sobota, 1 grudnia 2012

GMO na polskich stołach



Tak więc stało się. Mimo że ok. 75% Polaków przeciwna jest wprowadzeniu GMO w paszach i warzywach i mimo że 9 państw europejskich zaniechało wprowadzenia tego projektu, u nas rząd po raz kolejny bez cienia wątpliwości zadecydował za społeczeństwo. Nie dziwmy się. Nasz jedyny i słuszny "przyjaciel" zza oceanu i reprezentujące go Monsanto musi mieć kolejne poletko dla swoich doświadczeń (choć teraz to już jawnego zbytu nasion). Nie po raz pierwszy koalicja rządząca naszym krajem udowodniła, że dobro Polski i obywateli jest im całkowicie obce. To mnie już nie dziwi. Ale nie mogę rozgryźć czegoś innego.
Czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy z bardzo prostego faktu wynikłego z tego wszystkiego, że przecież sami jadą z resztą społeczeństwa na jednym wózku?
Jak trzeba być zaślepionym bądź pozbawionym zasad elementarnej wiedzy, by myśleć że uniknie się konsekwencji takiego działania. Czy oni myślą że będą wpieprzać coś zupełnie innego?
Ręce opadają. W moim mniemaniu są to albo chroniczni psychopaci albo zwyczajni debile. Inaczej ująć tego nie sposób.  Sejm zrobił swoje, senat podobnie. Sprawę uważam za zamkniętą, gdyż stanowisko prezydenta jest dla mnie całkowicie jasne.

Najbardziej razi jednak perfidny sposób, w jaki po raz kolejny napluto społeczeństwu w twarz. Wszystko jak zwykle po cichu i ukradkiem. Gdy projekt przegłosowywany był w sejmie, gawiedź przed TV oglądała sobie nowego "Dreamlinera", którym służalcze media wypełniały niemalże cały czas antenowy. Jedynie w internecie można było znaleźć stosowne ostrzeżenia i alarmujące informacje. I to też nie wszędzie.
I dlatego też na zorganizowanych pikietach w kliku miastach pojawiły się jedynie grupki ludzi, mimo że na problem zwracali uwagę nawet celebryci. Mam na myśli Dodę i jej wystąpienie na wiecu w stolicy. I tu uważam że należą Jej się brawa za odwagę i zdecydowanie. Podczas gdy wielu tzw. społeczników i aktywistów pochowało łeb w piasek, udając że problemu nie ma, owa "plastikowa laleczka" potrafiła stanąć na wysokości zadania. Trudno się jednakże dziwić. Być może jako kobieta Doda ma świadomość tego, że w przyszłości jej dzieci będą skazane na jedzenie czegoś co zabija. Po prostu. Określić to trzeba jasno i bez znieczulenia.


 Nasza bierność jest porażająca. Żyjemy w klatce i przyjmujemy jedynie słuszną papkę jaką nam zaserwują przez srebrny ekranik. Nasz instynkt wspólnotowy i gromadny sięgnął dna. Jeśli ktoś jest wierzący niech się modli, bo nasze dzieci i wnuki nie wybaczą nam tak sromotnego błędu.
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz