Część 3- Złoty Stok- Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota w Złotym Stoku
Kolejny dzień przyniósł załamanie pogody. Od świtu, z niewielkimi przerwami nawalał dość rzęsisty deszcz, a słupek rtęci wskazujący 10st. nie nastrajał optymistycznie. W takiej sytuacji zrezygnowaliśmy z napierania na szlak i postanowiliśmy wybrać się do nieodległego Złotego Stoku.
Miasteczko to znałem już z moich wcześniejszych pobytów w regionie, jednak teraz za cel obraliśmy sobie dawną kopalnię złota i arsenu, która stanowi obecnie największą tego typu atrakcję, i to nie tylko na Ziemi Kłodzkiej.
Gdy dotarliśmy na miejsce wciąż jeszcze mżyło, choć na szczęście widoczność poprawiła się trochę. Niestety dość szybko okazało się, że jednak obraliśmy tego dnia nieodpowiednią strategię. Zamiast bowiem nieco poczekać i przyjechać tu koło południa (bądź nawet po), pojawiliśmy się tam już około 10-tej. To był błąd. Mimo środka tygodnia, trafiliśmy bowiem na istny korowód wycieczek autokarowych z rozwrzeszczaną dzieciarnią i wprowadzającą nie mniejszy zamęt młodzieżą. W sumie mogliśmy to przewidzieć, wszak przed samym końcem roku szkolnego takie wycieczki to chleb powszedni, ale sądziliśmy że aż tak źle to nie będzie. Myliliśmy się.
Na początku, ażeby przeczekać najgorszy tłok, skierowaliśmy swoje kroki do budynku dawnej cechowni, gdzie obecnie mieści się Izba pamięci górnictwa i historii Złotego Stoku, oraz niewielka ekspozycja minerałów. To posunięcie było trafne o tyle, iż najdziksze tłumy kierowały się faktycznie pod ziemię, zatem mogliśmy we względnym spokoju zobaczyć tam co nieco.
Izba powstała jako prywatna inicjatywa osób związanych ze Złotym Stokiem, w większości opierając się na pamiątkach i przedmiotach z kolekcji tychże. Dzięki owej grupie miłośników, powstało bardzo interesujące miejsce, licznie odwiedzane nie tylko przez mieszkańców, ale turystów z całego kraju i zagranicy. W kilku niewielkich pomieszczeniach zgromadzono monety z tutejszej mennicy, porcelanę, dawne ryciny i fotografie, książki, przewodniki i rzecz jasna dużo pamiątek i elementów związanych z lokalnym górnictwem, mającym już ponad 1000-letnią tradycję.
Złoty Stok pod koniec lat 20.XXw.
Najstarsze prace wydobywcze prowadzono w
okolicach Złotego Stoku już około 2000 lat p.n.e. Od tego czasu aż do
lat dzisiejszych, zdołano wydrążyć przeszło 300 km sztolni, szybów i
chodników rozmieszczonych aż na 21 poziomach.
Pierwszy zapis o prowadzonych tu robotach górniczych pochodzi z 1273 r.
Jest to przywilej na poszukiwania
górnicze nadany klasztorowi Cystersów w Kamieńcu Ząbkowickim przez
księcia wrocławskiego i krakowskiego Henryka IV Probusa. Kopalnie
złotostockie przez wiele następnych lat przechodziły z rąk do rąk, prace
górnicze trwały jednak nieprzerwanie, a ich efektywność sprawiła, że w
XV w. szczyciły się rangą najbardziej wydajnych na Śląsku.
W tym to czasie udział w tutejszym
gwarectwie wykupił znany krakowski rzeźbiarz Wit Stwosz. Pieniądze
które otrzymał za wykonanie ołtarza w Kościele Mariackim w Krakowie,
miały zostać wg. rodziny Fugerrów (głównych udziałowców) podwojone, a
nawet potrojone. Niestety wyczerpywanie się złotonośnych złóż
doprowadziło artystę do bankructwa. Wit Stwosz w desperacji zdecydował
się na fałszerstwo weksla, za co został osadzony w więzieniu we
Wrocławiu, sądzony był natomiast w Norymberdze, gdzie uznano jego winę.
Za sfałszowanie weksla trzymano artystę w lochu oraz publicznie
piętnowano na obu policzkach i skroni.
Pierwsza połowa XV w. nie była
szczęśliwa dla Złotego Stoku. Przez miasto przetoczyły się wojny
husyckie (1419-1434), niosąc ze sobą liczne zniszczenia i pożary.
Dopiero względna stabilizacja drugiej połowy XV w. przyniosła możliwość
odbudowy i rozwoju miejscowości. W 1484 r. ustanowiono tu Urząd
Górniczy, a w 1491 r. nadano miastu herb, sztandar i prawo wolności
górniczej.
Największy rozkwit górnictwa złota przypadł w Złotym Stoku na początek XVI w.
W 1507 r. przeniesiono tu z Ząbkowic
Śląskich mennicę książęcą i zaczęto bić złote dukaty. Przyniosło to
wzrost rangi miasta i wymierne korzyści finansowe. W drugiej dekadzie
XVI w. zaczęły tu inwestować europejskie spółki górniczo-hutnicze. W tym
czasie ze swoich prawie 200 kopalni Złoty Stok dostarczał około 8%
całej europejskiej produkcji złota.
Za intensywnym rozwojem wydobycia nie
szedł jednak równie intensywny postęp techniczny, a rabunkowa gospodarka
i maksymalne nastawienie na zyski doprowadziły do wielu tragicznych
katastrof górniczych. Jedną z największych było zawalenie się głównego
szybu w sztolni "Złoty Osioł", głębokiego na 72 m. Zginęło wtedy 59
górników. Zawał nigdy nie został usunięty i nigdy też nie odnaleziono
szczątków ofiar. Tragedia "Złotego Osła" była początkiem złej passy,
która doprowadziła do wycofania się spółki Fuggerów z dalszych
inwestycji w Złotym Stoku.
Wspomnieć w tym miejscu należy, że złoto
ze Złotego Stoku ma znaczący udział w historii świata. Fuggerowie
wspierali swym złotem królową hiszpańską Izabelę, która mogła dzięki
temu sfinansować wyprawę Krzysztofa Kolumba, zakończoną odkryciem
Ameryki.
Sławę kopalniom złotostockim przyniósł
pierwszy na świecie odstrzał skał przy pomocy czarnego prochu
strzelniczego (1612 r.). Zła passa jednak trwała przez kolejne lata.
Liczne katastrofy górnicze, pożary i zarazy, z których największa
pochłonęła 1100 ofiar, znacząco zrujnowały miejscowość. Po zniszczeniach
wojny trzydziestoletniej (1618-1648) miasto chyliło się już ku
upadkowi.
Przełom przyniosło dopiero osiedlenie
się w Złotym Stoku Hansa Schärffenberga - aptekarza i alchemika. Po
wielu eksperymentach udało mu się opracować proces odzyskiwania
arszeniku z rud arsenowych. Złoty Stok na ponad 100 lat stał się głównym
światowym dostawcą arszeniku. Krótkowzroczna polityka potomków
Schärffenberga doprowadziła jednak do wyczerpania się zapasów rudy i
upadku kopalni oraz huty.
Górnictwo złota reaktywowano dopiero po
wojnach prusko-austryjackich. W 1848 r. opracowana została tańsza metoda
produkcji złota, polegająca na chlorowaniu wyprażonej rudy i
wyługowywaniu czystego metalu ze związków chlorkowych. Metodę tę
zastosował w Złotym Stoku Wilhelm Güttler, który po przerobieniu całego
surowca, w 1883 r. wykupił wszystkie tereny górnicze. Własność tę
utrzymywali jego spadkobiercy aż do 1945 r. Właśnie dzięki ich
staraniom, w 1900 r. wybudowano linię kolejową, łączącą Złoty Stok z
Kamieńcem Ząbkowickim, co niewątpliwie przyczyniło się do znacznego
rozwoju przemysłowego miasta. Jego spadkobiercy utrzymywali tę własność
aż do 1945 r. Za ich rządów wprowadzono wiele nowinek technicznych, a
wśród nich kolejkę elektryczną, transportującą urobek udostępnioną dziś
do zwiedzania sztolnią "Gertruda".
