Nie. Nie będzie o filmie Marka Koterskiego. Tytuł wpisu, jest chyba jednak najbardziej adekwatny do tego, co akurat wyprawia się w naszym państwie i większej części Europy. Oczywiście również poza nią. Od dłuższego czasu przymierzam się by poruszyć jakiś "przyjemny i luźny" temat; zamieścić relację z kolejnego sudeckiego wypadu, wskrzesić nową prozę przyozdobioną liryką, czy napisać o czymś, co da mi należytą satysfakcję. Ale nie mogę...
Nie mogę, gdy widzę jak z dnia na dzień rośnie w siłę rządowy terror, wywołany przy pomocy fałszywej ideologii tzw. koronawirusa. Z dnia na dzień kurczy się nasza przestrzeń bytowania, a obroża założona na szyję, zaciskana jest coraz mocniej. Jest więcej niż pewne, że między 1 kwietnia a 10 maja, nastąpi przełączenie nadajników 5G (60GHz) z trybu testowego, na tryb stały.
Wtedy to w dużych miastach, czy na autostradach nastąpi drastyczny wzrost promieniowania elektromagnetycznego, co w konsekwencji przyczyni się zapewne do wielu nagłych, niekorzystnych dla ludzkich organizmów efektów. O wielu z nich wspominałem we wcześniejszych wpisach (poddenerwowanie, depresja, skołowanie, senność, kołatanie serca, zawały, wylewy czy udary).
Za pomocą fałszywej epidemii oraz kwarantanny, osiągnięto plan, by zatrzymać zastraszonych ludzi w ich własnych mieszkaniach, przeobrażonych w najtańsze i skuteczne więzienne cele.
Wytworzono przy tym masową ideę, jakoby było to nowoczesne, bezpieczne i zgodne z poprawnością polityczną. I większość poszła za tym bez zmrużenia okiem...
To co jeszcze jakiś czas temu uważano za broń, dziś zmieniło całkowicie swój charakter. Stało się pierwszogatunkowym towarem i wyznacznikiem "jutra". Smartfony, Wi-Fi, Bluetooth, LTE, Hot Spot-y, poszły w ślady branży spożywczej lub medycznej, używającej naszego ciała jako worka na toksyczne odpady. Marionetki udające głowy państw i szefów rządów, z jednej strony wzmacniają wykreowane przedstawienie rzekomym zatroskaniem i obawą, z drugiej strony, namawiając do niemalże całkowitego przejścia na e-życie, które owocuje teraz jeszcze większym przebywaniem wokół szkodliwego promieniowania. Dodatkowo na fali ogromnego zagrożenia, buduje się system alienacji i nieufności wobec innych ludzi, nawet najbliższych. Łatwo osiągnąć im to wszystko, skoro wykorzystują zaprawione "w bojach" media, które jedne fakty wzorowo przemilczą, zaś inne poddadzą modelowej wręcz manipulacji.
https://ram.neon24.pl/post/153857,trumny-w-bergamo-i-dywanowe-szczepienia-przeciwgrypowe
Karawana jedzie więc dalej. Trwająca obecnie na kontynencie wzmożona radiacja, zapewne doskonale "przykryje" fakt odpalania nadajników nowej częstotliwości. Jednakże osoby starsze, zaniedbane lub po prostu chorujące przewlekle, zaczynają masowo zapadać na choroby radiacyjne, które za pomocą czarodziejskich różdżek, stają się następnymi potwierdzonymi przypadkami koronawirusa. Trzeba coś robić i o czymś pisać, bo jeśli dla nieco ponad 2000 przypadków i ponad 30 zgonów paraliżuje się całe państwo, to historyjka powinna być naprawdę przekonywująca.
Jaka szkoda, że podczas tej prawdziwej gorączki i masowej histerii, rozsądek i wiedza ponownie została zdeptana i wywalona na śmietnik. No ale takie jest przecież założenie. Im mniej myślących, świadomych i zadających pytania, tym lepszy wynik i rezultat owej gry. Dlatego tak nienawidzą tych, którzy gdzieś zza kotary czasem wyniosą i przemycą to, co dla NICH cholernie niewygodne:
https://www.youtube.com/watch?v=1lIuYPHSE9Q&t=1s
Jak dotąd, fałszywą hucpę z koronawirusem potwierdziło wielu lekarzy, a z dnia na dzień ich liczba rośnie. Są tu min. specjaliści wcale nie mniejsi niż dr Wodarg (dr Sucharit Bhakdi, dr Joel Kettner, dr John Ioandis, dr Yoram Lass, dr Pietro Vernazza, dr Frank Ulrich Montgomery, dr Yanis Russel, prof Hendrik Streeck, dr Anders Tegnell, prof Jay Bhattacharya, dr Tom Jefferson) i inni.
Jak udowadniał już Bruce Lipton, największym zagrożeniem dla człowieka nie są grzyby, bakterie, wirusy czy pasożyty, ale...antygeny innego człowieka. Ich determinanta nie jest w stanie połączyć się z antygenami drugiego człowieka, co w konsekwencji prowadzi do "wojny genowej" wewnątrz organizmu. Jest to swoista alergia, bowiem dany człowiek uczulony będzie na innego, ponieważ nie będzie tolerował jego feromonów, potu, śluzu, łez czy spermy.
Antygen funkcjonuje jak ludzka jaźń, więc przez większość akademickiego kręgu wzajemnej adoracji, jest po prostu odrzucana. Ale przecież sen, myśl, czy słowo, choć nieuchwytne, też tworzą działanie ucieleśniające się w formie. Podobnie determinanta antygenowa, które jest ponadto unikalna i nie do podrobienia, jak linie papilarne konkretnej jednostki.
Powyższe sprawia, że gadka o skutecznych lekach czy szczepieniach, jest tylko mrzonką, serwowaną zastraszonym społeczeństwom, przez systemowych strażników od transhumanizmu i eugeniki, jak Bill Gates czy Raymond Kurzweil.
W celu wykreowania jeszcze większej paniki, do niezadowalających statystyk chorych i zmarłych na "nową" odmianę grypy, zaczęto dodawać chorujących na jej zwykłą odmianę, alergików oraz osoby cierpiące na rożne choroby autoimmunologiczne, o ofiarach "zwykłego" elektrosmogu nawet nie wspominając. Gdy w końcu koronawirusowa mgła ogłupienia rozproszy się, zobaczymy przepchnięte na fali "stanu wyjątkowego" ustawy, poprawki, nakazy i klauzule prawne, pozwalające rządzącym na dalsze nieskrępowane rozkradanie majątku narodowego, bogactw naturalnych czy dalsze przykręcanie śruby obywatelom, którzy po niechybnej zapaści ekonomicznej, masowo stracą pracę, dochody i nadzieję, co uczyni ich jeszcze bardziej sfrustrowanymi i zdesperowanymi.
Wszystko to jasno pokazuje, że jedynym wrogiem człowieczeństwa jest wciąż ta sama, niszczycielska mentalność hierarchiczna, która uczyni wszystko, by utrzymać władzę uprzywilejowanej garstki, nad podzielonym i skołowanym morzem ludzkości. Rządy marionetek, figurantów i podwykonawców kreują na naszych oczach nowy problem, który podparty odpowiednią zmanipulowaną narracją oraz swoistą siłą wyrażenia, w prostej linii przejść musi do podpunktu reakcja, zmierzając do finału, jakim zawsze jest...rozwiązanie. Nota bene stary, wdrażany już niejednokrotnie scenariusz, przytaczany chociażby przez Noama Chomsky'ego, uznawanego za jednego z ICH najzdolniejszych strategów. Ale ludzie mają zbyt krótką pamięć...
