dr Mateusz Piskorski, szef i główny ideolog partii Zmiana, doradza jak najszybsze wyjście ze strefy Schengen.
Na naszych oczach umiera tzw. Stara
Europa. To truizm, o którym przypominamy sobie od czasu do czasu w
związku z tragediami takimi, jak ta na lotnisku Zaventem i w brukselskim
metrze. Ostateczny cios w serce wspomnianej Starej Europy zadał właśnie
Waszyngton, wywołując upadek kolejnych państw na Bliskim Wschodzie i w
Afryce Północnej.
Niebawem przyzwyczaimy się do
regularnych porcji informacji na temat kolejnych zamachów w różnych
stolicach Europy Zachodniej. Staną się one chlebem powszednim tak, jak
stały się nim już od dłuższego czasu w miastach Iraku, Syrii czy Libii;
państw „demokratyzowanych” za pomocą terrorystów-samobójców przez
rechoczącą Hillary Clinton i jej towarzyszy. Ostateczny cios w serce
wspomnianej Starej Europy zadał właśnie Waszyngton, wywołując upadek
kolejnych państw na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Rękojeść
noża zadającego ten cios trzymali jednak też przedstawiciele
zachodnioeuropejskich elit, z ich uległością wobec amerykańskiego
„sojusznika” i sięgającą szczytów absurdu polityczną poprawnością spod
znaku „Refugees Welcome”.
Pożar ogarnął na razie tylko część
kontynentu. W Europie Środkowej i Wschodniej nadal funkcjonują względnie
bezpieczne państwa, do których na szczęście zalicza się również Polska.
O sprowadzenie zagrożenia i na nasz region jest jednak niezwykle
łatwo. Wystarczy podzielić kwoty tzw. uchodźców — dobrodziejstwa
inwentarza, który niebawem zacznie na Stary Kontynent przysyłać w
prezencie Turcja Erdogana. Wystarczy otworzyć dla ruchu bezwizowego
granicę z Ukrainą, w której za niewygórowaną kwotę nowy, pachnący
jeszcze farbą paszport nabyć może obywatel dowolnego kraju świata i
członek dowolnej organizacji terrorystycznej.
Europa Zachodnia pogrążona w kompleksie
winy wobec kolonizowanych niegdyś i bestalisko eksploatowanych narodów
Południa nie jest naszym światem. Na sumieniu naszego regionu, w tym
Polski, nie ma okrucieństw rodem z „Jądra ciemności” Josepha Conrada.
Nie jesteśmy zatem jako Europa Środkowa nic winni i nic nie musimy. Może
poza tymi, którzy ochoczo uczestniczyli w likwidowaniu kolejnych
struktur państwowych na Bliskim Wschodzie pod batutą USA. Ich trzeba
postawić przed sądem, a najlepiej oddać w ręce sądów tzw. Państwa
Islamskiego, do którego sukcesu ich działania walnie się przyczyniły.
Realność zagrożenia sprawia, że kraje
ostatniego w miarę bezpiecznego regionu Europy powinny podjąć wspólne
działania na rzecz stabilności i zapobiegania tragediom takim, jak
brukselska, czy wcześniejsza paryska. Dlatego Warszawa wraz z
innymi stolicami państw naszego regionu powinna podjąć inicjatywę
opuszczenia strefy Schengen, a — w razie konieczności — wprowadzenia
ruchu wizowego dla obywateli krajów Europy Zachodniej.
Na ulicach europejskich miast, dworcach,
w klubach i na lotniskach, mordują przecież nie tylko tzw. uchodźcy,
ale przede wszystkim „Belgowie”, „Francuzi” i nowi obywatele innych
zachodnich krajów UE. Jedynym sposobem na niewpuszczenie ich do nas jest
dokładna kontrola graniczna, a być może także konsularna procedura
uzyskania wizy.
W związku z ogromem prac związanych z
takim przedsięwzięciem, może być ono skuteczne wyłącznie pod warunkiem
powstania nowej strefy wolnego ruchu granicznego, na wzór odchodzącego w
przeszłość Schengen — strefy obejmującej Polskę, Czechy, Słowację,
Węgry, Rumunię, Bułgarię, Chorwację, Słowenię, państwa bałtyckie.
