środa, 23 grudnia 2015

Zobacz


Prawie nie dotyk. Prawie nie szept.
We wszechpotężnej otulinie z zimna i szkła, ktoś odkrył przedziwny wniosek. Tam nie zamarznie nikt więcej. Odtąd już każdy z nas, mówić to będzie zmienionym głosem.
Zobacz. Przyjdź tu. Możliwe że za pierwszym razem nawet nie doczekasz świtu. Że ciemność zredaguje to za ciebie. Ale są przecież dni inne, gdzie cały ten podział formatuje się inaczej. Gdzie od słońca zależeć będzie najwięcej. Tam zrób sobie chwilę. Może i cały dzień przerwy. Zobacz.

Lecz teraz skostniały i głodny szans na to nie masz. W tamtej melodii, w akordzie pominiętych uczuć i zdawkowych próśb, tkwi jakiś lodowy cierń. Drażni. I nawet to trzeba przeżyć. Ale swoboda daje potencjał i odwagę na więcej. Roztacza zorzę zachwytu. Dotrzyj tam zatem szybko. Bez ponaglania i grzebania w kuferku smutku. Potrafisz.

Teraz dumnie wyczekuj wiosny. Tylko wcześniej złap błysków parę. Kilka śniegiem pachnących wspomnień od dźwięcznych sopli wychwyć, i ściśnij.
Aż do łez...


***

Spokoju, zdrowia i wszystkiego co najlepsze życzę Wam z okazji Świąt...

                                                                                                                                         -Medart 



Zdjęcie: internet 
             Łukasz Kędzierski:http://www.lkedzierski.com/            

niedziela, 13 grudnia 2015

O samolotach, czyli...wszystko już ustalone


Obyś żył w ciekawych czasach – to chińskie przekleństwo jest obecnie jak najbardziej aktualne. Tylko co tak naprawdę oznaczają ciekawe czasy? Dostęp do prawdziwej informacji mamy bardzo ograniczony. Więcej można się dowiedzieć oglądając filmy fabularne sąsiednich krajów, aniżeli z mass mediów w Polsce. Przykładowo, czy u nas informowano, że wojska sowieckie walczyły, oczywiście jako pomoc „internacjonalna”, na przykład w Mozambiku? Że Sowieci także stosowali gazy trujące, itd?
Ostatnio jest jeszcze gorzej, ponieważ praktycznie żadna informacja podawana w prasie nie jest informacją, a tylko i wyłącznie zajmowaniem czasu zapoznającym się z nią ludziom. Poniżej przedstawię tylko dwa, z ostatnio nagłaśnianych w mass mediach głównego nurtu indoktrynacji, wydarzenia. Oba dotyczą tego samego kraju i odnoszą się do katastrof lotniczych.
Zauważyłem, że od ponad 20 lat katastrofy lotnicze są doskonałym źródłem zajmowania czasu społeczeństwu. A potem wprowadzania restrykcyjnych przepisów. Najpierw jest bardzo głośno, po kilku dniach sprawa jest wyciszana i ślad po niej ginie. Natomiast ustawy pozostają.
Wszystkie tzw. katastrofy lotnicze mają nie tylko taki sam przebieg, ale i scenariusz informowania jest podobny. Po pierwsze, ukazuje się informacja i bardzo skąpa dokumentacja fotograficzna. Po drugie, zawsze, już w tym samym dniu pokazuje się zdjęcia ludzi opłakujących rzekome ofiary. Po trzecie, zawsze, od 30 lat, jest zdjęcie tzw. uczuciowe, na przykład bucik dziecka, zdjęcie pluszowego misia itp. Po czwarte, zawsze na końcu są zdjęcia całych stosów kwiatów. Później pojawiają się czasem dodatkowe zdjęcia, ale jest to rzadkie zjawisko i niekiedy zdjęcia te przeczą pierwszej „dokumentacji”.
W kolejnych dniach już tylko słyszymy wypowiedzi różnych aktorów sceny politycznej, co to oni myślą o tej katastrofie. Typowym przykładem była „katastrofa” w Smoleńsku, kiedy to w kolejnych miesiącach pojawiały się zdjęcia rzekomo wykonane w dniu katastrofy, a przeczące informacjom podawanym w tym dniu. Dokładna analiza tych zdjęć uwidacznia sposób tworzenia takiej katastrofy. Poniżej zdjęcie z „katastrofy rosyjskiego samolotu na Synaju”.




Zdjęcia przedstawiają rzekome szczątki samolotu, który został zestrzelony na wysokości 10 000 metrów. Z oczywistych względów jest to wierutna bzdura. Lenistwo wykonawców tego projektu było tak duże, że nawet nie chciało im się rozwozić tych szczątków na większej przestrzeni, tylko wyrzucali je zza burtę lawety, która je przywiozła. Widać wyraźnie, że są równo poukładane wzdłuż jednej linii. Na drugim planie widoczne podobne zgrupowanie złomu. Jak ktoś nie wierzy, niech weźmie do ręki garść miedziaków i wyrzuci je przez okno z wysokości pierwszego czy drugiego piętra. Zobaczy jak się rozsypują. A tutaj usłużne trolle krzyczą wszem i wobec, że samolot został zniszczony na wysokości 10 000 metrów, a wszystko leży równiutko poukładane. CUDA, CUDEŃKA. Naprawdę lenistwo i brak wyobraźni dużego stopnia.
Kolejne zdjęcie rzekomego wypadku potwierdza powyższe wyjaśnienie. Ponownie cały złom znajduje się w jednym miejscu, na gołej pustyni. Rozwieźć się leniom nie chciało. Liczne ślady kół samochodowych miały zatrzeć ślady po lorze rozwożącej złom. Ale jak się dobrze przypatrzeć, to widać równoległą do złomowiska linię transportową.


Poza tym miał to być samolot rzekomo przewożący ponad 224 ludzi wracających z wczasów. Innymi słowy, każdy pasażer miał, nie tylko bagaż osobisty, ale i walizkę ciuchów. I wszystko się rozwaliło, tyle że wokoło tych złomowisk nie widać ani jednej walizki, ani jednej szmaty, ani jednej kartki papieru. Jest to oczywisty dowód inscenizacji wypadku przez kiepskiej jakości „specjalistów”.
To, że przygotowują takie inscenizacje dobrze płatne matoły, jest rzeczą oczywistą. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie istnieje system ogłupiania ludności pod postacią powszechnego państwowego szkolnictwa. Przecież od wielu już lat słyszymy głosy pedagogów, że obcinanie godzin edukacji jest szkodliwe dla rozwoju państwa. Ale kto powiedział, że państwo musi istnieć? Państwo to ma być obszar zamieszkały przez 5 do 10 milionów ludzi, z którego aktorzy sceny politycznej ściągają podatki. Niestety, ogłupianie polega na tym, żeby mieszkańcy tego obszaru nie zdawali sobie sprawy z faktu, że są tylko i wyłącznie Biologicznymi Robotami.
Podsumowuje tą „kraksę” ostatnie zdjęcie bucika na tle równo obciętej części samolotu i kupy kamieni, mające wzbudzić uczucie żalu, krzywdy i współczucia dla ofiar, a gniewu dla sprawców. Oczywiście, tak jak i po 9/11, od razu winni są muzułmanie. Pragnę z góry odeprzeć wszelkie zarzuty o moje proislamskie nastawienie, ponieważ znam piśmiennictwo naukowe na temat islamu i jego historię. W tym miejscu nie warto o tym pisać.
Dlaczego taka inscenizacja? Chodziło o pretekst dla społeczeństwa rosyjskiego, by wciągnąć je do walki z terroryzmem. Jakoś trzeba było te wydatki zaksięgować. A tak, jest słuszny gniew ludu i zrozumienie opinii światowej. Kupa użytecznych idiotów kupiła to bez zastanowienia.
Kolejny incydent to rzekome zestrzelenie samolotu rosyjskiego przez turecki myśliwiec. Nie będę się rozwodził o tej mistyfikacji, ale poniżej zacytuję belgijskich ekspertów. Jak podawała prasa głównego nurtu dezinformacji na całym świecie, zestrzelenie nastąpiło, ponieważ pomimo ostrzeżeń tureckich jednostek, pilot rosyjskiego samolotu ignorował je, świadomie naruszając przestrzeń powietrzną Turcji. Turcy twierdzą, że w przeciągu 5 minut ostrzegali rosyjskiego pilota co najmniej 10 razy. I mamy zwykły problem fizyczny. Według tych samych tureckich władz, samolot przebywał w przestrzeni tureckiej 17 sekund. Co na ten temat może powiedzieć elementarna, szkolna nauka? Na mapie dostarczonej przez tureckich urzędników widać, że samolot rozbił się 8 km od miejsca trafienia.


Podobno samolot rosyjski znajdował się w tym czasie na wysokości 5000 m. Jeżeli policzymy odległość upadku od miejsca trafienia, to wychodzi nam, że samolot poruszał się z prędkością koło 980 km/h. Jeżeli teraz porównany prędkość samolotu do przebytej przestrzeni, to wychodzi jednoznaczne, że samolot znajdował się w przestrzeni tureckiej mniej aniżeli 7 sekund. W tej sytuacji prędkość przelotu zostałaby zredukowana do około 480 km/h. Wskazuje to, że była ona prawie 2 razy mniejsza, aniżeli wynika to z prostego przeliczenia danych tureckich. Reasumując, tylko jedna wersja jest prawdziwa. Tureckie władze twierdzą oficjalnie, że ostrzegały samolot rosyjski co najmniej 10 razy w ciągu 5 minut, a więc przez 300 sekund. Nijak się to ma do stwierdzonego przelotu, wynoszącego według Turków tylko ok. 7 sekund. Nawet znana aktorka kabaretowa Hanka Bielicka nie zdołałaby z taką prędkością wypowiadać skeczu. Innymi słowy, znowu agenci źle opracowali scenariusz katastrofy i kartki podawane medialnym lektorom po prostu zawierały nieprawdziwe rzeczy. A bezmyślni dziennikarze czytali co im podano. Przecież oni nie są od myślenia. Oni są od zarabiania.


Samolot przy prędkości 980 km/h przeleciałby 80 km, a nie 2 km. Komu potrzebna taka zabawa? Otóż nie byłoby w tym nic dziwnego, ale Rosja zaraz potem założyła embargo na zakup warzyw i owoców z Turcji. Jest to jakoby sankcja za zestrzelenie samolotu. Wiadomo, embargo można założyć oficjalnie, ale ludek chce jeść. Kto wszedł na ten rynek opuszczony przez Turcję? No oczywiście, Szanowni Czytelnicy, zgadliście! IZRAEL. I wszystko staje się jasne.
Jasne także jest od samego początku, że na najwyższych szczeblach wszystko zostało dokładnie ustalone. Przecież wszystkie głosy aktorów sceny politycznej były takie same. A teraz przypomnijcie sobie jak to było za czasów p. D. Tuska i szeroko nagłaśnianej przez rząd ptasiej grypy. Kto wszedł na rynek kurczaków i kogo nie obowiązują normy hodowlane Unii Europejskiej? Po tych głosach od razu można rozpoznać kto jest płatnikiem jakiej strony politycznej.
A jak to było z embargiem na wieprzowinę w styczniu 2015 roku, z powodu rzekomego Afrykańskiego Pomoru Świń? Kto wszedł na rynek rosyjski?
Tak to się robi, a ty ludku ciesz się, że żyjesz. Starsi i mądrzejsi już dawno opracowali właściwe programy dezinformacyjne. Czasami tylko wykonawstwo szwankuje. I to nie idee powodują te katastrofy, ale miłość do pieniądza określonych grup cywilizacji azjatyckich.
I na końcu każdego reportażu w dniu katastrofy widzimy zdjęcie z kwiatami. A kiedy to rodziny tych biednych ofiar zdążyły się zorganizować i w tak tragicznej sytuacji myślały wyłącznie o kwiatach i to w dodatku z szarfami?


Tymczasem, jak podała prasa, podobnie jak po 9/11, po 13/11 Prezydent Francji od razu ogłosił ustawy przeciw terroryzmowi. Jak cholernie ciężko musieli pracować ci biedni urzędnicy i w jedną noc sprokurować, uzgodnić i wydrukować wszelkie potrzebne dokumenty. Prędkość światła w próżni to pestka przy pracy tych dzielnych ludzików. Kamery z monitoringu nie działały, ale urzędnicy i tak wiedzieli co i jak. Zresztą podobnie było z ustawami w Ameryce – Patriot Act. Jeszcze kurz nie opadł po rozbiórce WTC, a już ustawy były podpisane i ogłoszone.
Ciekawe, co wymyślą w Polsce, aby jeszcze bardziej przycisnąć ludzi, jak dojdzie do podziałów. I pytanie, czy to już będzie w czasie najbliższych manewrów w czerwcu 2016 r.? Przecież kilkanaście tysięcy [podobno 15 000] amerykańskich żołnierzy ma przyjechać na te manewry. Przypomnę, że największa baza USA w Europie znajdująca się obecnie w Jugosławii i ochraniająca rurociąg z Morza Czarnego, liczy sobie tylko 10 000 żołnierzy.

dr Jerzy Jaśkowski

***

"Jasne także jest od samego początku, że na najwyższych szczeblach wszystko zostało dokładnie ustalone".

Powyższy cytat dr Jaśkowskiego dotyczy nie tylko tych wszystkich szopek medialnych mających na warsztacie hasła: terroryzm, wojna, zagrożenie, kryzys, konflikt, zbrodnia itp., ale też chyba najlepiej oddaje nasze położenie w szambie gdzie pływamy sobie radośnie, nieświadomi, że ktoś zaraz być może otworzy nową śluzę i wkrótce znikniemy pod hektolitrami nowego gówna.
Wybaczcie to obrazowe i mało wyszukane porównanie, ale czasami aż nie chce mi się wierzyć, że ludzie wciąż nie dostrzegają tej gry. Tego wręcz nachalnie wyeksponowanego z ich strony arsenału wyjątkowo płytkich i wulgarnych zagrywek, trików, wymyków i tematów zastępczych, gdzie aż po oczach i uszach bije czymś nienaturalnym. To prawda, że wszystko już ustalone. Osobowości psychopatyczne cechuje maniakalna wręcz tendencja do planowania wszystkiego ze zdwojoną siłą i uwagą. Każdy wariant rozgrywki musi być zawczasu rozpatrzony, prześwietlony i rozkręcony na czynniki pierwsze. Nie ma miejsca na improwizację i choć gram dowolności.
Zatem plan istnieje i jest realizowany, a Oni tylko odcinają kupony, zamieniają się miejscami i tak polaryzują światło, by przed oczy trafiał nam zawsze odpowiednio skompilowany obraz. Tak jest wszędzie. Ale choćby nie wiadomo jak się starali, to i tak nie zakryją wszystkiego. Jakaś rysa pozostanie.

