czwartek, 7 listopada 2013

Globalne ogłupienie trwa



Od pewnego czasu dość niemrawo (ale jednak) docierają do nas informacje od klimatologów i badaczy którzy przyznają, że przynajmniej od kilku ładnych lat zaczynamy mieć do czynienia ze stopniowym oziębianiem się klimatu (analiza powierzchni Morza Grenlandzkiego, zaburzenie Golfsztromu). Owym opiniom towarzyszy też szereg zjawisk, jak chronicznie powtarzające się i zaskakujące swoją ostrością i długością zimy.
Niemniej jednak, fanatycy globalnego ocieplenia i ich polityka dążąca do "zjednoczenia świata" trwa w najlepsze. Nie tak dawno, sekretarz generalny OECD- Angel Gurria stwierdził, że świat koniecznie musi wyeliminować emisję CO2 ze spalania paliw kopalnych do drugiej połowy tego wieku, co w konsekwencji doprowadzi do nałożenia ogromnego podatku na węgiel, ropę i gaz.
Jest to jakby nie patrzeć etap wdrożenia nowego globalnego trendu, mającego na celu kontrolę zasobów energetycznych, wodnych, technologicznych i w dalszym wymiarze- żywności. Ów reżim uderzy bezpośrednio w odbiorców energii (czyli społeczeństwa) i spowoduje drastyczny wzrost cen. Zakłada się że w samej Europie zachodniej wzrosną one od 2 do 5 razy, a w USA już od 3 do 7.

Niebawem, bo już między 11 a 22 listopada, odbędzie się pod naszym nosem (w Warszawie) globalne forum poświęcone światowej polityce klimatycznej- COP 19/ CMP 9. Owej konferencji mają towarzyszyć sympozja naukowe i imprezy kulturalne. A spodziewać się po tym wszystkim możemy jednego. Głośnego szumu, lamentu, dramatycznych przemówień "ekspertów" i powoływania się na sobie tylko znane źródła. Przy jednoczesnym opluwaniu "heretyków" i ich "szatańskiego spisku", negującego wpływ człowieka na CO2. Cały ten szum, pomoże zapewne w zawieraniu pierwszych umów i porozumień, dotyczących wyceny kapitału naturalnego. Jeśli zaś owe umowy zostaną wdrożone, pogłębi się w sposób znaczący kryzys zachodniej gospodarki i otworzy drogę do wprowadzenia systemu o znanym już scenariuszu.
Jaki to będzie scenariusz?  Oczywiście znajomy: "Problem- Eskalacja- Rozwiązanie". Widać już nawet, że żadna ze stron nie jest zainteresowana autorytatywną wypowiedzią naukowców. Jak stwierdziła ostatnio Connie Hedegaard (europejska komisarz ds. klimatu):

“Niezależnie od tego, czy naukowcy są w błędzie w sprawie globalnego ocieplenia, Unia Europejska realizuje odpowiednią politykę energetyczną, nawet jeśli prowadzi ona do wyższych cen".

Zatem po co to mydlenie oczu i powoływanie się na rzekome badania naukowców, skoro rząd w Brukseli i tak realizuje politykę Klubu Rzymskiego? Prowadzi ona do jawnego wywołania i utrzymania kryzysu, co w konsekwencji ma wymiar daleko idący, czyli globalną kontrolę na płaszczyźnie społecznej, ekonomicznej, demograficznej i technologicznej.

 Plakat warszawskiego szczytu COP19 / CMP9

Tym samym doskonale widzimy, jak na naszych oczach rozgrywa się proces wciągnięcia wielu ludzi w grę, gdzie po raz kolejny każe im się widzieć szklankę "do połowy pustą". Bardzo możliwe też, że niedługo wejdzie w życie scenariusz poważnej katastrofy ekologicznej, po to tylko, by dać znaczący asumpt do realizacji tzw. "zielonej polityki". Za nią zaś stoi coś znacznie bardziej przykrego niż to, czym uraczył nas w swych wizjach G.Orwell.

Sam szwindel globalnego ocieplenia ciekawie ilustruje poniższy film. Warto obejrzeć:



P.S I jeszcze jedno. Pod koniec filmu zarysowany jest wyraznie "problem afrykański". Na jego przykładzie widzimy całą perfidię systemu "Wielkiego Brata", który przez dziesięciolecia bezlitośnie eksploatował "czarny ląd" nie dając żadnej alternatywy jej mieszkańcom (vide- Nigeria), a dziś zabrania im korzystania z paliw kopalnych (oczywiście pod pozorem- a jakże!- niebezpieczeństwa globalnego ocieplenia) i każe inwestować w...panele słoneczne. Oczywiście ma to na celu pozostawienie Afryki w "stanie zawieszenia", który oznacza dalsze poddaństwo wobec systemu, zadłużanie się i zastój przemysłowo- technologiczny.

