piątek, 24 lutego 2017

Góry Bialskie / Złote 2016


Po roku czasu wracamy w Sudety Wschodnie.Tym razem upatrzyliśmy sobie południową część Gór Złotych i Góry Bialskie. Wiem że według najnowszych podziałów geografów, te ostatnie zaliczane są do tych pierwszych (przed 1945 r. z kolei, były uznawane za część Masywu Śnieżnika), ale na potrzeby tych relacji uznam je jednak jako odrębny masyw. I tak, ich granicę od wschodu i północy wyznacza dolina Białej Lądeckiej, a od zachodu dolina Morawki. Dość umowna granica południowa przebiega zaś wzdłuż bezimiennego dopływu Morawki na Przełęcz Suchą, a po drugiej stronie wzdłuż Bielawki- dopływu Białej Lądeckiej. Położona centralnie Czernica (1083m.n.p.m.), stanowi  natomiast zwornik rozrogu pięciu grzbietów różnej długości. No dobrze. Enigmatyczne teorie geografów zostawmy już jednak w spokoju, wszak nie to jest w tym wszystkim najważniejsze :)

Tym razem bazowaliśmy we wsi "na końcu świata". Tak bowiem niektórzy nazywają Bielice, umiejscowione u podnóża Kowadła, w najwyższej części doliny Białej Lądeckiej. Bielice doczekają się oczywiście osobnego wpisu, a póki co, przenosimy się na szlaki Gór Bialskich. 

Część 1- Bielice- Szeroka Kopa- Czernica- Kobyliczny Dukt- Przełęcz Dział- Wielkie Rozdroże- Przełęcz Sucha- Czarny Dukt- Starojawornicki Dół- Dolina Bielawki

Od samego rana przywitało nas zachmurzenie, które już poprzedniego popołudnia spłynęło nad całą Ziemie Kłodzką. Na szlak ruszyliśmy pełni optymizmu i wiary w poprawę aury. Dość szybko jednak okazało się, że pogoda tego dnia nie będzie nas rozpieszczać. Początkowo obraliśmy kierunek na Czernicę, bowiem z tamtejszej, niedawno wybudowanej wieży widokowej, mieliśmy nadzieję dostąpić nader atrakcyjnych widoków. Niestety. Osiągnąwszy szczyt Płoska, zauważyliśmy z każdą chwilą gęstniejące i obniżające się chmury. W chwilę później, byliśmy już otoczeni nimi ze wszystkich stron. Dodatkowo wiatr wzmagał się z każdą chwilą, jakby niosąc zapowiedź nieuchronnych opadów. Na wieżę na Czernicy oczywiście weszliśmy, ale o podziwianiu jakichkolwiek dalszych widoków mowy nie było. Postanowiliśmy wrócić tu jeszcze któregoś dnia przy sprzyjającej aurze, a na razie ruszyliśmy dziarsko przed siebie. Jednak nie zdążyliśmy nawet osiągnąć Kobylicznego Duktu, kiedy pierwsze krople deszczu spadły na nasze głowy. Początkowo jedynie siąpiło, ale z czasem rozpadało się dość mocno. Na szczęście byliśmy już trochę niżej, zatem wiatr nie dawał się tak bardzo we znaki. Idąc żółtym szlakiem w stronę Przełęczy Dział, pomału traciliśmy nadzieję na szybką poprawę pogody. Ale jak to często w górach bywa, pogoda potrafi zaskoczyć w najmniej przewidzianym momencie. Deszcz skończył się nagle jak nożem uciął, a dodatkowo dochodząc do przełęczy z zadowoleniem stwierdziliśmy, że podstawa chmur znów się podnosi.
Przełęcz Dział, to niewielkie skrzyżowanie paru dróg i szlaków. Znajduje się tu mała wiatka i wydzielone miejsce odpoczynku. Robimy w tym miejscu krótką przerwę na herbatę i przesuszenie kurtek, po czym udajemy się szlakiem niebieskim w stronę Wielkiego Rozdroża. Ten odcinek idziemy nie pierwszej już świeżości, dość wąską drogą asfaltową, położoną nieco poniżej szczytu Jawornika Kobylicznego. Przy łaskawej pogodzie droga jest bardzo atrakcyjna, zapewnia bowiem ładne widoki w stronę Masywu Śnieżnika. My niestety musieliśmy obejść się smakiem, gdyż idąc znów przynajmniej kilka razy wchodziliśmy w gęstniejącą mgłę.
Wielkie Rozdroże to kolejne skrzyżowanie dróg, na którym wciąż trzymamy się szlaku niebieskiego i (od pewnego czasu) czerwonego. Pogoda wciąż jeszcze niepewna, choć na szczęście chmury nie zwiastują rychłego powrotu opadów. Bez większych problemów osiągamy zatem Przełęcz Suchą.

Drewniany schron na Suchej Przełęczy. Lata 70-80 XXw.

Sucha jest  teraz oczywiście tylko z nazwy, ale nam to specjalnie nie przeszkadza. Również tutaj odnajdujemy zagospodarowane miejsce odpoczynku, z prawie identyczną wiatą jak na poprzedniej przełęczy. Robią je według jakiegoś szablonu, czy jak? :)
Jako że wiatr zdecydowanie już odpuścił i zrobiło się całkiem przyjemnie (choć nie słonecznie), również tutaj przysiadamy sobie na odpoczynek. Wokół spokój, cisza, a na szlaku od początku dnia ani żywego ducha. Ale to nas specjalnie nie dziwi, wszak są to akurat wiadome walory Gór Bialskich, zwanych przez niektórych turystów- sudeckimi Bieszczadami.

Biesiadujemy sobie tak dobre pół godzinki, z zadowoleniem obserwując poprawę aury. Zastanawiamy się też jaka będzie później, bowiem od następnego dnia zapowiadali jej stanowczą poprawę. Teraz pozostał nam już ostatni na dziś odcinek wędrówki, prowadzący najpierw w kierunku wschodnim stokami Jawornickiej Kopy i Orlika, a następnie sprowadzając w dół do malowniczej doliny Bielawki.
W istocie, droga ta prezentuje się bardzo ciekawie. Najpierw idziemy dość szeroką Drogą nad Spławami, z coraz obszerniejszymi widokami w stronę dominujących na północy szczytów Płoski i Czernicy, by w okolicy Siodła pod Rudawcem stopniowo zacząć schodzić w kierunku Starojawornickiego Dołu. Prowadzi nas teraz Czarny Dukt, położony między ładnie wyeksponowanymi stokami Orlika, Rudawca oraz Białej Kopy, a towarzyszy szum wijącego się równolegle do drogi strumienia.
W końcowej części doliny, między Bialskim Zboczem a Bukowym Stokiem, Bielawka wyraźnie powiększa swoje koryto, aż do samego ujścia do Białej Lądeckiej. Nim jednak dotrzemy do rzeki, "ocieramy się" jeszcze o dość sporą basztę skalną- Szarogłaz, w której to okolicy ponoć znajdować się mają ukryte depozyty ostatnich mieszkańców Neu Bielendorf (Nowa Biela). Później pozostaje nam już tylko ostatni przed Bielicami odcinek doliny Białej Lądeckiej. Pierwszy dzień na szlaku, za nami.

Rozpoczynamy podejściem pod Szeroką Kopę

Widok ze szlaku żółtego w stronę granicznego szczytu- Pasieczna

Trawers Szerokiej Kopy

Wypłaszczenie w okolicy Bielskiego Duktu...

i on sam

Teraz wspinamy się na zbocze Płoski...

mijając spore okazy grzybów ;)

Momentami jest całkiem stromo...

ale nie trwa to długo i znów teren się wypłaszcza

Wierzchołek Płoski (1035m.n.p.m.)

W dali wierzchołek Czernicy. Widoczność wyraźnie spada

Na żółtym szlaku

W końcu jesteśmy przy wieży

Wygląda ładnie, estetycznie i świeżo. Nie dziwota, ma raptem dwa lata

Wejście...

Na górze łapiemy ostatnie widoki i zaraz schodzimy, bo wieje coraz bardziej

Zmieniamy kierunek marszu

Zejście do Kobylicznego Duktu, już w deszczu

Idziemy...

Chmury nisko, a wiatr i deszcz  prosto w twarz :/

Na Kobylicznym Dukcie

Trawers Jawornika Kobylicznego. Jeszcze trochę i osiągamy...

Przełęcz Dział

Deszcz ustaje, ale o rozleglejszych widokach można zapomnieć

Szlak niebieski na Rudym Zboczu

I znów w chmurach. Gdyby nie one...

byłoby stąd widać o wiele więcej

Wielkie Rozdroże

Widok w stronę Bialskiego Zbocza. Tam już trochę się przeciera

Ostatni odcinek przed...

Suchą Przełęczą

I wiata. Niemalże sklonowana z niedawno odwiedzaną ;)

Ruszamy na wschód

Chmury już trochę wyżej

Czernica od południa

Rozdroże na stokach Rudawca. Droga wiedzie dalej do tzw."Bialskiego worka", my natomiast kierujemy się w dół

Czarny Dukt

c.d.

Kłodniczy Dół i zbocze usiane setkami młodych świerków

Bielawka- tu jeszcze jako nikły strumień

Świerk z...gniazdem

Pod Siodłem Martena

c.d.

Bielawka coraz szersza

Na moście w Starojawornickiem Dole

W dolinie Bielawki

Szarogłaz. Tu tego tak nie widać, ale skała jest naprawdę imponująca

Bielawka przy Szarogłazie

Widok na Bukowy Stok

Ujście jednego z wielu bezimiennych potoczków do Bielawki

Zbiorniki przeciwpożarowe niedaleko ujścia Bielawki

Szlak zielony

Kolejny zbiornik

Biała Lądecka


Źródło archiwalnej fotografii: http://dolny-slask.org.pl/         

c.d.n.

Polecam także:

- Wojtek Równanek na tropie karkonoskich chatek:
http://www.nocpodgwiazdami.pl/chatka-puchatka-karkonoskie-chatki/ 

http://www.nocpodgwiazdami.pl/chatka-wielkanocna-w-karkonoszach/ 

http://www.nocpodgwiazdami.pl/chatka-akt-w-karkonoszach-miejsce-magiczne/ 

-Sudeciarz i wycieczka do źródeł Dzikiej Orlicy:
http://sudeckieprzechadzki.blogspot.com/2016/07/do-zrode-dzikiej-orlicy.html 
      
       
       

6 komentarzy:

  1. Piękna wycieczka, i takież same widoki - mimo deszczowej aury:) Mam nadzieję, że też kiedyś dotrę w Góry Bialskie, jak widać na twoich zdjęciach, to bardzo atrakcyjne pasmo, chociaż mało uczęszczane, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, aura jeszcze się poprawi :)

    To prawda, Góry Bialskie są bardzo atrakcyjne, a przy tym oferują mnóstwo spokoju i odosobnienia, o które w niektórych pasmach już bardzo trudno.

    Pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę nazwać się szczęściarzem, gdyż wędrując po tych samych okolicach w sierpniu miałem wyborną pogodę. Spacer po Bialskich to zupełnie coś innego niż po zatłoczonych Karkonoszach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam pogoda też dopisała. Jedynie ten pierwszy dzień okazał się lekkim "zgrzytem" ;)

      To prawda. Góry Bialskie a Karkonosze w tym kontekście to zupełnie inna bajka. Zresztą ogólnie Sudety Wschodnie są rzadziej odwiedzane przez masowego turystę. I min. z tego też względu, ostatnio lubimy częściej tam przebywać :)

      Usuń
  4. Po tych ścieżkach nie chodziłem-białe plamy na mojej mapie:)
    Trochę jak G.Sowie.Zajeżdżam tam do Bielic-podobno największe pustkowie w Polsce.Kiedy ostatnio tam byłem to
    stwierdziłem,że to już nie pustkowie.Piękna trasa wiedzie przez G.Złote do Złotego Stoku.Zdarłem trochę buty w okolicach Lądka Zdroju-Karpno,Lutynia.
    Lubię dżdżystą pogodę-cisza,spokój,teraz to rzadkość-albo ulewa,albo skwar i gwar.
    Nie byłem nigdy w Wysokim Jesioniku,gdy nie ma"smogu"
    to widzę go z mojego balkonu.Przez lornetkę widać wieżę,
    to chyba Pradziad(1491 m.npm.+ wieża 161)-najwyższy punkt w Sudetach(?).

    Kryptolog:
    https://www.schneier.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bielice przy innych miejscowościach (nawet pobliskich jak Nowy, Stary Gierałtów), wciąż są pustkowiem. Już nie takim jak w latach 70-80, ale jednak :)
      Okolice Złotego-Stoku i Lądka już trochę schodziliśmy. Fantastyczne miejsca z dużym potencjałem i na szczęście wciąż zapewniające sporo spokoju i ciszy (no może oprócz Borówkowej);)
      Jesioniki wciąż czekają na nasze odkrycie. A Pradziad nawet bez wieży faktycznie najwyższy w Sudetach Wschodnich :)
      https://sudeckiedrogi.wordpress.com/2010/12/07/pradziad-1492-m-n-p-m/

      P.S. Dzięki za link. Pozdrawiam

      Usuń