sobota, 15 maja 2021

Góry Krucze / Zawory 2017

 

Część 3- Lubawka- Leszczynowy Wąwóz- Lipowe Siodło- Miejska Góra- Czarnogóra- Betlejem- Krzeszów- Kalwaria- Czarnogóra (trawers)- Miejska Góra (trawers)- Leszczynowy Wąwóz- Lubawka

Kolejny dzień miał przynieść poprawę pogody, więc postanowiliśmy wyruszyć gdzieś dalej. Wybór padł na Krzeszów. Zanim jednak tam dotarliśmy, trzeba było ponownie wstąpić na szlaki Gór Kruczych.

Zaraz za Lubawką wchodzimy na szlak czerwony i odbijamy w stronę malowniczego Leszczynowego Wąwozu. To fragment Głównego Szlaku Sudeckiego, z którego będziemy korzystać aż do samego Krzeszowa. Z początku jest delikatnie pod górę, dopiero za Lipowym Siodłem szlak zaczyna meandrować, trawersując Miejską Górę, Kierz i Czarnogórę, najważniejsze wzniesienia północnej części pasma. Jest to ciekawa i miejscami ładnie widokowa część trasy. Szczególnie podczas trawersu Kierza, gdzie otwierają się dość rozległe panoramy Kotliny Krzeszowskiej wraz z samym Krzeszowem, pobliskimi wzgórzami jak i dalszymi kulminacjami Gór Wałbrzyskich. Po zejściu z Czarnogóry, szlak prowadzi już szerokim leśnym traktem, doprowadzając do samego Betlejem

W planach mieliśmy oczywiście aktywne zwiedzenie pawilonu na wodzie, jednak jak się okazało...nic z tego. Po prostu bilet na zwiedzanie tego miejsca, można było wykupić jedynie w kasach działających na terenie krzeszowskiego opactwa. Innej możliwości nie było. Obeszliśmy się więc smakiem i dalej z buta podążaliśmy na wschód. Ostatnie dwa kilometry z okładem, pokonujemy już asfaltem. W Krzeszowie od razu kierujemy się w stronę zespołu klasztornego, gdyż de facto on jest podczas tego dnia celem samym w sobie. Chyba trafiamy na dobry moment, bowiem właśnie opuszcza to miejsce dość liczna wycieczka Niemców. Najpierw wykupujemy bilet, uprawniający do odbycia tzw. trasy podstawowej. Czyli Kościoła brackiego pw. św. Józefa następnie Mauzoleum Piastów Śląskich  Kaplicy Marii Magdaleny a przede wszystkim obiektu najważniejszego, którym jest Kościół pw. Wniebowzięcia NMP, zwany też Bazyliką Mniejszą.

Obiekty zwiedzamy w powyższej kolejności, radzi z faktu że tłoku nie ma, a przewijające się nieduże grupki ludzi są na sporym terenie opactwa prawie niedostrzegalne. W międzyczasie trochę psuje się pogoda. Chmurzy się, zrywa dość intensywny wiatr i zaczyna siąpić deszcz. Na szczęście na krótko, choć samo zachmurzenie pozostaje trochę dłużej. Po zwiedzaniu lądujemy jeszcze w pobliskim bufecie, by w cywilizowanych warunkach zjeść coś przed drogą powrotną. U niektórych wzbudzamy zdziwienie, jakby wizyta tutaj kogoś z plecakiem i w "oporządzeniu szlakowym", było sporym ewenementem. Może w istocie tak jest, wszak większość odwiedzających opactwo to niechybnie zmotoryzowani. Przed wyjściem kupujemy jeszcze kilka drobnych pamiątek. Jak się okazuje, opuszczamy to miejsce znów w samą porę, gdyż podjeżdżają tu dwa kolejne autokary. Z tego co widzimy, w jednym z nich podróżują sami...Azjaci.

Ciekawe zdjęcie bazyliki, bez zwieńczającego wieżę hełmu, który spłonął w 1913 roku
 

Ruszamy szlakiem zielonym. Ale na krótko. W dalszym przebiegu bowiem, prowadzi on cały czas asfaltem, przez dość rozległą wieś łańcuchową Lipienica. Nie mamy jednak zamiaru maszerować aż czterech kilometrów w ten sposób. Decydujemy się na wariant dłuższy, ale zdecydowanie przyjemniejszy. Odbijamy na żółty szlak rowerowy, który przez krzeszowską kalwarię ponownie wprowadza nas w las. W dalszej części napotykamy na chwilę szlak czerwony, którym szliśmy kilka godzin temu w przeciwnym kierunku. Ale wędrówkę kontynuujemy cały czas rowerowym. Szlak ten trawersuje od wschodu, wszystkie wspomniane wcześniej kulminacje północnej części Gór Kruczych. I momentami jest dość widokowy. Nabrawszy wysokości, daje możliwość podziwiania ciekawych miejsc i obszarów jak kotlina, położone dalej Krzeszowskie Wzgórza i Góry Wałbrzyskie, a w dalszej perspektywie również Kamienne. Robi się znów przyjemnie, wiatr ustaje a chmury podnoszą się i pozwalają dojrzeć całkiem sporo. Idziemy niespiesznie, mając czas nie tylko na podziwianie dalszych krajobrazów, ale też spoglądanie pod nogi, gdzie objawia się nam coraz więcej darów jesieni w postaci dorodnych grzybów. Oczywiście tych o walorach "spożywczych",nie omieszkamy zabrać ze sobą. Przynajmniej niektórych ;) Ostatni etap to ponownie Leszczynowy Wąwóz, osiągnięty tym razem od przeciwnej- wschodniej strony. Teraz w blasku zachodzącego słońca, czaruje niezwykłym kolorytem zdecydowanie skuteczniej, niż o poranku.

