Zazwyczaj, gdy mówi się o zaginionych, przedpotopowych cywilizacjach, przypisuje im się (na podstawie znalezisk archeologicznych, które przetrwały do naszych czasów) umiejętność wykorzystywania przez nie technologii, które nawet dziś muszą robić na każdym wielkie wrażenie. Próbę naukowego opisania tych technologii podejmuje zupełnie nowa dziedzina wiedzy, zwana paleofizyką. Analizuje ona teksty sumeryjskie, staroegipskie, greckie i wiele innych pod kątem poszukiwania opisów – stworzonych na miarę umiejętności i wiedzy starożytnych – określonych zjawisk fizycznych i porównywanie ich do współczesnych odkryć na polu fizyki teoretycznej. To, co wyłania się z takiej analizy porównawczej, w sposób niezwykle jasny i oczywisty wskazuje na istnienie i wykorzystywanie w zamierzchłej przeszłości naszej planety rozmaitych wyrafinowanych technologii, która była w posiadaniu nieznanej nam wciąż, przedpotopowej cywilizacji, która niekoniecznie ograniczała się tylko do naszej planety, ale mogla pochodzić nawet z odległych zakątków naszej galaktyki.
Starożytne freski mówią znacznie więcej, niż z reguły się uważa
Pas asteroid w Układzie Słonecznym
Jedną ze współczesnych teorii astronomicznych jest hipoteza tzw. eksplodujących planet, z których szczątków powstał np. pas asteroid pomiędzy Marsem a Jowiszem. Hipoteza ta jest znana już od początków XIX w. Analiza budowy i składu tych asteroid wskazuje, że kiedyś tworzyły one jedna całość – dodatkową planetę w naszym układzie słonecznym – która z jakichś powodów została rozsadzona na strzępy. Problemem współczesnej fizyki jest fakt, że nie posiada ona odpowiednio przekonywującego modelu, który uzasadniałby taką nagłą i nieoczekiwaną, spontaniczną eksplozję. Taka teoria – gdyby powstała, miałaby olbrzymie zastosowanie w wyjaśnieniu wielu kosmicznych zjawisk, takich jak istniejące obecnie pasy asteroid, powstawanie komet, a nawet niektóre elementy geologii naszej własnej planety.
Najlepszą teorie opisująca takie właśnie zjawisko stworzył wybitny, nie żyjący już amerykański astronom Tom Van Flandern (pracujący dla US Naval Observatory- do dziś nikt nie stworzył dla niego polskiej strony Wikipedii!). Jeśli porównać jego hipotezę z antycznymi tekstami, teoria wojny międzyplanetarnej i użycie zaawansowanej technologicznie broni przewyższającej wszystko co jest nam znane dziś, wydaje się być jedynym logicznym wytłumaczeniem dla wypadków, jakie zaszły wiele tysięcy lat temu w układzie słonecznym. Można w skrócie powiedzieć, ze mamy w takim kontekście do czynienie ze starożytną wersja “Gwiezdnych Wojen”. W jednym z odcinków sławnej, filmowej serii Lucasa, mamy nawet ilustracje pokazująca takie wydarzenie, gdzie zostaje kompletnie rozbita na drobne kawałki planeta Alderaan (Planeta V). Tą z pozoru fantastyczną teorię można uzasadnić właśnie na podstawie analizy paleofizycznej biorącej pod uwagę wszystkie najnowsze osiągnięcia fizyki wskazujące, że taki scenariusz był lub nadal jest możliwy.
Czy starożytne cywilizacje dysponowały bronią zdolną niszczyć ciała niebieskie?
Jeśli istnienie takiej broni, byłoby możliwe – czego ślady możemy zobaczyć a naszym układzie słonecznym – to siłą rzeczy potwierdza to tym samym istnienie wyrafinowanej technologicznie cywilizacji. Jeśli wziąć pod uwagę taką konkluzję serio, to w zupełnie innym świetle przedstawia nam się cała ezoteryczna tradycja, jaka utrzymywana jest i rozwijana na przestrzeni naszej znanej historii – łącznie ze szczególną uwagą, z jaką traktowana była ona przez niezwykle praktycznych i dalekich od fantazjowania Niemców, w czasach burzliwego rozwoju nazistowskich technologii. Z niezwykłą pasją kolekcjonowano wówczas antyczne dokumenty, mogące uchylić rąbka tajemnicy tej przedpotopowej technologii i dziś bez żadnych wątpliwości można powiedzieć, że niemieccy naukowcy byli w stanie odkryć wiele rewolucyjnych technologicznie rozwiązań, których korzenie tkwią w mrocznej przeszłości naszej planety. To zainteresowanie bynajmniej nie ustało wraz z końcem III Rzeszy i jest kontynuowane wraz ze wspomnianą przeze mnie wiele razy amerykańska operacją “Paperclip”, która jest fundamentem dla dalszego rozwoju technologii, jaka niezwykle żywiołowa rozwija się na naszych oczach od połowy zeszłego wieku.
Tom Van Flandern (2008)
Na tej postawie można wysnuć ryzykowną ale też i logiczną konkluzje, że obecna wojna na Bliskim Wschodzie, której sens wydaje się być absurdalny i nie mający żadnego praktycznego uzasadnienia ma na celu – być może – pozyskanie takiej właśnie dokumentacji przedpotopowych technologii. Nie można oprzeć się wrażeniu, że tereny, na których toczy się obecna wojna, ściśle odpowiadają zasięgowi sumeryjskiej cywilizacji, która zarejestrowała olbrzymi materiał spisany na glinianych tabliczkach, z których tylko mikroskopijna część została odcyfrowana i przetłumaczona. Być może nie jest to główny cel tej wojny, ale nie należy odrzucać tego, że przy okazji dokonywana jest próba zebrania brakujących części opisu tych technologii. Zanim wybuchła wojna w Iraku, w starożytnych ruinach tego kraju intensywnie pracowali archeolodzy niemieccy, francuscy i polscy, którzy odkryli ogromna ilość rozmaitych artefaktów i tysiące tabliczek z pismem klinowym. Kiedy do Iraku weszły wojska amerykańskie, angielskie i im sojusznicze, w krótkim czasie doszło do grabieży w muzeum w Bagdadzie, skąd zniknęły najbardziej interesujące i tajemnicze zabytki wskazujące, że złodzieje doskonale wiedzieli czego i gdzie szukać. Potwierdzają to podobne wypadki do jakich doszło podczas wojny w Libii i niepokojów w Egipcie, gdzie kradzieże w muzeum również wskazywały na dobrze zaplanowaną akcję.
Defilada "zwycięzców"w Bagdadzie
c.d.n.
Źródło tekstu i zdjęć:http://nowaatlantyda.com/
Korekta- Medart