poniedziałek, 26 listopada 2012

Zbędność słów

Czy w dzisiejszym rozdygotanym świecie, pełnym szerokich pojęć i definicji rzucanych na prawo i lewo, pełnym osądów, przykazów nakazów i wniosków, jest jeszcze jakieś małe miejsce na przechowywanie ciszy? Mam na myśli tę pierwotną ciszę, która wypływa z naszego wnętrza w momentach szczególnych. Kiedy ustaje myślenie a my, poddajemy się nastrojowi chwili. Czy posiadamy takie małe zamknięte enklawy spokoju, do których możemy dotrzeć?
Obserwując wszystko wokół zaczynam nabierać pewności że jednak coraz większa liczba ludzi zaczyna to dostrzegać. Tę naturalną ostoję naszego wnętrza, tę cierpliwą i nigdy nie osądzającą sferę, gdzie jest połączenie ze WSZYSTKIM.
Tak sobie myślę, że człowiek ma jeszcze w swoim wnętrzu jakieś pierwotny instynkt, który mimo wszystko każe mu zwracać uwagę na to co wewnątrz. Ten instynkt często jest zaburzony. Szczególnie dziś, w dobie cywilizacji medialnej. Tu wszystko podporządkowane jest bowiem umysłowi, a cała reszta uważana bywa za zbędny lub mało znaczący balast. Ale bywa i tak, że ta presja czynników zewnętrznych działa jak "katalizator" na drodze ludzkiego przebudzenia. I dziś to chyba zaczyna mieć miejsce. Dlaczego bowiem tak wielu ludzi właśnie teraz, w czasach dominacji miliardów gadżetów i rzeczy materialnych które przysłaniają zdrowy rozsądek, nagle sięga do swojego wnętrza. Czyżby "zmęczenie materiału"? A może po prostu dostrzeżenie pierwotnych i szczerych instynktów?
To widać gołym okiem moi kochani, choć oczywiście telewizja tego nie pokazuje. Ona zawsze skupiona jest przecież na negatywnych aspektach rzeczywistości, bo takie najlepiej się sprzedają. Coraz więcej jednak ludzi próbuje szukać gdzieś indziej. Nie oglądają telewizji, nie gonią za nowinkami które rzekomo "musisz mieć". Wyzbywają się otwarcie takiego spojrzenia na rzeczywistość. I stanie się tak, że prędzej czy później cały ten, wyśniony przez globalistów i NWO świat legnie w gruzach. Dlaczego? Bo ludzie odwrócą się od niego plecami a zwrócą twarzami ku sobie. I podadzą też sobie rękę. Pomogą. Tak będzie, gdyż prędzej czy później instynkty zwyciężą. Istota ludzka to istota społeczna i naszym celem jest kochać i budować świat na relacjach współdziałania.
Mrzonki...ktoś powie. Przez tysiące lat przecież było tak samo. Było, ale być nie musi. Poza tym widać już pewien postęp. To również pewien paradoks, że szkodliwa i trująca ludzi cywilizacja medialna, staje się też narzędziem pomocnym w kształtowaniu naszego wnętrza, a w szczególności rozbudzania naszych serc.
Wielu ludzi jest jeszcze w letargu. Wielu śpi i słucha tych, co rzekomo mają przepis na "raj na ziemi".
Ale są już tysiące myślących zupełnie inaczej. I sytuacja ta zmienia się na korzyść z każdym kolejnym pokoleniem. Po prostu...ewolucja i...instynkt.

Kiedy uświadomimy sobie ten proces, tę zbędność słów w momentach kluczowych i nader ważnych, wtedy dotrze do nas prawdziwa i szczera energia. Energia, którą przecież wszyscy posiadamy i dzięki której możemy zobaczyć więcej. Nie bójmy się jej, bo to nasza prawdziwa i jedynie szczera natura.


Namaste     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz