Część 4- Teplice- skalne miasto
Skupmy się teraz na drugim (i większym) ze słynnych czeskich skalnych miast, którego turystyczna "kariera" rozpoczęła się nieco później. A wszystko dlatego, że najbardziej efektowne partie tego systemu skał przez długi czas pozostawały trudno dostępne. Do ich stopniowej penetracji przyczynił się dopiero wielki pożar lasu, który wybuchł tu w 1824 roku. Jednak ścieżki typowo turystyczne powstały jeszcze później, bo w trzeciej ćwierci XIX w.
Trasa zwiedzania jest dłuższa niż w adrszpaskim skalnym mieście, i obejmuje szlak niebieski oraz zielony. Nam udało się całkowicie spenetrować ten pierwszy, wraz z niewielkim ułamkiem zielonego w okolicy Louky na Záboří. Niestety czasu już brakło na całościowe przejście zielonego szlaku na odcinku od dolnych Teplic, aż po wzniesienie Čáp. Prowadzi on również przez niezwykle ciekawe formacje skalne, mając do zaoferowania wiele nietuzinkowych miejsc, również widokowych. Dlatego też postanowiliśmy zajrzeć tu w niedalekiej przyszłości i nadrobić zaległości :)
Teraz natomiast odbyliśmy wycieczkę trasą główną, wraz z pętlą przez słynny Sybir i powrót niebieskim szlakiem z wylotem w Wilczym Wąwozie (szlak żółty), który jest nota bene łącznikiem dwóch skalnych miast.
Teplicke Skały na pocztówce z lat 20. XX w. |
Czym zaskakuje Teplickie skalne miasto? Przede wszystkim rozpiętością. Ma również do zaoferowania więcej przestrzeni niż sąsiednie, zaś same skały tworzą częstsze niż tam zbite, skalne mury, ciągnące się na przestrzeni setek metrów, a osiągające wysokość kilkudziesięciu (Chrámové i Martinské Steny). To robi ogromne wrażenie. Zresztą w ogóle podobało się nam tu bardziej, gdyż ludzi na szlaku mniej, a sama trasa (szczególnie w drugiej części), wiedzie przez tereny zdecydowanie bardziej "dziewicze". Spotkamy tu zatem większą różnorodność terenową, pokonując na przemian wąskie kaniony, a niebawem ciekawe, odkryte miejsca, z których rozpościerają się piękne i obszerne widoki na całe zgrupowania skał. Na szlaku mamy wiele przeróżnych formacji skalnych, specjalnie nazwanych i opatrzonych stosownymi tabliczkami. Na uwagę zasługują pozostałości zamku Střmen, usytuowanego na wysokiej i niedostępnej skale, zbudowanego prawdopodobnie w drugiej połowie XIII w. z inicjatywy rodu ze Skalicy. Warto tu wejść na specjalnie wybudowane platformy schodkowe, by dostać się w jego najwyższe partie, skąd rozpościerają się naprawdę imponujące widoki.
Kolejnymi godnymi uwagi miejscami są Wielki i Mały Plac Świątynny, okolice skały Kastelan, skąd chyba najładniej widać wspomniane wcześniej, olbrzymie Chrámové i Martinské skały, oraz słynny Sybir, będący najwęższym z kanionów Teplickich skał. Ale w istocie co chwilę napotykamy na trasie coś fascynującego i na długo zapadającego w pamięć.
W to miejsce po prostu trzeba przyjechać. Pochodzić wśród skał, z bliska zobaczyć ich strukturę, dotknąć jej i uświadomić sobie złożoność procesu, jaki na to wpłynął. I zrozumieć jaki to wielki dar, móc cieszyć się tak monumentalnym i jednocześnie wysublimowanym darem Natury.
