. Nie to jest ważne. Ważne jest to, że dokumenty znowu zostały podzielone. Część zabrało Gestapo uczestniczące w tym napadzie, a część Spychalski wysłał bezpośrednio do Moskwy. Oczywiście możemy między bajki włożyć dyrdymały tzw. tuziemskich historyków, jakoby ten gestapowiec znalazł się w owym mieszkaniu przypadkowo. Ale najdziwniejsze jest to, że tzw. dowództwo AK namawiające Polaków do walki z Niemcami, czy Sowietami, po tej kradzieży dokumentów nie zarządziło ani zmiany pseudonimów, ani zmiany adresów zamieszkania, ani w ogóle nic. A przecież podstawową zasadą w takich przypadkach, nawet wpadki pojedynczego agenta, jest zmiana tożsamości i struktur organizacji. A tutaj, zdawałoby się, że dorośli, wykształceni „patrioci”, nic nie zrobili? Mało tego, oficerowie AK domagali się reakcji, ale „góra” zabroniła. Czyżby już wtedy były ustalenia? W każdym bądź razie oczywiste jest, że znacznie ułatwiło to potem UB aresztowania opozycji komunistycznej w Polsce.

Deportacje Polaków z Pomorza

Trzeba pamiętać, że tzw. wyzwolenie przyszło na bagnetach Dywizji Kościuszkowskiej. Dywizja ta była sformowana na bazie dywizji gwardii sowieckiej. W każdej dywizji gwardii był batalion GRU, czyli razwiedki. Do takiej razwiedki [wywiadu] należał m.in. W. Jaruzelski - Margules - Wolski - Słuckin - … W Polsce  przekształcono to na Informację Wojskową. Piramida władzy była następująca:
około 2000 - 5000 oficerów Informacji, następnie przekształconej bez weryfikacji, w WSW.
Poniżej było 20 000 - 25 000 znowu oficerów UB, nosili takie niebieskie książeczki zwane legitymacjami.
Poniżej było 100 000 do 120 000 policji. Jeszcze niżej było około 500 000 wojska. Jak wiadomo, używanego co jakieś 10 lat w celu popierania „słusznych żądań klasy robotniczej”.
A potem dla okrasy, od 2 do 3 milionów członków partii, a reszta, to ludek do płacenia podatków.

Przecież zmiany nie dokonały się w 1990 roku przy stole zwanym okrągłym. Szef WSW, gen. Dukaczewski, działał aż do 2006 roku bez żadnych przeszkód. Chyba nie jesteś tak naiwny Wnuczku aby sądzić, że w owym czasie nie przygotowano nowego pokolenia kadr? Przecież mieli możliwości tzw. awansów społecznych, czyli tworzenia ekspertów na przykład na Uniwersytecie Krakowskim, w Lublinie, we Wrocławiu, czy Gdańsku. Stad te „właściwe” publikacje historyczne były wydawane w wielosettysięcznych nakładach. A inne, własnym sumptem, w nakładach kilkuset egzemplarzy. Honoraria były rodzajem zakamuflowanej zapłaty, podobnie jak rzekome wygrane w totka. A że chłopcy się przefarbowali? Cóż w tym dziwnego?

Biorąc to wszystko pod uwagę należy przyjąć wniosek że ludność zamieszkująca tereny Odry - Wisły - Buga spadła do politycznego poziomu poniżej rozwoju plemienia. Plemię miało jeszcze swój wspólny polityczny cel. Obecnie, w okresie jednego pokolenia  straciło ten cel. Są tylko grupki wąskich interesów.


Ps.1. Moim zdaniem zakaz pisania o NSZ spowodowany jest tym, że organizacja ta nie była rozszyfrowana przez NKWD, czy Gestapo. Więc zdrajców i renegatów w niej generalnie nie było. Spotkałem osobiście kilku byłych żołnierzy NSZ. Każdy z nich twierdził, że przysięga nadal go obowiązuje i nikt z niej go nie zwolnił. Nie chcieli opowiadać o tym, co robili. Jako przewodniczący Komisji ZUZ ds. rent widziałem skutki przeprowadzanych na nich tortur. Połamane ręce, nogi, miażdżone palce. Do lat 90. XX wieku, nawet po przemianach 1990 roku nie mogli dostać pracy.

Ps.2 Jak ostatnio ujawniono, w państwowym Archiwum Wojskowym w Moskwie znajduje się 20 000 teczek z dokumentami przedwojennych instytucji polskich. Aż 4000 z nich, to akta Archiwum mjr Waligóry. Jak wykazały badania dr Ewy Rosowskiej, akta te dostali Sowieci już w marcu 1940 roku. „Przejęli” najważniejsze dla nich akta agentury referatu „Wschód”. Czy to naprawdę była konspiracja? Czy raczej planowa eksterminacja polskiej inteligencji i Patriotów? Przypomnę, że podobną technikę likwidacji elit zastosowano w czasie tzw. ofensywy Tet w Wietnamie.

Ps. 3 Już w marcu 1945 roku, kpt Stanisław Sojczyński - "Warszyc" i organizator Konspiracyjnego Wojska Polskiego, jeden z najbardziej operatywnych dowódców powiedział, że wszystkich oficerów powyżej kapitana powinno oddać się pod sąd. W dniu 12 sierpnia 1945 roku kpt. Sojczyński wydał "List otwarty" do pułkownika Jana Mazurkiewicza ps. "Radosław", w którym uznał jego apel o wychodzenie z konspiracji za zdradę i apelował o dalszą walkę przeciwko komunistom.Oczywiście sprawę wyciszono.

Ps.4 Do zmiany historii angażuje się historyków. Takim przybyłym był Norman Davis. Człowiek, który do końca pobytu nie znał języka polskiego, pisał dla Polaków historię. Musisz sobie sam dopowiedzieć Wnuczku w jakim celu. W swoich pracach opierał się na polskich wcześniejszych publikacjach. Ani razu nie przytoczył dokumentów ze źródeł angielskich. Nawet nie zająknął się o krucjacie Henryka Lancastera w 1392 roku na Polskę z ponad 20 000 żołnierzami. Nawet nie wspomniał o monopolizacji handlu zbożem przez kolonię angielską z Elbląga - 18 000 ludzi. Nie wspomniał o wizycie Retingera wielokrotnego agenta, kilkukrotnej w czasie okupacji w Polsce, ( posługiwało się nim nawet po wojnie CIA). Dziwnym trafem N.Davis był szeroko reklamowany, a jego rola była taka sama jak DuPointa w 1772 roku i powołaną przez niego Komisja Edukacji Narodowej. To samo pytanie: jakiego narodu? W tamtych czasach Polska była wielonarodowa!


dr Jerzy Jaśkowski

c.d.n.


Źródło tekstu: http://www.prisonplanet.pl/ 
Źródło zdjęć: internet
Korekta: Medart 

2 komentarze:

  1. He, he - dzisiaj resztki WP są spenetrowane przez CIA i inne służby NATO, a samo WP jest jedynie mięsem armatnim dla amerykańskich awantur. Nasze teczki znajdują się teraz w Langley. Co się zmieniło? - nic poza dupą, którą Polacy muszą lizać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lizać, teraz łaskę się robi :)

      Usuń