 Reasumując: Bardzo miła i niewymagająca trasa, a sam Krzeszów, jako lokalna atrakcja zrobił na nas duże wrażenie. Bezsprzecznie dawne opactwo wraz z zespołem nietuzinkowych budynków, wart jest odwiedzenia. Oczywiście w miarę dobrze wpasowaliśmy się w termin, gdyż w podobnych miejscach, bywa przecież zdecydowanie bardziej tłoczno. Jako uzupełnienie moich wypocin, zamieszczam obszerny i ciekawy wpis, przybliżający dzieje wsi, oraz znamienitego zespołu klasztornego cystersów: Krzeszów        

Pierwsze metry

Lubawka, ulica Lipowa

Widok na wzniesienie Pustelnia

Wchodzimy w las

Leszczynowy Wąwóz

Lekkie podejście pod Lipowe Siodło

Zmiana kierunku

Trawers Miejskiej Góry

...

W okolicy jej wierzchołka, drzew ubywa...

i można zobaczyć więcej

Wciąż malowniczym trawersem

Pojawia się coraz więcej słońca...

oraz kolejne miejsca z widokami na Bramę Lubawską

Za wierzchołkiem Miejskiej Góry...

otwierają się szczątkowe widoki na stronę przeciwną

Okolice wzniesienia Kierz

...

Miejscami znów jest widokowo. Bez trudu widać Rudawy Janowickie

Na kulminacji Czarnogóra las jest niewielki

Wkrótce rozpoczynamy zejście

Widoki na część Szczepanowskiego Grzbietu, wzgórz Bramy Lubawskiej

Już na szerszej drodze...

...

gdzie pojawiają się spore przecinki

Powab jesieni

Mijamy wiatkę "Hubertówka", należącą do lokalnego koła łowieckiego...

a znajdującą się na terenie dawnego, niewielkiego kamieniołomu

Zmierzamy na północny- wschód

...

W końcu pojawia się asfalt i teren przysiółka Betlejem...

Letni pawilon z lat 1674-80...

którego oglądać mogliśmy jedynie z zewnątrz

...

Droga do Krzeszowa

W Kotlinie Krzeszowskiej

Mijamy budynek dawnej stacji kolejowej...

i zbliżamy się do centrum

Pod krzeszowskim opactwem

Dom opata z lat 1730–1734

Fasada kościoła św. Józefa z lat1690 - 1696...

i jego wnętrza

...

Widok na organy...

oraz kazalnicę

Widok spod ambony, w stronę ołtarza

Fragment klasztornego cmentarza

Ciekawy nagrobek

Przed wejściem do Mauzoleum Piastów Śląskich

Tumba grobowa Bolka I

Epitafium Bolka III

Tumba grobowa Bolka II

Sklepienie...

i kolejny element wzbogacony stosownym malowidłem

Przed mauzoleum, ktoś zaparkował dwie kuchnie polowe

Widok na masywną, dwuwieżową fasadę bazyliki

Z bliska, budynek robi o wiele większe wrażenie...

zaś wieże sięgają prawie 70 metrów

Wnętrze

...

Organy

Ołtarz główny

Fragment nawy poprzecznej

Sklepienie

Budynek klasztorny

Dom opata i kościół św. Józefa raz jeszcze

Opuszczamy teren opactwa...

...

Droga przez kalwarię...

z widokami na Krzeszów...

ale też pobliskie wzgórza, na których połyskuje kaplica św.Anny

Mijamy największą przydrożną kaplicę- Piłata

Nad dalszą częścią Krzeszowskich Wzgórz i Gór Kamiennych, zalegają chmury

Ponownie zagłębiamy się w las...

a tutaj na szczęście słońce nas nie opuszcza

Niebawem zmieniamy kierunek

...

Kolejny trawers, tym razem na szlaku rowerowym

Otwierają się ładne widoczki

Po lewej, panoramę zamyka masyw góry Chełmiec...

zaś po prawej kulminacje Gór Kamiennych...
 

z dobrze widoczną Wielką Lesistą

Jeszcze jeden widoczek...

i ponownie między drzewa

...

Jeden z ostatnich widoków na...Trójgarb

Trawers Kierza od strony wschodniej

Wciąż szerokim duktem

Samotne drzewo, zapewne zaprawione w bojach z niejednym żywiołem

Zbliżamy się do rozdroża

Zejście do Leszczynowego Wąwozu

W wąwozie...

na całego celebrujemy magię sudeckiej jesieni

...

Pustelnia okraszona zachodzącym słońcem

Ostatnia prosta...

z widokiem na Świętą Górę



c.d.n.

Źródło zdjęcia: https://polska-org.pl/ 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz