poniedziałek, 19 października 2015

Multikulti über alles?



Od chwili, kiedy inwazja muzułmańska na Europę stała się tematem numer jeden w mediach, ormowcy i czekiści marksizmu kulturowego oddelegowani na front mediów i polityki ruszyli do frontalnego ataku.
W czasie dobrze skoordynowanych seansów nienawiści ostrzeliwują amunicją różnego kalibru (od prymitywnych inwektyw, przez szantaż emocjonalny i moralny po argumentum ad hitlerum) nas Europejczyków, którzy nie akceptują z szerokim uśmiechem na twarzy coraz bardziej galopującego procesu islamizacji naszego kontynentu. Nie bądźmy naiwni, współcześni bolszewicy nie cofną się przed użyciem najbardziej wyrafinowanych form wywierania presji. Czyż nie ma racji prof. Anna Raźny pisząc:

„[Już wiadomo, że rządzący układ użyje wszystkich pozostających do jego dyspozycji środków przymusu wobec tych, którzy będą chcieli bronić swej suwerenności i tożsamości narodowej, religijnej, cywilizacyjnej przed inwazją islamską. Napiętnowanie i szykanowanie Węgrów – odważnie walczących z najazdem – ma być lekcją uległości nade wszystko dla Europy Środkowej, bo Zachód już się poddał]”. Nic dodać nic ująć.

Nie dajmy się również zwieść infantylnej tezie, iż niewielka ilość muzułmanów, nie zagrozi polskiej racji stanu i naszej tożsamości. Posłuchajmy opinii Radu Stoenescu – francuskiego filozofa badającego tematykę Islamu: 
„[Nieważne ilu ich jest. Problem polega na tym, że wyznawcy Islamu zachowują się jak partia polityczna. Mają bowiem polityczny cel, który z grubsza polega na wprowadzeniu prawa szariatu i budowę państwa islamskiego]”. 
Jaki stąd wniosek – mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch nawzajem wykluczających się cywilizacji jednej chorej, umierającej duchowo i bezdzietnej, i drugiej zdrowej, ekspansywnej i wielodzietnej.
Ktoś powie: a cóż w tym wszystkim dziwnego? Po prostu wylewa się z mediów głównego nurtu propaganda multikulturalizmu! Owszem, to jedno z trzech narzędzi (obok rewolucji seksualnej i politycznej poprawności) kolejnej mutacji marksizmu służy niewątpliwie do zniszczenia suwerennych państw narodowych poprzez rozpuszczenie tożsamości poszczególnych narodów w tyglu wielorasowym i kulturowym. Ale przecież pamiętamy jak jeszcze całkiem niedawno czołowi politycy europejscy, w tym Angela Merkel, zarzekali się, że idea multikulti nie wypaliła, lecz za słowami nie poszły czyny.
Ciekawe, nieprawdaż? W tym miejscu warto zadać sobie pytanie: czy wielokulturowość jest wyłącznie tworem marksizmu kulturowego, a jeśli nie, to jakie jest jej pierwotne źródło?. Aby zrozumieć istotę problemu, musimy cofnąć się w czasie do lat 20-ych XX wieku. To właśnie wtedy dr filozofii graf Richard Nikolaus von Coudenhove-Kalergi tworzy koncepcję przyszłego zjednoczenia Europy, zwąc ją Paneuropą.

Richard Nikolaus von Coudenhove-Kalergi

Ten niewątpliwie nietuzinkowy, wszechstronnie wykształcony człowiek w połowie Austriak po ojcu, pół Japończyk po matce, formalnie katolik i jednocześnie członek wiedeńskiej loży masońskiej Humanitas tak widział przyszłych Europejczyków:

"[Człowiek przyszłości będzie rasy mieszanej. Dzisiejsze rasy i klasy będą stopniowo znikać ze względu na eliminację przestrzeni, czasu i uprzedzeń. Eurazjatycko-negroidalna rasa przyszłości, podobna z wyglądu do starożytnych Egipcjan, zastąpi różnorodność narodów i różnorodność jednostek. Zamiast niszczyć europejski judaizm, Europa, wbrew jej woli, uszlachetniła i wykształciła tych ludzi, popędzając ich do przyszłego statusu wiodącego narodu poprzez ten sztuczny proces ewolucyjny. Nic dziwnego w tym, że naród, który uciekł z getta-więzienia, stał się duchową szlachtą Europy. Tym sposobem litościwa troskliwa Europa stworzyła nową rasę arystokratów. To się wydarzyło, gdy upadła europejska arystokracja feudalna z powodu emancypacji Żydów [z powodu działań podjętych przez rewolucję francuską]”.

Skąd ten szalony pomysł? Skąd ta niechęć do białej rasy? A uniżony, skrajny filosemityzm, w zasadzie szabesgoizm? Wbrew pozorom to nie pochodzenie społeczne ani fakt bycia mieszańcem rasowym zadecydował w sposób ostateczny o światopoglądzie Coudenhove'a lecz przede wszystkim uniwersalizm żydowski i wolnomularski.
Lokajski stosunek do Żydów zawdzięczał filosemickiej atmosferze rodzinnego domu, w którym często gościł rabin z Pilzna dr Poznański, a jego ojciec przepełniony skrajnym tolerancjonizmem napisał książkę zwalczającą antysemityzm „Das Wesen des Antisemitismus”. Jeśli dodamy żonę Żydówkę Idę Roland, znaną przedwojenną aktorkę, która miała niebagatelny wpływ na kształtowanie się przyszłej wizji Stanów Zjednoczonych Europy, to wówczas mamy pełny obraz. Czynniki te sprawiły, że z czasem młodzieńczy infantylny filosemityzm przekształcił się w dorosłym życiu w skrajnie talmudyczny uniwersalizm żydowski, sprowadzający się do idei powszechnego panowania Izraela na ziemi. To dlatego wyznaczył Żydom rolę rządzących w Paneuropie (w stosunku do których używał terminologii Führernation, Herrenrasse, Herrenmensch, Herrenvolk), a rola rządzonych przypadła mieszańcom eurazjatycko-negroidalnym. Zaczynając od walki z rasistowskim antysemityzmem (jako celu wyznaczonym przez ojca Heinricha w ww. książce), przeszedł na pozycję rasistowskiego szabesgoizmu, czego nie raczył był zauważyć.

Kolejnym źródłem, z którego czerpał natchnienie do swojej wizji był uniwersalizm wolnomularski, który odcisnął najtrwalsze piętno. Odnalazł w nim nie tylko idee rodzinnego domu jak i elementy ww. uniwersalizmu, ale przede wszystkim koncepcję zjednoczenia ludzkości poprzez stworzenie republiki światowej, na drodze której plan Paneuropy stanowił tylko etap przejściowy, a także takie elementy, jak uznanie mieszkańców Europy za jeden naród podzielony jedynie politycznie i językowo na różne grupy czy laickość społeczeństw.
W tym towarzystwie zabrakło miejsca dla uniwersalizmu chrześcijańskiego. Graf Richard, formalnie katolik, uznawał pewną rolę, jaka odegrało chrześcijaństwo w historii Europy natomiast nie rozumiał lub nie chciał zrozumieć istoty tej religii. Dla niego Chrystus jawił się jako pierwszy prorok żydowskiego socjalizmu, a nie Syn Boży, który oddał życie na krzyżu, aby zmyć grzechy ludzkości.
Czyż to nie paradoks, że ten wielki teoretyk i ideolog tworząc plan zjednoczonej Europy wpadł we własne sidła. Chcąc zachować tożsamość europejską i kontynent przed zagładą, zaproponował rozwiązanie, które de facto w sposób pokojowy demontuje fundamenty chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu.

Zadajmy sobie dwa pytania: czy wizja Grafa Rysia nie jest realizowana na naszych oczach? Niestety tak, i proces ten nabiera przyspieszenia. Czy chcemy zostać przekształceni w wielorasowa trzodę ludzkich bydląt sterowaną przez nową duchową szlachtą Europy tzw. starszych braci? Społeczeństwa Zachodu już od dawna nie są homogeniczne. A może sądzisz Czytelniku, że ta nowa arystokracja UE to odległa pieśń przyszłości? Nic z tego, nauki Coudenhove'a nie poszły w las. Barbara Lerner Spectre, dyrektor Europejskiego Instytutu Studiów Żydowskich Paideia w Szwecji, amerykańska Żydówka, w jednym z wywiadów telewizyjnych tak pouczała ciemny europejski motłoch:

“[Myślę, że w chwili obecnej mamy do czynienia z odrodzeniem antysemityzmu, ponieważ Europa nie nauczyła się jak być wielokulturową. I myślę, że będziemy częścią tej transformacji, która musi mieć miejsce. Europa nie będzie jednolita pod względem społecznym, jak to się działo w zeszłym stuleciu. Żydzi zamierzają być w centrum tego. Przed Europą stoi zadanie dokonania wielkiej transformacji. Oni (Żydzi) będą się teraz angażować w wielokulturowość i dlatego tez będą wzbudzać niechęć ze względu na decydującą rolę, jaka odgrywają. Ale bez tej decydującej roli (Żydów) i bez tej transformacji Europa nie przeżyje]”.

I któż tu znowu gra pierwsze skrzypce?
Zatem wszystko jasne – schemat prosty: Europa wielokulturowa pod światłym przywództwem starszych i mądrzejszych to zapora dla antysemityzmu i jedyny sposób na przetrwanie Europy. Cóż za genialna myśli i zgodność tejże z wizją Herr Coudenhove-Kalergiego!Krótko rzecz ujmując, w tym „jedynie słusznym” planie przekształcenia Europy nie ma już miejsca na suwerenne państwa narodowe, tożsamość narodową, patriotyzm, chrześcijańską etykę jako rdzeń moralny cywilizacji, ani nawet na białą rasę, będącą przez wieki nośnikiem najwspanialszej cywilizacji w historii, promieniującej na cały glob ziemski. Właśnie wchodzimy w ostatni etap Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Europejskiej. Nie dziwmy się więc, że hordy muzułmańskich barbarzyńców bez żadnego problemu zalewają nasz kontynent. Wszystko zostało dawno zaplanowane, a jeśli pojawiają się chwilowe trudności, zostaje wprowadzona korekta, cel się nie zmienia.
Tak więc nadszedł czas, a być może to już ostatni moment, aby odkurzyć i naostrzyć szable naszych antenatów i przypomnieć sobie Tych Wielkich z odległej przeszłości - Władysława Warneńczyka, Jana Karola Chodkiewicza czy Jana III Sobieskiego, którzy nie "dialogowali" z Islamem. W przeciwnym wypadku w nieodległej przyszłości kolejny Premier RP z sejmowej mównicy oświadczy z iście marksistowsko-talmudyczną butą (parafrazując słowa Davida Camerona): „To Polacy muszą się bardziej asymilować z muzułmańskim sposobem życia niż na odwrót”.


Bogusław Lipiński


Źródło tekstu: "Myśl Polska", nr.41-42 (11-18.10.2015)
Zdjęcia: internet
Korekta: Medart





 

13 komentarzy:

  1. I znowu, co najgorsze to komuniści! Ja nie wiem, co dzisiejsi pismacy by zrobili, gdyby ich nie było? Ciekawe, ze jakoś apologeci kapitalizmu nie przyjmują do wiadomości, że imperialistyczne wojny toczone w imię ponadnarodowych interesów były źródłem marksizmu jako reakcji na biedę i wyzysk? Nie? Tego już nie ogarniają? Ogarniają i to doskonale. I tego się boją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym bym polemizował, można się zgodzić że kapitalizm jest do bani, lecz nie można też zaprzeczyć że wojujący komunizm kryje się dziś za tarczą kapitalizmu robiąc krecia robotę.

      Jakoś nie widać było w krajach komunistycznych (socjalistycznych) przez ostatnie 50 lat (socjalistycznych-komunistycznych rządów ) dobrobytu, panowała tam jeszcze większa bieda i zgryzota oraz zamordyzm niż w rozwiniętych krajach quasi kapitalistycznych.

      Chyba że powiemy, iż komunistyczne Chiny, Kambodża, Kuba, Korea Północna to mit i nie prawda. Nie wspominając o Rumuni pod rządami komunistycznego Caucescu lub ZSRR pod rządami Stalina lub Breżniewa.

      Jeśli stwierdzimy, że w socjalistycznym PRL, w Czechosłowacji, Rumuni, NRD, na Węgrzech żyło się ludziom lepiej niż w tym samym czasie w kapitalistycznej Austrii, Francji, RFN, Dani, Szwecji, Szwajcarii, Norwegii. To można wtedy przyznać że masz rację.

      Usuń
  2. Jak rozumiem, zamieszczony tu tekst Lipińskiego wyraża poglądy Medarta, a przynajmniej autor bloga je akceptuje i uważa z godne popularyzacji?
    Jako zdeklarowany słowianofil nie jestem zachwycony planami wzięcia na polski garnuszek tysięcy tzw. uchodźców z bliskiego wschodu, podczas gdy nie potrafimy pomóc setkom tysięcy Polaków żyjących bez dachu nad głową lub w skrajnej biedzie. Chyba jakaś elementarna (wobec nich) solidarność etniczna, narodowa, a jeżeli nie to obywatelska (państwowa) obowiązuje? Bo jeśli nie i jacyś ludzie nie wiadomo skąd są ważniejsi od naszych biednych, to chromolę takie państwo. O Polakach na wschodzie, którzy od lat nie mogą doczekać się repatriacji, nawet nie chcę tu wspominać, bo to osobny skandal.
    A co do islamu, którego „dobrą nowinę” niosą do nas imigranci, jako sympatyk słowiańskiego neopogaństwa, postrzegam jako śmiertelne (dosłownie) zagrożenie. To religia, której tolerancja jest obca, wręcz zabroniona przez Koran. Z mojej perspektywy słowiańskiego poganina, miłośnika przyrody islam, który ma pustynne korzenie jest równie zgubny dla przyrody albo jeszcze bardziej niż wcześniejsze od niego „pustynne” kulty – o czym ty pisałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dobrze zinterpretowałeś tekst B.Lipińskiego. I jako zdeklarowany słowianofil powinieneś docenić jego trafność, oraz chęć dotarcia do źródeł procesu, który w aktualnym wydaniu zwie się multikulturalizmem. A wyznaczniki tej polityki są wciąż takie same. Silne i stabilne państwa narodowe stanowiły i stanowią ewidentne zagrożenie dla międzynarodowego kapitału, jak i grup, które przez swój sekciarski charakter pozostają szarymi eminencjami rozwoju tzw. kultury europejskiej. Tu np. idea zjednoczonych i silnych Niemiec czy Włoch za sprawą nazistów staje się chybiona, gdyż idea narodowa jest tu tylko przykrywką do wskrzeszenia "potwora", który ma za zadanie upuścić krwi, oraz zrujnować gospodarki na tyle, by w dalszej kolejności uzależnić wykrwawionych od systemu kredytowego "inżynierów".
      Państwo narodowe z poczuciem silnej tożsamości oraz jedną religią monoteistyczną jest w pewnym sensie tworem hermetycznym, którego trudno zdestabilizować wewnętrznie, oraz zmusić do uległości. Wiedzieli to już "inżynierowie" w XVIIIw. dlatego z czasem prawie wszystkie państwa kolonialne stały się "kolorowe" i otwarte na "obcych". Idea "Paneuropizmu" o której mówił Coudenhove- Kalergi to nic innego jak system kastowy, gdzie "arystokracja" może wykorzystywać pełne spectrum środków do działań, na rzecz utrzymywania "kolorowej" papki w należytej dyscyplinie, dając jej tyle praw, na ile w danej chwili zasługują.
      Dlatego dziś pojęcie marksizmu kulturowego opiera się na wyznaczniku całkowitego wymieszania składników, które jeszcze nie tak dawno były absolutnie nie do połączenia. I oczywiście wciąż są takie, jednakże powołane sztucznie do życia (jak wcześniej komunizm czy nazizm), stały się zmorą współczesnej Europy, której rozrostu i mutacji nikt już chyba nie jest w stanie przewidzieć.

      Usuń
    2. Do tekstu Lipińskiego nie mam większych zastrzeżeń, poza tym, że wpada w podobne sidła, które demaskuje :)
      Z mojej perspektywy pojęcie narodu jest sztuczne, ukute i skrojone w XIX w. na potrzeby samozwańczych władców tego świata dla skuteczniejszej manipulacji masami. A co do religii monoteistycznych, to chyba nikt nie wymyślił niczego bardziej multi-kulti, bo prawie wszystkie ważniejsze są uniwersalistyczne z mocnym zacięciem misyjnym, do mordowania niewiernych włącznie.
      Dlatego preferuję kulturalizm, regionalizm, ideę małych ojczyzn-bioregionów, religie tradycyjne, pogańskie, etniczne. A w ekonomii pieniądz lokalny, oczywiście nie kreowany via kredyt jak dziś. W celu samoobrony takie małe podmioty powinny łączyć się w większe federacje na zasadzie bliskości językowo-kulturowej, dobrowolności i równości. UE na pewno takim stowarzyszeniem nie jest, są tam równi i równiejsi, a Polska weszła do niej, pełzaniem przez czołganie :)
      Ktoś powie, że to utopia, a ja spytam, czy utopią jest Szwajcaria?
      Pomysł narzucania Polsce (i innym krajom) kwot islamskich „imigrantów” w imię abstrakcyjnej solidarności europejskiej uważam za kuriozalny i absolutnie rujnujący naszą suwerenność, a i pewnie mnóstwo aktów prawnych.
      A co z blisko milionem Ukraińców w Polsce, z czego ledwie 1/3 przebywa tu legalnie? Ciekawe ilu z nich to piewcy Bandery i Szuchewycza?
      Krótko mówiąc, ochoczo i z zapałem kręcimy bat na własny tyłek :)

      Usuń
    3. "Jako zdeklarowany słowianofil nie jestem zachwycony planami wzięcia na polski garnuszek tysięcy tzw. uchodźców z bliskiego wschodu, podczas gdy nie potrafimy pomóc setkom tysięcy Polaków żyjących bez dachu nad głową lub w skrajnej biedzie. Chyba jakaś elementarna (wobec nich) solidarność etniczna, narodowa, a jeżeli nie to obywatelska (państwowa) obowiązuje? Bo jeśli nie i jacyś ludzie nie wiadomo skąd są ważniejsi od naszych biednych, to chromolę takie państwo. O Polakach na wschodzie, którzy od lat nie mogą doczekać się repatriacji, nawet nie chcę tu wspominać, bo to osobny skandal."

      I to jest właśnie miernikiem tego "kim są Ci wieczni rządzący" , ani nie mają więzi etnicznej z Polakami, ani więzi z tą ziemią. Po prostu tylko tu żerują.

      Usuń
    4. Ostatnio oglądałem sobie pewien przyrodniczy program.
      Co tam było widać , jedna rybka zżera drugą, krab ślimaka, kraba ptaszek ptaszka krokodyl i tak to się kręci.

      Jedynie nam się zdaje że stoimy na górze łańcucha pokarmowego.
      Co absolutnie nie jest prawdą, ponieważ bez przyrządów padamy łupem krokodyla lub jakiegoś większego kota lub nawet jakiegoś małego jadowitego gada który nie ma jakiś moralnych rozterek. Po prostu jesteśmy dla nich kawałkiem mięsa.

      My tylko wypięliśmy się z tego łańcucha pokarmowego ponieważ używamy narzędzi. Gdyby nie narzędzia to może bylibyśmy znów pionkiem w łańcuchu pokarmowym. I tu będę abstrahował od polityki lub religii.
      Po prostu jesteśmy tylko jakimś tam gatunkiem na ziemi ani lepszym ani gorszym. Jak widać w otaczającym nas świecie na podstawie tego przyrodniczego filmu wokół trwa walka o przeżycie. o lepsze warunki, o dostęp do żarcia i światła lub wody.

      To tylko filozofowie wymyślili różne banialuki.
      Praw rządzących na tym świecie się nie zmieni. Wygrywa silniejszy, sprytniejszy i nic poza tym. Przetrwa tylko bardziej cwany od drugiego.

      A że jest w tym gatunku jakaś genetyczna odmiana pasożyta nic nie robiącego tylko obracającego pieniądzem który sam stworzył i nim zawładnął to też nic dziwnego. Nawet wokół rekina przyssane są przydawki, nie wspomnę o innych sprytnych pasożytach. Nasz gatunek też takich swoich pasożytów posiada.
      Są sprytniejsi, cwańsi więc dla nich większość zasuwa, aby mieli żarcie, dobre mieszkanie i wygodne życie. Po prostu poprzez stworzenie systemu rządów oraz systemu bankowo-kredytowego pasożytują na całych populacjach ludzi.

      Usuń
    5. Wiedmir- to nie religie monoteistyczne stoją za multikulturalizmem, który w swoim założeniu zakłada nie tylko kulturalną, ale właśnie religijną niestabilność. Dla religii takiej to przysłowiowy strzał w kolano, który nie tylko podkopuje jej autorytet, ale z miejsca naraża na konflikt interesów, względem przedstawicieli obcych wyznań. A tym cwaniakom chodziło i chodzi przecież o największy z możliwych monopol na prowadzenie interesów.
      Natomiast co do idei małych ojczyzn czy lokalnych społeczności powstających w duchu bioteizmu i lokalnej wytwórczości (oraz waluty), to jestem jak najbardziej na tak. Ta koncepcja też jest mi bliska i uważam, że aktualnie to jedyny ratunek dla społeczeństw i kultur wyniszczonych przez korporacyjnych oraz finansowych szabrowników. Tyle że wdrażanie takich metod odbywa się niezwykle wolno i narażone jest bez przerwy na sabotaż ze strony systemowych "emisariuszy porządku".

      Wojtek- do końca nie wiadomo czy wypięliśmy się z owego łańcucha. Być może jesteśmy tam dalej, ale wydaje nam się że to my jednak rozdajemy właściwe karty. Natomiast za olbrzymie niebezpieczeństwo uważam trend, w oparciu o który buduje się fałszywe filozofie i błędne przeświadczenia, jakoby człowiek działał w oddzieleniu od reszty ekosystemu i biosfery. Jakoby akcja nie pociągała reakcji, a ślady tego co tu uczynimy, rozpływały się bez szkody na wietrze. Oczywiście dobrze wiemy dlaczego tak to sprytnie ułożono, i dlaczego na piedestał wypchnięto egzystencjalistów i innych, którzy dali forpocztę dla ukształtowania w nas natury i myśli niewolnika. Fakt faktem, pasożyt działa skutecznie, a nasza nauka dochodzenia istoty rzeczy wciąż jest jałowa i wciąż trafia na pole minowe. Zresztą cały czas zmierza w nieodpowiednią stronę, bowiem zamiast szukać w środku, wewnątrz, szukamy zbawienia na zewnątrz siebie.

      Usuń
    6. Wojtku, zamiast oglądać marne programy, poczytaj lepiej książki np. Symbiotyczną planetę Lynn Margulis albo inne o macrobiota, hologenomie, symbiogenezie itp. Wiemy dzisiaj, że Darwin bardzo wybiórczo opisał mechanizmy ewolucji. Zafascynowany kapitalistyczną „walką o byt” w XIX w. Anglii przeniósł wizję ówczesnej ekonomii politycznej na ocenę świata przyrody. Rację jednak miał Kropotkin, który ówcześnie podkreślał rolę współpracy, symbiozy i koegzystencji organizmów żywych. Współczesna biologia nie ma co do tego wątpliwości. Problem w tym, że politycy i decydenci wciąż rozumują w kategoriach zwulgaryzowanego darwinizmu i plotą znacznie większe banialuki niż filozofowie :)

      Usuń
    7. Aż tak mocno się w to nie zagłębiam, po doświadczeniach z dawnych dawnych lat z wgłębianiem się w naturę egzystencji długo mi zeszło abym powrócił z powrotem na Ziemię. Od tego czasu ślizgam się tylko po powierzchni wody ( zdarzeń) nie próbuję nawet zanurkować :-).
      Pozostawiam to innym mądrzejszym ode mnie.

      Usuń
  3. Zgadzam się ze religie monoteistyczne to zagrozenie, widze ze koledzy nie pamietaja ze jakiś czas temu w imie katolicyzmu eksterminowano cale narody ameryki pld, dosłownie do golej ziemi,niszczac cala kulture, obecnie islam jest wlasnie na tym etapie rozwoju, chce dodac ze w porównaniu z katolicyzmem zachowują się lajtowo. I jeszcze jedno, czy wiecie dlaczego tak mało wiemy o naszym pochodzeniu, o slowianach, nie ma zadnych pamiątek, zadnych wytworów kultury, a badanie genetyczne udowodnily ze jestesmy w tym miejscu od tysiącleci...kto w imie milosci bliźniego wypalil dawne tradycie do golej ziemi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że islam pełni mniej więcej taką samą rolę jak wcześniej katolicyzm. Jednak tu chodzi o sztucznie zaplanowany proces "wszczepiania" i "przerzutów" tej obcej kultury na grunt europejski. Z jednej strony ma to właśnie na celu osłabienie tzw. kultury chrześcijańskiej i odebranie jej roli dominującej w Europie. To świadome działanie i jakby pierwszy etap długofalowej walki z tą religią i jej wyznawcami.
      Nie piszę tego z punktu widzenia obrońcy katolicyzmu (którego uważam za jedną z najbardziej niszczycielskich i ekspansywnych odmian chrześcijaństwa). Jednakże zdaję sobie sprawę że aktualnie trwający "desant" ideologii islamu, stanowi dla nas pole do zawiązania się i zaistnienia niebezpiecznych dla nas samych założeń kulturowych.

      Niszczenie, zakłamywanie i pomijanie korzeni oraz tradycji sławskich, to osobny temat rzeka.

      Usuń
  4. Szanowi forumowicze, niestety czytam atykul Pana Lipińskiego, jak i sporo Waszych wypowiedzi i szczerze to można jedynie zalamac rece. Znów jet przywoływany Jan III Sobieski, znów ostrzenie szabel itp. itd. Mamy wiek XXI obecnie, inna sytuacje geopolityczna i inna pozycje Polski.Mozna nie lubic UE i psioczyć na nia, ale to nic nie zmieni. Prezydent UE powiedział otwarcie, nasze instytucje zarówno militarne, finansowe jak i logistyczne nie sa przygotowane na taka sytuacje, to samo dotyczy polityków, obecnie rzady przejmuje opozycja która twardo mowila, ze zadnych islamistow nie przyjmie, bardzo w to watpie. Zyjemy w takich czasach ze islam poszerza swoje wpływy, wojna i bieda to poteguje.Mozna budowac mur, płot czy co się tylko chce, ale to działania na może dekade, może dwie, w końcu mur zostanie sforsowany, to jedynie kwestia czasu.Taka jest sytuacja geopolityczna.Raczej należy skupic się na tym aby przesiedlić naszych rodaków ze wschodu, a z krajów arabskich przyjąć katolikow i persów.To ważne aby rozrózniac miedzy arabem z Afganistanu a np. z Iranu.Sa spore roznice.Na koniec dodam ze zamiast gadac znów o Janie III Sobieskim, trzeba pamietac ze Polska jest jedynym jednorodnym etnicznie,kulturowo i religijnie białym państwem w Europie, no i u nas nie ma zadnego socjalu i długo nie będzie, biorac to pod uwagę żaden arab długo tu miejsca nie zagrzeje.Polityke należy prowadzic madrze, a nie walic piescia w stol i mowic NIE.

    OdpowiedzUsuń