sobota, 29 kwietnia 2017

Antarktydzkie piramidy


Od kiedy serwis Google Earth stał się powszechnie dostępny, kto żyw rzucił się odkrywać tajemnice naszej planety ukryte do tej pory przed ludzkim okiem. Zdjęcia satelitarne dają idealny punkt widzenia z którego bystre oko jest w stanie dostrzec elementy odbiegające od codzienności.

Antarktyda wzbudza szczególne zainteresowanie, choćby ze względu na niedostępność i odległość lodowego kontynentu od ludzkich skupisk. Ostatnią sensacją są “odkrywane” tam kolejne struktury przypominające piramidy. Dwie z nich odkryto kilkanaście kilometrów od brzegu a trzecia ma stać niemalże na czarnej, antarktycznej plaży. Sensacyjność odkrycia dla uważnego obserwatora tego tematu jest sezonowa. Oznacza to, że o piramidach na Antarktydzie pisze się już od dobrych kilku lat a dyskusję za każdym razem wywołują tabloidy (!), dla których jest to sprawdzony temat na pozyskanie sobie szerszego odbioru. Identyczne niemalże informacje z “Daily Mail” były prezentowane w zeszłym roku, dwa lata temu, trzy lata temu… i zapewne wcześniej.
Jeśli struktury te rzeczywiście okazałyby się być zbudowanymi przez kogoś piramidami, to niewątpliwe dokonują one kolosalnej rewolucji w sposobie patrzenia nie tylko na naszą historię ale w ogóle na początki ludzkości. Nikt do tej pory nie był w stanie udowodnić, że Antarktydę mogła zamieszkiwać jakakolwiek nieznana nam cywilizacja – na dodatek technologicznie zaawansowana.

Trudno sobie wyobrazić aby ktokolwiek mógł zamieszkiwać tą skutą mrozem ziemię, gdzie warunki życia nawet dziś, gdy zbudowano tam dostarczające energii elektrownie atomowe i lotniska zdolne przyjąć największego nawet jumbo-jeta. (Nawet istnienie elektrowni atomowych jest problematyczne po tym jak w amerykańskiej bazie McMurdo zamknięto w 1972 r. taką elektrownię po tym, gdy wykryto tam duży, radioaktywny wyciek zatruwający środowisko naturalne i ludzi). Jednak z badań geologicznych wiadomo, że Antarktyda nie zawsze była taka jak dziś. Płyta tektoniczna, na której leży powoli dryfuje w stronę bieguna południowego, co oznacza, że wiele milionów lat temu Antarktyda cieszyła się łagodnym klimatem przypominającym dzisiejszą Nową Zelandię. Tak przynajmniej mówią naukowcy z British Antarctic Survey. Kilka niezależnych od siebie ekspedycji naukowych sponsorowanych przez NASA a także Rosyjską Akademię Nauk znalazło mikroby pod lodem jezior: Vida i Wostok.
Antarktyda jest w 98% pokryta lodem, który więzi w sobie ponad połowę ziemskich zasobów słodkiej wody. Antarktyda nie jest jednak kostką lodu. Większość tego lodu spływa do oceanu, spychana tam siłami natury. Pokrywa lodowa Antarktydy ma w wielu miejscach grubość ponad 3 km i kryje pod sobą prawdziwy, geologiczny krajobraz kontynentu. Powstało międzynarodowe konsorcjum naukowe (wspomniane wyżej British Antarctic Survey), aby wspólnymi siłami zbadać jak wygląda Antarktyda pod lodem. Dzięki temu powstała mapa Antarktydy zwana Bedmap2, oparta na mapie jaką stworzono w 2001 r. i uzupełniona o 25 milionów (!) nowych pomiarów dokonanych z ziemi, powietrza i przestrzeni kosmicznej. Włączone są w to także 7-letnie obserwacje satelity NASA – ICESat (ICESat2 wejdzie do służby w przyszłym roku) i 3 lata pomiarów laserowych i z użyciem radaru penetrującego ziemię w ramach operacji IceBridge. W ramach IceBridge samoloty P-3 Orion przelatywały nad wieloma regionami Antarktyki dokładnie penetrując swoimi radarami to co, ukrywa pod sobą lód.. Dzięki temu mamy dość niezłe rozeznanie w tym, co kryje się pod grubą warstwą lodu Antarktydy.