Początek szlaku niebieskiego |
W zasięgu wzroku pojawiają się pierwsze skały |
Jeszcze jeden zakręt i... |
naszym oczom ukazuje się industrialna infrastruktura, pomagająca osiągnąć relikty zamku Střmen |
Parę ładnych minut trzeba na to poświęcić |
W końcu dochodzimy prawie na sam szczyt |
Prawie, bo pozostaje jeszcze taka drabinka... |
i już niebawem cieszymy oczy ładnymi widokami |
Rzut oka na Koňský hřbet... |
i widok w stronę Teplic nad Metuji |
Przy dużej przejrzystości powietrza, bez problemu widać stąd Góry Kamienne, Sowie czy nawet Karkonosze |
Widok znad drabinki. Poślizgnąć można się tu jak saper pomylić...tylko raz ;) |
Schodzimy |
Z powrotem na szlaku |
Tabliczka upamiętniająca wizytę słynnego poety... |
a trochę dalej...Portki Karkonosza ;) |
Przy Końskiej głowie |
Skały stają się coraz bardziej wyniosłe |
W końcu wchodzimy na właściwy teren "miasta" i osiągamy Skalny Rynek. W środku odrestaurowana Chorolezecka chata |
Zagłębiamy się w szczeliny |
Wielki Plac Świątynny |
Zaglądamy też do niewielkiej jaskini |
Szlak lawiruje między skałami |
Przy Skalnej Kaplicy |
Na Małym Placu Świątynnym |
Piłka Karkonosza |
Mostek na jednym ze strumieni |
I znów do góry |
Wkrótce robi się szerzej |
Po lewej- Skalna Korona |
Wejście do Świątyni... |
i jej dalszy, coraz bardziej zwężający się korytarz |
Chrámové Steny... |
zachwycają niesamowitymi strukturami piaskowca |
W oddali kolejne grupy skał |
W końcu docieramy w miejsce, skąd podziwiać można Chramove i Martinske Steny w całej rozpiętości |
Ten imponujący skalny mur ciągnie się na długości kilkuset metrów, a jego wysokość dochodzi do kilkudziesięciu |
Okolica skały Kastelan |
Na szlaku |
Wypatrzyliśmy też Żabę ;) |
Niebieski szlak w tym miejscu, to szeroka połać jasnego piachu |
Za skałą Charleston, ponownie wchodzimy w skalny kanion |
Wykałaczka Karkonosza |
W Dolinie Anny |
Mur skalny zarówno z jednej... |
jak i drugiej strony, towarzyszy nam przez cały czas |
Niebawem wchodzimy do długiej i głębokiej rozpadliny... |
zwanej Syberią |
Tutejsze skały to istne królestwo mchów |
Jest to jedno z miejsc, gdzie śnieg zalega niekiedy do lata |
Końcówka Sibiru. Tym tunelem wyjdziemy już przy Skalnym Rynku |
Cofamy się do szlaku zielonego i ruszamy w okolicę Louky na Záboří |
Tu teren staje się nieco bardziej płaski |
Skrzyżowanie szlaków. Zielony prowadzi do Janovic, natomiast my wchodzimy ponownie na niebieski... |
by zagłębić się w mniej znane rejony Teplickich Skał |
Szlak stopniowo sprowadza w dół |
Niebawem pojawiają się podmokłe skalne wąwozy |
Znów jest pięknie, cicho i...tajemniczo |
Na trasie można zebrać wiele grzybków ;) |
I kolejne atrakcje. Takich drabinek na tym odcinku będzie kilka |
Wśród szczelin, zagłębień, korytarzy i skalnych labiryntów, można by się szybko zgubić i szukać drogi...tygodniami :) |
Jesień na szlaku |
Drzewa wśród skał |
I znowu wspaniałe miejsca, w których możemy poczuć tę niezwykłą magię i więź |
Pod nogami kolorowe porosty... |
oraz mchy, o niezwykłych kształtach i strukturach |
Zejście do Wilczego Wąwozu |
W Wilczym Wąwozie |
Stříbrný Pramen... |
i las w jego najbliższej okolicy |
Końcowy odcinek Wilczego Wąwozu |
Skały nieopodal skrzyżowania szlaków |
Zaglądamy jeszcze do ładnej altany na zboczu... |
by dokonać aktu uwiecznienia w jesiennej scenerii :) |
Na shledanou! Oj tak...jak najbardziej :) |
I ostatnie spojrzenie przed odjazdem... |
Źródło archiwalnej fotografii: http://www.herbia.cz/
c.d.n.
P.S. Warto zajrzeć do Pudelka, by popodziwiać październikowe Rychleby
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/2015/10/pazdziernikowe-rychleby.html
He, he byłem tam w 2005, naprawdę malownicze miejsce :)
OdpowiedzUsuńMalownicze, to jednak mało powiedziane. Choć jesienią faktycznie malowniczość jest tu czynnikiem dominującym :)
UsuńTak, byłem początkiem jesieni, trochę mokrawej, ale dało się wytrzymać dzięki świetnym czeskim campingom ze świetlicami, kuchnią itp.
UsuńW namiocie tylko spaliśmy.
Nie jesteś pierwszą osobą którą znam, chwalącą właśnie tamtejsze kampingi. Coś zatem w tym musi być :)
UsuńA spanie pod namiotem...ech...stare czasy mi się przypominają. Mimo że wygoda nieraz wątpliwa, to jednak jaka niezależność! I adrenalina, gdy na przykład rozbijaliśmy się w granicach parku narodowego (vide-Karkonosze). Piękne wspomnienia :)
Namiot, płachta, to podstawa minibwp, niedługo zrobię relację z mojego wrześniowego samotnego spływu Biebrzą - namiot był luksusem :)
UsuńWspomnianą adrenalinkę z kumplem też znamy - pomaga dobre maskowanie.
Samotny spływ Biebrzą? Brzmi świetnie. Czekam więc na relację :)
UsuńJak tylko dokończę cykl Podlasia zaraz zabieram się za Biebrzę.
Usuń