Część 6 - Dolina Białej Lądeckiej- Rez.Puszcza Śnieżnej Białki- Iwinka- Przełęcz Działowe Siodło- Dział- Przełęcz pod Działem- Travna hora- Palaš- Horska chata Paprsek- Palaš- Dukt nad Spławami- Dolina Białej Lądeckiej- Bielice
Nadszedł czas, by niestety pożegnać ten piękny skrawek wschodnich Sudetów. Oby nie na długo...
Ostatniego dnia wykręciliśmy pętlę, sięgającą południowej części Gór Bialskich, położonych niedaleko czeskiej miejscowości Velke Vrbno (u południowych sąsiadów to oczywiście Rychlebske hory). Zaczęliśmy zielonym szlakiem, który poprowadził nas z Doliny Białej Lądeckiej, aż na sam wierzchołek Iwinki (1076m.n.p.m.). Po drodze natomiast, mieliśmy okazję przejść przez sam środek rezerwatu Puszcza Śnieżnej Białki. O pozostałości dawnej puszczy, oraz bliskich i nieco dalszych okolicach Bielic, traktuje też wpis Jana Wieczorka , którego bloga przy okazji serdecznie wszystkim polecam.
Początkowe zamglenie tego dnia (w nocy przeszła krótka, lecz intensywna burza) szybko zaczęło ustępować i już na początku szlaku przez rezerwat przywitały nas pierwsze przebłyski słońca. Ten odcinek jest naprawdę niesamowity. Przemieszczamy się lekko pod górę niewielką, krętą ścieżką, przy której co chwile mamy okazję podziwiać ostatnie relikty tutejszego starodrzewia. Nie tylko jawory, ale i wiekowe świerki co chwilę przykuwają uwagę i każą choć na moment pochylić się nad wspaniałością Natury. Po jakimś czasie docieramy do granicy i skromną ścieżynką odbijamy w bok. Czeka nas teraz swobodna i raczej niewymagająca wędrówka granicznym grzbietem w stronę wzniesienia Dział (1028m.n.p.m.). Ten odcinek nie obfituje w specjalne widoki, na które trzeba jeszcze trochę poczekać. Pierwsze z nich na dobre pojawiają się dopiero za Przełęczą pod Działem, kiedy to szlak graniczny zbacza bardziej na wschód. Przy podejściu pod zbocza Postawnej (1117m.n.p.m.) oraz Travnej hory (1125m.n.p.m.), z czasem ładnie pokazuje się część Masywu Śnieżnika, a niekiedy fragmenty Jesioników. Granicę na dobre przekraczamy na zboczach Travnej hory, początkowo korzystając z czeskiego szlaku dla narciarzy biegowych. Podchodzimy nim niemalże pod sam wierzchołek, po czym odbijamy w stronę szlaku zielonego, którym schodzimy w kierunku rozdroża przy Cisarskej boudzie. Tutaj rozpoczynamy trawers dość szeroką drogą, prowadzącą bezpośrednio na Palaš (1021m.n.p.m.), z którego to kierujemy się asfaltem w stronę znanej nie tylko w całych Rychlebskych horach- Chaty Paprsek.
O samej chacie i jej historii możemy poczytać tutaj
Ponieważ to niedziela, zatem trafiamy na znaczny ścisk i gwar. Ludzi sporo i w środku i na zewnątrz, ale cierpliwie ustawiamy się w kolejce, by skosztować legendarnych już jagodowych knedlików. I jak się okazuje, jesteśmy jednymi z ostatnich, którzy je otrzymują! :)
Po tym sycącym daniu, siadamy sobie na ławeczce przed schroniskiem i oddajemy się podziwianiu rozległej panoramy Jesioników. Pogoda dopisuje, zatem można liczyć na ładne i dość obszerne widoki. Odpoczywamy i kontemplujemy, stając się po chwili obiektem zainteresowania wielkiego i przyjaznego nowofundlanda, który wkrótce ogałaca Izę z całego pudełka herbatników, oraz domaga się notorycznych pieszczot. Cóż, coś musi w końcu mieć od życia, za to stałe i męczące stróżowanie ;)
Po przeszło pół godzinie błogiego leniuchowania, żegnamy się wreszcie z sympatyczną psiną oraz widokami na Jesioniki i ruszamy w drogę powrotną. Kawałek wracamy asfaltem, a następnie korzystamy ze skrótu, który wiedzie ze zboczy Pałasza prosto do szlaku granicznego, którym to szliśmy w przeciwną stronę. Wracamy tak jakiś czas i schodząc ze szczytu Dział, odbijamy w dół, kierując się na znaną nam już Drogę Nad Spławami. I podobnie jak dwa dni wcześniej, odwiedzamy po drodze umiejscowioną tu ładną wiatkę, po czym tak samo jak rano, zielonym szlakiem schodzimy w dolinę, kierując się do Bielic.
Pierwsze podejście |
Na szlaku zielonym. Początkowo błotniście... |
później już bez utrudnień |
U granic rezerwatu |
Podejście stokami Iwinki |
W rezerwacie |
Starodrzewie jaworowe... |
choć już nieliczne, wciąż robi wrażenie |
Polana. Kiedyś znajdował się tutaj schron turystyczny |
Mijamy powalone pnie, o wcale nielichej średnicy |
Są też stare świerki |
Wkrótce osiągamy graniczną ścieżkę |
Ograniczone widoki w stronę Masywu Śnieżnika |
Na szlaku |
Niebo robi się bardzo fotogeniczne :) |
Rozlewiska po nocnych opadach |
I ponownie: Masyw Śnieżnika |
Granicą |
Jesioniki też jeszcze zasnute chmurami |
A w około jak zwykle- morze jagodzin |
Czeska strona Sudetów Wschodnich |
Król Ziemi Kłodzkiej, pod lekką pierzyną |
Niewielkie podejście pod Travną hore |
Przekraczamy granicę |
Początkowo walimy na skróty aż osiągamy... |
czeski szlak zielony |
Widok na kulminacje Smrk i okolicę Przełęczy Trzech Granic |
Znów opuszczamy szlak idąc na czuja |
Wierzchołek Travnej hory. Po prawej złamany słupek triangulacyjny... |
a w jego pobliżu dawny słupek graniczny. Kiedyś granica biegła nieco bardziej na południe |
Po kilkunastu minutach wracamy na szlak zielony... |
rozpoczynając zejście z ładnymi widokami na Jesioniki |
Ładnie stąd widać Masyw Keprnika (czes.Keprnicka hornatina) |
Docieramy do szlaku czerwonego i od południa rozpoczynamy trawers Travnej hory... |
z którego momentami znów pięknie widać czeskie Sudety (głównie Králický Sněžník) |
Osiągamy płaską wierzchowinę Pałasza |
I po krótkim asfaltowym odcinku meldujemy się koło Chaty Paprsek. A tu- weekendowy tłok |
Są nawet turyści z arami. Ciekawe czy klęły po czesku ;) |
W środku znajdujemy w miarę przestronny kącik, czekając na danie główne |
Wybaczcie byle jaką jakość, ale musiałem wstawić te pyszności ;) |
Po obiedzie wychodzimy przed schronisko, siadając na skromnej ławeczce |
Budynek sąsiedni. Tu chyba też można wynająć pokoje |
Wkrótce odwiedza nas nowy gatunek: rychlebsky niedźwiedź ;) |
Nie dość że łasuch, to jeszcze okropny pieszczoch :) |
Z ławeczki znów podziwiamy Jesioniki |
... |
Teren z drugiej strony. Jest tu mini plac zabaw... |
oraz kapliczka św. Krzysztofa |
Obok schroniska funkcjonuje wyciąg, łączący je z miejscowością Velké Vrbno |
Wracamy korzystając ze skrótu narciarskiego z Pałasza w stronę granicy |
Na szlaku granicznym. Znów mijamy Dział (w przeciwną stronę jakoś nie dostrzegliśmy tabliczki)... |
i odbijamy w prawo, na kolejny szlak dla narciarzy biegowych |
Krótkie dojście... |
i po raz kolejny jesteśmy na Dukcie Nad Spławami |
Rozpoczynamy ostatnie tego dnia zejście |
Momentami znów błoto. Przed nami rowerzyści, którzy chwilowo utknęli w grząskim gruncie |
Widoki na Pasieczną i jej skałki |
Imponujący świerk, zaraz przy Białej Lądeckiej |
W Dolinie Białej Lądeckiej |
... |
W Bielicach |
Polecam zajrzeć:
-Pudelek w Rudawach Janowickich:
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/2017/08/zatancz-ze-mna-na-polanie-rudawy.html
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/2017/08/zatancz-ze-mna-na-polanie-rudawskie.html
oraz Sudeciarz na szlakach Gór Kamiennych i Wałbrzyskich:
http://sudeckieprzechadzki.blogspot.com/2017/05/przez-borowa-do-rybnicy-i-jeszcze-dalej.html
Ale mi narobiłeś "smaka" na Bialskie czy Złote. Ciche, bezludne miejsca, jak już się kogoś spotka na szlaku to autentyczny miłośnik górskich wędrówek. Tegoroczny urlop spędziłem w Tatrach i mam już dość ścisku, wrzawy i opłat dosłownie za wszystko. Za szczyt bezwstydności uważam posadzenie pani z kasą przed cmentarzem na Pęksowym Brzyzku, jakby nie można było datków zbierać do puszek.
OdpowiedzUsuńDlatego ja w Tatry nie jeżdżę. Zresztą, choć dla niektórych zabrzmi to jak bluźnierstwo, ja Sudety wolę po tysiąckroć :) To mój wybór i moja miłość, z której nie muszę się nikomu tłumaczyć ;)
UsuńZresztą co by nie mówić, jeśli akurat chodzi o różnorodność fauny, flory, form przyrody nieożywionej i krajobrazu, to Sudety są ewenementem na skalę europejską, z którą może konkurować co najwyżej Kraina Rudaw (położona po sąsiedzku), i jeszcze Karpaty Południowe (rumuńskie).
Zaś co się tyczy tych przytoczonych przez Ciebie kuriozów, to niestety z analogicznych powodów, z bólem serca omijam od jakiegoś czasu Karkonosze. Uwielbiam to pasmo, ale niestety z roku na rok robi się tam coraz gorzej. Jest to dla mnie irytujące tym bardziej, że tam właśnie stawiałem swoje pierwsze kroki podczas sudeckich wędrówek w drugiej połowie lat 90. Gdy porównam sobie tamte chwile i współczesność to, jak to się mówi, scyzoryk sam się w kieszeni otwiera... :(
Pozdrówka