niedziela, 26 maja 2013

Łagiewniki...na szybkiego

Dziś postanowiliśmy wyskoczyć do Łagiewnik. Pogoda się poprawiła, więc siedzenie w domu było by czystą profanacją takiego dnia. Ustaliliśmy trasę, spakowaliśmy plecaki i już podążaliśmy autobusem na peryferie miasta. Marsz zaczęliśmy około 9:30, toteż na szlakach mogliśmy cieszyć się nieskrępowaną ciszą, przerywaną jedynie entuzjastycznym śpiewem ptactwa. Najpierw odwiedziliśmy północną część lasu zwaną Skotniki, gdzie malowniczo w krajobraz wpasowało się kilka wzniesień, z najwyższą Kamienną Górą (aż 255m.n.p.m ;)). Następnie skierowaliśmy się w stronę centralną, by przez tzw. Park Wanny, dotrzeć do największego uroczyska czyli rezerwatu "Las Łagiewnicki". Stąd już prostą drogą doszliśmy do znanego ośrodka wypoczynkowego Arturówek. Tu odpoczęliśmy relaksując się w cieniu wyniosłych topól i oglądając buszujące na stawach kaczki. Potem, już w drodze powrotnej, otarliśmy się o cześć lasu zwaną Smolarnia. Spacer zakończyliśmy zaś w miejscu "kultowym", czyli przy zabytkowych kapliczkach św. Rocha i Antoniego.

Reasumując- kolejny udany spacer przy akompaniamencie bardzo przyjemnej pogody. Słońce na zmianę z niewielkim zachmurzeniem i prawdziwie wiosenny, orzeźwiający wiaterek dawał dużą przyjemność z wędrowania. Na szlakach mały ruch (oprócz Arturówka), zatem świetna okazja do odetchnięcia leśnym powietrzem i zrelaksowania się na łonie natury. Do tego wszystkiego miałem możliwość, aby przeprowadzić kolejny (ostatni) sprawdzian w terenie swoich nowych bucików w góry. Już za tydzień będą ze mną na karkonoskich szlakach i myślę że...nie zawiodą :)
A łagiewnicki rezerwat (w którym byliśmy po raz pierwszy) na prawdę jest wart odwiedzenia. Niektóre klimaty, niemalże żywcem wyjęte z "poważnej" puszczy. ;)

Pierwsze rozdroże w części Skotniki

Zejście z Ruskiej Góry (choć na górę nie wygląda)


Niektóre gatunki drzew wyraznie mają się ku sobie


Jeden z wielu kopców Rudnic


Jeden z łagiewnickich "wałów"


I coraz liczniejsze tu "pagóry"


Ot taka osobliwa narośl


I kolejny przedstawiciel flory


Omszali i nieruchomi mieszkańcy Łagiewnik


Tymczasowe schronienie jakiegoś survivalowca bądź...samotnika


Wchodzimy do rezerwatu...


I od razu robi się jakoś bardziej tajemniczo


A i ścieżki stają się prawie mikroskopijne


Jeden z wiekowych dębów


W tej części (najstarszej) lasu jest ich na prawdę sporo

 Jeden ze stawów na Arturówku


I kolejny, który w sezonie często robi za... kąpielisko


Ich najpospolitsi skrzydlaci użytkownicy


Grzybki też były


Kolejna osobliwość łagiewnickiego lasu


I coś a la dżungla


Pnie dębów w Smolarni...

I korona jednego z nich


I znów "wały"


Niczym "kurza stopka" ;)


Kolejny strumyczek (choć już nie tak przejrzysty)


I meta. Kapliczki św. Rocha (bliżej) i św. Antoniego






 




















 
    

6 komentarzy:

  1. Las Łagiewnicki stał się wręcz balsamem na moją duszę. Jedyny skrawek prawdziwej dzikiej zieleni pośród tego przebrzydłego miasta, jakim jest Łódź. Kapliczkami jestem zafascynowana.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Miasto nie ma zbytnio czym się pochwalić (choć są różne zdania), ale z kolei jego peryferie i obrzeża obfitują w wiele ciekawych i fajnych miejsc. Dobre chociaż to :)
      Pozdrawiam także

      Usuń
  2. Bardzo piękne miejsce :)... miejsca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślałem się że będzie Ci się podobać. W końcu nie raz pisałaś że uwielbiasz las :)

      Usuń
    2. To prawda... Jakoś w tym rozgardiaszu drzewnym znajduję swój własny porządek. I świata :).

      Usuń
  3. Piękne zdjęcia, cudowne widoki, lubię takie leśne klimaty:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń