Na potrzeby tej relacji, skłoniłem się do nieco innej niż zwykle geograficznej terminologii. Zrobiłem to by jeszcze lepiej uściślić, o jaki dokładnie tym razem obszar naszej sudeckiej eskapady idzie.
A zatem Góry Krucze- mikroregion Gór Kamiennych, ich część najdalej położona na zachód, o dość nietypowym jak na te góry przebiegu- z północy na południe. Zbudowane ze skał wulkanicznych i osadowych, tworzą krajobraz charakterystyczny dla całego mezoregionu, gdzie znakiem rozpoznawczym są min.strome zbocza, głęboko wcięte doliny potoków oraz stosunkowo niewielka (jak na Sudety), liczba odsłonięć skalnych. To był nasz pierwszy wypad w to pasmo. Drugim bardzo ciekawym, choć trochę zapomnianym turystycznie regionem są Zawory- najdalej na północ wysunięta część Gór Stołowych, sięgająca aż Kotliny Krzeszowskiej. Znajdują się one po obu stronach granicy, a ich polska część jest dość wąska i ułożona jakby w kształt rogala, sięgającego okolic czeskich Polic nad Metują. Zatem z tej strony, Zawory są jakby przedpolem dla zbitego bloku Adršpašskoteplickych skal, będących znamienitą i bardzo popularną wizytówką całego pasma. Jednak tak jak nie poznaliśmy wszystkich zakamarków Gór Kruczych, tak też nie udało nam się dotrzeć do każdej atrakcji Zaworów, na które to trzeba by przeznaczyć jeszcze więcej czasu. Ale...coś tam podczas tego wyjazdu zobaczyliśmy. Dziś już wiemy, że absolutnie warto było się tam wybrać i poznać tę część Sudetów Środkowych, bardzo zróżnicowaną i bogatą nie tylko w cudeńka Natury, ale także skarby historii oraz dziedzictwa kulturowego.
Naszym punktem startowym była tym razem Lubawka, niewielkie miasteczko, któremu oczywiście poświęcę za jakiś czas więcej miejsca. Póki co, pakujemy plecaki i...na szlak. :)
Część 1- Lubawka- Krucza Skała- Rozdroże Trzech Buków- Krzyżówka BHP- Zelezna stezka- Sedlo U buku- Kralovecky Spicak- Głazica- Szeroka- Polska Góra- Bógdał- Krucza Dolina- Lubawka
Pierwszy dzień tego październikowego wyjazdu, charakteryzowała dość zimna i wietrzna aura, choć na szczęście pogodnego nieba nie zabrakło. Lubawkę opuściliśmy około ósmej, od razu kierując się na południe, w stronę szlaków zielonego i niebieskiego. Przekraczamy ulicę Szymrychowską i dochodzimy do Przyjaciół Żołnierza. Jeszcze tylko kilkadziesiąt metrów i mijamy zakłady "Lubatex", którego budynki stoją już na samym wylocie z miasta. Małą "gruntówką" kierujemy się na południe, podziwiając coraz ładniej wyeksponowane, pierwsze od tej strony wzniesienia Gór Kruczych. Wkrótce szlaki się rozchodzą. Niebieski odbija w prawo, kierując się w stronę Kruczej Doliny. My jednak wybieramy znaki zielone, po których rozpoczynamy wspinaczkę północnymi stokami Kruczej Skały. Prawie od samego początku robi się stromo i momentami ślisko, kiedy to natrafiamy na wystające z ziemi połacie wilgotnych skał wulkanicznych (głownie porfirów i ryolitów), budujących wiele szczytów w tej części Gór Kamiennych. Ostatnia część podejścia jest najbardziej męcząca. Wąski szlak, momentami błotnisty, stwarza tutaj realne ryzyko poślizgu. Kilkanaście metrów pod szczytem, spotyka mnie taka właśnie "niespodzianka". Stopa gwałtownie osuwa się po mokrej ziemi oraz korzeniach i tracę równowagę. Ciężki plecak przechyla mnie na bok i gdy już gleba wydaje się być nieunikniona, z opresji ratuje mnie...kijek. W ostatnim momencie zadziałał niczym zbawienna podpórka. Prawie "jęknął" pod całym ciężarem moim i plecaka, ale na szczęście wytrzymał. :) To był już ze trzeci raz jak liczę, kiedy owo pożyteczne narzędzie pomogło mi podczas szlakowych perypetii.:) Niebawem docieramy na wierzchowinę, od razu kierując się na tutejszy punkt widokowy. Obejmuje on wgląd w początkowy odcinek Kruczej Doliny, Dolinę Miłości, oraz grzbiet ze szczytami Sępia Góra, Bógdał, oraz Golicowa Kopa. Widać też stąd ładnie okolice Lubawki, z dominującą nad nią Świętą Górą, a także dalej położone Wzgórza Bramy Lubawskiej i oczywiście...wschodnie Karkonosze. W stronę przeciwną "wystaje" kawałek Gór Wałbrzyskich, z najlepiej widoczną stąd kopułą Chełmca. Ale to już nieco powyżej głównego punktu widokowego, przy skałce, gdzie posadowiona jest mała ławeczka z której można w spokoju pokontemplować owe widoki. Pobyliśmy tam chwilę, zmagając się z wciąż przenikliwym i chłodnym północno- zachodnim wiatrem. Gdyby nie on, zapewne zostali byśmy tam dużo dłużej, bo miejsce wyjątkowo ładne.
Krucza Skała (Rabenstein), pod koniec lat 20 XXw. |
Dalsza droga wiedzie nas na południe, wciąż za znakami zielonymi. Idziemy obrzeżem rezerwatu "Kruczy Kamień", który został utworzony w 1954 roku, celem ochrony najwyższych partii Kruczej Skały, oraz jej zachodnich stoków, stromo opadających w dolinę potoku Raba. Mamy teraz do pokonania dość rozległe siodło, pomiędzy Kruczą Skałą a Starcem. Szlak w dużej mierze prowadzi tutaj lasem, choć gdzieniegdzie prześwitują widoki na grzbiet z drugiej strony Kruczej Doliny. Wiatr wśród drzew traci swoją moc, zatem idzie się całkiem dobrze i do tego łatwym trawersem. Niestety po jakimś czasie trafiamy na zmorę dzisiejszych czasów, czyli kolejną zmasowaną wycinkę. Droga którą zmierzamy, pozawalana jest w kilku miejscach pniami wyciętych świerków, toteż zmuszeni jesteśmy obchodzić wszystko bokami. Na szczęście pas zniszczeń nie ciągnie się zbyt daleko i dalej przemieszczamy się już bez komplikacji. Najbardziej cieszy nas wspaniała pogoda, bo choć wietrznie, to najważniejsze że słońca dużo, a przez to koloryt tej magicznej pory roku, objawia się niezwykle urokliwie. Kilka razy na szlaku znów pojawiają się ciekawe widoczki i to nie tylko na okoliczne wzniesienia, ale ponownie sięgające Karkonoszy. Po stosownym czasie osiągamy okolice partii szczytowej Skowrończy i jest to znak, że dochodzimy do pierwszego istotnego węzła szlaków, czyli Rozdroża Trzech Buków.
Stykają się tu szlaki zielony, niebieski, jeden rowerowy, oraz dwa dydaktyczne, w tym jeden specjalnie dla amatorów nordic walking. Jednak na szczęście tłoku nie ma. Jak do tej pory zresztą, nie spotkaliśmy nikogo (oprócz pilarzy), zatem możemy przypuszczać, że dalej będzie tylko podobnie. Obok rozdroża stoi niewielka wiata, jednakże niepierwszej już "świeżości". Zatrzymujemy się tu na chwilę, by ogrzać się gorącą herbatą i wrzucić coś "na ząb".
Dalej zmierzamy już szlakiem niebieskim (zielony na rozdrożu odbija w lewo), kierując się wciąż sporym wypłaszczeniem, między wzniesieniami Widok a Długa Góra, w stronę następnego skrzyżowania dróg. Z widokami dość słabo, bowiem idziemy cały czas lasem, choć wcześniej parę razy miga nam w niewielkich przecinkach grzbiet Zaworów.
Bez problemu docieramy do Krzyżówki BHP, gdzie porzucamy szlak niebieski (odbijający w stronę Chełmska Śląskiego) i "przeskakujemy" na czerwony szlak dojściowy, którym zamierzamy podejść aż pod granicę. Odbija stąd jeszcze szlak żółty, ale jego zostawiamy sobie już na inny dzień. :)
Na początku droga wiedzie trawersem Zajęcznika i Owczej Głowy, szczytów, których stoki dość stromo opadają ku stronie północnej. Następnie teren się wypłaszcza i dopiero w końcowej fazie wędrówki tym szlakiem, znów się zmienia, a nam przychodzi pokonać strome, choć na szczęście krótkie podejście pod zielony szlak graniczny.
Dalej wstępujemy na niewielką drogę schodzącą ku Dlouhé údolí. Tu już dobrze widzimy kolejny cel naszej dzisiejszej wycieczki, czyli Královecký Špičák- najwyższy szczyt Gór Kruczych. W dolince napotykamy szlak niebieski (Hrebenova cesta), którym podchodzimy stopniowo w okolicę kulminacji Kozlik, a następnie rozdroża U buku. Wiatr jeszcze czasem daje o sobie znać, ale ogólnie jest sporo cieplej niż nad ranem. Z rozdroża i nieco za nim, rozpościerają się bardzo ładne widoki w stronę Rychorów i wzgórz otaczających Žacléř. Stąd mamy już blisko do kolejnego, za którym rozpoczynamy właściwe podejście pod warstwę szczytową Szpiczaka. Na szczęście po lekkim trawersie, gdyż nachylenie jego stoku jest tutaj nieliche. Szlak prowadzi na górę dość szerokim półkolem, ale wreszcie docieramy na sam szczyt. Na miejscu robimy sobie postój na posiłek i obowiązkowe podziwianie widoków. Dominują głównie Karkonosze, od Rychorów, poprzez Grzbiet Lasocki, Kowarski, oczywiście Śnieżkę i okolice Černej hory. Są też wymienione już wcześniej wzniesienia otaczające Žacléř, oraz dalsze, gdzieś w okolicach Trutnova. Ogólnie jest czym cieszyć oczy, choć raczej tylko w kierunku zachodnim. Pozostałe zasłania rosnący tu gęsto las mieszany. Na wierzchołku znajduje się też przekaźnik telefonii komórkowej, którego promieniowanie chyba ze dwa razy zakłóciło działanie naszego aparatu. Nic więc fajnego, szczególnie wtedy, kiedy planuje się dłuższy pobyt w takim miejscu. My jednak mimo wszystko trochę posiedzieliśmy, gdyż okoliczności przyrody oraz widoki, zbyt mocno zachęcały.
W końcu jednak trzeba było się ruszyć. Do rozdroża wracamy po swoich śladach, po czym ponownie przebijamy się w stronę granicy. Tu, znów na szlaku zielonym, rozpoczynamy wędrówkę w kierunku północnym, tzw. Hrebenovką. Szlak prowadzi cały czas lasem, poprzez grzbiet Głazicy a następnie Szerokiej. Po jakimś czasie osiągamy Polską Górę i odbijamy w kierunku wschodnim. Tu znajdujemy ciekawe miejsce, czyli zapomniany punkt widokowy, ulokowany na jej północnym zboczu. Mała galeryjka znajdująca się na wychodni porfirowych skał jest dziś trochę ukryta, ale od strony czarnego szlaku rowerowego którym podążamy, w miarę widoczna. Zachowała się jeszcze metalowa barierka i stojak od tablicy. Posadowiono też tutaj małą ławeczkę, co każe przypuszczać, że od czasu do czasu ktoś tu jednak zagląda. Widoki są dość ograniczone i koncentrują się głównie na Wzgórzach Bramy Lubawskiej, w najbliższym otoczeniu Jeziora Bukówka. W tle zaś możemy cieszyć się skrawkiem Rudaw Janowickich oraz Lasockiego grzbietu Karkonoszy. Okolicę Śnieżki zakrywają drzewa, a Lubawkę widać w okrojonym stanie, gdyż jej centrum przysłonięte jest już gałęziami. I znów...przy odrobinie chęci i niewielkich wydatkach, można by przecież odpowiednio zadbać o to ciekawe miejsce. Być może dzięki temu, ta część Gór Kamiennych stała by się nieco bardziej rozpoznawalna. A tak...
Widokówka z przełomu lat 20/30 XXw., przedstawiająca wylot Kruczej Doliny. W tle Krucza Skała oraz Sępia Góra (z prawej). |
Nasza dalsza trasa, to urokliwy marsz trawersem, pomiędzy wzniesieniami Sępia Góra, Bógdał, oraz Golicowa Kopa, a następnie stopniowe zejście do Kruczej Doliny, będącej jednocześnie doliną potoku Raba, wypływającego gdzieś ze stoków Leszczówki. Przy zachodzącym słońcu i nietuzinkowej grze świateł, osiągamy pierwsze zabudowania Lubawki. Pierwszy dzień na szlaku, okazuje się być nad wyraz udany.
Poranek jest pogodny, choć chłodny i wietrzny |
Pierwsze widoki, jeszcze z samej Lubawki... |
zaś nieco później, z jej wylotowych ulic |
Szlak w Góry Krucze |
Wchodzimy na pola... |
mając za sobą część Lubawki (z zakładem "Lubatex"), oraz Karkonoszami gdzieś w tle |
Cześć osiedla Podlesie (daw. Ulanowice), ze Świętą Górą z tyłu |
Pierwsze podejście... |
i widoki zza pleców |
Robi się coraz stromiej... |
ale widoki ulegają poprawie... |
bowiem drzewa zasłaniają coraz mniej |
Strome, zachodnie stoki Kruczej Skały |
Chwilę idziemy malowniczą granią... |
następnie rozpoczynając już właściwe podejście |
Znów stromo, ale to w końcu...Góry Kamienne (jakieś dwadzieścia metrów wyżej, o mało co nie zaliczam gleby) |
Widoki coraz obszerniejsze |
c.d. |
I jesteśmy na szczycie |
Lubawka jak na dłoni, podobnie jak Brama Lubawska i położone dalej Rudawy Janowickie |
Zaraz zmierzamy na widokowy "balkonik" |
Pięknie prezentują się stąd nie tylko Karkonosze... |
ale też najbliższe grzbiety Gór Kruczych, z Sępią Górą i Bógdałem |
Widok na dalszą część Kruczej Doliny |
Impresja z jesienną brzózką |
Nieco wyżej, jest nawet mała ławeczka |
Widok na północny wschód... |
gdzie na ostatnim planie majaczą Góry Wałbrzyskie |
Trawy na Kruczej Skale |
Ruszamy na południe |
Nieco później, przy pierwszych przeszkodach |
Na szczęście, pas wycinki nie jest rozległy |
Zielonym szlakiem |
Dość często pojawiają się widoki. Na najbliższe grzbiety... |
oraz dalsze pasma, już w Sudetach Zachodnich |
Słoneczko umila wędrówkę :) |
c.d. |
Osiągamy Rozdroże Trzech Buków |
Za nim, przelotnie dostrzegamy graniczny grzbiet Zaworów |
Niebieski szlak |
Odbijamy na zachód |
Kolejne rozdroże, czyli Krzyżówka BHP |
Za nią, wybieramy szlak czerwony i trawersujemy Zajęcznika |
Niewielkie wypłaszczenie... |
i rozpoczynamy kolejne podejście. Najpierw delikatne... |
później już nieco bardziej karkołomne |
Na krzyżówce ze szlakiem rowerowym... |
za placami, znów wyłaniają się Góry Wałbrzyskie, z Chełmcem w roli przewodniej |
Wreszcie osiągamy grzbiet graniczny |
Po wyjściu z lasu pojawia się wreszcie on- Královecký Špičák... |
oraz inne, pobliskie grzbiety czeskich Gór Kruczych (Vraní hory) |
Schodzimy do Dlouhé údoli |
W dolince |
Zmieniamy kierunek |
Mijamy mały, leśny tartak... |
rozpoczynając kolejne podejście, gdyż Szpiczak już na nas czeka :) |
Za plecami, widać dobrze graniczny grzbiet |
Ostatnie metry... |
i osiągamy Sedlo U buku... |
skąd podziwiamy już świeże widoczki |
Na niebieskim szlaku |
Od strony zachodniej widać coraz więcej |
c.d. |
Najbliższe domki, to zabudowania wsi Bernartice |
Ostatni węzeł szlaków przed szczytem |
I zaczynamy. Szlak wiedzie trawersem. Całe szczęście, gdyż w przeciwnym razie zdobywanie Szpiczaka musiało by się odbywać na czworakach. |
Trawers |
Muchomory, przycupnięte na południowych stokach |
Pod koniec szlak się zwęża, ale też wyraźnie prostuje |
I docieramy |
Zbliżenie na Karkonosze z "Królową", oraz najbliższą świtą |
Grzbiet Lasocki i położona dalej Černohorská hornatina, z dobrze widoczną sylwetką Černej i Liščí hory |
Na dalszym planie, wśród wzgórz, ładnie widoczny Žacléř. W prawym dolnym rogu, fragment podestu dla paralotniarzy. |
Jesienny Královecký Špičák |
Wracamy |
c.d. |
Zachodnie, bardzo strome zbocza szczytu Kozlik |
Jeszcze rzut oka za siebie... |
w stronę Głazicy (gdzie zmierzamy)... |
oraz kopuły niedawno odwiedzonego- Szpiczaka |
Ponownie lasem... |
później słoneczną doliną... |
by znów dostać się wyżej |
Ruszamy na północ tzw. Hrebenovką |
Słoneczne przecinki za Szeroką... |
i dorodny bukowy las, na zejściu przed Polską Górą |
Pod szczytem, znów otwierają się przestrzenie. Widać Lubawkę, północną część Gór Kruczych, a w tle Wałbrzyskie oraz Kaczawskie. |
Zmieniamy kierunek |
Jest trochę trawersu... |
upiększonego stanowiskami samotnych skałek |
Trafiamy na dawny punkt widokowy |
Widoczki głównie na Bramę Lubawską z jej wzgórzami, Lasocki grzbiet i Rudawy Janowickie |
Na zbliżeniu, dobrze widoczne lustro wody zbiornika Bukówka |
Skalna wychodnia widokowa ze szlaku |
Na szlaku rowerowym |
Między drzewami, łapiemy widoki na Kruczą Skałę, gdzie byliśmy kilka godzin wcześniej |
Stopniowe zejście |
Mijamy nowe rozdroża... |
zachwycając się jesiennym kolorytem Gór Kruczych |
c.d. |
Masywny grzbiet Sępiej Góry... |
z trawersu wzniesienia Bógdał |
Wreszcie schodzimy jeszcze niżej... |
lądując na dobre w Kruczej Dolinie |
Teraz z dołu, mamy możliwość podziwiać wulkaniczne, ostre iglice Kruczej Skały |
c.d. |
c.d. |
c.d. |
U wylotu Kruczej Doliny. Zdjęcie można porównać z tym |
Na zachodzie, coraz bardziej chmurne Karkonosze |
Zbliżamy się do podnóża Świętej Góry |
W Lubawce |
c.d.n.
Źródło archiwalnych fotografii: https://polska-org.pl/
Musiałeś wspominać o rogalu? Teraz mi się jeść chce. ;)
OdpowiedzUsuńMój kijek jak sie na nim kiedyś zbyt mocno oparłam to się złożył. ;p
Cudowne okolice i piekne zdjęcia. I te kolory jesienne!
Wybacz, ale rogal był najbardziej adekwatny. ;)
UsuńCo do pory roku, to gdybym mógł, w Sudety jeździł bym głównie jesienią. Choć zapewne byłyby wyjątki. :)
Mam świeżo w pamięci mój październikowy wypad w tamte rejony i nawet część trasy wyglądała podobnie. Fajne miejsce do łażenia, bo niewiele osób się tutaj napotyka.
OdpowiedzUsuńKijki to dobra rzecz, mnie już wielokrotnie uchroniły od upadku a raz nawet przed szarżującym w moją stronę psem.
Jesienny koloryt to także jest to, co lubię i do tego temperatury najlepsze do wędrówek.
Próbowałem kiedyś znaleźć coś na temat trochę dziwacznej nazwy Krzyżówki BHP, ale niestety nie udało mi się dotrzeć do jakichkolwiek źródeł na ten temat.
Ze Špičáka widoki przednie, tylko faktycznie ten maszt psuje cały urok miejsca.
Za jakiś czas pojawi się moja relacja z tamtych miejsc, będziesz mógł porównać, czy przez dwa lata coś uległo zmianie ;)
Jak zwykle, z dużą przyjemnością zapoznam się z Twoją relacją.:)
UsuńNam też bardzo spodobał się kameralny charakter tej części Gór Kamiennych, o malowniczości nie wspominając. Teraz jednak przyszedł czas na Góry Suche i Pasmo Lesistej. Tym razem...nie odpuścimy. ;)
No i to jest widok ze Spicaka, a nie to, co ja miałem :P
OdpowiedzUsuńPamiętam. Nie rozpieszczała Was wtedy aura. No ale...nie zawsze jest tak jak się chce. :/
Usuń