Powstanie takiej strefy może zostać wykorzystane do realizacji
amerykańskiej koncepcji tzw. Nowej Europy.
Czy kanclerz zrobiła sobie sweet focie z przyszłym zamachowcem? |
Aby tego uniknąć, wymienione powyżej
państwa powinny rozpocząć wspólne negocjacje dotyczące ułatwień w ruchu i
zniesienia obowiązku wizowego wobec obywateli państw Eurazjatyckiej
Unii Gospodarczej (Rosja, Białoruś, Kazachstan, Armenia). Tym samym
nastąpi geopolityczne i cywilizacyjne przesunięcie Europy na Wschód, jak
niegdyś miało to miejsce w przypadku przejęcia roli Rzymu przez
Konstantynopol.
Polska w takim scenariuszu odegrać
mogłaby jedną z kluczowych ról, pod warunkiem prowadzenia przez nią
faktycznie suwerennej polityki zagranicznej, niezależnej od zleceń i
wskazówek płynących z Waszyngtonu czy Berlina.
dr Mateusz Piskorski
***
W mętnej i śmierdzącej brei poprawności politycznej, jaką wylewa się nam od dłuższego już czasu na głowy, pojawiają się czasami głosy otrzeźwienia i bardziej przezornego spojrzenia na problem nachodźców (to według mnie najbardziej reprezentatywny termin), oraz terrorystów państwa islamskiego. Ale to wciąż przypadki odosobnione. Gdy w Paryżu i Brukseli wybuchają bomby, notable w Polsce pogrążeni w oparach absurdu, wciąż szukają dziury w całym i potencjalnego niebezpieczeństwa szukają za wschodnią granicą, na kierunku rosyjskim. A jeśli wierzyć nieoficjalnym doniesieniom, to nowi nachodźcy mają już przygotowane mapki, z zaznaczonymi trasami wędrówek przez Polskę. I bynajmniej nie z Rosji oni nadejdą. Oczywiście już tajemnicą poliszynela jest fakt, notorycznego ucinania dotacji na naszą rodzimą Straż Graniczną, które to wraz z wprowadzeniem bezwizowego poruszania się przez granicę ukraińską, stwarza ogromne niebezpieczeństwo przedostawania się na teren Polski nie tylko "kwiatu" młodzieży banderowskiej, ale właśnie muzułmańskich nachodźców, którzy przy uszczelnieniu granic na kierunku węgiersko-serbskim, będą starali się niechybnie tym właśnie szlakiem podążać ku zachodniej Europie.
I co w związku z tym. Czy poddanego i dłużnika stać na dzień dzisiejszy, na wypowiedzenie posłuszeństwa swoim mocodawcom? Czy dłużnik dysponuje jakimikolwiek środkami, ażeby we własnym zakresie (bez unijnych prikazów), stawił czoła potencjalnemu kryzysowi migracyjnemu w naszym kraju? Czy dalsze odwlekanie kasacji ustawy 1066, nie jest graniem na zwłokę i świadomym zabezpieczaniem się na wypadek utraty kontroli, gdy w granicach naszego kraju znajdą się terroryści i grupy destabilizujące? Czy zapowiadane na lipiec tego roku Światowe Dni Młodzieży, nie mają być może poligonem doświadczalnym dla wprowadzenia nowego scenariusza, opartego na większej a być może permanentnej kontroli społeczeństwa?
Takich pytań się nie zadaje. O tych rzeczach w polskiej przestrzeni publicznej praktycznie się nie dyskutuje. Kto tam dziś dopuszcza do głosu Miriam Shaded, Witolda Gadowskiego czy Piotra "Liroya" Marca? Przecież to oszołomy i wsteczniacy, w dodatku epatujący nienawiścią i posiadający jak nic skrzywienia faszystowskie, czyż nie Panie i Panowie lewactwo?
Ale jest jedno "ale". Gdy to tutaj wybuchną bomby i gdy na ulicach polskich miast pojawi się krew oraz ludzkie szczątki, na wszelkie realne próby przeciwdziałania będzie za późno. Bo już wśród nas będą ci, którzy bez zmrużenia okiem nacisną guzik i wraz ze sobą przeniosą do Wieczności, być może dziesiątki naszych rodaków. Wtedy będziemy płakać, zgrzytać zębami i złorzeczyć? Zapalać znicze, kłaść kwiaty i z obłędem w oczach zastanawiać się kto jest temu winny? Wtedy zadrżymy o swoich najbliższych?