Największym problemem dopuszczenia myśli o nienaturalnym pochodzeniu tzw. piramid z Antarktydy jest to, że nawet dziś byłyby one niemalże niemożliwe do wykonania. Zwłaszcza przy obecnym klimacie, który nie zmienił się zbytnio od czasów wynalezienia koła a nawet opanowania techniki zapalenia ognia, co miało nastąpić jakieś 125 tys. lat temu. Oznaczałoby to, że jeśli rzeczywiście ktoś miałby zbudować piramidy na Antarktydzie, to z pewnością nie byłby to nasz praszczur… Inna sprawa, że my sami być może nie jesteśmy pierwszymi mieszkańcami Ziemi i z pewnością nie ostatnimi. Co jakiś czas niepokojące znaleziska sugerują, że ktoś tu był na bardzo długo przed nami a czasem nawet sugerują, że przybył tu z naprawdę daleka.
W przypadku Antarktydy przychodzi do głowy jeszcze jedna myśl. Ten ktoś nie tylko kiedyś tu przybył, ale być może nawet jest tam do dziś! Jakkolwiek szalona i pozbawiona rozsądku jest ta myśl to: zaskakuje zainteresowanie z jednej strony a tajemniczość z drugiej w jaki traktują to miejsce światowe mocarstwa i to już od połowy XX w. Ostatnio zainteresowanie Antarktydą zdają się wzrastać, bo odwiedzają ją rozmaite prominentne osobistości, nie podając przy tym celu swojej wizyty. Co prawda znając intelektualna dojrzałość Johna Kerry’ego jestem w stanie uwierzyć, że uznał moment w którym Hillary przegrała wybory prezydenckie za ostatnią szansę aby wywinąć orła na nieskażonym stopą ludzką śniegu… Oczywiście na koszt podatników.


Sensacyjne informacje na temat piramid na Antarktydzie pojawiają się cyklicznie od lat. Ilustrują je zazwyczaj te same zdjęcia a ostatnio także “screeny” z Google Earth. To, czego brak w tych opisach to zazwyczaj nazwiska ludzi, którzy dokonali tego odkrycia, ale to nie przeszkadza aby informacje tego typu wywoływały odpowiednie zainteresowanie. Głód takich fantazji musi być wielki, bo przyjmowane są one bez cienia sceptycyzmu, jak leci, co tylko zachęca właścicieli takich stron (zazwyczaj mają oni u siebie dużo reklam na których zarabiają) do dostarczania kolejnych rewelacji. W przypadku tzw. piramid z Antarktydy każdy, kto chciałby się choć trochę wysilić natrafi na długi film zrobiony przez “National Geographic” ze wspinaczki na Vinsen Massif, gdzie cała okolica fotografowana jest z dbałością i przy użyciu wysokiej jakości sprzętu. Jakoś nikomu do głowy nie przyszło aby nazwać któryś z takich “podejrzanych” masywów piramidą – choćby dla żzartu… Powód jest zapewne prosty. Szczyty te mają naturalne pochodzenie a ich geologia związana jest z przesuwającym się u ich podnóża lodowcem i nazywane są nunatak. Jako przykład takiej geologicznej struktury może służyć góra Kirvi i sąsiadująca z nią Beinisvørð na Wyspach Owczych. Pod odpowiednim kątem rzeczywiście przypominają piramidy, ale wystarczy popatrzeć na nie z drugiej strony aby nie mieć wątpliwości, że są nunatakami. Są wolne od lodu i łatwo dostępne ale mimo to, nie odkryto tam śladów czyjejś inteligentnej działalności.


Najnowsze sensacyjne zdjęcia z Google Earth odkrył dla świata Vicente Fuentes. Podał nawet ich geograficzne współrzędne (79°58’39.25″S 81°57’32.21”W). Odkrycie okrzyknięto piramidą i ostatecznym dowodem na istnienie tych struktur na Antarktydzie. Geograficznie miejsce to nazywa się Schatz Ridge i jest jednym z częściej odwiedzanych, bo rutynowo wzgórze zdobywane jest przez pasjonatów alpinizmu. Co ciekawe żaden z nich nie zgłosił nigdy, że kojarzy mu się ono z piramidą! Dlaczego? Powód jest prosty i psychologiczny. Fuentes zrobił zestawienie zdjęcia Schatz Ridge z piramidą w Gizie. Na zdjęciach obok siebie wyglądają niezwykle podobnie tylko że… struktura na Antarktydzie jest zaledwie czubkiem wielkiej góry i gdyby odgarnąć z niej lód jakim jest w większości skuta, to Wielka Piramida w Gizie wyglądałaby przy niej jak psia buda… Czy można sobie wyobrazić kogokolwiek w przeszłości, kto byłby w stanie coś takiego stworzyć??? Chyba, że miałoby to być jakieś wszechmogące UFO…., tylko ze wtedy zostawiłoby ono po sobie znacznie więcej podobnie wyrafinowanych i trwałych struktur w innych częściach świata o wiele łatwiej dostępnych niż ta na Antarktydzie. Taką strukturą ewentualnie mogłaby być bośniacka piramida w Visoko, ale póki co, odnoszę się do tych odkryć z pozytywnym zainteresowaniem, ale i zdrowym sceptycyzmem.
Antarktyda z pewnością kryje w sobie wiele tajemnic. Być może nawet piramidy i pozostałości po wyrafinowanej cywilizacji, ale dopóki nie pojawi się jakiś strzęp ewidencji, warto zachować antarktyczny chłód w ocenie i nie dać się ponieść polarnym mirażom.