Tak więc owe rządy i ich poplecznicy (w tym lekarze), unikają niebezpiecznych tematów typu choroba radiacyjna, czynniki rakotwórcze, oraz te od chorób przewlekłych, bagatelizując temat i stając po stronie korporacji, bankierów, urzędów i instytucji religijnych. Kilka tysięcy zarażeń na "wirusa medialnego", spycha w cień realny problem prawdziwej epidemii np. nowotworów, gdzie już w 2015r. śmiertelność przekroczyła 100tys. osób rocznie. Statystycznie sprawę ujmując, śmierć od 8-10 tys. Polaków miesięcznie (!) jakoś nikogo nie zatrważa, natomiast tych kilkadziesiąt ofiar epidemii ogłupienia- już wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że jak donoszą same oficjalne media, ofiary to głównie pacjenci chorujący na inne schorzenia współistniejące. Ale po cóż nagłaśniać prawdziwe zagrożenia i nakierowywać na to uwagę owieczek? Po co pisać i krzyczeć ze srebrnych ekraników, o prawdziwej depopulacji Polaków i kierunkach nadchodzących zagrożeń? A nuż komuś otworzy się klapka w głowie i wiedziony ciekawością oraz instynktem samozachowawczym, zapragnie samemu sprawdzić o co tu biega. A po co? Niech przetwarzają dalej wdrażany od rana do wieczora programming i niech się boją, posłusznie pozamykani w pudełkach swoich własnych domów.
Na naszych oczach dokonuje się właśnie deptanie ludzkiej wolności, niszczy się kreatywne działania, zabija się alternatywną edukacje, medycynę, oraz fizyczny pieniądz. Wszystko to ma wytworzyć sztuczny kryzys, topiący świat w jeszcze większym chaosie, co ułatwi władzy lepiej przygotować się do zaplanowanego resetu.
Co do wirusa grypy: każda jej forma i mutacja jest potencjalnie niebezpieczna, jednak wynika to głównie z braku należytej odporności u jednostki, która się z takową zmaga. Tyle że osobę w podeszłym wieku, schorowaną, lub będącą po poważnej operacji transplantologicznej, zabić może zarówno wirus grypy, jak i bakteria cholery, duru brzusznego, nie wspominając o sepsie. Zdecydowana większość lekarzy i naukowców, by kręcić się po stałej spirali bogatej w stanowiska, fetysze, tytuły i osobiste ołtarze sukcesu, staje się naiwnymi dziećmi przypuszczeń, kłamstw, domniemań i teorii, które zmuszają miliony istnień do swoistych samobójstw na raty, przypłacając to niejednokrotnie dużym procentem cierpienia, strachu oraz frustracji. Boją się rozegrać to inaczej, choć często sami wiedzą, że inne rozwiązanie istnieje. Ale wymaga to szerokiego otwarcia oczu i dostrzeżenia ogromu kłamstwa i cierpienia, wykreowanego dla potrzeb ideologii hierarchii. I wymaga też dużej odwagi, oraz niechybnego opuszczenia strefy (złudnego przecież) komfortu.
Na Ziemi nie istnieje problem przeludnienia, o jakim przekonują globaliści i spece od inżynierii społecznej. Problemem jest natomiast skupianie ogromnej ilości ludzi w zamkniętych ośrodkach miejskich, które służą za mega więzienia, skonfigurowane na coraz bardziej wnikliwą kontrolę każdej jednostki. Te sztuczne twory, wcale nie kreują jakiejkolwiek formy rozwoju czy zapewnienia bezpieczeństwa. Jeśli już dobre kilkadziesiąt lat temu, połączono wszystkie kontynenty za pomocą bezpiecznego kabla, to po co zainwestowano tyle kasy w bezprzewodową broń? Czemu powielono i wzmocniono fale, mające zgubny wpływ na ludzki umysł i emocje? Czemu zrezygnowano z technologii fotonowej lub neutrinowej?
Neutrina oddziałuje za pośrednictwem nieinwazyjnych oddziaływań grawitacyjnych, będąc tak przenikliwa, że bez przeszkody przez centymetr Ziemi zwróconej ku Słońcu, mogłoby ich przepływać całe dziesiątki miliardów (!).