Wszystko wskazuje na to, że tak...dopiero wtedy.
Źródło artykułu i zdjęć: http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/
Takich pytań się nie zadaje. O tych rzeczach w polskiej przestrzeni publicznej praktycznie się nie dyskutuje. Kto tam dziś dopuszcza do głosu Miriam Shaded, Witolda Gadowskiego czy Piotra "Liroya" Marca? Przecież to oszołomy i wsteczniacy, w dodatku epatujący nienawiścią i posiadający jak nic skrzywienia faszystowskie, czyż nie Panie i Panowie lewactwo?
Ale jest jedno "ale". Gdy to tutaj wybuchną bomby i gdy na ulicach polskich miast pojawi się krew oraz ludzkie szczątki, na wszelkie realne próby przeciwdziałania będzie za późno. Bo już wśród nas będą ci, którzy bez zmrużenia okiem nacisną guzik i wraz ze sobą przeniosą do Wieczności, być może dziesiątki naszych rodaków. Wtedy będziemy płakać, zgrzytać zębami i złorzeczyć? Zapalać znicze, kłaść kwiaty i z obłędem w oczach zastanawiać się kto jest temu winny? Wtedy zadrżymy o swoich najbliższych?
Wszystko wskazuje na to, że tak...dopiero wtedy.
Źródło artykułu i zdjęć: http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/
o ile nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem EU, o tyle bardzo sobie cenię właśnie Schengen. Możliwość swobodnego poruszania się po pograniczu jest czymś pięknym... pamiętam doskonale kurioza sprzed 2007 roku: kolejki nawet na granicach z Czechami i Słowacją, wrednych pograniczników zaglądających do pustego bagażnika, strażnika granicznego chcącego wlepić mi mandat, bo na Czantorii przekroczyłem granicę o kilka metrów (a to był rok 2003, a nie żadna komuna!).
OdpowiedzUsuńNie łudźmy się - żaden powrót granic sprzed 2007 roku nie zatrzyma potencjalnych zamachowców. Te ponowne sztuczne granice będą dotykać jedynie zwykłych obywateli - tak jak dzisiaj nielegalni imigranci i przemytnicy nie mają żadnego problemu przejść przez granicę polsko - ukraińską, ale turysta, który chciałby na dziko przejść np. do Sianek na pewno zostanie złapany i przykładnie ukarany...
Zgadzam się. Schengen jak najbardziej jest ogromnym ułatwieniem i odczułem to również osobiście, bowiem kilka razy przed jej powstaniem miałem okazję podróżować do Czech.
UsuńMyślę jednak że autorowi artykułu przyświeca po prostu idea stworzenia alternatywy dla Schengen, w obrębie państw takich jak Polska, Czechy, Słowacja, Węgry czy Rumunia. Jest to moim zdaniem dobry pomysł, ale nie zapominajmy, że wszystkie te państwa tak czy inaczej są oplątane siecią unijnych dyrektyw i zobowiązań. Jednym słowem, dopiero po unicestwieniu tego tworu, można próbować na tym polu budować cokolwiek nowego, a i tak nie wiadomo z jakim efektem.
Co do terrorystów to fakt, nawet wzmożona kontrola na granicach nie będzie w stanie zapewnić nam należytego bezpieczeństwa. Najgorszy wariant jaki teraz może nas spotkać, to faktyczne przełamanie na kierunku ukraińskim, skąd niepohamowana rzesza imigrantów może ruszyć na Polskę, robiąc sobie z niej główny kraj tranzytowy na zachód. I zapomnijmy wtedy o jakichkolwiek skutecznych formach powstrzymania tych mas ludzi. Wejdą tu jak nóż w masło i jedynie można mieć nadzieję, że faktycznie tak jak by weszli, tak też opuszczą Polskę przez jej zachodnią granicę, bez większych incydentów i aktów bezprawia. Choć dość trudno w to uwierzyć, pamiętając jeszcze nie tak dawne obrazki z Włoch, Grecji czy Chorwacji.
no właśnie. Co z tego, że granica jest zamknięta dla zwykłych ludzi, skoro migranci sobie wejdą jak chcą? Bo kto ich zatrzyma? Straż graniczna? Czy użyje broni? Wątpię.
UsuńZresztą nie zapominajmy, że np. Węgry mają normalną granicę z Serbią, a ludzie wchodzili tam jak chcieli. Między Słowacją a Chorwacją również jest tradycyjna granica. W żaden sposób to nikogo nie powstrzymywało, dopóki nie stanęły płoty. Ale czy tego chcemy? Płotów w górach i przy rzekach?
Małe Schengen - tak, o tym też się mówi. Ale dla mnie to i tak byłby ogromny krok w tył, ponieważ podróżuję nie tylko do "bezpiecznych" Czech, Węgier czy Słowacji. Np. w czerwcu ubiegłego roku jednego dnia wielokrotnie przekraczałem granicę niemiecko-polską wzdłuż Nysy i Odry - nie wyobrażam sobie 10 razy odwiedzać oficjalne przejścia graniczne. Albo na pograniczu czesko-austriackim byłem raz po jednej, a raz po drugiej stronie. Super.
Najgorszy wariant to taki, że zlikwidują Schengen, a nic się nie zmieni - najazd migrantów będzie trwał nadal, a zwykli ludzie dostaną po d..e
I nawet rozwiązanie EU tego nie zmieni, bo np. taka Norwegia w EU nie jest, a problemy z migrantami ma. EU nie jest idealna, ma masę wad, ale nadal uważam, że lepiej w niej być, niż być. Życie nie znosi próżni - jak nie będzie Brukseli, to będzie Moskwa. Zwłaszcza przy obecnych rządach. Ja przynajmniej wolę Schulza niż Putina. I jeśli EU się rozpadnie to raczej nie przez migrantów, ale przez durne prawo i dojście do władzy skrajnych eurosceptyków.
Rzecz w tym, że nie dla naszej wygody powstała strefa Schengen. Nie dla Janka czy Hansa, którzy swobodnie przekraczaja granicę z plecaczkiem szukając wrażeń w wojażach po Europie. Powstała by ułatwić i przyspieszyć proces zalewania polskich rynków zbytu produktami zza zachodniej granicy. I to się tyczy wszystkich państw tzw.demoludów. Zrobiono to, by Jeronimo-Martins czy Coca-Cola miały swobodny transfer przez Polskę i dalej na wschód. Podczas gdy polskich nielicznych przedsiębiorców, obwarowuje się takimi bandyckimi przepisami że mają wybór, albo brać kredyt na dalsze funkcjonowanie, albo zwalniać pracowników. I dzieje się to jawnie i w majestacie prawa, opartego na specjalnych klauzulach unijnych. I to jest ten rozwój pod szyldem UE? Taka jest jedyna alternatywa: uwłaszczenie albo śmierć? Przykład rolnictwa jest tu jak najbardziej wymowny, kiedy kuriozalne prawo zabrania chłopu bezpośredniej sprzedaży swoich produktów nawet w granicach gminy. To nie są przypadki, a starannie zaplanowany proces wyniszczenia rolnictwa (bo reszta przemysłu de facto już w tym kraju zdechła na amen).
UsuńWszyscy plują i złorzeczą na Putina, natomiast nikt nie zwraca uwagi, że mądra i dobrze poprowadzona polityka wschodnia byłaby ogromną szansą na zbyt polskich produktów nie tylko tam, ale i w innych krajach azjatyckich. Ale na to jest już za późno. Nie na darmo podpisano traktat lizboński, nie na darmo ustawiono ludzi pokroju Macierewicza. Kurs wschodni zamknęli nam agenci i sprzedawczycy, którzy za obiecane kolejne pliki szekli w kieszeniach, pozbawili nas wszelkich możliwości decyzyjnych i jakiejkolwiek alternatywy wobec unijnych wydumek. Oczywiście można dalej udawać że jest ok. Że dług który przekroczył 360mld.dolarów to żart, a ponad 6mln. Polaków którzy wyemigrowali i poza krajem zakładają rodziny, to nie problem. Oczywiście że można. Ale pod warunkiem jeśli ktoś jest albo głupcem, albo doskonale zdaje sobie sprawę i chce, ażeby Polska stanowiła kolejną enklawę dla bandyckiego korporacjonizmu z Polakami jako pozbawioną wszelkich praw siłą niewolniczą.
Tak działa "prawo" europejskie w Polsce:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=f9wsxcZa2oc
Kiedyś sprawa była prosta, jak ktoś przekraczał nielegalnie granicę to do niego strzelano. A jak najeżdżał hordą to tym bardziej. Granica czy to zagrody, czy obejścia lub kraju to była rzecz święta. Ludziom też się w głowach pokiełbasiło, zamiast popełniać samobójstwa jak ktoś ich tłamsi powinni co innego popełniać.
UsuńPrzeczytalem artykul z zażenowaniem, czego wlasciwie się autor domaga, zamkniecia granic ? I to niby pomoze z uchodźcami ? Powrot do lat 80tych ? Straz graniczna pod bronia ? No i ten fake ze zdjęciem Merkel.Troche umiaru, bo bloga nie tylko gimbaza czyta. No i jak zwykle mówimy o wyzysku, o Biedronce, o coca coli, może ja przypomnę ze za komuny była Pepsi cola i jakos to nie przeszkadzalo.Zawsze koncerny będą wchodzić do Polski i innych państw.A jak się komus nie podoba to nie ma przymusu - nie musi kupować w biedronce i pic coca coli. Troche powiem o kierunku wschodnim skoro Putin to taki przyjaciel, dlaczego wiec tak dużo nam liczy za rope ? Dlaczego Polska w Polityce Rosji zawsze grala role wasala, chyba już wszyscy o tym zapomnieli.
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie dopuszczam komentarzy anonimowych, ale zrobię jeszcze raz wyjątek.
UsuńNie wiem czy autor postuluje zamknięcie granic i ustawienie tam wysokich murów wraz ze strażnikami pod bronią, ale na pewno zwraca uwagę, że Schengen musi mieć jakąś alternatywę. Bo w tej sytuacji jej istnienie może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Powtarzam: w tej sytuacji. Strefa Schengen jak już pisałem, nie powstała dla naszej wygody, a jedynie dla pewnych ukierunkowań gospodarczo-ekonomicznych. I tyle. Jednak teraz trzeba zweryfikować problem i zastanowić się z sąsiadami z grupy wyszehradzkiej, czy nie lepiej opracować czegoś swojego, bez pretensjonalnej i roszczeniowej polityki Niemiec.
Z pepsi colą za komuny to nie najlepszy przykład, bo to tylko piąta woda po kisielu gierkowych pożyczek (jak wiele innych rzeczy w tamtym czasie). Mnie chodziło o współczesny aspekt globalizacyjny wielkich koncernów. Szczególnie teraz, kiedy rola przemysłu w państwach byłego bloku wschodniego została ostatecznie przypieczentowana przez okrągłostołową sitwę, pod koniec lat 80.
A co do kierunku wschodniego, to kto zaczął pierwszy wywijać szabelką, kto zaczopował najlepsze kierunki eksportu naszego przemysłu chociażby włókienniczego (rynek rosyjski obejmował ok.70% ówczesnej polskiej produkcji). Kto za bezcen spuścił huty, stocznie i kopalnie. Putin i jego wywiadowcza ekipa? Nie kolego. Wytyczne płynęły zza oceanu, od wielkiego brata i jego doradców z milionami szekli na kontach. Przygotowywali to od dawna i za pomocą sprzedawczyków z antypolskich rządów doprowadzili do problematycznej i całkowicie chorej polityki wobec Rosji. A na tym nie ucierpiała bynajmniej Rosja a nasz kraj i otumanieni przez żydowskie gierki Polacy, którzy po raz kolejny w historii nie potrafili docenić znakomitych walorów geopolitycznych jakie ma Polska.
Słusznie się domyśliłeś, że następnego komentarza nie zamieszczę. Ale nie tylko dlatego że jest anonimowy. Jest przede wszystkim merytorycznie żałosny i idealnie pokazuje, że jego autor postrzega świat w systemie zero-jedynkowym. Cóż...mogę z tego powodu jedynie współczuć. A na przyszłość proszę albo się podpisywać, albo darować sobie jakiekolwiek uzewnętrznienia na tym blogu.
Usuń