Ponadto w swoim geniuszu nie umieją (albo raczej nie chcą) zaakceptować jednego podstawowego wykładnika. Mianowicie tego, że chaos i zło nigdy nie było, nie jest i nie będzie konstruktywne. Ich plany i te lucyferiańskie zagrywki polegające na ciągłej walce z tym co naturalne, odwieczne i niezmienne, nie przewidują swoistego sprzężenia zwrotnego, po którym wszystko odwróci się o 180 stopni, dokonując niemiłej niespodzianki tym, którzy do tej pory zdawali się mieć monopol na władzę. A w sumie to być może i o tym wiedzą, dlatego tak się spieszą. Dlatego wariactwo i wdrażanie patologii oraz próby izolowania, kneblowania i wysyłania wielu niewygodnych na tamten świat, tak przybiera na sile.
Trzeba tylko spojrzeć na to nieco chłodniej i zobaczyć, jak masowo odsłaniają się teraz z tymi swoimi niewyszukanymi gierkami i jak panicznie boją się tego, że zamiast skoczyć sobie nawzajem do gardeł, zaczniemy ze sobą rozmawiać, a być może nawet rozumieć się bez słów. To dla nich nie do zaakceptowania. Dlatego tak jest im potrzebny ten cały transhumanizm, ten zastrzyk ich nadziei w postaci czipów i nanotechnologicznych ustrojstw, które z ochotą chcą wepchnąć nam w tyłek, w imię polepszenia tego, co w ich mniemaniu jest niedoskonałe.
Jakiż paradoks, a jednak poparty setkami lat kłamstwa i dezinformacji, w których lepiono nas ze śliskiej i nieszlachetnej gliny. Gdzie deptano myślicieli, nurty, nauki i religie, które szukały nie tam gdzie trzeba, bo przecież wara niewolnikom od wiedzy wszelakiej a już głównie od tej, która otwiera drzwi do komnat prawdy, zarezerwowanej dla kreatorów porządku.

Ale właśnie Panie i Panowie na kole czasu dochodzimy do "za pięć dwunasta". Oni wyciągają coraz to większe i tłustsze króliki z kapelusza, coraz bardziej krzyczą, straszą i grożą. I dostają permanentnej sraczki, kiedy widzą że ludzie zamiast się bać, wyć lub kulić w kącie, wyjmują wtyczkę z gniazdka, idą do parku i rozmawiają ze sobą tak, jak robili to kiedyś. A dzieciaki, zamiast ze słuchawkami na uszach ślinić się do małych kolorowych ekraników, rżną na boisku w piłę aż huczy.
I zawsze tak jest. Bo jak wytworzysz nie wiadomo jak duże ciśnienie z zewnątrz, zaczniesz dociskać, gnieść i tłamsić, to w końcu ten tłamszony po jakimś czasie zrozumie że nie tędy droga. Już nie będzie się napinał i walczył. Nie będzie tego wspierał. Zrobi jedno. Z całym zapałem na jaki jeszcze go stać, zmieni kierunek dążenia. I zacznie szukać...w środku. We wnętrzu. I to już będzie koniec. Pełna godzina. "Dwunasta".

I jeśli mamy w ogóle jakiś obowiązek, to jest nim uwierzenie we własne siły i zrozumienie, że tylko kochając i wykorzystując potencjał swojej kreatywności możemy wyjść z tej mrocznej nory w której kazano nam żyć, wpieprzać korzonki myśląc że to ambrozja i udawać kogoś, kim w istocie nie jesteśmy. Więc zanim oznajmią ci radośnie, że od jutra będziesz nosić czip w lewym nadgarstku i nie potrzebny będzie już twój harmonogram zajęć (bo ułożą go za ciebie), wyciągnij tę cholerną wtyczkę, usiądź w ciszy i najszczerzej jak potrafisz zapytaj siebie samego. Czy wspierasz to wszystko i bawisz się z nimi ich klockami w ten cały cyrk? Czy budujesz coś swojego od zupełnych podstaw. 

TERAZ...

   


Źródło tekstu: http://wolnemedia.net/
Zdjęcia: internet 


niedziela, 6 grudnia 2015

Góry Stołowe 2014


Część 6- Brzozowie- Vrbiny (Česká Čermná)- Grupa warowna "Dobrošov"

Tego dnia odbyliśmy niedaleką wycieczkę za naszą południową granicę. Celem był rejon czechosłowackich umocnień z lat 30. ulokowanych w pobliżu miejscowości Dobrošov. Tym samym "wdepnęliśmy" chwilowo na malowniczy teren Wzgórz Lewińskich i Gór Orlickich, gdzie nie tylko pospacerowaliśmy miłymi leśnymi duktami, ale też dane nam było odwiedzić kilka miejsc interesujących widokowo.
Z Kudowy skierowaliśmy się na południe, by obrzeżami osiedla Zakrze dojść do Zielonej Doliny, gdzie znajduje się Źródło Maryi- urokliwe choć nieco zapomniane miejsce pielgrzymkowe z kaplicą Matki Boskiej Bolesnej z roku 1887. Następnie bezleśnymi stokami wzniesienia Brzezie (z ładnymi widokami na Góry Stołowe), dotarliśmy do wsi Brzozowie (Brzozowice). Dziś jest ona częścią Kudowy, choć wzmiankowana była już w 1400r. Znajduje się tu ciekawy kościół śś.Piotra i Pawła z 1730r. przebudowany w połowie XIXw. z klasycystyczną plebanią, oraz kilka domów z końca XIXw. Wieś jest położona na dnie dolinki i otoczona ze wszystkich stron zalesionymi wzgórzami, dzięki czemu stanowi niezwykle malowniczą ostoję cywilizacji na tym terenie. Gdyby nie asfaltowa droga biegnąca przez Brzozowie, można by sądzić że ten niewielki przysiółek położony jest niemalże na końcu świata :)

Niedaleko za ostatnimi budynkami wsi znajduje się przejście graniczne, za którym osiągamy pierwsze zabudowania czeskiej wsi Vrbiny, będącej z kolei częścią większej Českej Čermnej. My jednak nie idziemy w jej stronę, a odbijamy na zachód, gdzie szlakiem żółtym zaczynamy wędrówkę po wzgórzach położonych na wschód od wsi Dobrošov. Niewymagający i ładnie wytyczony przez lasy szlak, wkrótce doprowadza nas do drogi asfaltowej, za którą rozpoczynamy ostatnie podejście pod wzgórze Dobrošov (624m.n.p.m.), na którym ulokowane są obiekty fortyfikacyjne grupy warownej.

Artyleryjska grupa warowna Dobrošov, została wybudowana w latach 1935-38, na wzgórzach położonych nad miastem Nachod. Jej położenie w takim miejscu gwarantowało skuteczny ogień artyleryjski, który swym zasięgiem obejmować miał rozległy obszar podnóża Gór Orlickich, aż do strefy Gór Jastrzębich (Jestrebi hory). Całość oczywiście była częścią olbrzymiego przedsięwzięcia fortyfikacyjnego (tzw. Československé opevnění), mającego zabezpieczyć Czechosłowację przed potencjalną agresją państw sąsiednich (głownie Niemiec). Więcej na ten temat:
Czechosłowackie fortyfikacje z lat 1935-1938 

Głównym elementem grupy był duży bunkier artyleryjski N-S75 "Zelený", z trzema kazamatami, w których miały być zainstalowane haubice 100mm. Jednak do czasu opuszczenia obiektów w roku 1938, nie zdołano zakończyć wszystkich prac. Oprócz N-S75, grupę warowną tworzyły jeszcze dwa obiekty: duże bunkry piechoty N-S72 "Mustek", oraz N-S73 "Jerab", które miały być wyposażone w broń maszynową i działa p-panc.47mm. Wszystkie umocnienia twierdzy miały być połączone podziemnymi korytarzami, ponadto znajdować miały się tam magazyny amunicyjne, koszary i pomieszczenia socjalne dla żołnierzy obsługi.
W planach grupa miała liczyć jeszcze przynajmniej cztery obiekty: N-S74 "Maliňák"(bunkier z obrotową wieżą), N-S76 "Amerika"(bliźniaczy bunkier N-S75 "Zelený"), oraz N-S77 "Kaplička" i N-S77a "Portal"(będące obiektami wsparcia). Tych zespołów fortyfikacyjnych jednak już nie ukończono.
Po zajęciu przez Niemców terenów Sudetów, umocnień grupy warownej Dobrošov nie rozbudowywano. Natomiast część obiektów (np.N-S72 "Mustek"), wykorzystano do przeprowadzenia zaawansowanych testów artyleryjskich (czego ślady widoczne są do dziś).
Obecnie grupę warowną zwiedzamy poprzez udostępniony schron artyleryjski N-S75 "Zelený", w którym to obejrzeć można ciekawą ekspozycję poświęconą historii obiektu, po czym podziemnymi korytarzami przemieszczamy się do koszar i obiektu N-S72 "Mustek", którym z powrotem wychodzimy na powierzchnię. Sporadycznie otwierany jest także schron N-S73 "Jerab", głównie podczas świąt i uroczystości państwowych.

Czy warto odwiedzić ów kompleks? Jak najbardziej! I nie piszę tego akurat z perspektywy maniaka ogólnomilitarnych klimatów. Po prostu jest to ciekawa historycznie, ładnie położona grupa obiektów, w niedalekim sąsiedztwie Kudowy- Zdrój, gdzie dotrzeć można bez problemu będąc również zmotoryzowanym. Przy zwiedzaniu trasy turystycznej nie przeszkadza brak znajomości czeskiego, jako że każdy (chyba) cudzoziemiec przy zakupie biletów, dostaje do ręki niewielką broszurkę informacyjną. Przynajmniej na tyle wystarczającą, by pokapować gdzie się znajduje ;) 

Po zaliczeniu wymienionej wcześniej trasy turystycznej, pokręciliśmy się jeszcze trochę przy obiekcie N-S73 "Jerab", a ponieważ widoczność nieco siadła, zrezygnowaliśmy już z planowanego wcześniej odwiedzenia schroniska Jiráskova chata, i po mału ruszyliśmy w drogę powrotną. A że w tę stronę bardzo nam ona przypadła do gustu, zatem postanowiliśmy wrócić do Kudowy niemalże...po swoich śladach ;)

Stawy w okolicy Kudowy-Zdrój Zakrze

Widoki na Góry Stołowe i Wzgórza Lewińskie z Obniżenia Kudowy

Widoki na wzgórza w okolicy Hronova

Idziemy trochę skrajem lasu...

trochę polami...

a później już samym lasem

W końcu docieramy do Źródła Maryi, w Zielonej Dolinie...

Źródełko jest niepozorne

Kaplica Matki Boskiej Bolesnej

Niebawem opuszczamy las...

by na stokach wzgórza Brzezie podziwiać nie tylko bydło rogate, ale też ładne widoki na grzbiet Gór Stołowych

Przy niewielkim zoomie, wypatrzeć można też Grodczyn i charakterystyczny stożek Gomoły

I trochę szersza perspektywa. Na dole po lewej, zabudowania Kudowy-Zdrój

Krzyż przy dawnej drodze do wsi

Zejście do wsi Brzozowie

Leży ona w niewielkiej kotlince, otoczonej bardzo malowniczymi wzgórzami

Po drodze mijamy sporo starych gospodarstw, choć widać też kilka nowo pobudowanych domów

Główna droga we wsi

Kierujemy się na południe

Piaskowcowa kolumna i krzyż przed kościołem...

i sam kościół śś. Piotra i Pawła z 1730r.,otoczony murem z bramną dzwonnicą

Wkrótce przekraczamy granicę...

wchodząc na ładny leśny dukt...

gdzie najpierw dominują drzewa liściaste...

a później skupiska modrzewi oraz świerków 

Słoneczna aura...

tylko uwydatnia piękno jesieni

Paśnik ze świetlną iluminacją w tle :)

 Na końcowym odcinku nieco podchodzimy...

i osiągamy drogę asfaltową, za którą pojawiają się pierwsze tablice informacyjne

Pokonujemy ostatnie zbocze...

i niebawem możemy cieszyć oczy rozległymi widokami

Po lewej stronie, wyłania się z lasu N-S72 "Mustek"

Z przeciwnej natomiast, widać z oddali między drzewami szare cielsko N-S73 "Jerab"

Po pewnym czasie dochodzimy do bunkra "Zeleny", spod którego ładnie widać pierwsze zabudowania wsi

N-S75 "Zeleny" z jednej...

oraz z drugiej strony. Widać zasłonięte stanowiska artyleryjskie

I jeszcze jeden rzut oka na N-S75 "Zeleny". Na jego dachu przykład maskowania ziemnego

N-S72 "Mustek", będący bunkrem dowodzenia...

i jego południowa ściana, gdzie Niemcy dokonywali testów artyleryjskich

Ta zakratowana jama to nie drzwi, a właśnie "pamiątka" po ostrzale

Ładnie zachowana wnęka strzelnicy z profilem antyrykoszetowym

Widok z dachu bunkra "Mustek" na Góry Orlickie

Dach obiektu

Zbliżenie na budynek schroniska Jiráskova chata

Widok na Nachod i majaczące na ostatnim planie Karkonosze

Widok na Góry Stołowe

"Mustek" od strony wschodniej

Ekspozycja zapór przeciwczołgowych przed bunkrem "Zeleny"

A tu już wnętrze bunkra i fragment innej ekspozycji, we wnętrzu przedziału bojowego
   
Replika jednej z haubic 100mm vz30., które to miały być najsilniejszym uzbrojeniem kompleksu  

Częściowo zalany fragment bunkra

Część pomieszczeń

Wkrótce dochodzimy do klatki schodowej...

którą podążamy w dół

Najniższa kondygnacja podziemi. Tu ulokowane były magazyny i pomieszczenia dla załogi

Korytarze

Ekspozycja w jednym z większych pomieszczeń

Fragmenty infrastruktury pochodzącej z innych obiektów

W jednym z korytarzy

Ekspozycja poświęcona czechosłowackiej broni artyleryjskiej i strzeleckiej

Niektórzy mogą tu poczuć lekką klaustrofobię ;)

Idziemy w stronę bunkra dowodzenia "Mustek"

Część odnóg jest w stanie surowym

Dwa wagoniki. Nie mam pojęcia czy oryginalne

Kolejna hala, do której dochodzi korytarz typowo transportowy

Jedna z największych hal...

i korytarz transportowy

Bo bokach natrafiamy na kilka niedokończonych fragmentów podziemi

Tu widać różnicę

Podziemia nieudostępnione, można zobaczyć na nielicznych fotografiach

Dochodzimy do kolejnej klatki schodowej...

którą przedostajemy się do korytarzy obiektu "Mustek"

Jedno z pomieszczeń bunkra dowodzenia

Kolejna dziura, zapewne również efekt ostrzału

I jeszcze jedno pomieszczenie...

w którym prezentowane są zdjęcia z początku funkcjonowania obiektów

Odwiedzamy też małą ekspozycję przy kasie...

gdzie zaprezentowano armię czechosłowacką w miniaturze...

ale też trochę umundurowania oraz wyposażenia w prawdziwej skali

A tu ciekawa makieta obiektów grupy warownej, wraz z wytyczeniem obiektów podziemnych

Na deser zostawiamy sobie bunkier piechoty N-S73 "Jerab". To jedyny obiekt kompleksu, który został zmobilizowany we wrześniu 1938r.

Jest ulokowany nieco dalej od pozostałych

Zabetonowane stanowiska strzelnicze...

położone nad fragmentem suchej fosy. Pod nimi widać otwory na zrzutnie granatów

Przed bunkrem

I ujęcie z nieco innej strony

Widoki sprzed obiektu "Jerab"

c.d.

Pora wracać...
 

c.d.n.