Wiele lat temu Nelson Mandela powiedział: "Dajcie Afrykanom wolną rękę, a sami znajdą najlepsze rozwiązanie".
Niestety...dla możnych tego świata, taki układ jest nie do zaakceptowania. I wymyślą jeszcze niejedną bajkę i humbuga, przy którym "globalne ocieplenie" może być tylko niewinnym żartem. Zaś ludzie, po raz kolejny łykną to bez mrugnięcia okiem.

Choć...chciałbym się mylić.  


Żródło cytatu i zdjęć: http://www.prisonplanet.pl/    
    

11 komentarzy:

  1. Mandeli się coś pokręciło: dajcie wolność Afrykańczykom, a sami się pozabijają - vide Rwanda, Kongo, Zair, Somalia...
    Globalne ocieplenie jest faktem, czy sobie tego życzymy, czy nie. A szaleńców ratuje się wbrew ich woli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam najpierw zasięgnąć informacji odnośnie działalności amerykańskich koncernów w Afryce i dopiero oceniać. W książce "Wyznania ekonomisty od brudnej roboty" Johna Perkinsa jest to wyjaśnione nader jasno. Potem można dopiero dociekać, dlaczego (i z czyjej inicjatywy) Afrykanie się zabijają.

      Jak do tej pory nie ma absolutnie ŻADNYCH faktów przemawiających za globalnym ociepleniem. Są jedynie skrawki niepotwierdzonych informacji, do których dorabia się sprawnie chwytliwe historyjki. Christopher Monckton zadał sobie sporo trudu, by pokazać na jakich zasadach to działa i jak preparuje oraz przeinacza się fakty.
      Wystarczy zatem odrobina zdrowego rozsądku. A że niewielu go dziś posiada...

      Usuń
    2. Ano fakt - niewielu...
      Faktów na istnienie EGO jest dostatecznie dużo, tylko trzeba je dostrzegać. Jak się na nie zamyka oczy i udaje, że się ich nie widzi, to jest oczywistym, że nie będzie ŻADNYCH. Istnieją fakty klimatologiczne i biologiczne, które są faktami potwierdzonymi i sprawdzalnymi. Naukowo potwierdzonymi. A co do historyjek, to są one dorabiane przez tych, którzy mają swój interes w ekspansji EGO. W końcu walka z nim bije w ich biznes, więc będą mieszać ludziom w głowach po to, by wycisnąć jeszcze co się da z tego, co zrobiliśmy z tą planetą i jej biosferą.

      Usuń
    3. Tyle że przypomnę raz jeszcze- to nie są żadne miarodajne fakty. Nasza planeta w swoich dziejach miała już wielokrotnie okresy wzrostów, jak i spadków temperatury. I to w okresach, kiedy żyjący tu człowiek nie miał ŻADNYCH fizycznych możliwości by wpływać na to swoim działaniem (słynny wzrost temperatur w Średniowieczu). Dziś zresztą, kiedy hipoteza Gai staje się potwierdzalna, nikogo to nie dziwi. Ziemia- jako żyjąca istota podlega wpływom zewnętrznym (głównie za sprawą Słońca) i w ten sposób kształtuje swoje biopole. I oczywiście jest to zjawisko cykliczne.
      Już nie będę nadmieniał o tym(odsyłam do np. Moncktona), że w okresie wzmożonej industrializacji mieliśmy wręcz do czynienia ze zjawiskiem przeciwnym. I w dalszym ciągu zresztą mamy, czego dowodem jest chociażby WZRASTAJĄCA powłoka lodowa w obrębie Grenlandii.
      Jednakże Wielka Polityka rządzi się swoimi prawami i w czasach masowego ogłupiania i manipulowania masami ludzkimi (nota bene polecam film- "Zasoby ludzkie-Inżynieria Społeczna"), wszystko opiera się kłamstwie i walce z częstokroć wyimaginowanym wrogiem (jak na powyższym obrazku). W imię czego? Już o tym pisałem. W imię KONTROLI.
      Wszystkiego i na każdym szczeblu.

      Usuń
    4. Hmmm.... rzecz w tym, że fakty są niestety miarodajne, no chyba że ktoś nie chce ich przyjąć do wiadomości.
      Fakty geologiczne to jeszcze nie wszystko, bo postawię przewrotne pytanie: czy jesteśmy pierwszymi istotami rozumnymi na tej planecie? Czy jesteśmy pierwszą wysoko rozwiniętą cywilizacją? Owszem - były okresy wielkich chłodów i wielkiego gorąca, ale te zmiany trwały całe tysiąclecia czy nawet milionolatki, a nie - jak ostatnio - tylko dziesięciolecia! EGO wpisuje się także w hipotezę Gai i nie ma żadnej sprzeczności. Gaja postąpi z nami jak pies z pchłami - otrząśnie się z nas i naszych tworów i wróci do stanu pierwotnego - tzn. do polepszenia się JEJ zdrowia, ale już bez nas. Nieprawdą jest, że człowiek w Średniowieczu nie miał wpływu na klimat - powiększanie obszarów rolnych, wprowadzanie monokultur i wyrąb lasów miał ważki wpływ na klimat. Za to potem była Mała Epoka Lodowcowa, która stała się naturalną konsekwencją tego pierwszego EGO. Nas czeka to samo, tylko w większej skali.
      Zgadzam się z Tobą w jednym - Wielka Polityka rządzi się swymi prawami i ogłupia ludzi, ma ludzi za nic - co widać na co dzień choćby w naszym Sejmie. Lepiej się zastanówmy, czy biopole gai nie wpływa na nas tak, byśmy działali destrukcyjnie sami na siebie i tym samym się sami zdezintegrowali? Genialna pułapka zastawiona przez Naturę na Rozum w celu utrzymania równowagi w homeostatycznym Wszechświecie? Nad tym się warto zastanowić... Pozdrawiam!

      Usuń
    5. W zasadzie moglibyśmy tak w nieskończoność ciągnąć te dysputy i przekonywać się do swoich racji. Mamy odmienne poglądy na tę sprawę, choć faktycznie w niektórych kwestach zgadzamy się ze sobą.
      Nie ma więc sensu dalej przekonywać się o tym czy o tamtym i zastanawiać, czy ingerencja człowieka w wiekach średnich była bardziej znacząca niż ta z "rewolucji przemysłowej".
      Dla mnie to sprawa jednoznaczna ale...zostawmy to.

      Z kolei co do "wpływu Gai", przypomniał mi się ciekawy artykuł którego czytałem kiedyś w "Czwartym Wymiarze". Nie pamiętam niestety autora i tytułu, ale przedstawiona tam została koncepcja jakiegoś rosyjskiego biologa, który zakładał właśnie "destrukcyjne działanie biopola Ziemi". Z tym że destrukcja jest akurat złym słowem. Chodziło o dostosowanie się. Czyli najprościej mówiąc: przetrwać mogą tylko jednostki, zespolone lub podlegające właśnie procesowi zespolenia z energią Gai. Wszystkie inne byty z czasem miałyby ulec stopniowej destrukcji (choroby, wypadki, wojny itd. itp.).
      Dość śmiała koncepcja ale czy rzeczywiście fantastyczna?
      Wydaje mi się, że nasze organizmy (choć mocno złożone) podlegają w tej rzeczywistości wielu prawom, o których jeszcze nie mamy zbytniego pojęcia. Maksyma starożytnych "jak na górze tak i na dole" wydaje się mówić dokładnie o tym.
      Inną jeszcze sprawą pozostaje fakt, iż raczej nie żyjemy na tej planecie sami. A to rodzi wiele następnych spekulacji, co do naszego pochodzenia, egzystencji i celu, do którego podążamy (jeśli takowy istnieje).

      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Myślę, że odpowiedź nam wszystkim dają ostatnie wydarzenia na Filipinach. Gaja istnieje i pokazuje nam swoją potęgę.

      Usuń
    8. Oczywiście że istnieje, a w Jej potęgę nigdy nie wątpiłem i nie wątpię.

      Usuń
  2. Nie wątpię w to, że nie wątpisz. A teraz zobacz, do czego doprowadziła nas nasza bezrozumna działalność. Równowaga na tej planecie jest bardzo krucha i chwiejna, i ilość CO2 i metanu, którą produkujemy jest w stanie ją naruszyć, i narusza, bo oceany grzeją się coraz bardziej. To jest mechanizm samonapędzający się, który już raz zadziałał. A teraz zamiast przelewać z pustego w próżne radzę się zastanowić nad jednym - bardzo ciekawym - problemem, a mianowicie: na Ziemi grozi nam EGO. Na Wenus mamy EGO w jego ekstremalnej postaci - co nie musi dziwić, jest o 0,3 UA bliżej Słońca niż Ziemia. Jej średnie temperatury powinny być jakieś 20*C wyższe, niż na Ziemi. No i Mars, na którym też widać ślady EGO, mimo tego, że znajduje się on w odległości 1,53 AU. Ciekawe byłoby znaleźć odpowiedź na pytanie: co spowodowało EGO na Marsie? Czy tylko niska grawitacja i silna działalność wulkaniczna tamecznych wulkanów tarczowych? Czy los Marsa nie stanowi ostrzeżenia dla Ziemi? Warto byłoby się nad tym zastanowić...

    OdpowiedzUsuń