sobota, 28 września 2013

Karkonosze / Izery 2013



Cześć 6 - Góry Izerskie - Grzbiet Kamienicki

Jak wspomniałem podczas poprzedniego wpisu, Grzbiet Kamienicki wraz z Wysokim, należy do typowo "naszej" części Gór Izerskich. Graniczy od północy z nie mniej fascynującym obszarem, za jaki powszechnie uważa się Pogórze Izerskie, od wschodu z Kotliną Jeleniogórską, od południowego wschodu z Karkonoszami, a z samym Grzbietem Wysokim- od południa i zachodu.
Jego najwyższą kulminacją jest Kamienica (973m.n.p.m), położona w środkowej części grzbietu.
Co do budowy geologicznej, to mamy tu oczywiście skały metamorficzne, czyli wszelkiego rodzaju gnejsy, a także łupki łyszczykowe, odmiany granitu a z rzadka- bazaltu.

Poznawanie grzbietu, postanowiliśmy zacząć od wschodu. Wystartowaliśmy z Bobrowych Skał, by przez Babią Przełęcz i Kozią Szyję dotrzeć do części środkowej, osiągnąć Świerkowiec i później Rozdroże Izerskie. Plan wykonaliśmy, choć przy samym końcu srodze walczyliśmy z żywiołem (o czym później).
Same Bobrowe Skały (Bibersteine)- choć dziś prawie zapomniane, były niegdyś naczelną atrakcją wschodniej części Gór Izerskich. Działało tu schronisko, gospoda, a rozległe widoki podziwiać było można z drewnianej wieży widokowej. Metalowe schodki i resztki barierek widoczne dziś, to już całkowicie powojenna historia.
http://dolny-slask.org.pl/529945,Piechowice,Bobrowe_Skaly.html

Co można by jeszcze napisać o Grzbiecie Kamienickim, z perspektywy plecakowego łaziora? Ano przede wszystkim to, że mamy bezspornie do czynienia z obszarem jeszcze bardziej "dzikim" niż np. Grzbiet Wysoki czy Stary. Szczerze mówiąc podobny klimat czułem lata temu, gdy przemieszczałem się czeską stroną Izerskich, a dokładnie szlakiem idącym przez Vlassky Hreben (choć diabli wiedzą, jak jest tam obecnie).
Ale w rzeczy samej w wielu częściach tych gór jeszcze nie byłem, a biorąc pod uwagę ich rozpiętość i różnorodność, zapewne klimatów "kamienickich" jest pod dostatkiem :)
A na Grzbiecie Kamienickim przede wszystkim przywita nas spokój, cisza i znikome resztki cywilizacji. Spotkanie turysty na szlakach graniczy z cudem, a fauna i flora potrafi niejednokrotnie miło zaskoczyć. Rozczarował mnie jedynie odcinek między Babią Przełęczą, a południowo- zachodnim krańcem wsi Kopaniec. To co robotnicy leśni uczynili tu z podłożem sprawia, że czujemy się bardziej jak na poligonie, niż na urokliwym szlaku. Cóż...takie rzeczy trudno przeskoczyć ani obejść. Trzeba właśnie- wleźć. I my tak uczyniliśmy, grzebiąc się w błocku przez ładnych parę kilosów. Ale na tym też polega urok górskiej wyrypy ;)
Pod koniec wędrówki ścigaliśmy się z burzą. Jak łatwo się domyśleć, przegraliśmy ową rywalizację i niedaleko samego Rozdroża Izerskiego dało nam ostro (czyt. mokro) popalić. Membrany w kurtkach pracowały na 100%, a i tak wyglądaliśmy jak wyjęci z basenu. Ale nic to. Po jakimś czasie wysychaliśmy w słońcu na Wysokim Kamieniu i humory ponownie dopisywały.

Fajną ciekawostką przy marszu przez ów grzbiet, są ponoć wały kultowe w okolicy wspomnianej wioski- Kopaniec. Napisałem ponoć- bo tak na prawdę wciąż nie wiemy, czy aby na pewno są kultowe i...kiedy powstały.

Historia powstania wałów nie została rozwiązana. Mówi się o pochodzeniu celtyckim, bo Celtowie tereny te przecież zamieszkiwali, bo przypominają celtyckie techniki budowy, bo w promieniu 100 km jest ich święta góra – Ślęża, a miejscowość Zavist w Czechach – kolejne miejsce kultu Celtów, też oddalone jest stąd o 100 km. Celtowie upodobali sobie wszak okrągłe odległości.
Mówi się też o Walonach czy Walończykach, jako budowniczych wałów, na co wskazywałyby znaki walońskie wyryte na kamieniach w tej okolicy.
Wiadomo, że Walończycy wydobywali tutaj kamienie szlachetne i wały są być może pochodzenia górniczego, nie wiadomo jednak do czego mogły służyć. Z tego to powodu pojawia się kolejna hipoteza. Niestety mało barwna.
Wały mogły powstać w czasie panowania księcia Bernarda z pobliskiego Lwówka Śląskiego, który w 1281 roku rozdał włości Joannitom. Joannici porąbali puszczę i rozpoczęli eksploatować bogatą w kruszce ziemię, i to może właśnie oni pobudowali wały.
Joannici, podobnie jak Walończycy, dłubali w kamieniu swoje znaki (krzyże maltańskie), które można spotkać w okolicy. Na rodzimej Malcie Joannici również budowali podobne wały, więc ta hipoteza jest dość prawdopodobna. Jedyna dokumentalna wzmianka o wałach pochodzi z XVII wieku. Przedwojenne dokumenty nie wspominają o nich ani słowem. Wały pozwoliły odsłonić się w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku, ale do dnia dzisiejszego czekają na swojego prawdziwego odkrywcę…

Na marginesie trzeba dodać, że kamienne wały, to temat w Sudetach wręcz niebagatelny. Odnajdziemy je w wielu miejscach, choć chyba żadne popularnością nie dorównują tym ze Ślęży. Czy słusznie? Trudno orzec. Zresztą zdania co do przeznaczenia tych Ślężańskich, też wciąż są podzielone.

 Widok znad Piechowic na Grzbiet Kamienicki

 Poziom Kamiennej wrócił już do normy

 Stary dom w Piechowicach

 Idziemy w kierunku Górzyńca (część Piechowic). Z lewej towarzyszy nam meandrująca Mała Kamienna

 Jeden z zabytkowych domów w Górzyńcu

 Przekraczamy linię Piechowice- Szklarska Poręba, niedaleko stacji Górzyniec. Trwał akurat jej remont

 Nim zagłębiliśmy się w lesie, rzuciliśmy okiem za siebie...

 Oraz w bok, gdzie ładnie prezentował się Grzbiet Wysoki

 Stara buczyna na stoku Małego Ciemniaka

 Szlak zielony prowadzi prosto na Bobrowe Skały

 I wreszcie są i one

 Granitognejsowe skały o mocno spękanej strukturze

 Widoki stąd są imponujące, ale wtedy już nad Karkonoszami zaczęły mocno wypiętrzać się Cumulusy

 Metalowe barierki i słupki mocno nadgryzione znakiem czasu

 Fotka z brzozą i skałą w tle...

 Oraz na tle skalnego "cypla"

 Na placyku przed skałami jest miejsce, by fajnie poimprezować. My nie mieliśmy jednak czasu ;)

 Kamienne wały nieopodal Bobrowych Skał

 I rozpoczynamy marsz Grzbietem Kamienickim

 Szlak mimo skąpych walorów widokowych, zapewnia spokój i możliwość podziwiania nieskalanej natury

 Domek przy Babiej Przełęczy, z wyraznie widocznym przesłaniem

 Za wspomnianą przełęczą zaczyna robić się grząsko

 Szlak "pokaleczony" jest śladami gąsienic i opon

 Po paru kilometrach jest jeszcze gorzej

 Nie ma zmiłuj...