Chris Miekina


***

A ja podsumowując zapytam tylko. Czy ktoś jakąkolwiek ewidencję w ogóle bierze pod uwagę?
O jakich ewidencjach potencjalnych piramid na Antarktydzie czy w Bośni mówimy, skoro nawet sprawa Wielkiej Piramidy to (dez-)informacyjna studnia bez dna i rozgrywanie karcianej partii, wciąż z jednego i tego samego, jałowego rozdania. Dlaczego nikt z oficjalnych "mędrców", nawet nie wypowie się na zagadnienia poruszone przez niejakiego dr Zalewskiego? Gdzie są ci materiałoznawcy i inżynierowie renomowanych uczelni, oraz specjaliści od budownictwa? Gdzie ich komputerowe symulacje i daleko idące konkluzje? Gdzie odwierty, badania próbek oraz potencjalne szkice wykorzystywanych przy pracach urządzeń?
Nie łudźmy się. Żadnej ewidencji nie będzie. Nie będzie nic poza to, co już ustalone. Uczone książki napisano, w periodykach pojawiły się stosowne artykuły, a odpowiedzialni za to, z szerokimi uśmiechami odebrali należne granty. Większość wścibskich już węszyć nie będzie, a tych kilku niesfornych którzy coś tam marudzą i jeszcze szukają, podda się odpowiednim procedurom. Zaś to co robią, naświetli w niepozostawiający złudzeń sposób. Dokładnie tak, by pozostała im jedynie jakaś tylna furtka prowadząca w odległe peryferyjne nisze, z których powrotu w objęcia uniwersyteckich muz, już na bank nie będzie.



Część 2

https://www.youtube.com/watch?v=sUcybWAy0J4           



Źródło tekstu: http://nowaatlantyda.com/
Źródło zdjęć: internet 
Korekta: Medart


niedziela, 16 kwietnia 2017

Masyw Śnieżnika - wspomnienia


W tym roku podjęliśmy decyzję o odwiedzeniu tego pięknego pasma Sudetów po, jakby nie patrzeć, kilku ładnych latach przerwy. Zawsze nam się tam podobało (dla mnie osobiście Masyw Śnieżnika to jedno z sudeckiego top three), zatem powrót w te góry był, można by rzec, jedynie kwestią czasu. Postanowiłem wrzucić więc trochę zdjęć, z naszego ostatniego wypadu. Na początek jednak nieco "suchych" faktów:

Masyw Śnieżnika to najwyższa grupa górska Ziemi Kłodzkiej i całej polskiej części Sudetów Wschodnich, a zarazem zwornik trzech historycznych krain: Czech, Moraw i Hrabstwa Kłodzkiego, których granice stykają się na samym Śnieżniku [...] Na Trójmorskim Wierchu natomiast łączą się trzy europejskie działy wodne [...] Jako jeden z nielicznych w polskich górach Masyw Śnieżnika ma formę rozrogu, czyli układu kilku grzbietów schodzących się centralnie w najwyżej położonym punkcie, którym jest szczyt Śnieżnika (1426m.n.p.m.)[...]
W kierunku południowo- zachodnim biegnie grzbiet graniczny, z drugim co do wielkości szczytem masywu-Małym Śnieżnikiem (1337m.n.p.m.). Na jego wschodnich stokach leży wodospad Pod Strasidly. Ostatnią znaczniejszą kulminacją grzbietu jest wspomniany Trójmorski Wierch (1145m.n.p.m.). Na południe od Śnieżnika odchodzi Mokrý hřbet- najdłuższy z grzbietów masywu (15km). Biegnie nim historyczna granica Czech i Moraw a najwyższe kulminacje to Sušina (1321m.n.p.m.) i Podbelka (1307m.n.p.m.), a kończy go Strazna (1074m.n.p.m.)[...]
Pomiędzy tymi dwoma grzbietami leży głęboko wcięta Dolina Morawy, której górna część ze stromymi, amfiteatralnymi zboczami przypomina kocioł polodowcowy. Zdarzają się tu, choć rzadko, niewielkie lawiny.
Ku wschodowi od Śnieżnika odchodzi krótki i dość niski grzbiet graniczny, kończący się na Przełęczy Płoszczyna (815m.n.p.m.), za którą zaczynają się Góry Złote [...]
Na północ odchodzi inny krótki grzbiet, w całości znajdujący się po stronie polskiej, z dwoma widokowymi, a nieodwiedzanymi przez turystów szczytami Stroma (1166m.n.p.m.) i Młyńsko (990m.n.p.m.). W stokach pierwszego z nich, w głębokiej dolinie Kleśnicy, znajduje się największa atrakcja turystyczna masywu- Jaskinia Niedźwiedzia.

