W przestrzeń wklejone misterium trwania
Bez skazy, bez skargi i strachu przed przyszłym
Na poczet następnego rozdania, zwalniam się z obowiązku
Bycia imiennym
A tam już
Zbyt ciemne zakątki i ostre krawędzie, zbyt blisko krat
Ślady haniebnej gry i szeptu wróżącego
Koniec...
Gdy jutra nie ma, pozostaje już tylko ciężar obawy
Jak cierń nawleczony na swobodny sen
Zatem
I ja tam gdzieś będę
Tych widmowych szczytów zbyt skąpo rozsianych
Sięgnąć zapragnę
Pominę celowość
Lecz zachwyt...wykradnę.
Źródło zdjęcia: internet