 Takie błotne podłoże, towarzyszy nam prawie do samego Kopańca

 Wały kamienne w południowej części wsi Kopaniec

 Widok z Kopańca w stronę Pogórza Izerskiego

 Szlak do Koziej Szyi wiedzie krótkim odcinkiem asfaltu

 Blisko wierzchołka szczytu Kopań, znajduje się taki fajny wiatko- paśnik. Tu mieliśmy zamiar przeczekać burzę, która już deptała nam po piętach, jednak ostatecznie ruszyliśmy dalej

 Okolica kulminacji- Gaik. Zaczęło kropić, więc profilaktycznie nałożyliśmy "skafandry" ;)

 Jastrzębiec pokonaliśmy przy wzmożonym akompaniamencie grzmotów

 Stary buk na stoku Jastrzębca

Dojście do drogi trawersującej Świerkowiec. Po ok. 5min. zaczęła się wzmożona ulewa, która nie odpuściła do samego Rozdroża Izerskiego.

I na koniec jedno z ostatnich ujęć "Leśnej Chaty" na Rozdrożu Izerskim. Mimo że nie my cyknęliśmy tę fotkę (lało jak z cebra), to wtedy jeszcze dawne schronisko wyglądało tak, jak na zdjęciu. I tak dobił mnie jej stan, tym bardziej, że gdy ostatni raz tu przechodziłem budynek miał jeszcze większość okien nie zabitych dechami.

 W takim stanie widzieliśmy po raz ostatni "Leśną Chatę"...

Szczerze mówiąc mając wtedy przed oczami ten smutny widok, łudziłem się jeszcze, że może stanie się cud i ktoś w dawnym Ludwigsbaude dostrzeże potencjał i zrobi wszystko, by ów budynek ocalić.
Niestety, właściciele pewnej firmy stwierdzili, że...nic tu po nim. Teraz po rozbiórce i uporządkowaniu terenu, zacznie się szukanie inwestora, który rzekomo ma wyłożyć pieniądze na nową inwestycję w tym miejscu. Nową, czyli jaką?
Kolejny koszmarny dinopark, których w Sudetach już od groma, czy może jakiś ekstra kulaszczy (jak to teraz młodzież powiada) hotel, o gabarytach i uroku Labskiej Boudy? Zresztą nie ma to już znaczenia. Kolejny przykład wspaniałej architektury sudeckiej i tak poszedł do piachu. A potem co poniektórzy są zdziwieni, że ludzie wolą pojechać do Czech i tam podziwiać starannie odrestaurowane i błyszczące obiekty.

 A już miesiąc później...po budynku pozostało tylko wspomnienie :(

Zdjęcia z czasów świetności Ludwigsbaude:
http://dolny-slask.org.pl/521524,Rozdroze_Izerskie,Schronisko_na_Rozdrozu_Izerskim_nieistniejace_Lesna_Chata.html


P.S. Najprawdopodobniej w poniedziałek, wyskoczę na kilka dni w Sudety. Tym razem środkowe. Relacje oczywiście przewiduje. :)


Źródło cytatu:
http://www.travelpolska.pl/ 
Dwa ostatnie zdjęcia z serwisu:
http://sudety.it/  


c.d.n.
 


       




 
    

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajna wyprawa :)
    Nie wiedziałam, że "Leśna Chata" na Rozdrożu Izerskim jest aż w tak złym stanie. Ostatni raz byłam tam rok temu i nie przypominam sobie, żeby dach był zawalony :(

    A ja właśnie spędzam ostatni dzień w moich ukochanych Karkonoszach, a potem już tylko szara, zimna Łódź. Ech.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie doczytałaś do końca. NIE MA już "Leśnej Chaty". Rozwalili ją w połowie lipca.

      Usuń
    2. Ach! Faktycznie! To się nazywa czytanie bez zrozumienia - nie dotarło do mnie, że "po rozbiórce". No i zdjęcie. Smutno.

      Usuń
  2. W Czechach taka miejscówka miałby rację bytu i masę turystów na rowerach czy biegówkach... U nas niestety :(

    A wyprawa świetna !!!
    Podziwiam szczerze ten zapał i fascynację regionem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Masz rację. Czesi w większości potrafią docenić tego typu infrastrukturę. Szczególnie zabytkową. U nas dla "urzędniczej machiny sprawiedliwości" to tylko zbytek i kolejna rzecz, w którą trzeba inwestować. Ale że taka inwestycja może się wkrótce zwrócić i to przynajmniej kilkukrotnie żaden "geniusz" już pod uwagę nie bierze. Oto Polska właśnie...

      Usuń