Działania II wojny światowej nie
przyniosły zniszczeń w kopalni, a po jej zakończeniu Niemcy przekazali
całość władzom polskim w stanie nienaruszonym. Pracę w kopalni podjęli
górnicy, sprowadzeni tu z Górnego Śląska. W laboratorium przez pewien
czas pracował jeszcze niemiecki pracownik, który szkolił nowych
użytkowników w prawidłowej obsłudze urządzeń. W 1948 r. wszczęto
poszukiwania nowych złóż. W 1962 roku z niewyjaśnionych dotąd przyczyn "odgórnym zarządzeniem" zakończono działalność górniczo-hutniczą w Złotym Stoku. Decyzja ta budzi poważne wątpliwości,
gdyż kopalnia przynosiła urobek roczny na poziomie 20-30 kg złota,
dopiero w 1961 roku spadł nagle, z niewyjaśnionych przyczyn do 7 kg.
Kopalnia na skutek naturalnej cyrkulacji wody, której już nie
odpompowywano, została w krótkim czasie całkowicie zatopiona. Na przestrzeni całego okresu wydobywczego, tj. w ciągu ponad 700 lat, wydobyto w Złotym Stoku ok. 16 ton czystego złota. Okres opuszczenia kopalni trwał 35 lat. W
końcu postanowiono, że niektóre korytarze warto udrożnić i udostępnić
dla ruchu turystycznego. Głównym pomysłodawcą i realizatorem
przedsięwzięcia był ówczesny burmistrz Złotego Stoku mgr Wiktor
Lubieniecki.
Po 5 latach prac 28 maja 1996 roku
uruchomiono Podziemną Trasę Turystyczną "Kopalnia Złota". Do tej pory
udało się udostępnić niezwykle ciekawe sztolnie: "Sztolnię Gertuda" ,
"Sztolnię Czarną Górną" z jedynym w Polsce podziemnym wodospadem (8 m
wysokości) i najnowszy odcinek, udostępniony do zwiedzania od roku 2008 ,
"Sztolnię Czarną Dolną".
Po obejrzeniu ekspozycji, pełni nadziei skierowaliśmy się ku kasom wierząc, że sytuacja z "nachodźcami" uległa poprawie. Nic z tego. Ku naszemu przerażeniu, opuszczające parking autokary były natychmiast zastępowane przez kolejne, które ciągnęły sznurem po ulicy Złotej w kierunku sztolni. Masakra!
W tej sytuacji nie było sensu czekać nie wiadomo na co. Doczepiliśmy się więc na wariata do jakiejś pierwszej lepszej wycieczki i zaciskając zęby, poddaliśmy się tej mało przyjemnej i wyszukanej formie zwiedzania. I faktycznie, spuszczam zasłonę milczenia na resztę, gdyż nie ma sensu wspominać do jakich scen z udziałem "kwiatu młodzieży polskiej" dochodziło pod ziemią.
Napomknę jedynie, że zwiedzanie odbywa się w dwóch etapach. Najpierw odwiedza się sztolnię "Gertruda" (a raczej jedynie jej ok.500 metrowy odcinek ogólnie udostępniony), następnie zaś wykuty trochę wyżej "Chodnik Śmierci", którego ponoć do dzisiaj nawiedzają ( a jakże)-złotostockie gnomy ;)
Istnieje też możliwość przepłynięcia łódkami zalanego odcinaka "Gertrudy", jednak w okresie wzmożonego ruchu turystycznego szanse na to są niewielkie. Jak się bowiem okazuje, ta atrakcja potrafi być zarezerwowana już z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Kolejnym etapem jest chwilowe opuszczenie podziemi i skierowanie się do Złotego Jaru w pobliże kamieniołomu, gdzie znajduje się wejście do sztolni "Czarnej Górnej", ulokowanej w Górze Sołtysiej.
Tam podczas zwiedzania mamy możliwość zapoznać się z różnymi technikami górniczymi stosowanymi na przestrzeni wieków, oraz podziwiać nieco przereklamowaną moim zdaniem atrakcję tego miejsca, czyli jedyny w Polsce tzw. podziemny wodospad. Wycieczkę kończymy wyjazdem ze sztolni Podziemnym Tramwajem, pomalowanym na jaskrawy pomarańcz i głośnym jak czołg. I w zasadzie to wszystko. Dla amatorów mocniejszych wrażeń istnieje jeszcze ponoć możliwość częściowego zwiedzenia sztolni "Książęcej", gdzie w odpowiednim ubraniu można pobrodzić w wodzie i poprzeciskać się przez wąskie i nieoświetlone odcinki korytarzy.
Czy warto zatem odwiedzić Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota w Złotym Stoku? Myślę że tak, choć my po wszystkim odczuwaliśmy pewien niedosyt. Raz że wpasowaliśmy się w bardzo niefortunny termin, który narzucił nam niezbyt przyjemną formę samego zwiedzania. W sumie mogliśmy się z tym liczyć, wszak miejsce należy przecież do masowo odwiedzanych w sezonie jak i po. Dwa- na każdym kroku czuje się nachalny i bezprecedensowy powiew komerchy i kiczu. I nie myślę tu o ekspozycji stałej w Izbie Pamięci, gdyż ta faktycznie przedstawiona jest atrakcyjnie, schludnie i z dbałością o szczegóły.
Ale już te wszystkie elementy pod ziemią, w postaci jarmarcznych wystrojów, tandetnych figurek, światełek jak z nocnego klubu i kolejki rodem z disneylandu, stwarzają atmosferę jakiegoś groteskowego przedstawienia dla Krystyn i Januszów. To oczywiście tylko nasza opinia, ale porównując to miejsce z podobnymi (kowarskie sztolnie, Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie), widzi się niestety znaczącą różnicę in minus.
Pod ziemią znika kolejna wycieczka...
zatem najpierw wybieramy mniej obleganą Izbę Pamięci
W środku czeka na nas kilka pomieszczeń...
gdzie znajdziemy mnóstwo interesujących eksponatów i pamiątek...
związanych z miastem i tutejszym przemysłem
Są wyroby lokalnej mennicy...
i wiele sprzętów...
związanych z lokalnym górnictwem...
...
...
...
...
choć są też inne pamiątki, oraz przedmioty codziennego użytku...
oraz spore rarytasy, jak ta złotostocka kronika, dedykowana ówczesnemu kanclerzowi- A.Hitlerowi
Salka z wystawą minerałów
...
...
...
Na zewnątrz cykamy fotkę elektrycznej lokomotywie...
i jakiejś pompie...
po czym znikamy w czeluściach sztolni Gertruda
Drewniana obudowa...
i korytarz w stanie surowym
...
Są też odcinki obetonowane i obłożone cegłą
Stare plany wyrobisk
W korytarzach
Samotny wagonik
Planów i schematów ciąg dalszy
...
Był też "skarbiec", który niestety walił kiczem na kilometr z okładem
W nielicznych gablotkach, oprzyrządowanie i narzędzia górnicze
...
Nawet zjeżdżalnie tu zrobili...
oraz jakąś kolekcję tabliczek ostrzegająco- nakazująco- umoralniających
No dobra...przestaję ;)
Po mału wychodzimy
Wylot ulicy Staszica...
i stara willa w pobliżu
Fragment parku linowego Skalisko
Złoty Jar. Widok na kamieniołom na górze Krzyżnik
Stąd już w zasadzie rzut beretem...
do sztolni Czarnej Górnej
Początkowo korytarz wiedzie jednopoziomowo
Później zaś, szybem schodzimy na dół...
i przeciskamy się przez dość wąskie korytarze, które prowadzą nas z kolei...
pod podziemny wodospad (choć mało co tam w ogóle leciało)
Idziemy dalej...
w kierunku korytarza z kolejką
Kanał odwadniający
Tędy dość głośno i w miarę szybko opuszczamy podziemia...
choć szkoda że nie w takich wagonikach. Było by może więcej frajdy :)
Kanał przed sztolniami, którym miał ponoć płynąć Złoty Potok
I jeszcze kolejne wagoniki, tym razem ponad poziomem wzroku
Na deser, coś dla prawdziwych koneserów poszukiwania skarbów oraz adrenaliny:
Oraz skaning 3D w Sztolni Czarnej, przygotowany przez firmę Geocartis:
Niestety masz rację, te kolorowe kamyki w kopalni powalają na kolana.
OdpowiedzUsuń