Tak oto smakuje gorzka prawda moi drodzy. Klaun już dawno przestał być śmieszny. Ma dzikie spojrzenie, schizofreniczny umysł i dłonie, umazane krwią tych, których wczoraj jeszcze rozweselał. Pomyślcie o tym wszystkim, jednocześnie dając sobie czas na krytyczne i całościowe objęcie wzrokiem tego teatru, rozgrywanego właśnie przed naszymi oczami. Trzeba wreszcie zrozumieć, że świat medialny i informacja tam zawarta, powstaje pod konkretne zamówienie i tworzona jest przez wyspecjalizowane do tego rodzaju zagrywek centra. Sam miałem kiedyś możliwość spotkać się z tym "oko w oko", gdy podczas studiów uczęszczałem na przedmiot pt. "Socjologia i komunikacja społeczna". Pozbawiono mnie tam do końca resztek złudzeń co do tego, jakim językiem operuje systemowa narracja. Teraz potrzebna jest nam duża ostrożność, dystans, cierpliwość i umiejętność wyciągania wniosków na spokojnie. O tym też mowa w poniższym materiale.
https://www.youtube.com/watch?v=qp_zS-NbW2I&t=1s
I nie bójcie się wyjść z domu. Nie bójcie się w ogóle. Zaczęła się wiosna. Życie upomina się o swoje i daje Wam stosowne znaki. Daje sygnały. Więc pogaście te domowe sprzęty i spróbujcie wyjść temu na spotkanie. Na słońce, wiatr i błękit nieba. Promienie słoneczne nie tylko zabijają wszelkie wirusy i bakterie, ale też oczyszczają krew i dostarczają nam witaminę D. Nie bójcie się zakazów, mandatów i funkcjonariuszy, rzekomo czatujących na Was za rogiem. Ja przez wszystkie dni tygodnia, naliczyłem ich najwyżej dwóch. A wśród drzew, staram się być codziennie.:)
Trzymajcie się i nie traćcie głowy ani wiary. Na szczęście są z nami wspaniali ludzie, którzy wiedzą dobrze o co toczy się gra, a ponadto, potrafią przedstawić propozycję czegoś nowego i nader konstruktywnego. Ale sami, bez naszej pomocy i zaangażowania, nie zrobią nic...
https://www.youtube.com/watch?v=BoE2FHGZgOM&feature=youtu.be
Z dzisiejszego spaceru (bez maseczki i rękawiczek):
I jeszcze coś ponadczasowego:
https://www.youtube.com/watch?v=Ql4X37ZQFQU
Źródło dwóch pierwszych zdjęć: internet.
Ładny lasek. :)
OdpowiedzUsuńAno ładny, bo jeszcze państwowy. Ale plany co do podobnych, mają zgoła inne...
UsuńJa nie siedzę w domu: do pracy jeżdżę rowerem, biegam (po polach, gdzie policji chyba nie znajdę), nielegalnie również kilka innych rzeczy ;) Według rządzących nie mogę chodzić do lasu i do parku z powodu zagrożenia, ale już do sklepu, apteki i w kilka innych miejsc, gdzie tłumy ludzi, owszem. Posrało.
OdpowiedzUsuńJa biegam po swoim osiedlowym parku albo wcześnie rano, albo przed 22. Organa ścigania jakoś nie kwapią się kręcić tam w tych godzinach. :) W lesie też jakoś ich nie widziałem. Po osiedlu oczywiście się kręcą, napinają mięśnie i przeganiają staruszki z ławeczek.
UsuńO zakazach lepiej już się nie wypowiem. Tym bardziej, że są one bezkompromisowym pogwałceniem praw obywatelskim. Zatem powinniśmy traktować je jako...nielegalne:
https://www.rpo.gov.pl/pl/content/koronawirus-rpo-rozporzadzenia-MZ-niezgodne-z-ustawa
Do pobliskiego, niewielkiego lasu, mam nieco ponad sto metrów. Często chodzę tam z psem na spacer. jak się okazuje, spotykam tam więcej ludzi niż na ulicy a - co ciekawe - w większości są to seniorzy:)
OdpowiedzUsuń