Ciekawa fotografia z lat 30 XXw., ukazująca trzy obiekty Śnieżnika. Od lewej "Szwajcarka"(dzisiejsze schronisko "Na Śnieżniku"), pośrodku murowana wieża widokowa im.Wilhelma I z 1899r (wysadzona w 1973r.), oraz na prawo od niej- schronisko księcia Liechtensteina (również nieistniejące)

Wreszcie na zachód od doliny Kleśnicy, ciągnie się długi grzbiet z kulminacją Czarnej Góry (1205m.n.p.m.), na której znajduje się znany ośrodek narciarski. Przełęcz Puchaczówka (899m.n.p.m.) oddziela ją od grzbietu Krowiarek, sięgającego aż po okolice Kłodzka i również zaliczanego przez geografów do Masywu Śnieżnika. Od grzbietu Czarnej Góry odchodzi w kierunku północno- wschodnim odnoga zakończona rozoraną potężnymi kamieniołomami marmurów górą Krzyżnik (710m.n.p.m.) nad Stoniem Śląskim, natomiast jego odnoga zachodnia kończy się Igliczną (845m.n.p.m.), z sanktuarium Matki Śnieżnej nad Międzygórzem.
Masyw Śnieżnika jest oddzielony od Rowu Górnej Nysy progiem tektonicznym, z którym wiąże się powstanie największego wodospadu Ziemi Kłodzkiej- Wodospadu Wilczki.

Co głównie urzeka mnie w tym paśmie? Wiele rzeczy, między innymi jego przestrzenny charakter, ogromny potencjał widokowy, mnogość ciekawych i trochę zapomnianych miejsc (vide-Krowiarki), niezaprzeczalny urok krajobrazu i wbrew pozorom względny spokój na szlakach (no, może oprócz samego Śnieżnika i jego najbliższego otoczenia).
Na ostatnim wyjeździe skupialiśmy się raczej na bardziej topowych i rozpoznawalnych miejscach. Teraz także zamierzamy częściowo je odwiedzić, ale podejmiemy też starania, by spenetrować nieco mniej znane zakamarki i zapuścić się na szlaki nieodwiedzanych wcześniej wzniesień, grzbietów, przełęczy czy dolin. Póki co, zapraszam na archiwalną galerię, sprzed ponad pięciu lat.

Widok z tarasu schroniska "Na Iglicznej"

Sanktuarium Marii Śnieżnej na Iglicznej

Droga Albrechta

Okolica Przełęczy Puchaczówka.Widok na Krowiarki i Góry Złote

Taras widokowy wieży na Czarnej Górze...

ze znakomitymi widokami na Śnieżnik...

oraz Góry Bialskie i Złote

Na stokach Czarnej Góry

Okolica Przełęczy pod Jaworową Kopą

Szlak przez Żmijowiec

Skałki na Żmijowcu

Nad Wodospadem Wilczki

Wodospad Wilczki

c.d.

Międzygórze

Międzygórze- dawny kościół ewangelicki z 1911r.

Międzygórze- jedna z zabytkowych willi

Międzygórze- dawne sanatorium Gigant z 1882r.

Międzygórze- Ogród Bajek

Kaskady potoku Wilczka

Szlak na Śnieżnik, w pobliżu Kozich Skał

Widok na Dziki Stok i Mały Śnieżnik

Schronisko "Na Śnieżniku"im.Zbigniewa Fastnachta (jeszcze przed ostatnim remontem)

Podejście na wierzchołek Śnieżnika

Na szczycie...w chmurach

Ruiny dawnej wieży widokowej

Źródło Morawy

Śnieżnicki słoń, obok nieistniejącego schroniska księcia Liechtensteina

Nad Doliną Morawy

Podejście pod Mały Śnieżnik

Skały pod Goworkiem

Widok na czeski Mokry Hrbet

Na granicznym szlaku

Widok w stronę Puchacza i Trójmorskiego Wierchu

Czarna Góra z okolic Jawornickiej Polany

Na szlaku...

Okolica Przełęczy Śnieżnickiej

Zejście do Doliny Kleśnicy

Kleśnica

Nieczynny kamieniołom w Kletnie

Widok ze stoków Czarnej Góry na północny-wschód

W Jaskini Niedźwiedziej

c.d.

c.d.

c.d.

c.d.

c.d.

c.d.





Źródło cytatu: Waldemar Brygier, Tomasz Dudziak: Ziemia Kłodzka- przewodnik. Rewasz 2010
Źródło archiwalnego zdjęcia: http://dolny-slask.org.pl/