środa, 30 grudnia 2020

Grudniowa szadź

 Nastał miesiąc wieńczący cały rok. Ponownie osiągnęliśmy pewną granicę, choć przecież pamiętać trzeba że tylko jedną z tych umownych. Bo niby dlaczego kolejny z nich musi zaczynać się za dwadzieścia kilka godzin, a nie za kilkanaście dni, czy na przykład podczas przesilenia wiosennego? Zatem umowność, choć prawie wszyscy traktujemy ją jako pewnik i element stałości. Dla wielu wręcz nienaruszalny.

Każdy, kto choć odrobinę stara się wyciągać wnioski z otaczającego nas spektrum świata i komu nie obca jest choć szczątkowa refleksja, wie dobrze, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Nawet jeśli nie wszystkim włączyła się jeszcze "czerwona lampka", to wystarczy choć szczypta uwagi by dostrzec, że coś bardzo mocno nie trybi, a założenia wdrażane wokół przypominają wykładniki teatru absurdu. Nie pójdę za ciosem i nie będę rozwijał tematu, gdyż nie o to w dzisiejszym wpisie chodzi. Jednakowoż chciałbym napomknąć o jednej istotnej kwestii. Wielu z nas czuje dyskomfort, napięcie i pewną bezsilność. Czynniki zewnętrzne, jakie zaistniały przez okres wielu miesięcy, pchnęły gros ludzi w szpony obawy i zasiały ziarno zagrożenia. Odczuli to w pierwszej kolejności ci z nas, którzy w dużej mierze powierzyli sterowanie swoim życiem innym ludziom. Poukrywanymi za tytułami, stanowiskami, rangami i wyróżnikami, które nabrały znamion nieomylności, oraz sięgnęły pułapu mistycyzmu. Po raz kolejny, "magicy" wszelkiej maści i proweniencji, powyciągali  na naszych oczach swoje "króliki z kapelusza", obwieszczając światu jedynie słuszną drogę. I po raz kolejny, wcale nie zadbano o stworzenie jakiejkolwiek przestrzeni alternatywnej na konstruktywną dyskusję, wymianę myśli czy spostrzeżeń. Po prostu inaczej myślący i wyciągający odmienne wnioski, zostali z miejsca odsunięci poza nawias, obrzuceni błotem oraz napiętnowani. Nie ważne że przytaczali fakty i niejednokrotnie zwracali uwagę na niekonsekwencje, łamanie procedur, prawa, oraz stosowanie technik czysto manipulacyjnych. Ich głos przepadał w morzu nachalnego programmingu i goebelsowskiej propagandy, ryczącej ze wszelkich możliwych nośników. Wojna o umysły wybuchła z niespotykaną siłą. Ale okazuje się, że świat zamieszkuje jednak całkiem spore grono istot ludzkich, którym nie podoba się takie przedstawianie rzeczywistości. Że nie wystarcza im "kolorowe patrzydełko" i próbują na własne oczy i uszy dostrzec, jak wygląda paleta barw. Że nie boją się zadawać pytań i mówić "sprawdzam". Że tli się w nich jednak jakiś instynkt który podpowiada, że nieostrożnie jest z taką łatwowiernością oddawać w ręce innych, możliwość decydowania o zdrowiu i życiu swoim, oraz najbliższych. Że musi być wolny wybór i gwarancja, że historia się nie powtórzy, a my ponownie nie wcielimy się w rolę szczurów laboratoryjnych.

Zatem zaufajmy sobie. Zacznijmy na powrót podążać za przeczuciami. Zdobądźmy się na dystans i chwilę refleksji. Spróbujmy wyciszyć wnętrze i zajrzeć tam, gdzie nasze myśli zwalniają, a wszystko robi się bardziej klarowne i pozbawione osądu. I to właśnie w chwilach, kiedy dopada nas największa bezsilność i stres. Jest to jak najbardziej możliwe, a wielce pomocna w tej kwestii może okazać się odpowiednia technika oddechu. Na przykład ta:

https://www.youtube.com/watch?v=_D21k5tlPCs  

Najważniejsze, to po prostu chcieć spróbować. Dać sobie szanse, by najprostszymi sposobami odzyskiwać równowagę i "wyostrzać" spojrzenie na rzeczywistość. Zatem próbujcie. Oto nadarza się kolejna okazja, by coś sobie postanowić. Jeśli ma być to faktycznie nowy rok, to nadajmy mu wreszcie znamiona takowego. Zróbmy coś więcej niż dotychczas. Uczciwiej i głębiej, niż kiedykolwiek.

 

Pomyślności dla każdego z Was... 

 Medart             

 

Zdjęcie: internet