piątek, 30 lipca 2021

Sowiogórski Olbrzym...pożegnanie?

"Jest prawda dziejowa i prawda ekranu..."

                                                                                     Wojtek Oki

 

Ten wpis, to mój skromny hołd dla człowieka, którego niestety nie ma już wśród nas...

Na blog Sowiogórski Olbrzym- prawda o Riese trafiłem dość wcześnie, bo kilka miesięcy po jego utworzeniu. Dokładnie zaś wtedy, kiedy na swoim, też jeszcze pachnącym świeżością, opublikowałem dość obszerny wpis o "Riese"- niemieckim kompleksie wybudowanym w kilku pasmach Sudetów Środkowych. Ten temat nie był mi obcy i stanowił spory odłam, moich wcześniejszych zainteresowań. Nie tylko przez swoje sudeckie położenie, ale może przede wszystkim, ze względu na swoisty nimb tajemniczości, jaki otaczał go od dawna. Trafiłem na niego i od razu poczułem, że to właściwe miejsce. Dlaczego? W swoim pierwszym wpisie, Wojtek oznajmił... 

"Do założenia tego bloga skłoniły mnie rozpowszechniane i do złudzenia powielane prawie na wszystkich internetowych stronach takie teksty, jak ten poniżej..."

I dalej następował stosowny przykład. Gdy przeczytałem wszystko uświadomiłem sobie, że mam do czynienia z czymś nietuzinkowym. Otóż ktoś, twórca rzeczonego bloga, rzuca wyzwanie stereotypom i utartym tezom, które przez lata zdominowały całą niemalże literaturę przedmiotu. Jednakże jak wkrótce się przekonałem, nie robi tego bo ma taki kaprys, ale głównie dlatego, by zwrócić naszą uwagę na rzeczy które już istniały, ale zostały zapomniane, pominięte lub po prostu zlekceważone przez grono tych, którzy rościli sobie prawo do bycia "badaczem". Zacząłem wchodzić w to głębiej, czytać coraz więcej zamieszczonych na blogu informacji i poczułem...że to jest to. Wojtek intrygował. Swoimi tezami, przemyśleniami i przedstawionymi założeniami (w których nader często odsyłał do stosownych źródeł), zachowywał się jak ktoś, kto bezceremonialnie wkłada "kij w mrowisko". Oczywiście nie łączył tego z jakąś wnikliwą ideologiczną krucjatą i bynajmniej nie starał się "kopać z koniem". Zwracał uwagę, naprowadzał, zadawał pytania i pisał. Cholernie ciekawie pisał. A wiedział o czym i nie chodzi tu tylko o aspekt czysto teoretyczny. Bowiem Wojtek spędził też co swoje w terenie (często wspólnie z grupą sztolniową Klin ) i uważnie obserwował wszelkie poczynania wiedząc, co w światku poszukiwawczym "piszczy". A znał go- naprawdę dobrze.

Dla mnie, odkrycie Jego bloga, było możliwością ponownego spojrzenia na pewne zagadnienia związane z "Riese", niemalże od zera. Ale to nie wszystko. Po jakimś czasie, kiedy zaczęliśmy z Wojtkiem na dobre wymieniać poglądy i spostrzeżenia, najpierw na rzeczonym blogu, potem na moim, a z czasem podczas mailowej korespondencji i na "hadesowym forum", okazało się, że w wielu aspektach nasze spojrzenie na rzeczywistość jest tożsame. I zdecydowanie nie tylko na tematy związane z szeroko pojętymi tajemnicami II wojny światowej, oraz czasów powojennych. Na blog Wojtka zaglądałem do samego końca. Nawet wtedy, kiedy jego przeznaczenie nabrało już zupełnie innego charakteru i stało się w pewnym sensie polem osobistych potyczek autora, z coraz bardziej frustrującą i nieznośną rzeczywistością. Zresztą rozumiałem tę walkę, jako że i do mnie wyraźnie przemawiała (wciąż przemawia), argumentacja na którą się powoływał.

Kilka lat temu napisał: "Śmierć. Czym jest? czego się bać, kiedy tylko Ona przynosi ukojenie dla materii, a nieraz i skołatanego ducha. Śmierć jest tak samo piękna jak narodziny...rodzimy się, dorastamy, mamy oczekiwania, nadzieje. Życie biegnie, pędzimy gdzieś, próbujemy realizować jakieś swoje pomysły, czas wciąż biegnie nieubłaganie i nagle stajemy w obliczu śmierci. Nie dalej jak wczoraj spotkałem kolegę. Dawno się nie widzieliśmy, w międzyczasie budował dom nad jeziorem. Okazało się, że miał długotrwały, rozległy zawał, pół mięśnia sercowego nieczynne. Mówi do mnie tak: no i co, ganiałem, ganiałem, , lepsza fura, domy, kasa i co teraz? Tak sobie pomyślałem: ano nic, zabierzemy ze sobą i ja i Ty to samo, czyli swoje przelatane życia, nic poza tym. Zabierzemy tylko ze sobą swoje troski, radość, miłość i złość, może nienawiść? Lecz wiem jedno...Śmierć to uwolnienie, a Życie to szkoła..."

Tak pisał. Wiem że Wojtek był z tych, którym nie łatwo było coś wmówić lub "wgrać" wybrany program. Był jednym z tych, którzy na otaczający świat potrafili spojrzeć przez pryzmat nie tylko intelektu i doczesnych trywializmów, ale też tej swoistej materii która gdzieś "zza zasłony" drażni, oraz daje nam znać że jest. Tego jestem pewien. Wiem że podczas przebywania w Naturze, w górach, czuł to zdecydowanie najpełniej.

"Dla mnie góry mają w sobie jakąś magię i nieuchwytną tajemnicę..."

I również w tym temacie idealnie zgadzaliśmy się ze sobą, tym bardziej, że głównie chodziło przecież o "nasze", czyli...Sudety. I choć Wojtek nie przemierzał ich na modłę typowych turystów plecakowych, to jednak bywał w nich dość często (głównie w Sowich, Wałbrzyskich i Kamiennych), za sprawą swoich zainteresowań i terenowych przedsięwzięć. Pamiętam, że właśnie przed moim ostatnim wypadem w Góry Sowie, mogłem liczyć na Jego wartościowe wskazówki, względem praktycznych (choć nie tylko) aspektów poznawania "Riese".

Czy te wszystkie posty, zamieszczone pod wieloma wpisami na różnych blogach które wspólnie tworzyliśmy, na których bywaliśmy i maile, jakie wymieniliśmy między sobą, są w ogóle obligatoryjne, ażebym wspominał o tym wszystkim? Wydaje mi się że tak. Żałuję jedynie tego, że nigdy nie miałem okazji by poznać Go osobiście, uścisnąć Jego dłoń i posłuchać, jak mówi o tym wszystkim (choć raz było naprawdę blisko). Ale i tak cieszę się z tego, co było. Co zaistniało...

Tak czy inaczej, może zabrzmi to banalnie, ale...dziękuję Wojtku. Mam nadzieję, że dziś już inaczej patrzysz i odczuwasz to "przelatane życie". Że wreszcie WIESZ już i ROZUMIESZ, o co w tym wszystkim chodzi. Że powróciłeś do swojego "Ommadown", ażeby odpocząć, nabrać oddechu przed tym, kiedy po raz kolejny właściwie udramatyzujesz TEN teatr życia...

Żegnaj? Nie...to nie jest stosowne słowo. Raczej do zobaczenia...gdzieś...kiedyś...


 


 

      Źródło zdjęć: https://riese-inne.blogspot.com/